Brukselska gra o wywiad. Czy UE zbuduje własną supersłużbę?
W ostatnich dniach w europejskiej debacie bezpieczeństwa wyraźnie powraca temat, który krąży w Brukseli od lat 90.: utworzenie własnej, ponadnarodowej służby wywiadowczej Unii Europejskiej. Jak piszą m.in. Defense News, Financial Times i Politico Europe, Komisja Europejska pracuje obecnie nad projektem nowej jednostki wywiadowczej, która miałaby funkcjonować pod bezpośrednim nadzorem przewodniczącej Komisji Ursuli von der Leyen. Według tych źródeł inicjatywa od razu rodzi pytania o podział suwerenności między stolicami państw członkowskich a Brukselą w tak wrażliwej dziedzinie jak bezpieczeństwo narodowe – zwłaszcza że bezpieczeństwo jest w traktatach UE wyraźnie zastrzeżone jako kompetencja narodowa.
To, co oficjalnie opisywane jest jako „mała jednostka”, ma potencjał głęboko przekształcić relacje między instytucjami UE. Jak wynika z materiałów powołujących się na Financial Times, a dalej na Defense News, Brussels Signal i Defcros News, Komisja Europejska przygotowuje koncepcję struktury wywiadowczej osadzonej w Sekretariacie Generalnym Komisji i raportującej bezpośrednio do Ursuli von der Leyen. Według tych doniesień nowa jednostka nie została jeszcze formalnie przedstawiona 27 państwom członkowskim, ale wewnątrz Komisji trwają już intensywne prace koncepcyjne nad zakresem zadań, rekrutacją personelu i relacjami z istniejącymi organami unijnymi.
Jak wynika z cytowanych przez Euronews materiałów, przewodnicząca Komisji planuje powołanie komórki, która gromadziłaby i przetwarzała informacje z krajowych służb bezpieczeństwa oraz z innych źródeł unijnych, aby „lepiej operacyjnie wykorzystywać” istniejące dane i wzmacniać pozycję Komisji w procesie decyzyjnym. Jednostka ta miałaby – według tych relacji – uzupełniać działalność Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych (ESDZ) oraz przygotowywać materiały dla tzw. Kolegium Bezpieczeństwa, czyli gremium złożonego z komisarzy i przewodniczącej Komisji, które znacząco rozszerzyło mandat KE w obszarze bezpieczeństwa.
Rzecznicy Komisji – Balázs Ujvári oraz Paula Pinho – jak podaje Politico Europe, przedstawiają inicjatywę jako „bardzo wczesną, koncepcyjną” i podkreślają, że nie ustalono jeszcze ani nazwy, ani liczby personelu, ani daty rozpoczęcia działalności. Głównym zadaniem nowej struktury ma być koordynacja i synteza informacji, a nie samodzielne prowadzenie operacji wywiadowczych w terenie.
Dlaczego problem sprzed 30 lat wraca właśnie teraz?
Debata o europejskiej służbie wywiadowczej nie pojawiła się nagle – jej korzenie sięgają lat 90., kiedy wojny w byłej Jugosławii ujawniły skalę uzależnienia państw europejskich od danych amerykańskich. Wówczas w europejskich stolicach pojawiło się przekonanie, że bez własnej zdolności analitycznej Unia nie będzie w stanie prowadzić samodzielnej polityki bezpieczeństwa. Z tej diagnozy narodziło się w 1999 r. Wspólne Centrum Sytuacyjne (SitCen), zainicjowane przez Javiera Solanę po bombardowaniach NATO. SitCen szybko zaczął pełnić rolę pierwszego europejskiego ośrodka analiz strategicznych, opartego zarówno na informacjach terenowych, jak i danych z delegatur UE.
Czytaj też
Ewolucja trwała przez kolejne lata. Po zamachach z 11 września 2001 r. jednostkę wzmocniono kadrowo i strukturalnie, a następnie powiązano z komponentem wojskowym, tworząc Single Intelligence Analysis Capacity (SIAC). Wraz z powstaniem Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych SitCen został w 2011 r. włączony do ESDZ, a rok później przekształcony w EU Intelligence and Situation Centre (INTCEN). INTCEN utrzymał charakter jednostki typu „fusion”: nie prowadzi operacji wywiadowczych, nie posiada dostępu do narodowych systemów SIGINT i HUMINT, a jakość jego analiz zależy w pełni od dobrowolnie przekazywanych danych państw członkowskich.
