Robota profesjonalistów. Czy służby są gotowe "na wojnę"?
„Prokuratura bierze pod uwagę wszystkie ewentualności” – mówi minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, pytany o akty dywersji, do których doszło w ostatni weekend na kolei. Podkreśla, że „jest to robota profesjonalistów” i na pewno „nie mógł zrobić tego ktoś, kto przeczytał instrukcję obsługi”. Szef MSWiA Marcin Kierwiński, komentując zdarzenia z ostatnich dni, stwierdza wręcz, że „był to atak znacznie bardziej zaawansowany, niż akty sabotażu, z którymi mieliśmy do czynienia wcześniej”. Działania podejmowane na zlecenie obcych służb eskalują. Pytanie tylko, czy jako państwo jesteśmy na nie gotowi?
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Waldemar Żurek, podczas wtorkowej rozmowy w TVN24 odniósł się m.in. do aktów dywersji, do których doszło w ostatni weekend na kolei. „Prokuratura bierze pod uwagę wszystkie ewentualności” – powiedział szef MS. Jak dodał, „możemy sobie wyobrazić, że jest jakaś osoba, która jest »samotnym wilkiem« i ma cel destabilizacji. (…) Natomiast tutaj zbyt dużo jest takich właśnie elementów, które świadczą o tym, że to jednak był efekt sabotażu”.
„Pewne przedmioty, które zostały użyte – a o których nie mogę mówić – ewidentnie wskazują, że to jest robota profesjonalistów. Na pewno nie mógł tego zrobić ktoś, kto przeczytał instrukcję obsługi” – stwierdził Żurek. Jego zdaniem, „technicznie mogła to wykonać jedna osoba, ale z reguły jest tak, że tego typu akcje są organizowane zespołowo”. „Ewidentnie materiały, które użyte zostały wskazują na to, że to nie mógł być »cywil«. Chyba, że był bardzo dobrze przeszkolony” – dodał minister.
Czytaj też
W podobnym tonie wypowiada się szef MSWiA Marcin Kierwiński. „Wszystko wskazuje na to, że użyty ładunek był profesjonalnie przygotowany i nosił cechy poważnej, zaplanowanej operacji przeprowadzonej przez osoby mające realne doświadczenie w tego typu działaniach. Trzeba pamiętać, że rosyjskie służby często rekrutują wykonawców takich operacji przez Internet: czasem są to osoby bez doświadczenia” – powiedział na antenie Polsat News Kierwiński. Dodał też, że „był to atak znacznie bardziej zaawansowany niż akty sabotażu, z którymi mieliśmy do czynienia wcześniej – przygotowany tak, by wyrządzić Polsce poważniejsze szkody”.
Służby gotowe?
Nie ma co ukrywać, że w tego typu sytuacjach, zaraz po tym, gdy minie pierwsze zaskoczenie tym, co odkryto, pojawiają się pytania o to, czy służby działają wystarczająco skutecznie. Kompletnej odpowiedzi nie da się udzielić nie mając wszystkich danych, ale można – patrząc na te, które są dostępne – próbować wyciągać wnioski natury nieco bardziej ogólnej.
Po pierwsze – o czym od lat mówią specjaliści – przeciwdziałanie aktom dywersji, czy sabotażu prowadzonym przez „samotne wilki”, a nawet mniejsze i homogeniczne grupy, jest niezwykle trudne. Z reguły nie funkcjonują one w sieci powiązań, która mogłaby być rozpracowana przez służby, a polecenia, za pośrednictwem komunikatorów internetowych, otrzymują często wprost zza biurka stojącego w centrali służby specjalnej obcego i – co warto podkreślić – wrogo nastawionego do nas państwa. Wykrycie takiego agenta jednorazowego lub kilkurazowego „użytku” jest nierzadko zadaniem przekraczającym możliwości nie tylko naszych służb, ale w ogóle kontrwywiadów na całym świecie. Całą sytuację zdecydowanie utrudnia też fakt, łatwego dostępu do różnego rodzaju poradników oraz instruktaży o tym jak działać, i jak unikać wykrycia.
