Rosyjskie struktury bezpieczeństwa w cieniu wojny

Wojna rozpoczęta przez Federację Rosyjską przeciwko Ukrainie w lutym 2022 roku okazała się punktem zwrotnym nie tylko w polityce zagranicznej, lecz także w wewnętrznej architekturze bezpieczeństwa oraz w strukturach władzy w Rosji. Już pierwsze dni inwazji pokazały, że konflikt znacząco wpłynie na instytucje siłowe: wojsko, służby specjalne, policję oraz różnorodne formacje paramilitarne. W najnowszym wydaniu „Russian Analytical Digest” ukazały się cztery wnikliwe analizy tego zagadnienia, przygotowane przez Briana D. Taylora, Marka Galeottiego, Kurta Havena oraz Margarete Klein. Wnioski autorów rzucają nowe światło na głębokie przemiany w rosyjskim systemie bezpieczeństwa, przyspieszone przez inwazję na Ukrainę.
Jak zwraca uwagę Brian D. Taylor (profesor nauk politycznych i dyrektor Moynihan Institute of Global Affairs w Maxwell School of Citizenship and Public Affairs, Syracuse University), w artykule The Russian Siloviki: Twenty Years of Scholarship, badania nad „siłowikami” nabrały znaczenia już na początku lat 2000. Stało się to m.in. za sprawą rosyjskiej socjolog Olgi Kryshtanovskiej, która określiła reżim Władimira Putina mianem „militokracji”.
Wkrótce termin „siłowicy” zaczął na dobre funkcjonować w politologii, opisując osoby z zapleczem wojskowym czy policyjnym, zajmujące w państwie kluczowe stanowiska. Podkreśla on, że siłowicy stali się filarem władzy Putina: nie tylko w obszarze polityki wewnętrznej (budowanie „pionu władzy”, represje, nadzór nad społeczeństwem), lecz także w polityce zagranicznej (aneksja Krymu, konflikty w Donbasie i pełnoskalowa inwazja z 2022 r.).
Pomimo błędnych założeń, co do szybkości pokonania Ukrainy większość decydentów z kręgów siłowych nie została faktycznie rozliczona. Taylor definiuje tę sytuację mianem „militarnego putinizmu”, wskazując na dalsze wzmacnianie resortów siłowych.
Kim są siłowicy?
Określenie „siłowicy” pochodzi od rosyjskiego słowa oznaczającego „moc” czy „siłę” (silovye struktury – struktury siłowe). Definiuje się je jako ludzi w mundurach różnego rodzaju: od armii i floty, przez wojska graniczne, formacje wewnętrzne, organy bezpieczeństwa, aż po resort ds. sytuacji nadzwyczajnych.
Zdaniem Taylora, choć koncepcja siłowików wydaje się dość przejrzysta, w praktyce bywa nieostra. Niekiedy badacze wyłączają z tej grupy wojsko, skupiając się wyłącznie na służbach specjalnych. Bywają też wątpliwości co do przynależności konkretnych postaci, np. Siergieja Szojgu – formalnie generała, szefa Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych i później Ministerstwa Obrony, który jednak zaczynał karierę jako inżynier cywilny i nie ukończył akademii wojskowych. Pojawia się zatem pytanie, czy w oczach „prawdziwych” siłowików jest „jednym z nich”.
Taylor proponuje trzy perspektywy badawcze wyjaśniające rolę siłowików:
- Kohortowa (cohort approach) – uznająca wszystkie osoby z przeszłością w strukturach siłowych za jedną zbiorowość,
- Korporacyjna (corporate approach) – analizująca poszczególne resorty i ich wewnętrzne uwarunkowania,
- Klanowa (clan approach) – wychodząca z założenia, że rosyjską polityką rządzą nieformalne grupy elit (klany) rywalizujące o wpływy i zasoby.
Zdaniem Taylora, naukowcy, a zwłaszcza politolodzy – zwykle silniej koncentrują się na wyborach, partiach, opinii publicznej czy gospodarce, rzadziej zajmując się wojskiem, wywiadem czy policją. Tymczasem siłowicy mają w Rosji ogromne znaczenie. Badania pokazują, że wielu obywateli postrzega Putina jako reprezentanta właśnie ich interesów.
Sam Putin oraz czołowi przedstawiciele jego obozu (Szojgu, Patruszew, Bortnikow, Naryszkin, Zołotow, Sechin) wywodzą się z resortów siłowych. FSB uchodzi za najpotężniejszą służbę, a wydatki na armię i służby zdominowały rosyjski budżet. Mimo tak istotnej roli siłowików pozostaje wiele pytań: czy rzeczywiście jest ich tak wielu na szczytach władzy, jak sugerują niektóre dane? Czy tworzą jednolitą grupę, czy raczej kilka zwalczających się frakcji?