Ograniczenia tych struktur – dobrowolność wymiany informacji, brak operacyjności, różnice w kulturze strategicznej – wielokrotnie prowadziły do wznawiania dyskusji nad potrzebą głębszej integracji wywiadowczej. Jednym z najsilniejszych impulsów była rekomendacja Sauli Niinistö z 30 października 2024 r., przygotowana na zlecenie Komisji Europejskiej. Były prezydent Finlandii postulował w niej stworzenie „pełnoprawnej służby wywiadowczej UE”, zdolnej zarówno do analizy strategicznej, jak i przeciwdziałania sabotażowi, szpiegostwu oraz operacjom wpływu wewnątrz instytucji UE. Choć projekt nie został wdrożony, stał się punktem odniesienia dla kolejnych prób reorganizacji europejskiej architektury wywiadowczej.
Ostatnia dekada pokazała, że problem nie zniknął, lecz się pogłębił. Wojna w Ukrainie, rosnąca liczba operacji hybrydowych, sabotaż infrastruktury energetycznej oraz niepewność dotycząca przyszłości współpracy wywiadowczej z USA unaoczniły, że dotychczasowy system UE nie nadąża za skalą i tempem współczesnych zagrożeń. UE nie posiada dziś narzędzi pozwalających na analizę danych w czasie zbliżonym do rzeczywistego ani na scalanie rozproszonych komunikatów z 27 państw w jeden spójny obraz sytuacji.
W tym kontekście – jak piszą Financial Times, Reuters i Politico Europe – powrót Komisji Europejskiej do koncepcji własnej jednostki wywiadowczej nie jest instytucjonalnym eksperymentem, lecz kontynuacją trwającej od dekad, nieukończonej ewolucji. Problemy ujawnione podczas wojen w Jugosławii – brak wspólnego systemu analitycznego, pełna zależność od danych narodowych oraz chroniczny brak zaufania między państwami – pozostają nierozwiązane.
Wojna w Ukrainie, zagrożenia hybrydowe i czynnik amerykański
Von der Leyen sięga po te argumenty w sytuacji znacznie bardziej napiętej geopolitycznie niż dwie dekady temu. Trwająca wojna Rosji przeciwko Ukrainie przyspieszyła debatę o integracji obronnej i pokazała, jak ważna jest zdolność do szybkiego przetwarzania i wspólnej interpretacji informacji wywiadowczych. Nowa jednostka ma być – według rzeczników Komisji – odpowiedzią na zmieniające się „otoczenie geopolityczne i geogospodarcze”, w którym rosną zagrożenia hybrydowe, ataki cybernetyczne, sabotaż infrastruktury oraz ingerencja informacyjna państw trzecich.
Czytaj też
Na te obawy nakłada się czynnik transatlantycki. Ryzyko ograniczenia przez administrację Donalda Trumpa zakresu wojskowych i wywiadowczych gwarancji dla Europy jest jednym z kluczowych motywów dyskusji. Decyzja Ursuli von der Leyen o forsowaniu własnej struktury wywiadowczej Komisji interpretowana jest jako próba zmniejszenia zależności od USA i budowy większej strategicznej autonomii UE wobec potencjalnych „kaprysów” przyszłych administracji w Waszyngtonie.
Rywalizacja instytucjonalna: Komisja kontra ESDZ i rola Kai Kallas
Konsekwencją planów Komisji jest nie tylko debata o suwerenności państw członkowskich, ale również o równowadze instytucjonalnej w samej UE. Nowa jednostka podporządkowana Sekretariatowi Generalnemu Komisji weszłaby w bezpośrednią konkurencję z istniejącym INTCEN, który podlega Wysokiej Przedstawiciel ds. Zagranicznych i Bezpieczeństwa Kai Kallas i jest osadzony w strukturach ESDZ. Można to odczytywać jako próbę dalszej centralizacji wpływów w rękach przewodniczącej Komisji kosztem ESDZ.
Wysocy rangą urzędnicy ESDZ wyrażają obawy, że nowa komórka „powielałaby” prace INTCEN i SIAC, osłabiając mandat istniejących struktur i prowadząc do fragmentacji kanałów analitycznych. Duplikacja może zagrażać przyszłości INTCEN, prowadząc do odpływu delegowanych ekspertów i tworzenia alternatywnego, silnie politycznego kanału przetwarzania informacji w Komisji. Brak jednego głównego ośrodka „fusion” mógłby doprowadzić do sytuacji, w której różnym instytucjom przedstawiane byłyby odmienne oceny tego samego kryzysu – sprzeczne raporty dezorganizowałyby proces decyzyjny bardziej niż sam brak danych.
