Reklama

Za Granicą

rosja kreml Moskwa

Rosyjski wywiad wraca ze zdwojoną siłą

Wiosną 2022 roku, kilka miesięcy po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, wśród niektórych komentatorów panowała opinia, że rosyjskie służby wywiadowcze straciły swe zdolności operacyjne. Kraje europejskie, jeden po drugim wyrzucały rosyjskich dyplomatów. Łącznie - według brytyjskich szacunków - z Europy wydalono około 600 rosyjskich dyplomatów w większości powiązanych z rosyjskim wywiadem. Teraz, po blisko dwóch latach trwającej wojny, rosyjska sieć wywiadu zagranicznego wraca ze zdwojoną siłą.

Reklama

Przed wojną, zachodnie służby zajmowały się głównie operacjami rosyjskimi prowadzonymi przez obywateli rosyjskich, działających pod przykryciem dyplomatycznym. Równocześnie ukraińskie służby specjalne, zarówno HUR jak i SBU, opublikowały szczegółowe dane osobowe ponad kilkuset funkcjonariuszy FSB i oficerów GRU. Stąd też należy domniemywać, że zachodnie służby przeprowadziły weryfikację ich „śladów cyfrowych” na swym terenie. Optymistyczne założenie zakłada, że również zajął się tym polski kontrwywiad.

Reklama

Uchodźcy celem rosyjskiego wywiadu

Reklama

W obecnej sytuacji rosyjski wywiad wykorzystuje szereg obcokrajowców nie tylko w celu szpiegowania Zachodu i śledzenia dostaw broni na Ukrainę, ale także wywierania presji na rosyjskich uchodźców i przeciwników reżimu Putina, którzy - od początku wojny - uciekli za granicę. Rosja w pełni wykorzystała okazję jaką dała możliwość pojawienia się w Europie kilkumilionowej fali ukraińskich uchodźców, która pojawiła się po wybuchu wojny.

Czytaj też

Diaspora ukraińska, zwłaszcza wywodząca się ze wschodnich rejonów kraju, jest w znacznej mierze rosyjskojęzyczna i w całości wywodzi się z postsowieckiej strefy kulturowej. Wbrew powszechnym opiniom, antyrosyjskość nie jest postawą charakterystyczną dla wszystkich Ukraińców i należy założyć, że wśród wielomilionowej fali emigrantów przybyli też zarówno zwolennicy Rosji jak i pospolici przestępcy. Analogiczne zjawisko występuje również w przypadku obywateli Białorusi. Weryfikacja tej wielomilionowej fali emigracyjnej jest niezwykle trudna. Z tej racji nasuwa się pytanie, czy polskie służby podjęły to wyzwanie?.

Rosyjskie służby wywiadowcze skorzystały z nowego exodusu obywateli Rosji do Europy i innych krajów sąsiadujących, do zrekompensowania wydalenia rosyjskich dyplomatów z europejskich stolic. Ta ogromna rzesza stanowi szczególnie atrakcyjny rezerwuar dla pozyskiwania aktywów przez służby rosyjskie i prowadzenia operacji outsourcingowych (w szczególności dla FSB).

Koronnym tego przykładem może być sprawa ujawnionej w Polsce siatki szpiegowskiej liczącej 16 osób działającej - od stycznia do marca 2023 roku - m.in. w Białej Podlaskiej, Chełmie, Medyce, Przemyślu, Rzeszowie, w Warszawie oraz innych miejscowościach na terenie kraju. Rozpoznawała ona infrastrukturę krytyczną, obiekty militarne i porty morskie. Składała się głownie z obywateli Ukrainy, ale działało w niej również dwoje studentów z Białorusi i jeden Rosjanin – hokeista grający w śląskiej drużynie. Z aktu oskarżenia wynika, że zostali oni zwerbowani za pomocą komunikatorów przez V służbę informacji operacyjnych i kontaktów międzynarodowych FSB.

Natomiast w Gruzji, FSB wykorzystało pojawianie się nowych rosyjskich emigrantów - jak pisze mi.in Georgia Today - do prowadzenia praktycznie bez przeszkód infiltracji wśród rosyjskiej diaspory. Rosyjskie służby wykorzystały w głównej mierze brak stabilizacji finansowej wśród jej części. Podobna sytuacja występuje w Serbii, która bez problemu przyjmuje Rosjan. Obecnie - według The Moscow Times - przebywa tam około 300 tysięcy osób z rosyjskimi paszportami, z czego około 200 tysięcy przybyło już po wybuchu wojny na Ukrainie.