Wiadomo jedno: rola dawnego KGB (dziś FSB) jest tu wyjątkowa, głównie z racji osobistego powiązania Putina z tą służbą. Dyskutuje się też o tym, co napędza siłowików — korupcja, chęć zdobywania majątku i władzy czy też mocne przekonania ideologiczne (imperializm, autorytaryzm). Taylor uważa, że siłowicy stanowią istotny motor polityki Putina, w tym agresywnych działań zewnętrznych i represji wewnętrznych.
Wojna a siłowicy
To sposób myślenia Putina – według Taylora – wywodzącego się z KGB, miał kluczowe znaczenie w decyzji o ataku na Ukrainę (zarówno w 2014, jak i w 2022 r.). Choć siłowicy mylnie założyli niewielki opór Ukraińców, nie pociągnęło to za sobą realnej odpowiedzialności najważniejszych osób w tych strukturach (z wyjątkiem przetasowań w wojsku).
Niektórzy wskazują, że „czystki” w armii wynikają głównie z rozgrywek klanowych, a nie z faktycznych błędów dowódczych. Jedynym zauważalnym przegranym wydaje się być regularna policja, tracąca ludzi oraz środki na rzecz wojska i służb specjalnych.
Wysoko postawieni siłowicy raczej nie zrezygnują z władzy, choć pojawiają się sygnały możliwej wymiany pokoleniowej — spora część elit wkracza w wiek emerytalny. Mimo to Taylor uważa, że „militarny putinizm” nie osłabnie, a siłowicy będą dalej fundamentem rosyjskiej sceny politycznej.
Wzrost znaczenia służb specjalnych
Mark Galeotti (dyrektor Mayak Intelligence, profesor honorowy w UCL School of Slavonic & East European Studies) w tekście Siloviki at War: The Russian Security Community Since February 2022 pokazuje, że po inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r. rola FSB, SWR i GRU jeszcze się wzmocniła. W Rosji umacnia się kierunek autorytarny, co w kraju przekłada się na rosnące uprawnienia FSB wobec opozycji, zaś za granicą — na intensyfikację cyberataków, rekrutację „pośredników” i współpracę z grupami przestępczymi.
Galeotti przewiduje, że dopóki konflikt trwa, służby pozostaną głównym narzędziem zarówno utrzymywania władzy, jak i projekcji siły za granicą. Rosja, przestawiając się na „logikę wojny”, wykorzystuje służby specjalne w jeszcze większym stopniu, w tym do coraz śmielszych akcji sabotażowych w Europie. Wewnątrz kraju rosnąca nietolerancja dla sprzeciwu politycznego wzmacnia pozycję FSB. Natomiast na arenie międzynarodowej służby muszą działać przy znacznym ograniczeniu personelu w zachodnich ambasadach (po masowych wydaleniach), dlatego sięgają po nowe formy aktywności. Choć nie zawsze odnoszą oczekiwany skutek, wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nadal będą filarem autorytarnej władzy w Rosji i narzędziem jej polityki zagranicznej.
Wojna już trwa
We wrześniu 2024 r. Richard Moore, szef brytyjskiego MI6, stwierdził, że „rosyjski wywiad wymknął się nieco spod kontroli”. Bardziej trafne może być jednak według Galettiego stwierdzenie, że rosyjskie „specsłużby” dostosowały się do nowej, wojennej rzeczywistości.
Zasadniczo w czasie pokoju unikają one ryzyka, skupiając się na pozyskiwaniu informacji. W warunkach konfliktu eskalują jednak działania, w tym sabotażowe. Historycznym przykładem takiego przejścia była organizacja SMERSZ (kontrwywiad wojskowy Stalina) podczas II wojny światowej. Od 2011-2012 r. rosyjski wywiad – w pełnej koordynacji z Putinem – przybierał coraz bardziej „wojenną” perspektywę.
Protesty na placu Bołotnym (2011–2012) potraktowano jako część zachodniej „wojny hybrydowej”, wzmacniając paranoję kremlowskich decydentów. Jako spadkobierca KGB, rosyjski aparat bezpieczeństwa był głęboko zakorzeniony w koncepcji tzw. aktywnych środków i zakładał, że Zachód funkcjonuje w podobny sposób.