Spór ma również wymiar personalny: Kaja Kallas i Ursula von der Leyen mają wyraźnie różne wizje roli ESDZ i Komisji w polityce bezpieczeństwa. Powstanie nowej jednostki mogłoby być odczytywane jako osłabienie mandatu ESDZ i przejęcie części jej funkcji strategicznych przez Komisję.
Głos krytyków: „brukselska CIA", superpaństwo i deficyt legitymacji
Instytucjonalnej rywalizacji towarzyszy ostra krytyka polityczna. Część polityków określa projekt jako kolejny krok w stronę „superpaństwa UE”. Alice Weidel (AfD) widzi w nim rozszerzenie „nadzoru i władzy biurokratycznej” nieprzekładające się na realną poprawę bezpieczeństwa obywateli. Harald Vilimsky (FPÖ) mówi o „strukturze cieni pozbawionej demokratycznej legitymacji”. Yanis Varoufakis użył określenia „brukselska CIA”, które stało się chwytliwym symbolem obaw części opinii publicznej. Niektóre frakcje w Parlamencie Europejskim podkreślają, że powołanie nowej jednostki może pogłębić deficyt demokratyczny, ponieważ KE nie jest objęta takimi samymi mechanizmami nadzoru jak krajowe służby specjalne.
Perspektywa państw członkowskich: suwerenność, nieufność i dobrowolność
Na tle sporów instytucjonalnych niezwykle istotne są obawy państw członkowskich. Defense News zwraca uwagę, że bezpieczeństwo narodowe pozostaje wyłączną kompetencją państw, a dzielenie się informacjami wywiadowczymi jest jednym z najbardziej wrażliwych obszarów współpracy. Wiele stolic będzie podchodzić z dużą rezerwą do przekazywania Komisji dodatkowych uprawnień. Duże państwa – Francja, Niemcy – historycznie preferują współpracę bilateralną lub w ramach NATO. Mniejsze obawiają się dominacji największych graczy nad interpretacją danych strategicznych.
Czytaj też
Projekt formalnie nie narusza zasady, że bezpieczeństwo narodowe pozostaje kompetencją państw: nowa struktura nie miałaby własnych uprawnień operacyjnych i opierałaby się na dobrowolnym przekazywaniu danych. Jednak kluczowy problem dobrowolności i niechęci do dzielenia się najbardziej wrażliwymi informacjami nie zniknie tylko dlatego, że powołano nową jednostkę.
Istniejąca architektura: INTCEN, SIAC i nieformalne fora
Z punktu widzenia państw członkowskich ważne jest także to, że Unia już dysponuje mechanizmami wspólnej analizy: INTCEN, SIAC, sieć nieformalnych forów (Club de Berne, Grupa ds. Zwalczania Terroryzmu), współpraca z NATO i bilateralna. INTCEN i SIAC dostarczają analiz m.in. dla operacji EUNAVFOR MED IRINI. Pomimo przekształceń po traktacie lizbońskim EU INTCEN nadal opiera się wyłącznie na dobrowolnie przekazywanych informacjach i nie ma dostępu do narodowych systemów SIGINT i HUMINT.
Część stolic stawia pytanie, czy rozwiązaniem jest tworzenie nowej, równoległej komórki w Komisji, czy raczej wzmocnienie istniejących struktur – INTCEN, SIAC oraz współpracy z Club de Berne.
Nowe technologie i AI jako brakujący filar europejskiego wywiadu
Przyszłość europejskiej współpracy wywiadowczej będzie zależeć od wykorzystania sztucznej inteligencji, automatyzacji i fuzji danych. Europol już dziś wykorzystuje AI do analizy zachowań przestępczych, wykrywania wzorców i przewidywania działań grup zorganizowanych. Te same technologie mogą zostać zaadaptowane do analizy zagrożeń geopolitycznych: cyberataków, kampanii dezinformacyjnych, sabotażu, finansowania działań wrogich państw.
