Reklama

Za Granicą

Jakie polecenia Rosjanie wydali niemieckim politykom?

Autor. Pixabay

Dziennikarze „The Insider” i „Spiegel” dotarli do zhakowanej korespondencji mieszkającego w Niemczech rosyjskiego pisarza i publicysty Władimira Sergienki. Wynika z niej, że pośredniczył on w kontaktach między Kremlem a politykami AfD, którzy otrzymywali teksty swoich wystąpień z Moskwy, lobbowali za inicjatywami Kremla, a nawet pozwali własny rząd w sprawie pomocy militarnej dla Ukrainy.

Reklama

W ostatnich sondażach AfD zajmuje drugie miejsce, wyprzedzając nawet rządzącą SPD. Przez cztery miesiąca partia ta szybowała w górę, ale trend miał ten wyhamować. Zgodnie z niedzielnymi wynikami sondażu, przeprowadzonego dla gazety "Bild am Sonntag", uzyskała ona 21 proc. poparcia. Jeszcze w marcu br. wynosiło ono ok. 15 proc. Wspomniana już SPD uzyskała 19 proc. głosów, a chadecka unia CDU/CSU - 27 proc. AfD znana jest ona ze skrajnych poglądów, a jej współprzewodniczący Alexander Gauland twierdzi, że Niemcy mogą być dumni z czynów niemieckich żołnierzy podczas II wojny światowej. Pomimo tego został on zaproszony w tym roku do rosyjskiej ambasady na uroczyste spotkanie z okazji 9 maja. Co więcej, działacze tej partii tereny dawnej NRD określają mianem "środkowych Niemiec", co ma oczywiste konsekwencje w postrzeganiu granic. Ale kontakty z nimi utrzymują także niektórzy polscy politycy Konfederacji, a w ich ramach organizowane są spotkania w Berlinie, kiedy to wzywano do zniesienia sankcji nałożonych na Rosję. W maju br. działacze organizacji młodzieżowej AfD odwiedzili polski Sejm, oczywiście na zaproszenie polityka z tego ugrupowania.

Reklama

Walka z dyskryminacją Rosjan

Reklama

Władimir Sergienko mieszka w Niemczech od 1991 roku i jest członkiem komitetu wykonawczego rosyjskiego PEN Clubu. To autor ponad 30 publikacji i 7 książek wydanych w Rosji, Niemczech i Korei. Spośród nich najpopularniejszy był zbiór opowiadań "Opowieść złodziei nr 2", o korupcji i przestępczości w nowoczesnym społeczeństwie, które nazywa się demokratycznym. W ostatnich latach często przedstawiany jest jako politolog, swego czasu był też stałym komentatorem programu znanego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowiowa. Znane są też jego relacje z Margaritą Simonyan, redaktorką naczelną RT oraz Marią Butiną, deportowaną z USA za prowadzenie działalności lobbingowej na rzecz Rosji bez jej zgłoszenia zgodnie z ustawą o zagranicznych agentach FARA Act.

Czytaj też

W latach 2017-2021 Sergienko był zatrudniony na pół etatu w okręgowym biurze Ulricha Oehme, posła AfD w Bundestagu, w Limbach-Oberfrohna. Wraz z nim założył Instytut Badań Społecznych z siedzibą w Chemnitz. W czerwcu 2022 r. wraz z aktywnymi i byłymi posłami AfD do Bundestagu Sergienko założył również, także w Chemnitz Stowarzyszenie na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji i wykluczeniu Rosjan-Niemców i rosyjskojęzycznych współobywateli w Niemczech (VADAR eV). Według rejestru stowarzyszeń, członkami założycielami VADAR są: zastępca skarbnika federalnego AfD Harald Weyel , poseł AfD do Bundestagu Eugen Schmidt oraz były poseł do Bundestagu Ulrich Oehme, a także Olga Petersen i Gunnar Lindemann. Według oświadczeń, stowarzyszenie sfinansowało reprezentację prawną prorosyjskiej influencerki Aliny Lipp i sprzeciwia się niemieckiemu zakazowi używania rosyjskiego symbolu Z. W czerwcu br. oficjalna delegacja VADAR przebywała w Moskwie i spotkała się z rosyjską komisarz ds. praw człowieka Tatianą Moskalkową, która oświadczyła, że będzie wspierać to stowarzyszenie "w walce z rusofobią i dyskryminacją".