Czytaj też

W przeciwieństwie do innych części Europy, Rosjanie nie potrzebują wizy, aby wjechać do Serbii. Od lutego 2022 r. - według routedmagazine.com - obywatele Rosji założyli w Serbii 789 firm i 2134 sklepów, specjalizujących się głównie w sektorze IT. Z tej racji należy przyjąć założenie, że znaczna ich część mogła zostać założona przez wywiad rosyjski. Infiltracja tamtejszej diaspory przez rosyjskie służby odbywa się za przyzwoleniem tamtejszej Agencji Bezpieczeństwa i Informacji Vulina (BIA). Rosyjski wywiad bez przeszkód werbuje też Serbów do formacji „ochotniczych walczących” na Ukrainie.

Jak wynika z raportu Clingendael Institute, opublikowanego w sierpniu 2023 roku, Rosja na Bałkanach Zachodnich największe sukcesy odnosi w dziedzinie mediów i dezinformacji. Rosyjska propaganda przenika do Serbii, Czarnogóry oraz Bośni i Hercegowiny za pośrednictwem portali finansowanych przez Rosję, mediów lokalnych i mediów społecznościowych. Dezinformacja i narracje przeniknęły w ten region do tego stopnia, że znaczna część społeczeństwa ma pozytywny obraz Rosji i jej przywództwa politycznego. Liczna zamieszkująca tam rosyjska diaspora stanowi też niezwykle istotny element w tych działaniach.

Czytaj też

Z racji, że zdecydowana ich większość to wyznawcy prawosławia, FSB i GRU od wielu lat infiltrują struktury rosyjskiej cerkwi prawosławnej za granicą.  Andriej Soldatow i Irina Borogan opublikowali w Foreign Affairs tekst na temat powiązań Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w USA z rosyjskim wywiadem. Piszą oni, że wiosną 2023 roku kilka ich parafii otrzymało od FBI ostrzeżenie, że rosyjskie służby wywiadowcze prowadzą tajną pracę wśród księży i parafian.

Outsourcing i wywiad hybrydowy

Outsourcingowe operacje prowadzone przez Rosjan nie stanowią żadnego novum. Przykładem tego mogą być ustalenia rosyjskojęzycznego portalu śledczego Dossier Center (wraz z DR, Expressen, Le Monde, NRK, Süddeutsche Zeitung, SVT i Westdeutscher Rundfunk) po uzyskaniu dostępu do rosyjskich dokumentów. Wynika z nich, że na początku 2023 roku prowadzono operację mającą na celu spowodowanie sprzeciwu Turcji wobec przyjęcia Szwecji do NATO oraz dyskredytację Ukrainy. Bezpośrednimi wykonawcami było pięciu emigrantów z krajów islamskich, z których dwóch - jak ustalono - studiowało w Petersburgu. Ich działalność polegała m.in. na wykonywaniu szeregu napisów antyislamskich w kilku europejskich stolicach, paleniu tureckich flag w czasie różnego rodzaju protestów społecznych np. przeciwko zmianie ustawy emerytalnej we Francji.

Czytaj też

Rosyjski outsourcing obejmuje też bardziej złożone działania. Ujawnione przez The Spectator w lutym 2023 roku informacje dotyczące zatrzymania w Wielkiej Brytanii trójki obywateli Bułgarii pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji i posiadania fałszywych dokumentów tożsamości to kolejny dowód na to, że rosyjski wywiad próbuje dostosować się do zwiększonego ryzyka, stosując nowe metody działania w Europie. Jak podaje The Times, oskarżono ich o udawanie dziennikarzy amerykańskich stacji telewizyjnych po tym, jak Scotland Yard znalazł fałszywe karty prasowe kanałów Discovery i National Geographic, służące jako przykrycie do rozpoznawania celów w Londynie, Niemczech i Czarnogórze. Bułgarzy - według The Telegraph - mieli również dysponować mieszkaniem w północno-zachodnim Londynie, w pobliżu bazy wojskowej RAF w Northolt, z której często korzystają członkowie rządu, zagraniczne głowy państw i rodzina królewska.

