Cicha wojna francuskich wywiadów

Autor. Martijn Adegeest/pexels.com
Jak podaje francuski portal śledczy Intelligence Online, przez cały czerwiec 2025 roku Bejrut stał się sceną cichej bitwy – dyskretnej, lecz ostrej rywalizacji między francuskim wywiadem cywilnym Direction Générale de la Sécurité Extérieure (DGSE) a wojskowym Direction du Renseignement Militaire (DRM). Spór wybuchł, gdy oficerowie DRM próbowali w libańskim porcie Dżunija rozładować mobilną stację nasłuchu SIGINT, zaprojektowaną do przechwytywania emisji z południowego Libanu i zachodniej Syrii. Oficer łącznikowy DGSE przy ambasadzie „zatrzymał” sprzęt, powołując się na wewnętrzną umowę kompetencyjną z 2019 roku. W rezultacie kontener odesłano w trybie pilnym na Cypr, a Pałac Elizejski formalnie potwierdził prymat DGSE w operacyjnej działalności w całym Lewancie.
Według Security Council Report znaczenie regionu gwałtownie wzrosło po izraelskich nalotach z 13 czerwca 2025 roku, które zapoczątkowały dwunastodniową wojnę z Iranem. Już 21 czerwca ONZ odnotowała kilkaset ofiar po obu stronach, a finalne szacunki mówią nawet o 935 zabitych w Iranie. W tak dynamicznej sytuacji każde dodatkowe źródło SIGINT lub HUMINT staje się dla Paryża kluczowe, dlatego DGSE nie zamierzała oddać pola swojej „wojskowej siostrze”.
Jak podaje Reuters, korzenie obecnego konfliktu sięgają marca 2022 roku, gdy gen. Éric Vidaud musiał ustąpić ze stanowiska dyrektora DRM po krytyce za „brak opanowania tematu” inwazji Rosji na Ukrainę. Zdaniem The Guardian ta dymisja od początku wzmacniała pozycję DGSE, utwierdzając Pałac Elizejski, że to właśnie cywilny wywiad dostarcza trafniejszych analiz strategicznych.
O przewadze DGSE przesądza również finansowanie. Zgodnie ze sprawozdaniem Senatu do ustawy budżetowej Loi de Programmation Militaire 2024-2030 (raport nr 739), budżet obronny wzrośnie do 69 mld euro w 2030 roku, ale środki na „technologies de souveraineté” – w tym wywiad i cyberbezpieczeństwo – trafią w większości do DGSE, która już w 2024 roku dysponowała ponad 580 mln euro. DRM, mimo planowanego podwojenia nakładów, wciąż otrzymuje mniej niż połowę tej sumy.
Czytaj też
Zgodnie z oficjalnym komunikatem francuskiego rządu z 20 grudnia 2023 roku, nominacja prefekta Nicolasa Lernera na szefa DGSE zapewniła służbie bezpośredni, codzienny dostęp do prezydenta Emmanuela Macrona i premiera. Od tamtej pory to Lerner, a nie wojskowi z DRM, koordynuje większość briefów strategicznych kierowanych do gabinetu w Pałacu Elizejskim.
Z formalnego punktu widzenia nadzór powinien sprawować Koordynator Narodowy ds. Wywiadu i Walki z Terroryzmem (CNRLT). Jednak – jak zauważa w raporcie za lata 2023-2024 Délégation parlementaire au renseignement – koordynator ogranicza się do „działalności analitycznej”, a realne decyzje o priorytetach operacyjnych zapadają w służbach. Tę lukę widać zwłaszcza w przypadku metod technicznych: CNCTR w raporcie z 2024 roku informuje o pierwszym od pięciu lat wzroście liczby „interceptions de sécurité”, przy czym największy udział mają właśnie DGSE i DRM, rywalizujące o te same częstotliwości i satelity.
Zdaniem Intelligence Online, oddanie pola przez DRM w Bejrucie może paradoksalnie zaszkodzić DGSE. Po pierwsze, wojskowy wywiad domaga się teraz rewizji umów kompetencyjnych i większej autonomii operacyjnej tam, gdzie działają siły zbrojne. Po drugie, amerykańska National Security Agency (NSA), która tradycyjnie wymienia informacje z oboma francuskimi partnerami, sygnalizuje niezadowolenie z sytuacji, w której traci „drugi kanał” analityczny.
