Reklama

„Taka sytuacja nie może się powtórzyć”. Szef MSWiA o działaniach Ukrainy w sprawie dywersantów

Autor. MSWiA

Szef MSWiA Marcin Kierwiński powiedział, że Polska oczekuje od Ukrainy, że nie powtórzy się sytuacja, w której polskiej służby nie są informowane o osobie skazanej, poszukiwanej w Ukrainie. „Ten przypadek był przedmiotem rozmowy premiera Donalda Tuska z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim” – dodał.

Na trasie Warszawa-Dorohusk doszło przed tygodniem do aktów dywersji. W miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Dzień później w innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie), pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej sieci trakcyjnej. Rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak poinformował w środę o postawieniu w tej sprawie zarzutów dwóm obywatelom Ukrainy. Zarzuca się im przeprowadzenie aktów dywersji na zlecenie Rosji.

Reklama

Jednym z podejrzanych na linii kolejowej w Polsce jest Ukrainiec Jewhenij Iwanow, zwerbowany w 2024 r. przez rosyjski wywiad wojskowy (GRU), a następnie zaocznie skazany przez sąd we Lwowie za przygotowanie zamachu w fabryce produkującej drony.

Szef MSWiA był pytany na sobotniej konferencji prasowej o to, jak wygląda współpraca polskich i ukraińskich służb, skoro na terytorium Polski wjechała osoba wcześniej skazana na Ukrainie. Marcin Kierwiński podkreślił, że chodzi o jedną osobę, która nie była odnotowana w rejestrach polskiej Straży Granicznej „jako osoba skazana na Ukrainie, czy też osoba poszukiwana”. „Ten przypadek był przedmiotem rozmowy premiera Donalda Tuska z prezydentem (Ukrainy Wołodymyrem) Zełenskim, bo my też będziemy oczekiwali od strony ukraińskiej, aby nigdy więcej taka sytuacja się nie powtórzyła” – powiedział Kierwiński.

Podkreślił, że za osobami skazanymi w Ukrainie za akcje dywersyjne, za sabotaż - jeśli takie nie siedzą w ukraińskich więzieniach - powinny być wystawiane czerwone noty Interpolu. „Jeżeli chodzi o to, aby tego typu przypadki nieoznaczania takich osób nie miały więcej miejsca, pan premier już rozmawiał z panem prezydentem Zełenskim, (to) myślę, że efekty państwo bardzo szybko zobaczycie, bo siłą rzeczy nie poznacie, bo to jest wymiana informacji pomiędzy służbami. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, oczekujemy od naszych partnerów, od naszych partnerskich służb, że jeżeli są takie sytuacje, te osoby będą oznaczane w sposób właściwy, tak żeby na terytorium Unii Europejskiej nie mogły wjechać” – podkreślił szef MSWiA.

Czytaj też

Dodał też, że cały czas trwają zatrzymania ws. aktów dywersji w Polsce. „Zatrzymania w tej sprawie trwają, to nie jest tak, że coś w tej sprawie się zakończyło. Zatrzymywane, przesłuchiwane w ramach czynności operacyjnych są różne osoby, które na różnych etapach miały kontakt bądź mogły mieć kontakt z sabotażystami” – podkreślił Kierwiński.

Wyjaśnił, że celem nie każdego zatrzymania jest zamknięcie kogoś w więzieniu. „Czasami zatrzymanie jest częścią pracy operacyjnej, znalezieniem dowodów czy też kolejnych elementów, które są potrzebne do skutecznego zdemaskowania tych wszystkich, którzy w sposób czynny współpracowali z tymi zamachowcami” – powiedział Kierwiński.

Przypomniał, że prokuratura zdecydowała się postawić zarzuty jednej osobie za sprawy niezwiązane akurat z tą kwestią. „Natomiast nie zmienia to faktu, że przesłuchania każdej z tych osób mogły i z całą pewnością naprowadziły śledczych na kolejne wątki w tej sprawie” – powiedział szef MSWiA.

Reklama

Kierwiński był też pytany o doniesienia „Gazety Wyborczej”, która – na podstawie informacji od swojego informatora – napisała, że na torach pod Garwolinem dywersanci rozmieścili trzy ładunki co kilkadziesiąt centymetrów przy śrubach mocujących szyny. „Z trzech ładunków dwa eksplodowały zgodnie z planem dywersantów, trzeci zawiódł — on także wybuchł, ale nie spowodował takich zniszczeń, jak się spodziewali” – napisała gazeta.

Kierwiński odpowiedział, że nie będzie informował na temat tych kwestii, „od tego jest już teraz prokuratura”. „Mogę powtórzyć jedynie to, co powiedział premier (Donald Tusk) podczas swojego wystąpienia, że nie cały materiał wybuchowy, który miał być tam zainstalowany eksplodował” – podkreślił szef MSWiA.

Był też pytany o zapewnienia białoruskiego MSZ, że Mińsk przyłączył się do poszukiwań osób podejrzewanych o przeprowadzenie dywersji na terenie Polski. Rzecznik białoruskiego MSZ powiedział, że jeśli zostanie ustalone miejsce pobytu tych osób na Białorusi, zostaną one zatrzymane i „zgodnie z obowiązującą procedurą i z uwzględnieniem wszystkich związanych ze sprawą okoliczności będzie rozpatrzona prośba o przekazanie ich stronie polskiej”.

Czytaj też

Kierwiński odparł, że chciałby, żeby takie zapewnienia zostały zrealizowane. „Zwykłem osądzać fakty, a nie deklaracje, na razie to są deklaracje, zobaczymy jak będzie z ich realizacją. Nie ma wątpliwości, że ci dwaj sabotażyści bądź to przebywają na Białorusi, bądź przejechali przez Białoruś. Jeżeli będzie wola ze strony służb białoruskich, żeby dać nam dodatkowe informacje w tym zakresie będą one na pewno bardzo cenne” – powiedział minister.

Zaznaczył też, że Polska z zadowoleniem obserwuje „sytuację radykalnego zmniejszenia presji migracyjnej, prób przekroczenia granicy (Białorusi z Polską)”. „Ale nie uznajemy tego jeszcze na tym etapie jako trwałego procesu i w związku z tym będziemy stosować wszystkie środki prawne, instytucje prawne, ale również formy organizacyjne, które pozwoliły nam w zasadzie powstrzymać tę nielegalną migrację, powstrzymać ten szlak nielegalny” – powiedział Kierwiński.

Rzecznik MSWIA Karolina Gałecka poinformowała w sobotę, że między 14 i 20 listopada br. odnotowano ponad 20 prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusią.

Reklama
Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama