Za Granicą
Broń dla Ukrainy. Kontrola a wojenna rzeczywistość
Efektem każdej wojny jest pojawienie się nadmiarowej broni, która wprowadzona zostaje do nielegalnego obrotu przez grupy przestępcze. Jest to zjawisko nieodzownie związane z wszelkimi konfliktami zbrojnymi. Przykładem tego w Europie może być sytuacja, jaka miała miejsce na Bałkanach, gdzie po zakończeniu działań wojennych na terenie państw byłej Jugosławii na rynku pojawiło się blisko 6 milionów sztuk różnego rodzaju broni poza kontrolą. Zagrożenie to związane jest także z toczącą się za wschodnią granicą Polski wojną. Z tym, że problem ten należy rozpatrywać z jednej strony jako realne niebezpieczeństwo, a z drugiej jako element prowadzonej przez Rosję wojny narracyjnej, której celem jest zahamowanie wsparcia militarnego dla Ukrainy.
Według Jordana Cohena, analityka wojskowego i polityki międzynarodowej w instytucie CATO, którego cytuje portal msn.com, największym zagrożeniem związanym z napływem broni na Ukrainę jest to, co stanie się z nią, jeśli wojna się zatrzyma lub pogrąży się w długotrwałym impasie. Podaje on przykład Afganistanu: "przez dziesięciolecia USA wysyłały broń do Afganistanu, najpierw by uzbroić mudżahedinów w walce z armią radziecką, a następnie by uzbroić siły afgańskie w walce z talibami. Nieuchronnie część broni trafiła na czarny rynek, w tym przeciwlotnicze rakiety Stinger, takie same, jakie USA dostarczają teraz Ukrainie".
Ukraina jeszcze przed inwazją rosyjską miała problem związany z przemytem broni. Według Global Organized Crime Index z 2021 r. był to jeden z największych rynków broni nielegalnie przemycanej w Europie, zwłaszcza jeśli chodzi o broń strzelecką i amunicję. W latach 2013-2015 zagubiono lub skradziono około 300 tys. sztuk broni strzeleckiej i lekkiej. Spośród niej tylko nieco ponad 13 proc. odzyskano, podczas gdy ogromna ilość pozostawała w obiegu na czarnym rynku. Jak wskazywał Raport Organized Crime and Corruption Reporting Project jeszcze z października 2018 r.: "Ukraina od dawna jest punktem zapalnym w światowym handlu bronią, a sytuacja ta nasiliła się od początku wspieranego przez Rosję konfliktu na wschodzie w 2014 roku. Eksperci obawiają się, że więcej broni na Ukrainie może doprowadzić do większego handlu bronią do Europy i w jej obrębie, podobnie jak wojna na Bałkanach w latach 90. doprowadziła do tego, że na kontynencie krąży obecnie około 6 milionów sztuk broni. Istnieją również dowody na to, że wiele broni znajdującej się obecnie pod kontrolą grup niepaństwowych na Ukrainie wpada w ręce zorganizowanych grup przestępczych sprzedających broń na Bliski Wschód, często za pośrednictwem portu w Odessie".
Czytaj też
Jak poinformował w grudniu 2021 r. portal perild.com, w ostatnich latach wzrosła liczba prób przemytu broni palnej z Ukrainy do Polski i innych krajów UE. Natomiast EUobserver, powołując się na wewnętrzny dokument Europejskiej Wielostronnej Platformy przeciwko Zagrożeniom Przestępczym (EMPACT), stwierdzał jeszcze przed rosyjską inwazją , że "sytuacja na Ukrainie jest bardzo podobna do tej, która miała miejsce w byłej Jugosławii około 20 lat temu". "Podczas konfliktu wiele broni wpadło w ręce zwykłych obywateli. A nawet po jej zakończeniu wiele osób nadal trzymało broń, ponieważ nie czuli się bezpiecznie. A po kilku latach zaczęli ją sprzedawać. I ta broń trafiła do innych krajów, na przykład Unii Europejskiej. Tego się boimy w przypadku Ukrainy" - czytamy.