Tylko szerokie wykorzystanie AI może umożliwić stworzenie europejskiego systemu wczesnego ostrzegania działającego w tempie współczesnych operacji hybrydowych. Komisja traktuje AI jako narzędzie przełamujące dwie największe słabości obecnego systemu: fragmentację danych i opóźnienia wynikające z dobrowolności współpracy.
Porównanie z innymi modelami: Five Eyes, NATO i Club de Berne
Plany potencjalnego powołania struktury wywiadowczej prze UE należy też porównać do istniejących modeli współpracy wywiadowczej. Przykładem tego może być sojusz Five Eyes (USA, Wielka Brytania, Kanada, Australia, Nowa Zelandia), który polega na głębokiej integracji opartej na wspólnej kulturze, języku i zaufaniu – modelu, którego UE nie jest w stanie skopiować 1:1 ze względu na liczbę państw i rozbieżne interesy.
Struktury NATO (JISD, NIFC) to ośrodki fuzji danych, nie agencje operacyjne – UE mogłaby stworzyć cywilno-polityczną wersję takiego systemu. Najbardziej „europejskim” modelem pozostaje Club de Berne – dobrowolna, nieformalna platforma szefów służb, kluczowa, ale wrażliwa. Nowa jednostka Komisji mogłaby przy odpowiednim zaprojektowaniu stać się pomostem między Club de Berne a instytucjami unijnymi.
Co napędza powrót koncepcji wspólnego wywiadu UE
Powrót do idei unijnej służby wywiadowczej jest rezultatem nałożenia się kilku procesów: doświadczeń z lat 90., wojny w Ukrainie, zagrożeń hybrydowych, niepewności transatlantyckiej, rywalizacji instytucjonalnej KE–ESDZ oraz presji technologicznej (AI). Inicjatywa pozostaje na etapie koncepcyjnym, a przed UE stoją fundamentalne pytania o suwerenność, zaufanie, uniknięcie dublowania kompetencji i demokratyczny nadzór.
Czytaj też
Możliwe scenariusze rozwoju
Na podstawie przywołanych źródeł, można wyróżnić trzy potencjalne scenariusze:
- „Mała struktura analityczna" w Komisji – scenariusz minimalny, ale politycznie najbardziej prawdopodobny. Zakłada powstanie niewielkiego zespołu analityków w Sekretariacie Generalnym KE, bez zdolności operacyjnych, pełniącego funkcję koordynacyjną wobec dyrekcji generalnych i ściśle współpracującego z ESDZ. Reuters w swoich materiałach pojawia się jako źródło sugerujące, że taka struktura mogłaby zostać uruchomiona stosunkowo szybko, jeśli nie napotka zdecydowanego sprzeciwu państw.
- „Europejskie CIA" – pełnoprawna, operacyjna służba wywiadowcza UE, o której pisał m.in. German Foreign Policy, omawiając wcześniejsze koncepcje i rekomendacje (w tym raport Niinistö). Ten wariant wymagałby zmian traktatowych, przekazania części suwerenności, stworzenia struktur HUMINT i SIGINT oraz wspólnej polityki bezpieczeństwa. Politico Europe i Brussels Signal, w przywoływanych przez Ciebie fragmentach, oceniają, że obecnie w Europie brak jest dla takiego projektu politycznej większości.
- „Fusion Intelligence Network" oparte na AI – scenariusz technologiczny, który nie wymaga radykalnych zmian traktatowych. Jak wynika z materiałów odwołujących się do Computer Weekly, Defense News, UE mogłaby zbudować zintegrowany system analityczny korzystający z AI, danych satelitarnych, big data i informacji dostarczanych przez istniejące agencje (Europol, Frontex, INTCEN), zachowując przy tym formalną suwerenność państw w obszarze operacji wywiadowczych. To rozwiązanie ma być kompromisem między potrzebą „autonomii analitycznej" a realnymi ograniczeniami politycznymi.
Alternatywa: wzmocnienie Europolu i Frontexu
Należy zwrócić uwagę że zamiast budować zupełnie nową strukturę wywiadowczą pod auspicjami Komisji, UE mogłaby szybciej i łatwiej osiągnąć część zakładanych celów, wzmacniając istniejące agencje – przede wszystkim Europol i Frontex. Jak wynika z ustaleń Computer Weekly to Europol jest dziś najbardziej zaawansowaną technologicznie platformą analityczną w UE, wykorzystującą AI do wykrywania wzorców przestępczych, łączenia danych i przewidywania zachowań grup przestępczych. Te same mechanizmy – jak argumentują analitycy – mogą mieć zastosowanie w obszarach ściśle stycznych z bezpieczeństwem narodowym, takich jak cyberprzestępczość, przestępczość transgraniczna, pranie pieniędzy czy sieci powiązań między aktorami państwowymi i niepaństwowymi.