Narastająca kontrola wewnątrz i zagraniczne wyzwania
W Rosji widać odchodzenie od modelu „hybrydowego reżimu” Putina i Miedwiediewa, który jeszcze tolerował pewne formy wolności, jeśli nie zagrażały one bezpośrednio władzy. Budowanie „państwa bezpieczeństwa” przełożyło się na powiększenie kompetencji służb i organów ścigania. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, z natury bardziej zachowawcze, straciło część kompetencji na rzecz powstałej w 2016 r. Gwardii Narodowej.
Z kolei FSB skorzystało, jeszcze umacniając się dzięki eliminacji politycznej konkurencji. W polityce zagranicznej, zwłaszcza od 2013–2014 (Rewolucja Godności na Ukrainie), rosyjskie służby przyspieszyły działania ofensywne, ignorując możliwy odwet. Odtąd, aż do lutego 2022 roku i później, zachodnie kontrwywiady postrzegają rosyjskie operacje jako „bezczelne, agresywne i zintensyfikowane”, przy jednoczesnym spadku wewnętrznej rywalizacji między SWR, GRU a FSB z uwagi na wyższy priorytet jedności działań w obliczu wojny.
Nowe wyzwania
Putin uznaje wojnę z Ukrainą za fragment szerszej walki z Zachodem. W maju 2023 roku oświadczył, że „przeciwko Rosji toczy się prawdziwa wojna”. Z uwagi na dysproporcję sił z NATO Kreml dąży do sabotażu zachodniego wsparcia militarnego dla Kijowa, a także do obchodzenia sankcji.
Po wydaleniu oficerów wywiadu z ambasad w Europie SWR, a w mniejszym stopniu GRU, muszą szukać alternatywnych metod (rekrutacja przestępców, sympatyków i użycie cyberataków). Jednocześnie w Rosji narasta niezadowolenie społeczne w związku z mobilizacją oraz sabotażami ukraińskich służb (SBU, HUR). Kolejne zatrzymania i procesy nie zdołały jednak zapobiec tym incydentom ani uspokoić nastrojów.
Mało prawdopodobne jest, by „specjalne służby” szybko utraciły swoją wysoką pozycję, zwłaszcza gdy Putin traktuje je jako kluczowy instrument kontroli wewnętrznej i polityki zagranicznej. Brak oznak normalizacji relacji z Zachodem dodatkowo motywuje do utrzymywania rozbudowanego aparatu wywiadu i kontrwywiadu w obliczu przedłużającej się wojny.
Niepewność dotyczy jedynie przyszłego kierownictwa tych służb. W maju 2024 r. na stanowisku sekretarza Rady Bezpieczeństwa Siergiej Szojgu zastąpił Nikołaja Patruszewa, co może zmienić układ sił. Szefowie FSB, SWR i GRU wciąż pozostają na swoich pozycjach, choć np. 72-letni Aleksandr Bortnikow (FSB) dawno przekroczył wiek emerytalny i ma kłopoty zdrowotne. Wewnętrzne rywalizacje (m.in. z Siergiejem Korolowem, uchodzącym za bezwzględnie ambitnego) dodatkowo podnoszą temperaturę sporów w FSB.
Jak zauważa Galeotti, dopóki Putin uznaje wojnę i zderzenie z Zachodem za priorytet, dopóty służby pozostaną w centrum decyzji. Ich dorobek bywa niejednoznaczny: skłonność do spełniania życzeń Putina przeradza się w imperialną nadgorliwość i nietrafione kalkulacje. Nic jednak nie sugeruje, by Putin chciał je reformować – on sam postrzega je bowiem jako swój główny filar władzy.
Policja w cieniu Rosgwardii i wojny
Kurt Haven (pseudonim autora, który mieszka w Rosji) w tekście Reforms of the Russian Police and Staffing Gap Consequences analizuje kondycję rosyjskiej policji, która zamiast spodziewanej modernizacji (po reformie z lat 2010. i zmianie nazwy „milicja” na „policja”) popadła w gorszą sytuację wskutek centralizacji, presji statystycznej (tzw. clearance rates) i powołania Rosgwardii w 2016 r.
Rosyjska policja, formalnie zatrudniająca około miliona funkcjonariuszy i podlegająca Ministerstwu Spraw Wewnętrznych odgrywa kluczową rolę w utrzymaniu porządku i egzekwowaniu prawa karnego i administracyjnego. Reforma z początku 2010 roku obejmowała zmianę nazwy i mundurów oraz wprowadzenie mechanizmów odpowiedzialności publicznej jak raporty komendantów do władz lokalnych i konsultacje z mieszkańcami.
