Za Granicą
CIA "kusi" rosyjskich naukowców. Film zachęcający do współpracy nakręcono w Polsce?
Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) opublikowała rosyjskojęzyczne nagranie wideo, którego celem jest zachęcenie rosyjskich naukowców do podjęcia współpracy z amerykańskim wywiadem. To kolejne działanie służb USA mające na celu zwerbowanie niezadowolonych Rosjan w czasie, gdy Federacja Rosyjska prowadzi wojnę w Ukrainie. Co ciekawe, wiele wskazuje na to, że film mógł być nagrywany w Polsce.
Nagranie, któremu towarzyszy melancholijna muzyka klasyczna, przedstawia głównego – fikcyjnego – bohatera: młodego rosyjskiego naukowca. Już od pierwszych ujęć wykorzystuje ono techniki wywierania wpływu, odwołując się do trudnej, niepewnej codzienności oraz marzeń o spokojnym, dostatnim życiu. Wskazuje na szarość i brak perspektyw we współczesnej rosyjskiej egzystencji. Nagranie opowiada o etosie naukowca, który powinien prowadzić rzetelne badania, a jednocześnie jest poddawany presji władzy, żądającej nierealnych wyników. Autorzy filmu przywołują konieczność współpracy z resztą świata, podkreślając, że Rosja przestała być częścią globalnej społeczności, w której kiedyś odgrywała ważną rolę.
W nagraniu pojawia się również odwołanie do „otczestwa” (ojca) – bohater wspomina słowa ojca o istocie nauki, która jest otwarta, a przez to nie da się jej sfałszować czy zmanipulować. Zwraca też uwagę na możliwość indywidualnego wyboru drogi życiowej: „To prawda, że człowiek spotyka swoje przeznaczenie (…) Moja przyszłość nie będzie już pod niczyją kontrolą. To mój wybór”. Jego rozterki zdają się jednak bardziej nawiązywać do archetypu rosyjskiego kozaka Grigorija Pantelejewicza Melechowa z powieści „Cichy Don” autorstwa Michaiła Szołochowa, niż do postaci klasycznego naukowca.
Zastosowanie przytłumionych barw (sepii), nostalgicznego nastroju i muzyki, która z jednej strony wprowadza melancholię, a z drugiej ma podnosić na duchu, dodatkowo podkreśla brak perspektyw, lęk o bezpieczeństwo i spokój, a także niepewną przyszłość potencjalnego widza.
Czytaj też
Pozostaje jednak pytanie, czy ten materiał faktycznie przemówi do rosyjskiego kodu kulturowego, od wieków zbudowanego na przeciwstawianiu się „złemu Zachodowi”. W rosyjskim społeczeństwie nadal przeważa myślenie kolektywne nad indywidualizmem, a pojęcie osobistej sprawczości – na które powołuje się film CIA – jest obce w dominującym rosyjskim toposie, w którym jednostka jest niczym, a wspólnota wszystkim. Kolektywizm stanowi wręcz immanentną część rosyjskiego „DNA kulturowego”.
Zgodnie z założeniami CIA, do potencjalnych odbiorców ma docierać uruchomiona w 2019 roku witryna agencji w tzw. Darknecie, dostępna za pośrednictwem przeglądarki Tor. Choć żadna forma komunikacji nie jest przez cały czas w pełni bezpieczna, wciąż panuje przekonanie, że potencjalny informator w Darknecie będzie lepiej chroniony przed rosyjską inwigilacją. Pojawia się jednak wątpliwość, czy może to być skuteczne, zważywszy na fakt, że rosyjskojęzyczny portal śledczy Dosier-Center, publikujący co jakiś czas materiały oparte na dokumentach i źródłach z kręgów władzy oraz aparatu bezpieczeństwa, zaleca kontakt za pośrednictwem WhatsAppa, Signala czy ProtonMaila.
