Rosja nadaje w eterze. Stare techniki szpiegowskie wciąż w grze

W świecie zdominowanym przez internet i zaawansowane technologie szyfrowania tradycyjne metody łączności radiowej wydają się reliktem przeszłości. Tymczasem, jak zauważa Kim Komando, służby wywiadowcze, zwłaszcza rosyjskie, wciąż chętnie korzystają z radia do przekazywania najtajniejszych informacji. Od 15 lat popularność tzw. stacji numerycznych – nadających na falach krótkich zakodowane wiadomości w formie cyfr lub pozornie losowych słów – stale rośnie. Najbardziej znaną z nich jest UVB-76, zwana „The Buzzer”, która od dekad intryguje badaczy i entuzjastów.
Tajemnicza aktywność "The Buzzer"
Jak donosi brytyjski dziennik The Sun, 15 kwietnia 2025 roku stacja UVB-76 przerwała swoje charakterystyczne buczenie, nadając w ciągu doby cztery enigmatyczne komunikaty: neptune, thymus, foxcloak i nootabu. Taka intensywność jest rzadkością i wzbudziła spekulacje o szczególnym znaczeniu tych przekazów. Z kolei portal Izvestia poinformował, że 23 maja 2025 roku, w dniu rozmowy telefonicznej Władimira Putina z Donaldem Trumpem, stacja wyemitowała dwa kolejne słowa: malice i piggy. Kolejne emisje odnotowano w czerwcu – według SOF Magazine, 4 czerwca nadano słowa azotobak i osholin, a 23 czerwca, po amerykańskich nalotach na irańskie obiekty nuklearne, pojawiły się panirovka, klinok i bobina. Eksperci, cytowani przez The Economic Times, sugerują, że tak częste transmisje mogą być sygnałem alarmowym w rosyjskiej łączności strategicznej.
Czytaj też
Dlaczego Rosja stawia na fale krótkie?
Kluczową zaletą stacji numerycznych, jak podkreśla serwis Priyom.org, jest ich jednokierunkowy charakter – agent odbiera komunikat, nie wysyłając odpowiedzi tym samym kanałem. To eliminuje ryzyko powiązania nadawcy z odbiorcą na podstawie metadanych, co jest problemem w komunikacji internetowej. Kim Komando na łamach komando.com zauważa, że technika ta jest „prosta, anonimowa i niemal niemożliwa do namierzenia”. Raporty amerykańskich agencji, takich jak NSA czy FBI, wskazują, że nawet najsilniej szyfrowane komunikatory mogą być podatne na ataki, jeśli urządzenie końcowe zostanie zainfekowane. Fale krótkie, jak wynika z analiz Proceedings US Naval Institute i publikacji Uniwersytetu Cornella na platformie arXiv, są odporne na zakłócenia i niezależne od infrastruktury telekomunikacyjnej, co czyni je niezastąpionymi w warunkach wojennych.
Szpiedzy z krótkofalówkami
Przykłady użycia łączności radiowej przez rosyjskich agentów potwierdzają jej skuteczność. W grudniu 2024 roku na Litwie zatrzymano Eduardasa Manovasa, byłego członka partii TS-LKD, oskarżonego o współpracę z rosyjskim wywiadem GRU. Jak podał portal LRT.lt, w śledztwie zabezpieczono zaawansowany sprzęt radiowy do odbioru i kodowania wiadomości. Podobne przypadki odnotowano w USA w ramach operacji FBI „Ghost Stories” (2010), gdzie agenci SWR używali krótkofalówek do odbioru szyfrowanych radiogramów. W Niemczech małżeństwo szpiegów, Andreas i Heidrun Anschlag, korzystało z odbiorników krótkofalowych i nadajnika satelitarnego ukrytego w torbie przypominającej laptop, jak ujawnił tygodnik Der Spiegel.
Czytaj też
Powrót do analogowej dyskrecji
Stacje numeryczne, jak wskazują eksperci z Priyom.org, są niemal niewykrywalne, nie wymagają lokalnej infrastruktury i działają w każdych warunkach – od miejskiego hotelu po odległą bazę wojskową. Ich obsługa jest prosta, a odbiór możliwy za pomocą taniego, ogólnodostępnego sprzętu. W erze cyfrowej, gdzie każdy ruch w internecie pozostawia ślad, a komunikacja elektroniczna jest monitorowana, krótkofalowe transmisje oferują unikalną dyskrecję. Nie wymagają logowania, kart SIM ani serwerów, co minimalizuje ryzyko wykrycia. Dodatkowo ich odporność na zakłócenia cyfrowe sprawia, że pozostają jednym z najskuteczniejszych narzędzi wywiadowczych.
WIDEO: Wiceminister finansów: wszyscy funkcjonariusze powinni być traktowani równo, jeśli wykonują te same zadania