Mimo to zachowano „palochnaia sistema” – wskaźnikową ocenę pracy opartej na statystykach rok do roku, co sprzyja biurokracji. Centralizacja sprawiła, że samorządy utraciły wpływy finansowe na lokalną policję. Choć na chwilę poprawiło się wynagrodzenie funkcjonariuszy, inflacja, szczególnie po 2014 r., zredukowała atrakcyjność płac w policji wobec innych branż.
W kwietniu 2016 r. Putin powołał Rosgwardię, podporządkowaną bezpośrednio prezydentowi. Z MWD przeniesiono do niej część jednostek (OMON, Wojska Wewnętrzne), co osłabiło kadry w policji. Jednocześnie zlikwidowano Federalną Służbę ds. Kontroli Narkotyków (FSKN) i Federalną Służbę Migracyjną (FMS), przyłączając je do policji. To wszystko wprowadziło dodatkowe zamieszanie i poszerzyło zakres obowiązków.
Wojna i niedobory kadrowe
Wojna w Ukrainie ujawniła wzrost przestępstw popełnianych przez powracających z frontu żołnierzy. Media informują o agresji i przestępstwach, nierzadko tuszowanych z uwagi na naciski polityczne. Od grudnia 2022 r. dane o przestępczości Prokuratury Generalnej są utajnione, więc skala zjawiska jest trudna do oszacowania. Według stanu na listopad 2024 r. w policji brakuje 173,8 tys. funkcjonariuszy (ponad 18% stanu). W niektórych regionach wakaty wśród patroli sięgają 90%.
Kurt Haven wskazuje, że płace w policji nie rosną proporcjonalnie do inflacji, młodzi wolą pracę w przemyśle lub Rosgwardii, a system emerytalny (25 lat służby) jest mniej atrakcyjny dla nowego pokolenia. Policjanci dodatkowo zmagają się z biurokratyczną presją wskaźników, co zniechęca do dłuższej służby.
Wobec braków kadrowych wzrasta udział kobiet w policji — nie tylko w działach administracyjnych, lecz także w patrolach. Macierzyństwo liczy im się do stażu, co przyspiesza perspektywę emerytury. Jednak zarazem rosną biurokratyczne obciążenia. Policja coraz częściej ogranicza się do tzw. spraw łatwych, sprzyjających wyższym statystykom wykrywalności, a trudniejsze postępowania pozostają nierozwiązane.
Wojna może dodatkowo wpływać na wskaźniki przestępczości. Policja jednak nie zyskuje w tym konflikcie — przeciwnie, traci na niedoborach kadrowych i braku środków. Uporczywe wyzwania finansowe i statystyczne sprawiają, że brakuje kompetentnych kadr menedżerskich, a rosnąca biurokracja utrudnia realne działania prewencyjne i dochodzeniowe. W efekcie policja nie jest „beneficjentem” wojny, lecz raczej kolejną ofiarą rosnącej militarnej logiki państwa.
„Proxyfikacja" aparatu przemocy
Dr Margarete Klein (szefowa zespołu ds. Europy Wschodniej i Eurazji w Niemieckim Instytucie Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa w Berlinie) w artykule Russia’s Volunteer Formations: Instruments for Recruitment, Proof of Loyalty or Diffusion of Power przedstawia zjawisko szybkiego powstawania różnorodnych formacji ochotniczych. Sięgają one od „prywatnych” firm wojskowych (PMC) przez oddziały finansowane przez władze regionalne i wielkie korporacje aż po grupy kozackie czy związane z prawosławno-nacjonalistycznym środowiskiem.
Taka „ukryta mobilizacja” pozwala Kremlowi zwiększać bazę rekrutacyjną i rozkładać finansowe koszty wojny, unikając otwartej kolejnej mobilizacji powszechnej. Zarazem rodzi to ryzyko — liczne formacje, często finansowane przez rozmaitych sponsorów, rozmywają monopol państwa na przemoc. Najdobitniej pokazał to bunt Grupy Wagnera w czerwcu 2023 r., który obnażył słabość Kremla w zakresie kontroli nad własnymi „prywatnymi” armiami.
Przymusowa i „ukryta" mobilizacja
Od początku inwazji Rosja notuje wysokie straty ludzkie. Badania Mediazony i BBC (październik 2024 r.) wskazują na co najmniej 75 382 zabitych żołnierzy, przy realnych szacunkach sięgających 120 tys. (to dziesięciokrotnie więcej niż straty ZSRR w Afganistanie). Oprócz mobilizacji przymusowej (wrzesień 2022 — 300 tys. ludzi) Kreml sięga po wolontariuszy.