Po drugie, przekonanie o tym, że w obecnej architekturze bezpieczeństwa służby w 100 proc. będą w stanie działać bez żadnej pomocy, ze strony obywateli jest naiwne. Warto na poważnie potraktować apele, mówiące o tym, by informować o każdej sytuacji, która wydaje nam się podejrzana. I nie mowa jedynie o pozostawionych paczkach czy bagażach, ale też o osobach, które przebywają w niecodziennych miejscach. Zaalarmowane służby będą mogły sprawdzić nasze wątpliwości, bo obywatel jest kluczowy dla działań antyterrorystycznych i kontrwywiadowczych.
Czytaj też
Po trzecie wreszcie, nie ma skutecznych służb bez pieniędzy. A tymi w nadmiarze niestety nie dysponujemy. Co znamienne, w połowie października sejmowa Komisja do spraw Służb Specjalnych negatywnie zaopiniowała przyszłoroczny projekt budżetu dla Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu. Poseł Marek Biernacki podkreślał wtedy, że to bezprecedensowa decyzja, która powinna zwrócić uwagę na niedofinansowanie obu służb, przed którymi stoi obecnie co raz więcej wyzwań. „Agencja Wywiadu i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego są na linii frontu. Są na pierwszej linii frontu i musi być zmiana finansowania na przyszły rok, żeby nie groziła nam dysfunkcja tych służb” – mówił Biernacki. „Dlaczego one mają najmniejszy mnożnik płac w służbach w Polsce?” – pytał.
Czytaj też
Jak zapewniał jednak nadzorujący służby specjalne minister Tomasz Siemoniak, „ze wsparciem premiera i ministra finansów, że na etapie prac sejmowych, nastąpi zwiększenie budżetów ABW i AW”. „Intensywnie nad tym pracujemy” – zapewniał minister koordynator służb specjalnych.
Jak na razie udało się „podreperować” tegoroczne budżety ABW i AW. Decyzją premiera do tych dwóch służb, trafiło pod koniec października łącznie 110 mln złotych, z czego kontrwywiad otrzymał 70 mln złotych a wywiad 40 mln złotych.
Czytaj też
Dodatkowe środki w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, będą przeznaczone na „doposażenie w nowoczesny sprzęt techniki specjalnej i informatyki, systemy kryptograficzne i szyfrujące, zakup nowoczesnych technologii w zakresie informatyki śledczej”. To jednak nie wszystko, bowiem pieniądze wykorzystane zostaną też na pokrycie „wydatków bieżących w tym zakup materiałów, wyposażenia i usług remontowych oraz wydatki majątkowe, w tym wydatki inwestycyjne polegające na modernizacji obiektów służbowych i zakupie sprzętu teleinformatycznego”.
40 mln złotych, jakie zasilą budżet Agencji Wywiadu, mają zostać przeznaczone na „zwiększenie funduszu operacyjnego w celu poprawienia efektywności realizacji zadań”.
Dosypanie służbom, w tym ABW, które odpowiedzialna jest m.in. za działania kontrwywiadowcze, pieniędzy jeszcze w tym roku trudno krytykować. Szczególnie w obecnej sytuacji. Z drugiej jednak strony zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby służby były finansowane na takim poziomie, by takich doraźnych działań nie trzeba było podejmować.
Sytuacja bezpieczeństwa, co namacalnie pokazały zdarzenia z ostatniego weekendu, jest coraz trudniejsza i wymaga sprawnie działających, a więc też dobrze finansowanych służb specjalnych. Nie jest jeszcze za późno, by w przyszłym roku nie trzeba było działać reakcyjnie, dokładając co jakiś czas dodatkowe środki do budżetu tej, czy innej służby specjalnej. Piłka jest jeszcze w grze i pozostaje liczyć, że w ślad za deklaracjami ministra koordynatora służb specjalnych, z poparciem premiera, pójdą decyzje Sejmu. I choć teoretycznie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że „niski deficyt nas nie obroni”, świadomość trzeba przekuć w konkrety, bo przecież nikt nie chce „być mądry po szkodzie”.