Pomimo że Sergienko jest obywatelem Federacji Rosyjskiej, jako pracownik Eugena Schmidta, parlamentarzysty AfD, ma pełny dostęp do Bundestagu. Posługuje się on obecnie rosyjskim paszportem o numerze 76-7509293, wydanym trzy miesiące po rozpoczęciu wojny. Gdy został naturalizowanym obywatelem Niemiec w listopadzie 2022 r. nie poinformował władz, że posiada rosyjskie obywatelstwo, przedstawiając - z racji swego urodzenia we Lwowie - paszport ukraiński. Natomiast jego oficjalni pracodawca, czyli wspomniany poseł Eugen Schmidt, jest niemieckim repatriantem z Kazachstanu, a w grupie parlamentarnej AfD sprawuje funkcję komisarza ds. Niemców rosyjskich.

Rosjanie mówią, co robić

AfD oficjalnie odżegnuje się od bezpośrednich relacji z Rosją. Przeczyć ma jednak temu korespondencja Sergienki, do której dotarli dziennikarze The Insider i Der Spiegel. Wynikać ma z niej, że na początku 2023 roku otrzymał on - bezpośrednio od centrali w Moskwie -dyspozycje dotyczące próby powstrzymania pomocy wojskowej dla Ukrainy, poprzez zainspirowane AfD do zakwestionowania dostaw sprzętu wojskowego na drodze prawnej. W przechwyconej korespondencji jest wiadomość, jaką przesłał on swemu bezpośredniemu "nadzorcy", używającemu imienia Aleksjej. Wyjaśnia w niej, dlaczego tego typu pozew może być szczególnie przydatny Rosji: "Praca rządu będzie trudna. Ta sytuacja jest dla nas korzystna, ponieważ w każdym przypadku czołgi albo zostaną dostarczone znacznie później niż planowano, albo zostanie wydany nakaz. Do wsparcia tych działań potrzebne są: akceptacja, wsparcie medialne, wsparcie finansowe. Poseł Bundestagu zawrze porozumienie w sprawie przygotowania pozwu. Odrębnie wykorzystuje się wnioski i odpowiedzi posłów ze służby prawnej Bundestagu". Składa też zapotrzebowanie na środki finansowe, na pokrycie operacji. Mają one wynieś, jak pisze, przypuszczalnie 25 000 euro miesięcznie (około dwóch do trzech miesięcy na rozpatrzenie, pomoc sądowa, czyli zakaz dostaw, będzie trwała tyle samo). Zwraca się też o  dodatkowe środki dla niego, a dokładnie około 10 tys. euro. W innej korespondencji przesyłać ma też projekt pozwu.

Cztery miesiące później (4 lipca br.) frakcja parlamentarna AfD złożyła skargę przeciwko rządowi Niemiec do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Swój krok uzasadniała mówiąc, że rząd nigdy nie powinien był dostarczać Ukrainie czołgów i innego sprzętu wojennego bez zgody Bundestagu. Stephan Brandner, poseł AfD, wraz z reprezentującym ją prawnikiem Ulrichem Vosgerau, na konfekcji prasowej zwołanej na ten temat określili działania rządu niemieckiego jako "wysoce problematyczne". Stwierdzili, że w przeszłości obowiązywała zasada "żadnych dostaw broni do stref wojennych i kryzysowych". Postępowanie pod sygnaturą nr 2 BvE 5/23 toczy się obecnie przed sądem w Karlsruhe.

Czytaj też

Sergienko uzgadniać miał też z centralą w Moskwie treść listu wysłanego przez polityka z AfD i jednocześnie prezesa Stowarzyszenia Ochrony Rosyjskojęzycznych w Niemczech, Ulricha Oyme do papieża Franciszka, w którym prosi o zwrócenie uwagi na "prześladowania chrześcijan na Ukrainie". Szkic tego apelu miał zostać wysłany w języku rosyjskim 12 kwietnia do centrali a opublikowany 14 kwietnia br.

Próba powstrzymania pomocy wojskowej dla Ukrainy to niejedyny przykład zadań, które wykonywał Sergienko na rzecz Rosji za pośrednictwem AfD. Przykładowo, 26 kwietnia raportować miał: "profesor Harald Weill, poseł do niemieckiego Bundestagu Federalnego i członek Prezydium AfD, wygłosił oświadczenie na posiedzeniu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Stwierdził, że władze Kijowa otwarcie prześladują prawosławnych Ukrainy Patriarchatu Rosyjskiego". Przesłał też zapis wideo, aby potwierdzić wykonaną przez siebie pracę. Z centrali paść miało pytanie, czy będzie coś w tematyce polskiej. Nie wiadomo czy pożądana wypowiedź "na polski temat" została wówczas wygłoszona przez Weilla, ale rosyjskie media błyskawicznie powtórzyły jego wypowiedź o prześladowaniach Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. W samych Niemczech wystąpienie Weiilla przeszło zupełnie bez echa.