Jak podkreśla raport Komisji Narodowej ds. Kontroli Technik Wywiadowczych (CNCTR) z 26 czerwca br., prawdziwym problemem pozostaje brak klarownej hierarchii. Gdy na Bliskim Wschodzie trwa wojna powietrzna wysokiej intensywności, a w Paryżu rywalizują dwie struktury o zbliżonych kompetencjach, każdy kryzys staje się testem spójności państwa. Formalne mechanizmy nadzoru nie nadążają za coraz intensywniejszym użyciem narzędzi SIGINT przez wszystkie służby, co dodatkowo zaostrza konkurencję o informacje.
Czytaj też
Senat francuski już w 2023 roku, w projekcie ustawy o planowaniu wojskowym na lata 2024-2030, sugerował, aby przed uchwaleniem kolejnej ustawy wywiadowczej doprecyzować, kto i w jakich sytuacjach ma prawo uruchamiać operacje SIGINT poza teatrem działań armii oraz ustanowić obligatoryjne „licencje terenowe”, które zapobiegłyby powtórce libańskiego epizodu. Senat ostrzegał również, że „nierównowaga budżetowa utrwali nierównowagę wpływów”.
Jeśli dodać do tego zaplanowaną w ustawie o planowaniu wojskowym na lata 2024–2030 modernizację floty satelitów obserwacyjnych CSO-3 oraz Capacités de Renseignement Électromagnétique Spatiale (francuskiej sieci kosmicznego nadzoru elektromagnetycznego, zaprojektowanej do zbierania danych wywiadowczych o pochodzeniu elektromagnetycznym w dowolnym miejscu na świecie), zarządzanych częściowo przez DRM, a także budowę nowego centrum operacyjnego DGSE w Vincennes, staje się jasne, że finansowa asymetria będzie się pogłębiać. Zdaniem analityków Intelligence Online, może to skłonić armię do poszukiwania niezależnych sojuszników, np. w sektorze prywatnym, lub do zacieśnienia współpracy z NATO w celu zrekompensowania niedoborów.
Tymczasem, jak napisał w czerwcu br. Security Council Report, Francja potrzebuje przede wszystkim „spójnej ścieżki deeskalacyjnej” w konflikcie Izrael-Iran, ponieważ każdy kolejny odwet rakietowy automatycznie podnosi temperaturę sporu DGSE-DRM o dostęp do pasma satelitarnego i priorytet analityczny.
Jak zwraca uwagę Intelligence Online, polityka Francji wobec Bliskiego Wschodu opiera się na trzech filarach: wymianie sygnałowego wywiadu elektronicznego (SIGINT) z USA (głównie z NSA i CIA), pozyskiwaniu informacji agenturalnych (HUMINT) we współpracy z izraelskim Mosadem oraz stałych kontaktach wojskowych z Libańskimi Siłami Zbrojnymi (LAF). Jednak ostatnie zwycięstwo DGSE w sporze kompetencyjnym z DRM budzi niepokój sojuszników: Izrael preferuje jedno, przejrzyste „okno paryskie”, a służby USA cenią niezależne analizy DRM.
Czytaj też
Według Intelligence Online, w latach 2025-2030 możliwe są trzy scenariusze. Pierwszy, „prawdziwy sztab rządowy”, zakłada ustawowe wzmocnienie roli CNRLT, tworząc nadrzędne centrum zarządzania kryzysowego; barierą jest opór Sztabu Generalnego i administracyjna inercja.
Drugi, „chiński mur”, przewiduje sztywny podział geograficzny kompetencji – DGSE odpowiadałaby za cały świat, a DRM za obszary operacji wojskowych – co wymagałoby dekretu prezydenckiego i zwiększenia budżetu DRM, ale groziłoby podwojeniem kosztów i utratą elastyczności.
Trzeci, „status quo 2.0”, opiera się na niedoprecyzowanych protokołach współpracy i corocznych audytach parlamentarnych Délégation parlementaire au renseignement (DPR); jego słabością jest ryzyko nawrotu sporów przy każdym kryzysie, gdy polityczna wola kooperacji okaże się niewystarczająca.
Stąd też, jeśli władze francuskie nie wzmocnią roli koordynatora i nie wyrównają budżetowych dźwigni obu służb, kolejny „kontener z antenami” może wywołać nie tylko spór, ale medialną burzę, która ujawni pęknięcia systemu bezpieczeństwa na oczach sojuszników i przeciwników.
WIDEO: Nadinsp. Boroń o nowej mieszkaniówce: musimy wyrównać szanse, które dziś mają żołnierze