W ramach, tzw. wojny hybrydowej (Rosjanie używają pojęcia wojna nowej generacji – przyp. red.) zatarły się granice między podmiotami państwowymi i niepaństwowymi. Analitycy wywiadu zwrócili uwagę na nowe zjawisko występujące w działaniu rosyjskich służb specjalnych, jakim stawało się odchodzenie od rezydentur placówkowych, uplasowanych w ambasadach i „nielegałów” skupionych w głównej mierze na wywiadzie sygnałowym. Wektor ciężkości został przesunięty na rzecz dezinformacji, kreowania postaw i prowokowania konfliktów społecznych, celem destabilizacji i polaryzacji. Prof. David Gioe z Akademii Wojskowej Stanów Zjednoczonych w West Point oraz Jeff Giesea (założyciel The Boyd Institute) określili to mianem „wywiadu hybrydowego” jako zbioru obejmującego, zarówno klasyczny rosyjski wywiad osobowy (HUMINT) wraz z operacjami cybernetycznymi i wojną informacyjną. W praktyce oznacza to wykorzystywanie różnego rodzaju niepaństwowych aktorów do prowadzenia działalności wywiadowczej, uzyskiwania danych osobowych poprzez firmy teleinformatyczne, informatyczne platformy medyczne, parabankowe, instytucje finansowe. Posiadają one niezwykle istotne informacje dla każdego wywiadu dotyczące numerów rachunków bankowych i finansowych i wykonywanych poprzez nie operacji, numerów telefonów, adresów e-mail, posiadanych nieruchomości, zakupów, aktywności na portalach społecznościowych czy stanu zdrowia.

Sam fakt objęcia rosyjskiego biznesu sankcjami nie oznacza, że zbiory tych danych nie znalazły się w posiadaniu rosyjskich służb. W ramach „wywiadu hybrydowego” mieści się również korzystanie z usług przestępczości zorganizowanej do zbierania informacji, kanałów przemytniczych, transferów finansowych, zabójstw na zlecenie i tworzenia firm fasadowych. Natomiast operacje dezinformacyjne i wywiadowcze, prowadzone przez czasami wynajętych a-hoc wykonawców, przy bardzo niskich nakładach mogą przynosić duże efekty.

Rosyjski wywiad w Europie

Pomimo wydalenia wielu rosyjskich dyplomatów, część z nich w dalszym ciągu przebywa w Europie prowadząc działalność wywiadowczą. Rosyjskojęzyczny portal śledczy Dossier Center ustalił, że w rosyjskiej misji przy UE nadal pracują osoby związane z rosyjskim wywiadem. Kieruje nią od ponad roku Kirył Logwinow, który według belgijskiej Państwowej Służby Bezpieczeństwa (VSSE) oraz Służby Wywiadu Ogólnego i Bezpieczeństwa (ADIV) jest oficerem SWR. Europejska Służba Działań Zewnętrznych (unijna służba dyplomatyczna, która prowadzi politykę zagraniczną i bezpieczeństwa UE – przyp. red.), pomimo że jest świadoma zagrożenia, to jednak ze względów dyplomatycznych nie zamierza podejmować zdecydowanych działań w tej sprawie. Według belgijskich źródeł posiadających wiedzę z zakresu bezpieczeństwa narodowego, w ambasadzie Białorusi w Brukseli nadal przebywa kilku funkcjonariuszy wywiadu, zarówno ze służby bezpieczeństwa państwa, jak i wywiadu wojskowego Białorusi.

Czytaj też

Także - według ustaleń Radia Swoboda - wielu dyplomatów akredytowanych w Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), zajmuje się gromadzeniem informacji wywiadowczych i wpływaniem na decyzje tej organizacji na korzyść Rosji.