Prorosyjska frakcja w Niemczech

Z ustaleń The Insider i Der Spiegel wynika, że Sergienko stworzył w ostatnich latach gęstą sieć kontaktów prorosyjskich w Niemczech, do których zaliczany jest m.in. Jürgen Elsässer, redaktor i wydawca pisma Compact i zarazem apologeta prezydenta Putina. Organizuje on jesienią kongres pod roboczym tytułem "Pokój z Rosją. Bez sankcji, bez broni, bez wojsk NATO". Sergienko z rosyjskich danych przekroczeń granicy, na które powołuje się Der Spiegel, w ciągu trzech wielokrotnie przebywał w Rosji. 23 lutego 2022 roku, dzień przed wybuchem wojny poleciał do Moskwy, a od tego czasu udawał się tam co najmniej 17 razy, podróżując przez Turcję z racji braku bezpośrednich lotów do Rosji z Unii Europejskiej.

Ujawnienie przez The Insider i Der Spiegel korespondencji między Sergienką a jego "kuratorami" w Moskwie pokazują skalę, w jakim stopniu służby rosyjskie są w stanie nawiązać współpracę lub wręcz zwerbować osoby z niemieckiego establishmentu politycznego i zlecić im rozpowszechniane swojej narracji na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej. Pojawiły się one zaledwie kilka miesięcy po zdemaskowaniu funkcjonariusza BND pracującego na rzecz FSB i przekazującego dane odnośnie militarnego wsparcia NATO na rzecz Ukrainy. W kwietniu br. The Washington Post pisał o podejmowanych przez Rosję próbach zjednoczenia lewicowych i prawicowych radykałów w Niemczech . Celem takich działań ma być odcięcie pomocy dla Ukrainy. Według gazety, zjednoczenie niemieckich radykałów było omawiane na spotkaniach urzędników Kremla z rosyjskimi strategami politycznymi. Kreml miał im kazać skupić się na Niemczech w celu stworzenia nastrojów antywojennych w Europie, osłabienia poparcia dla Ukrainy i zdyskredytowania w tym kraju USA, UE, Wielkiej Brytanii i NATO. Wkrótce potem AfD zaczęła wspierać w Bundestagu prorosyjską skrajnie lewicową posłankę Die Linke Sarah Wagenknecht, zapraszając ją do ruchu określanego w Niemczech jako Putinversteher (tłum.: ci, którzy rozumieją Putina). W czerwcu br. (a dokładnie 14 czerwca) Die Linke na oficjalnej stronie internetowej opublikowała stanowisko wobec wojny na Ukrainie i pomocy wojskowej udzielanej przez rząd Niemiec armii ukraińskiej zatytułowany: "Zatrzymać eskalację! Stop wojnie przeciwko Ukrainie! Negocjacje zamiast czołgów!" (niem. Stoppt die Eskalation! Stoppt den Krieg gegen die Ukraine! Verhandlungen statt Panzer!), w którym zdecydowanie wystąpiła przeciwko dostawom broni. W zamian domaga się rozmów pokojowych.

Rosja od wiele lat buduje sieć agentów wpływu w Europie, zarówno wśród skrajnie lewicowych jak i prawicowych polityków europejskich. Według m.in. CNN (w oparciu o raport wywiadu USA) od 2014 roku Rosja wydała około 300 milionów dolarów na finansowanie polityków w 20 krajach. W materiałach, do których mieli dostęp dziennikarze, stwierdzono że rosyjskie finansowanie polityczne było nadzorowane przez rosyjskich urzędników państwowych i ustawodawców i było wykonywane przez organy bezpieczeństwa, w tym rosyjską FSB

Czytaj też

Reklama

Komentarze (2)

  1. pawelv

    Po co ruscy szukają kontaktów z AfD jak mają dobre układy z SPD i Komisją Europejską czyli z ciałami decyzyjnymi w Niemczech i UE.

  2. Pankracy

    Co tu dużo gadać, Polska jak sama o siebie nie zadba to niedostanie z nikąd pomocy. Ukraina która jest tak wdzięczna, że zostawiła nas przed ołtarzem dla obiecanek z niemiec też nas wyroluje jeśli będzie w tym miała interes. Tak działa polityka.

Reklama