Czytaj też
Według raportu ośrodka „Lewada Center” z listopada 2024 r. głównym źródłem informacji dla Rosjan (60 proc.) jest wciąż telewizja. Rola kanałów w serwisie Telegram, jako źródła wiadomości, stopniowo rośnie. W ciągu ostatnich dwóch lat (od 2022 r.) liczba ich odbiorców podwoiła się, a we wrześniu 2024 r. odnotowano maksymalny udział respondentów (28 proc. wzrost o 6 punktów proc. względem lipca 2024 r.), którzy śledzili newsy właśnie na telegramowych kanałach. Najpopularniejsze portale społecznościowe w Rosji to Vkontakte (47 proc.), Telegram (41 proc.) i YouTube (31 proc.). Wśród komunikatorów internetowych największy udział użytkowników ma WhatsApp (70 proc.), a ponad połowa (54 proc.) korzysta z Telegramu. Z aplikacji takich jak Zoom, Skype, Yandex Teleconference czy Discord korzysta jedynie kilka procent ankietowanych.
Z kolei rosyjski portal TAdviser informował w listopadzie 2024 r., że użytkownicy w Rosji praktycznie nie mają dostępu do darmowych VPN-ów. Liczba usług VPN blokowanych przez Roskomnadzor od początku roku wzrosła o 30 i osiągnęła 197; zablokowano także 84 aplikacje mobilne. Jednocześnie VPN postrzegany jest przez wielu Rosjan jako usługa działająca na granicy prawa. W grudniu 2024 r. Delovoy Peterburg pisał o fali plotek, iż Roskomnadzor będzie prowadził rejestr urządzeń (routerów, komputerów), za pomocą których możliwe jest obchodzenie blokad internetowych w Rosji. Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że usługi VPN w Rosji znajdują się w swoistym stanie „kota Schrödingera”: formalnie są zablokowane, jednak niektórzy urzędnicy sami przyznają się do korzystania z tzw. blokowania obejściowego, a jednocześnie Roskomnadzor publikuje raporty o coraz liczniejszych blokadach.
Materiał filmowy opublikowany przez CIA wydaje się zatem bardziej działaniem PR-owym niż realną inicjatywą, która miałaby przynieść wywiadowi wymierne korzyści. Warto przy tym pamiętać, że –jak pisaliśmy w ubiegłym roku na łamach InfoSecurity24.pl – rosyjskie środowisko naukowe znalazło się pod szczególnym nadzorem FSB. Wielu badaczy oskarżono o zdradę stanu, zarówno za publiczne wypowiedzi na temat wyników prowadzonych badań podczas międzynarodowych konferencji, jak i za publikacje w zagranicznych czasopismach. Od 2018 roku aresztowano w związku z tym m.in. Anatolija Masłowa, Aleksandra Shiplyuka, Walerija Zvegincewa, Władysława Galkina, Anatolija Gubanowa, Walerego Golubkina, Władimira Kudryavtseva, Romana Kovaleva, Siergieja Mereszakowa, Dmitrija Kolkera oraz dwóch innych naukowców o nieujawnionych nazwiskach. Trzech spośród nich (Władimir Kudryawcew, Roman Kowalew i Dmitrij Kolker) nie żyje. W praktyce więc publikacja nagrania CIA może jedynie wzmóc inwigilację naukowców przez FSB.
Czytaj też
W nagraniu CIA pojawia się też polski wątek. Uważna analiza kadrów sugeruje, że znaczna część ujęć została zrealizowana na terenie Polski, m.in. w hali najwyższych napięć Instytutu Energetyki na warszawskim Bemowie. Sceny z „podmiejskiej daczy” rosyjskiego naukowca nakręcono prawdopodobnie w jednej z miejscowości letniskowych pod Warszawą. Z kolei końcowa scena, w której bohater stoi na brzegu rzeki, przypomina wjazd na stację promową Gassy–Karczew nad Wisłą, między Warszawą a Górą Kalwarią.