Za Granicą
Straszak Putina na szpiegów i wrogów politycznych
Słynne moskiewskie Lefortowo to putinowskie narzędzie zastraszania zagranicznych szpiegów i ich agentury. Sława tego ośrodka jest najlepszym wpięciem się w jednolity system represji współczesnej Rosji. Tym samym, jego rola wykracza daleko poza sam areszt, gdzie można wydobywać zeznania od zatrzymanych.
Słynne więzienie (areszt śledczy) Lefortowo od dawna było i jest symbolem znacznej liczby sowieckich, a następnie rosyjskich spraw związanych ze szpiegostwem czy także domniemanym szpiegostwem. W tym ostatnim przypadku, możemy otwarcie mówić o sprawach politycznych, wymierzonych we wrogów Kremla, gdzie zarzuty szpiegowania na rzecz obcego państwa są ewidentnie fabrykowane. Wspomniane miejsce w Moskwie stało się ponownie "sławne" na całym świecie ze względu na zatrzymanie Evana Gershkovicha. Reporter amerykańskiej gazety "The Wall Street Journal" został zatrzymany przez Rosjan w trakcie podróży do Jekaterynburga, a następnie postawiono mu zarzuty szpiegostwa na rzecz USA. Przy czym, o wiele bardziej prawdopodobne, że mamy do czynienia ze spektaklem medialnym, którego celem ma być osądzenie i finalnie wymienienie koszykarki Brittney Yevette Griner. Stąd hipoteza, że najprawdopodobniej Kreml - zapobiegawczo - chciałby mieć w swoich więzieniach "odpowiednią liczbę" zachodnich obywateli, niejako na przyszłość.
Czytaj też
Prowadząc bardzo agresywną politykę z użyciem rosyjskich służb specjalnych łatwo o wpadkę i aresztowanie agentów czy funkcjonariuszy, którzy nie będą mogli się zasłonić immunitetem dyplomatycznym. Dlatego, oprócz medialnego wydźwięku aresztowania dziennikarza, poczytnej i rozpoznawalnej na całym świecie gazety z USA, sprawa może mieć równie dobrze drugie dno. Szczególnie, że inna sprawa "szpiegowska" Paula Whelana (byłego żołnierza Korpusu Piechoty Morskiej USA, o którym wielokrotnie pisaliśmy na łamach InfoSecurity24.pl), wykazuje najlepiej, iż Moskwie potrzebne są bardziej rozpoznawalne osoby. Albowiem wtedy możliwe jest efektywniejsze podejście do specyficznego, niejako zimnowojennego handlu z Waszyngtonem. Przypomnijmy, że w mentalności postsowieckiej wśród znacznej części elit kremlowskich musi nadal obowiązywać wspomnienie, ile ZSRS mogło ugrać na wymianach z wykorzystaniem znanych dysydentów. Co więcej, również zimna wojna pozwala na przestudiowanie zatrzymania innego amerykańskiego dziennikarza w Rosji, a chodzi dokładniej o kazus Nicholasa Daniloffa, z 1986 r. Jest on obecnie szczątkowo przywoływany, także w kontekście sprawy Gershkovicha.
Oczywiście USA uważają, słowami Antonyego Blinkena, że cała sprawa zarzutów wobec dziennikarza "The Wall Street Journal" nie ma wymiaru szpiegowskiego i odrzucają insynuacje strony rosyjskiej. Zaś w reszcie świata pojawiają się pytania na ile aresztowanie Gershkovicha to próba odwetu na USA, szczególnie za bardzo stabilną i ciągłą pomoc polityczno-wojskową dla walczącej z rosyjską agresją Ukrainy. Należy brać pod uwagę również motywację Kremla bazującą na próbie uderzenia w media i przede wszystkim zastraszenia zagranicznych korespondentów, którzy nie podlegają przecież kontroli aparatu propagandowego. Zgrywałoby się to z zaostrzaniem się procesów radykalizacji obecnej formy autorytaryzmu w Rosji lub już wchodzenia na grunt wręcz systemu totalitarnego. Spoiwem tego wszystkiego jest właśnie owiane złą sławą Lefortowo, które jest nader widocznym narzędziem w działaniach psychologicznych rosyjskich służb specjalnych i symbolicznym odwołaniem się do ciągłości stosowania represji w tym państwie. Co najważniejsze, represji zarówno względem samego zatrzymanego, ale też jego rodziny i bliskich, władz amerykańskich oraz szerszego grona odbiorców.
Czytaj też
W tym miejscu należy podkreślić, że moskiewski ośrodek stał się w ostatnich dniach kanwą m.in. artykułu Adama Taylora z "The Washington Post" zatytułowanego "Rosyjskie więzienie Lefortowo to relikt sowieckiej kontroli, która nigdy nie odeszła" (Russia's Lefortovo prison is a relic of Soviet control that never left z 06.04.2023). Pojawiło się także na łamach "The Wall Street Journal" w tekście Drew Hinshaw, Joe Parkinsona oraz Brett Forrester z mocnym tytułem "Jesteś zupełnie sam: Wewnątrz niesławnego rosyjskiego więzienia, w którym przebywa Evan Gershkovich (ang. You Are Completely Alone: Inside the Infamous Russian Prison Holding Evan Gershkovich, 5/04/2023). Jednakże, spróbujmy spojrzeć na Lefortowo z trochę innej strony, niż to zrobili w swoich opracowaniach wspomniani amerykańscy dziennikarze.
Zacznijmy od tego, że zła reputacja Lefortowa jest niczym innym, jak ważnym narzędziem wywierania presji psychologicznej przez FSB. I to na każdym przeciwniku – zarówno tym prawdziwym, jak i częstokroć urojonym. Przede wszystkim dlatego wiele z przecieków o reżimie panującym w Lefortowie wydostawało się i cały czas wydostaje się na zewnątrz. Słyszymy więc o spartańskich warunkach, inwigilacji zatrzymanych, a także stosowaniu różnych metod wydobywania zeznań. Ma to spowodować, że agent (lub osoba myśląca o pracy agenturalnej na rzecz innego państwa) lub kluczowy przeciwnik polityczny Kremla (i to niezależnie od panującego w nim przywódcy) ma obawiać się, że trafi właśnie do tego miejsca, do Lefortowa. Co ciekawe, wspomnianego Lefortowa mają się obawiać też niejako sami członkowie "nowej" bezpieczniackiej elity Rosji, jeśli popełnią jakikolwiek błąd lub narażą się polityce Kremla. Tak można odczytywać chociażby medialną stronę sprawy płk. Siergieja Beseda. W mediach zachodnich spekulowano, że mógł on trafić właśnie do Lefortowa. Z podkreśleniem, że mówimy jedynie o sferze medialnej, nie praktycznej, gdzie cała sprawa nie jest w żadnym razie jasna i czytelna (istnieją wątpliwości czy płk. FSB w ogóle został objęty takimi środkami, jak areszt). Tak czy inaczej, w 2022 r. w świat poszedł przekaz, że jeśli neo-car lub neo-gensek Putin jest niezadowolony z pracy swoich podwładnych, to zawsze można ich poszukać w słynnym Lefortowie.
Czytaj też
Przy czym, trzeba powiedzieć wprost, że Rosjanie nie są jacyś wyjątkowi w zakresie budowania złowrogiej marki jednego z obiektów penitencjarnych w powiązaniu do działań przeciwko szpiegom oraz opozycji politycznej. Jest to narzędzie widoczne w licznych państwach niedemokratycznych i podobną formułą posługują się chociażby, wspierające obecnie Rosję, władze Iranu. W ich przypadku elementem straszaka dla każdego wroga reżimu w Teheranie jest więzienie w Evin. Trzeba dodać, że Evin to miejsce, które równie często wpisuje się w irańskie sprawy o szpiegostwo, gdy oskarża się obywateli tego państwa i obcokrajowców o współpracę z CIA, MI6 czy Mossadem. Analogie pojawiają się same, także jeśli porówna się ostry reżim względem kontaktów osadzonych i aresztowanych ze światem zewnętrznym.