Europejskim krajem, w którym rosyjscy dyplomaci prowadzący działalność wywiadowczą czują się szczególnie komfortowo, jest Austria. Po rozpoczęciu rosyjskiej wojny na Ukrainie - w porównaniu ze swoimi sąsiadami - wydaliła ona wyjątkowo niewielu rosyjskich szpiegów. Prawodawstwo austriackie nie przewiduje ścigania działalności wywiadowczej, jeżeli nie jest wymierzona przeciwko interesom narodowym. Wynika to z tego, że w Austrii szpiegostwo przeciwko państwu austriackiemu i jego instytucjom uznawane jest za przestępstwo, natomiast szpiegostwo przeciwko innym krajom nie jest jasno zdefiniowane ani karane.

Financial Times zwraca uwagę, że dwukrotnie wstrzymano głosowanie w austriackim parlamencie nad zamianami zakazującymi szpiegostwa „wobec obcego państwa lub organizacji międzynarodowej”. W Wiedniu akredytowanych jest 180 rosyjskich dyplomatów, z czego jedna trzecia ma być na usługach wywiadu. Los Angeles Times cytuje Gustava Gressela, starszego specjalistę ds. polityki w Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych i byłego oficera armii austriackiej, który twierdzi, że ”Wiedeń jest i zawsze był idealnym centrum szpiegowskim”. Jak dodaje, „jeśli jesteś oficerem rosyjskiego wywiadu i chcesz mieć źródło w Niemczech, po co miałbyś ryzykować, że się z nim tam spotkasz? Zapraszasz tego faceta na wakacje na nartach w Austrii”.

Czytaj też

Ciekawym przykładem jest też Szwajcaria, gdzie obecnie przebywa 221 osób oficjalnie akredytowanych jako dyplomaci Federacji Rosyjskiej. Genewa jest siedzibą europejskiej siedziby Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz licznych agencji międzynarodowych. Szwajcaria jest jedynym krajem zachodnim, powołując się na neutralność, który nie usunął żadnych rosyjskich agentów. Zwrócił na to uwagę rosyjski pisarz Michaił Szyszkin (zaciekły krytyk Władimira Putina), przebywający od 1995 roku właśnie w Szwajcarii, który stwierdził, że „Moskwa przenosi do Szwajcarii szpiegów, których wypędziły inne kraje europejskie”. Z kolei Christian Dussey, szef Federalnej Służby Wywiadowczej (FIS) przyznał, że Szwajcaria jest obecnie jednym z krajów będącym „szczególnym celem rosyjskiego wywiadu (…). Spośród 221 osób stacjonujących w Szwajcarii, co najmniej jedna trzecia pracuje dla różnych rosyjskich służb wywiadowczych (…) Zagrożenie dla Szwajcarii ze strony szpiegostwa zagranicznego (głównie rosyjskiego i chińskiego) pozostaje wysokie. W Europie, Szwajcaria jest jednym z państw o największej liczbie oficerów rosyjskiego wywiadu działających pod przykrywką dyplomatyczną, częściowo ze względu na jej rolę gospodarza organizacji międzynarodowych”.

Czytaj też

Również Niemcy mają coraz większe problemy z działalnością rosyjskiego wywiadu. FSB już po wybuchu wojny na Ukrainie zwerbowało płk Karstena Linke pełniącego służbę w BND (Federalnej Służby Wywiadu Niemiec – przyp. red.). Z ustaleń Der Spiegel wynika, że szkody wyrządzone BND i jej partnerom przez działalność Linke były prawdopodobnie znacznie poważniejsze, niż przedstawiał to szef służby Bruno Kahl. Rosjanie uzyskali m.in. informację, że BND kontrolowało korespondencje Grupy Wagnera, poprzez dostęp do wewnętrznej aplikacji dla „wagnerowców”. Dowódcy jednostek PMC Wagner podczas walk z armią ukraińską często komunikowali się za pośrednictwem tej aplikacji. „Der Spiegel” pisze, że specjalistom ze służb partnerskich najwyraźniej udało się ją zhakować. Dzięki temu służby zachodnie prawdopodobnie miały szczegółowy obraz strat, taktyki i celów „wagnerowców” na ukraińskim froncie. W efekcie informacji przekazanych przez Linke, Rosjanie zmienili kanał łączności, a niemiecki wywiad stracił dostęp do informacji.