Dotyczy to zarówno żołnierzy kontraktowych, jak i formacji ochotniczych, m.in. składanych z więźniów zwerbowanych do Grupy Wagnera. Obok prywatnych firm wojskowych (jak Wagner) i kozackich oddziałów funkcjonują nowo tworzone formacje w regionach (tzw. bataliony gubernatorskie) oraz siły opłacane przez korporacje (Gazprom, Rusal).
Głównym celem jest szybkie zdobywanie kadr na front, bez ogłaszania powszechnej mobilizacji. Niektóre regiony, zwłaszcza Czeczenia (kadyrowcy), budują w ten sposób siły niemal niezależne od formalnej hierarchii MON i Rosgwardii.
Wnioski z „buntu" PMC Wagner
Korzyścią z formacji ochotniczych była możliwość szybkiego „uzupełnienia” frontu przy przerzuceniu kosztów na innych sponsorów. Ale intensywny rozwój prywatnych armii czy regionalnych batalionów stanowi zagrożenie dla monopolu siły państwa. Bunt Wagnera w czerwcu 2023 r. wywołał kryzys i skłonił Kreml do przejęcia Wagnera przez MON lub do rozbrojenia tej grupy. Jednocześnie wprowadzono formalne kontrakty z MON, aby scalić i podporządkować wszystkie te formacje.
Formalne włączenie wolontariuszy w struktury państwowe nie wyklucza jednak, że w razie kryzysu politycznego sponsorzy mogą użyć swych formacji dla własnych celów. Putin, świadom ryzyka, toleruje pluralizm podmiotów zbrojnych, by blokować powstanie jednej, na tyle silnej siły, która mogłaby go zagrozić. Jednak w dłuższej perspektywie wzrost samodzielności takich grup może przyczynić się do destabilizacji systemu w przypadku poważniejszego przesilenia politycznego.
Z punktu widzenia Putina, krótkoterminowe zyski, takie jak możliwość cichej rekrutacji, unikanie otwartego konfliktu społecznego wokół mobilizacji czy dzielenie kosztów wojny, okazują się korzystne. Jednak łącznie rozwój tych zjawisk – od centralizacji i wzmacniania służb specjalnych, przez zmiany w wojsku i policji, po mnożenie się formacji ochotniczych – może w dłuższej perspektywie przynieść narastającą niestabilność. Bunt Wagnera stanowił tu wyraźny sygnał ostrzegawczy.
Między pozorną siłą a systemową słabością
W autorytarnym modelu władzy Putin stawia na służby bezpieczeństwa i administracyjny aparat przymusu. Jednocześnie rozdrobnienie i rywalizacja między różnymi instytucjami siłowymi (wojskiem, służbami, policją, formacjami ochotniczymi) niosą ryzyko w razie większego kryzysu w elitach bądź osłabienia „pionu władzy”.
Konflikt zbrojny w Ukrainie, zamiast wzmacniać system, może ujawnić jego słabości: starzejące się i nieelastyczne kierownictwo wojskowe, niewystarczająco przygotowaną i zdemotywowaną policję oraz rozproszone grupy paramilitarne. Autorzy opisywanych opracowań wskazują, że Rosja – zamiast sukcesów w wojnie i trwałego umocnienia reżimu – może w nadchodzących latach doświadczać coraz większego chaosu i nieprzewidywalnych konfliktów w łonie własnych struktur siłowych.
Równocześnie zwracają uwagę, że wojna z Ukrainą przyspieszyła następujące procesy:
- Wzrost roli siłowików i służb specjalnych – niezależnie od błędów operacyjnych i wywiadowczych, to właśnie one utrzymują polityczną dominację w systemie Putina.
- Głębokie problemy policji – reforma z lat 2010. nie poprawiła efektywności, a wojna i Rosgwardia pogłębiły braki kadrowe, co widać szczególnie w dobie rosnącej przestępczości związanej z powracającymi żołnierzami
- „Proxyfikację" przemocy – tworzenie formacji ochotniczych zapewnia Kremlowi rekrutację „tylnymi drzwiami", lecz bunt Wagnera dowiódł, jak ryzykowne bywa rozmnożenie autonomicznych sił zbrojnych.
Wszystko to wskazuje, że „militarny putinizm” się umacnia, lecz jednocześnie rozdrobnienie i rywalizacja w strukturach siłowych mogą w przyszłości doprowadzić do niekontrolowanych konfliktów wewnętrznych – zwłaszcza jeśli władza Putina ulegnie osłabieniu lub pojawi się poważniejszy kryzys strukturalny.
WIDEO: Na „pasku”, czyli jak Mińsk atakuje migrantami