Mamy więc do czynienia z czymś w rodzaju połączenia dumy bezpieki i pragmatyzmu w zastraszeniu, gdy władze rosyjskie tak mocno eksponują mroczną historię Lefortowa, ciągnącą się nieprzerwanie od czasów carskich, poprzez okres rządów sowieckich, aż do dzisiejszego reżimu Putina. Można byłoby uznać, że rzeczywiście, jak wskazał dziennikarz "The Washington Post" Taylor, to najlepszy obraz rozmiłowania się obecnego rosyjskiego reżimy w łączeniu carsko-sowieckich nurtów w działaniach tamtejszej bezpieki. W praktyce, zatrzymany ma już wcześniej słyszeć i bać się warunków Lefortowa. Dzięki czemu, gdy już ostatecznie tam trafia i ma ograniczony zasób kontaktów ze światem zewnętrznym staje się łatwiejszym celem dla zespołów śledczych, mogących "łamać" człowieka i wydobywać niezbędne informacje lub przyznanie się do postawionych zarzutów. Należy zakładać pewną ciągłość w praktykach postępowania wobec zatrzymanych, jeśli mówimy o doświadczeniach sowieckich oraz współczesnych. Od deprawacji sensorycznej, po możliwe podstawianie współwięźniów, nie mówiąc o pełnej inwigilacji za pomocą różnych technologii pozyskiwania podglądu i dźwięku. Zatrzymany ma być pozbawiony nadziei i to najlepiej w jak najszybszym czasie, jeśli chodzi przede wszystkim o cudzoziemców. Bowiem, tak naprawdę, nawet w przypadku Rosji, nigdy nie można być pewnym skali reakcji państwa trzeciego. Stąd lepiej, aby śledczy przedstawili niemal natychmiast umowne "twarde dowody" szpiegostwa lub działań na szkodę reżimu. Przy obywatelach rosyjskich, sprawa jest trochę inna, gdyż pobyt w Lefortowie już można traktować jako część swego rodzaju zemsty Kremla lub pomniejszych elementów systemu służb specjalnych.
Czytaj też
W tym kontekście, z dystansem należy brać wszelkie oficjalne rozdzielanie jurysdykcji w Lefortowie pomiędzy Ministerstwo Sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej i FSB. Uznając, że są to jedynie pewnego rodzaju didaskalia, szczególnie w obecnych warunkach zaostrzającej się represyjności i siły kontrwywiadu rosyjskiego. Jednocześnie, samo Lefortowo to jedynie ważny, ale i niejedyny element całej układanki związanej z wywieraniem presji psychologicznej. Dlatego, że Lefortowo to również przysłowiowa brama do systemu gułagów. Zaś ten więzień, który już tam trafi może być pewny jedynie tego, że wpada jeszcze głębiej do systemu Putina. I nie zawsze może wyjść żywy z tych więzień znanych z sadyzmu kadry, współwięźniów, możliwości sterowania warunkami sanitarnymi, nie mówiąc o groźbie chorób prowadzących do kalectwa czy zgonu. Przypomnijmy, że w tym ostatnim przypadku Rosjanie właśnie w swoim systemie penitencjarnym "dochowali się" swoim postępowaniem wobec osadzonych bardzo niebezpiecznej odmiany gruźlicy.
Nie bez przyczyny Lefortowo to nie tylko miejsce, gdzie trafiają aresztowani, w tym za szpiegostwo. To ewidentnie narzędzie w rosyjskiej polityce zagranicznej oraz wewnętrznej. I to wspomniane narzędzie kultywujące tradycję trzech różnych systemów politycznych - caratu, ustroju sowieckiego, putinizmu. Stąd też, pytaniem otwartym powinno pozostawać, jak mówić o wspomnianym Lefortowie. Albowiem, można być posądzonym o to, że wpisujemy się w narracje wzmacniające rosyjskich śledczych w próbie wywierania przez nich presji psychicznej na zatrzymanych i właśnie tam osadzonych. Z drugiej jednak strony, należy mówić o Lefortowie, gdyż mamy kolejny namacalny przykład na pogłębiające się procesy radykalizowania się systemu niedemokratycznego w Rosji. Przypominając to za każdym razem, gdy ktoś zacznie snuć wizję odnoszącą się do specyfiki "rosyjskiej wizji demokracji" oraz potrzebie powrotu do konstruktywnego dialogu z Rosją. To właśnie widzimy w przypadku zatrzymania Gershkovicha, gdzie w USA szeroka debata m.in. o Lefortowie uderza przede wszystkim w narracje mówiące, iż wspieranie Ukrainy czy krytyka Putina nie powinna mieć miejsca (przede wszystkim wokół środowisk protrumpowskich). W końcu przedstawiciel amerykańskiej prasy trafia do owianego złą sławą Lefortowa, a Rosja chce zastraszyć Amerykanów, ich media oraz zapewne wymusić jakieś wymiany – obecnie lub w przyszłości.
Czytaj też
O Lefortowie, jak i rosyjskim gułagu czasów Putina należy mówić, ale nie w aurze podkręconych emocji, przede wszystkim strachu. Należy podejść do tego tematu w sposób skorelowany w całości z opisem autorytarnych praktyk reżimu na Kremlu. Jak również możliwości FSB w zakresie kontrolowania oraz uderzania w każdego, kto współcześnie znajdzie się na rosyjskim terytorium.