Czytaj też

Włoska gazeta La Repubblica informowała również o możliwych powiązaniach kanclerza Olafa Scholza z agentem GRU Janem Marsalkiem. Zdaniem gazety może mieć on z tego tytułu poważne kłopoty. Dziennik zwrócił m.in. uwagę, że Scholz jako były federalny minister finansów, był politycznie odpowiedzialny za Federalny Urząd Nadzoru Finansowego (BaFin), który nie podjął odpowiednich działań, pomimo dowodów na nieprawidłowości w Wirecard. Marsalek mógł przekazywać Rosji wrażliwe dane i informacje od klientów Wirecard, w tym Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) i Federalnego Urzędu Policji Kryminalnej (BKA).

Informacje te mogły ujawnić lokalizację niemieckich agentów, co wymagało od niektórych uzyskania nowej tożsamości. Wynika to także z tekstu The Wall Street Journal, który w grudniu 2023 roku pisał, że BND oraz BKA, korzystały z kart kredytowych i rachunków bankowych Wirecard, na potrzeby swoich agentów za granicą oraz do płacenia informatorom w kraju i za granicą. Poprzez Wirecard przechodziła blisko jedna trzecia płatności BKA.

Niemieckie służby korzystały z firmy Wirecard, ponieważ była ona bardziej przychylna, niż wiele innych banków na Zachodzie, niechętnie współpracujących z agencjami wywiadowczymi ze względu na wymogi regulacyjne i prawne, a także ryzyko utraty reputacji. Niemieckie agencje wywiadowcze twierdzą, że prawdziwa tożsamość agentów nie jest powiązana z tajnymi kontami bankowymi, więc zdolność Marsalka do przekazywania Rosji tajemnic dotyczących Niemiec była ograniczona. Miał jednak dostęp do pseudonimów agentów i był w stanie śledzić niektóre ich ruchy i działania, monitorując płatności i zakupy. Marsalek - według brytyjskiej prokuratury - był powiązany z obywatelami Bułgarii, którzy w latach 2020–2023 mieszkali na jej terenie i prowadzili działalność szpiegowską na rzecz Rosji.

Czytaj też

W Ameryce Łacińskiej stare metody nadal skuteczne

Nie oznacza jednak, że Rosjanie nie korzystają ze starych metod. Business Insider w swoim tekście na temat rosyjskiego wywiadu cytuje Kevina Riehle, profesora z Uniwersytetu Missisipi w Centrum Studiów nad Wywiadem i Bezpieczeństwem, a zarazem byłego agenta FBI (z 30-letnim stażem) zajmującego się kontrwywiadem, który uważa, że Rosja powraca do starych metod i rozmieszcza agentów „pod fałszywymi tożsamościami” w celu infiltracji Zachodu. Jak twierdzi Riehle „ponieważ nie wyglądają na Rosjan, mogą się przemieszczać bez kontroli, jakiej podlega rosyjski personel dyplomatyczny (…) i od czasu masowego wydalenia rosyjskich dyplomatów w zasadzie pozostali nielegalni, dlatego stali się bardzo istotni”.

Od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę - jaki pisał The Economist - w Europie, od Holandii po Norwegię i od Szwecji po Słowenię, odkryto sieć rosyjskich szpiegów. Wiele z nich miało związek z Ameryk Łacińską, która jak podczas zimnej wojny, pozostaje „odskocznią” dla rosyjskiego wywiadu, prowadzącego stamtąd operacje w USA i Europie. Przykładem jest sprawa Victora Mullera Ferreiry, podającego się za obywatela Brazylii, który przybył do Hagi w kwietniu 2022 r., aby odbyć staż w Międzynarodowym Trybunale Karnym. W rzeczywistości okazało się, że faktycznie nazywa się Siergiej Władimirowicz Czerkasow i jest oficerem GRU pracującym pod fałszywą tożsamością. Został on deportowany do Brazylii, która nie zgodziła się na jego ekstradycje do USA. Także w Norwegii aresztowano José Assisa Giammarię, oficjalnie brazylijskiego naukowca, który w rzeczywistości okazał się również oficerem GRU (Michaił Mikuszyn ). W Słowenii zatrzymano też Marię Mayer i Ludwiga Gischów, argentyńskie małżeństwo, które związane było z SWR.