Frontex z kolei, dysponuje unikalnym dostępem do danych o ruchach migracyjnych, przepływach transgranicznych i sytuacji na granicach zewnętrznych UE. W materiałach pojawia się teza, że wzmocnienie jego zdolności analitycznych, integracja z danymi satelitarnymi i narzędziami AI mogłoby przekształcić go w kluczowy element systemu wczesnego ostrzegania, zwłaszcza w zakresie zagrożeń hybrydowych i działań destabilizacyjnych.
Czytaj też
Rozszerzenie mandatu i budżetów Europolu i Frontexu miałoby kilka zalet: większą akceptowalność polityczną (bo to struktury już istniejące), brak konieczności zmian traktatowych, naturalne powiązanie z państwami członkowskimi i mniejsze ryzyko konfliktu kompetencyjnego z ESDZ oraz INTCEN. W tym ujęciu nowa jednostka Komisji mogłaby pełnić raczej rolę koordynatora i „clearing house” informacji z tych agencji, niż zalążka odrębnej „brukselskiej służby”.
Dążenie do europejskiej autonomii informacyjnej
Zestawienie wszystkich cytowanych źródeł, po analizy odwołujące się do Financial Times, Reuters, Defense News, Politico Europe, Brussels Signal, Defcros News i Computer Weekly prowadzi do zasadniczego pytania : czy powrót do idei unijnej służby wywiadowczej wynika wyłącznie z ambicji instytucjonalnych czy z narastającej konieczności geopolitycznej. Jak piszą te źródła, UE po raz pierwszy staje przed realnym zadaniem budowy własnej autonomii informacyjnej w świecie, w którym wywiad przestaje być domeną wyłącznie analizy ludzkiej, a staje się systemem fuzji danych, algorytmów i sztucznej inteligencji. Wojna w Ukrainie, niepewność relacji z USA oraz eskalacja zagrożeń hybrydowych unaoczniły, że dotychczasowa architektura bezpieczeństwa UE jest zbyt wolna, zbyt fragmentaryczna i równocześnie jest zależna od woli poszczególnych państw, które mają swoje narodowe interesy.
Nowa jednostka wywiadowcza Komisji Europejskiej – niezależnie od tego, czy pozostanie ograniczoną komórką analityczną, czy też stanie się zalążkiem szerszej struktury – otwiera nowy etap przechodzenia od Europy jako rynku i regulatora do Europy jako podmiotu wywiadowczo-strategicznego ale też stanowi przejaw tendencji federalistycznych. Oznaczać to może, że UE zmierza w kierunku swoistego „superpaństwa” a próby jej powołania należy traktować nie tylko jako narzędzie technicznej koordynacji, lecz także katalizator rosnących tendencji centralizacyjnych w UE, wzmacniając rolę instytucji wspólnotowych kosztem kompetencji narodowych. Do tego dochodzą tendencję próby budowy architektury bezpieczeństwa w Europie w odseparowanej od USA.
Czytaj też
Z tej racji kierunek, w jakim projekt ten ostatecznie podąży, będzie zależał od kilku czynników:
- politycznej woli państw członkowskich, która zdecyduje, czy zaakceptują dalsze przesuwanie ciężaru władzy w stronę Brukseli;
- równowagi między Komisją a ESDZ, od której zależy, czy projekt stanie się impulsem do integracji, czy raczej źródłem sporów instytucjonalnych;
- tempa rozwoju technologii AI w sektorze bezpieczeństwa, mogącej przesunąć punkt ciężkości analityki wywiadowczej na poziom unijny;
- gotowości do wzmacniania istniejących agencji, takich jak Europol i Frontex, które dla wielu państw pozostają znacznie bardziej akceptowalnym narzędziem integracji bezpieczeństwa niż tworzenie nowej, potencjalnie konkurencyjnej struktury wywiadowczej. W zależności od tego, jak te czynniki zadziałają, projekt może stać się impulsem do głębszej integracji albo kolejnym polem sporu o granice suwerenności państw narodowych w UE.