Czytaj też

Portal SpyTalk pisał, że w ostatnich czasie meksykański rząd akredytował 37 nowych dyplomatów do pracy w rosyjskiej ambasadzie, oprócz 49 już tam przebywających. Obecnie, jak wynika z Wykazu Misji Zagranicznych Ministerstwa Spraw Zagranicznych (który nie jest już publicznie dostępny) Rosja ma zdecydowanie największy kontyngent dyplomatyczny - liczący 86 osób - właśnie Meksyku. „Szpiedzy prawie zawsze działają pod przykrywką dyplomatyczną, a Meksyk zawsze był celem numer jeden dla Rosji ze względu na bliskość Stanów Zjednoczonych” – mówi John Feeley, emerytowany ambasador USA specjalizujący się w kwestiach bezpieczeństwa Ameryki Łacińskiej. Jak dodał, „to bardzo dogodne miejsce do szpiegowania Stanów Zjednoczonych. Ich amerykańskie tajne aktywa mogą podróżować jako turyści do Cancun i być przesłuchiwane przez swoich opiekunów, bez nadzoru”.

John Feeley, który w latach 2009–2012 był zastępcą szefa misji i chargé d’affaires w Meksyku stwierdził, że duża liczba rosyjskich dyplomatów w Meksyku „nie ma sensu, jeśli mieliby oni wykonywać tradycyjną pracę dyplomatyczną”. „Po co tylu dyplomatów, po co tak duża ambasada, a tak mało powiązań gospodarczych i turystycznych? Ambasada Rosji od dawna jest ośrodkiem szpiegostwa” - ocenił. Według rządu Meksyku odnotowano też 20-procentowy wzrost liczby obywateli Rosji przybywających w 2022 roku do Cancun. Oficjalnie są to Rosjanie uciekający przed wojną. Są wśród nich samotne kobiety i pary planujące urodzić dzieci, aby mogły ubiegać się o łatwo dostępne meksykańskie dokumenty imigracyjne i paszporty, które pozwolą im podróżować do USA. Uważa się, że nagłe pojawienie się obywateli Rosji w Cancun, to inicjatywa rosyjskich służb wywiadowczych.

Christopher Wray, dyrektor FBI ostrzegł, że liczba rosyjskich szpiegów działających w Stanach Zjednoczonych jest „wciąż zdecydowanie za duża” pomimo wysiłków mających na celu ich zidentyfikowanie i wydalenie. Z kolei generał Glen VanHerck, szef Dowództwa Północnego USA ostrzegł w 2022 roku, że Meksyk jest krajem, w którym przebywa największa liczba oficerów GRU wśród personelu dyplomatycznego.

Rosja reanimowała również dawne sowieckie centrum szpiegowskie Radiowego Centrum Elektronicznego w Lourdes (REC) na Kubie, które oficjalnie zamknięte zostało z przyczyn ekonomicznych przez Putina w 2001 roku. Jak wynika z materiału opublikowanego przez The Insider pod przykryciem dyplomatycznym na wyspę wysyłani zostali oficerowie GRU oraz absolwenci technicznych uczelni wojskowych. Na Kubę z Meksyku - gdzie kierował tamtejszą placówką rosyjskiego wywiadu wojskowego i oficjalnie jako szef attachatu wojskowego ambasady zarządza tamtejszą rezydenturą GRU - został przeniesiony też gen. Piotr Kulikow.

Bliski Wschód i Afryka

W połowie stycznia 2023 roku - jak podał Associated Press, powołując się na wyciek raportów amerykańskiego wywiadu – zawarta została umowa o współpracy funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Rosji. Jej celem jest przeciwdziałanie działalności wywiadu USA i Wielkiej Brytanii. Według wiedzy uzyskanej na podstawie dokumentu, na który powołuje się agencja AP, „ZEA prawdopodobnie postrzegają współpracę z rosyjskim wywiadem jako szansę na wzmocnienie rosnących więzi między Abu Zabi a Moskwą oraz dywersyfikację partnerstw wywiadowczych w obliczu obaw związanych z wycofaniem się USA z regionu”. Władze Emiratów zaprzeczyły twierdząc, że taki dokument nie istnieje.

Rosja od czasu rozwiązania Grupy Wagnera zrestrukturyzowała też swoje struktury paramilitarne w Afryce, szczególnie w Republice Środkowoafrykańskiej, która w ostatnich latach stała się platformą dla rosyjskich służb wywiadowczych na kontynencie. Obecnie kieruje nimi Denis Władimirowicz Pawłow, kadrowy oficer SWR, który pojawił się tam wrześniu 2023 roku. O jego przybyciu, specjalnym pismem, poinformował władze republiki Siergiej Naryszkin, dyrektor SWR. Informacje takie wynikają ze wspólnego śledztwa opublikowanego w grudniu 2023 roku przez niezależną witrynę śledczą All Eyes on Wagner (AEOW) powiązaną z Radio Swoboda, która ujawniła też nazwiska i zdjęcia niektórych kluczowych rosyjskich osobistości odpowiedzialnych za koordynację działań Rosji w Mali, Burkina Faso i Republice Środkowoafrykańskiej.

Nie bez znaczenia jest fakt, że znaczna cześć oficerów armii państw afrykańskich w dalszym ciągu jest szkolona w Rosji. W Moskiewskiej Akademii Wojskowej Ministerstwa Obrony (szkoły GRU) funkcjonuje wydział przeznaczony dla personelu wojskowego armii zaprzyjaźnionych krajów w tym Kuby, Syrii, Wenezueli, Angoli i Algierii. Putin w 2019 roku przed szczytem Rosja-Afryka, w wywiadzie udzielonym agencji TASS stwierdził, że „tylko w ciągu ostatnich pięciu lat ponad 2500 żołnierzy z krajów afrykańskich ukończyło studia w wojskowych instytucjach edukacyjnych Ministerstwa Obrony Rosji”. Dodał, że praktyka szkolenia personelu wojskowego z krajów afrykańskich, w tym po obniżonych kosztach, lub nawet bezpłatne, cieszyła się dużym zainteresowaniem.

Rosyjski wywiad, pomimo trwającej od dwóch lat wojny w dalszym ciągu jest skuteczny i z powodzeniem dostosował swe metody do otaczającej go rzeczywistości. Jak wynika z przeglądu jego aktywności w 2023 roku, nadrobił on straty z 2022 roku i można przyjąć założenie, że był on już od wielu lat przygotowany na prowadzenie działalności w warunkach wojny oraz nałożonych sankcji dyplomatycznych i gospodarczych. Przed inwazją w 2022 roku rosyjskie służby wywiadowcze nie były w najlepszej kondycji ze względu na trwającą pomiędzy nimi wojną. Skutkowało to opóźnieniem w łańcuchu dostaw uzyskiwanych przez nich informacji.

Czytaj też

Jak zwracają uwagę Andriej Sołdatow i Irina Borogan w swoim tekście „Odrodzenie rosyjskiego szpiegostwa” opublikowanym w Foreign Affairs Magazine 27 grudnia 2023 roku, rosyjskie służby wywiadowcze zrestrukturyzowały się i poszły do przodu skupiając się na konfrontacji z Zachodem. Pod względem operacyjnym nie tylko rozszerzyły swoją działalność w Europie i krajach sąsiadujących, ale FSB zintensyfikowała także wysiłki mające na celu odparcie ukraińskich operacji w Rosji. Autorzy zwracają też uwagę, że Putin nie przeprowadził żadnych radykalnych reform w służbach wywiadowczych, pomimo błędów popełnionych w 2022 roku. W rezultacie m.in. szef wywiadu zagranicznego FSB Siergiej Beseda, mimo że został zatrzymany, kilka tygodni później został zwolniony i w efekcie przywrócony na stanowisko. Szersze czystki w wywiadzie wojskowym i FSB, których wielu oczekiwało po buncie Prigożyna, nie miały miejsca. Na jaw wyszło też, że powielane do wybuchu wojny na Ukrainie opinie, że FSB prowadzi swoje operacje zagraniczne na terenie państw byłego bloku sowieckiego, okazały się błędem. Przeczą tej tezie informacje, które w ostatnim czasie pojawiły się w przestrzeni publicznej.

Przywrócenie sprawności rosyjskiego wywiadu ma poważne konsekwencje dla Zachodu. Jego aktywna działalność w Europie i innych regionach może stwarzać znacznie większe zagrożenie, niż przewidywano na początku wojny. Stąd też nasuwa pytanie, czy polskie służby są na to przygotowane?

Reklama

Komentarze

    Reklama