Rosyjska narracja
Minister obrony FR Siergiej Szojgu 5 lipca br. oświadczył, że część broni dostarczonej przez Zachód na Ukrainę trafiła na czarny rynek. Rosyjskie media cytowały wypowiedź Simona Wezemana ze Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI), który stwierdził w czerwcu br., że "broń dostarczana do Kijowa może w końcu po prostu zniknąć na czarnym rynku, ponieważ Ukraina nie kontroluje swego terytorium". Pojawiły się niezweryfikowane doniesienia, że część zachodniej pomocy wojskowej, w tym francuskie haubice samobieżne Cezar, jest sprzedawana Rosji przez podmioty ukraińskie za pośrednictwem pełnomocników i pośredników. Rosyjski portal Donbas Insider, napisał że siłom zbrojnym Rosji sprzedano dwie takie haubice po 124 tys. USD za sztukę. Francuski Sztab Generalny zaprzeczył doniesieniom o ich przechwyceniu lub sprzedaży przez siły rosyjskie na Ukrainie: "ta informacja jest nieprawdziwa (...). Kategorycznie temu zaprzeczamy. Rozmawialiśmy o tym z naszymi ukraińskimi partnerami". Siły Zbrojne Ukrainy również argumentowały, że nie przedstawiono żadnego dowodu na poparcie tych doniesień.
Natomiast serwis bulgarianmilitary.com, stwierdził, że pocisk Javelin pojawił się jako produkt na sprzedaż w Darknecie z lokalizacją w Kijowie - oferowano go za kwotę 30 tys. USD. Według mediów indyjskich (m.in. economictimes.indiatimes.com) Hamas i Hezbollah grożą Izraelowi, że za pośrednictwem państwa trzeciego na czarnym rynku otrzymały przeciwpancerne pociski kierowane Javelin, przekazane wcześniej przez NATO Ukrainie. Przywołano przykład Syrii, na terenie której działa wiele transnarodowych organizacji terrorystycznych, które same nie będą używać broni przemyconej z Ukrainy, a ich zamiarem jest odsprzedaniem jej z dużym zyskiem. Zainteresowani pozyskanymi z tego kraju pociskami przeciwczołgowymi mogą być Kurdowie, aby użyć ich do odparcia tureckiej ofensywy, a proirańskie milicje mogą użyć jej do ataku na Izrael. Broń ta może być także przemycona do Strefy Gazy.
Czytaj też
W mediach społecznościowych ukazało się wiele informacji, że zachodnia broń przekroczyła granicę ukraińską i dotarła już na Bliski Wschód. Przykładowo, pojawiło się nagranie wideo syryjskiego bojownika, który chwali się pozyskaniem z Ukrainy zaawansowanej zachodniej broni. Izraelskie służby bezpieczeństwa oficjalnie nie zajęły na ten temat stanowiska - jak wynika m.in. z artykułu "Przemyt broni z Ukrainy – nowy problem dla Izraela" opublikowanego w eurasiareview.com.
Obawy UE i NATO
W czerwcu br. sekretarz generalny Interpolu, Jurgen Stock stwierdził, że broń przekazana Ukrainie wkrótce może dotrzeć do grup przestępczych. Według niego uzbrojenie to może trafić na transnarodowy rynek przestępczy po zakończeniu działań wojennych. Jak wypowiedział się dla "The Guardian": "grupy przestępcze próbują wykorzystać (...) dostępność broni (na Ukrainie - przyp. red.), nawet tej używanej przez wojsko, w tym broni ciężkiej. Będzie ona dostępna na rynku przestępczym (...). Żaden kraj ani region nie może sobie z tym poradzić w izolacji, ponieważ grupy te działają na poziomie globalnym". Także Europol stwierdził, że istnieją już dowody przemytu broni z Ukrainy. Na ten temat dla "Der Spiegel" wypowiedział się rzecznik Europolu Jap Op Gen Oort. Przyznał on, że odnotowano przypadki czarnorynkowego handlu bronią palną i sprzętem wojskowym. Zauważył też, że policjanci z krajów UE znaleźli "ślady handlu ciężką bronią wojskową", nie precyzując o jakich typach mowa. Według niego zaobserwowano, że "ludzie opuszczają Ukrainę z bronią palną". Istnieją również podejrzenia, że broń i amunicja są przechowywane wzdłuż granicy w celu przemytu do UE. Wcześniej obawy Europolu przedstawił niemiecki koncern medialny Südwestrundfunk. Ujawnił on poufny dokument, który stwierdza, że "siatki przestępcze są aktywne w regionie i przeprowadzają lub planują przemycanie znacznych ilości broni palnej i amunicji, w tym broni wojskowej".
Według portalu nationalinterest.org oraz Financial Times, kilka krajów NATO prowadzi aktualnie rozmowy z Ukrainą w sprawie wdrożenia systemu śledzenia bezprecedensowej w historii wielkości pomocy wojskowej napływającej do tego kraju. Z pomocą krajów zachodnich rząd Ukrainy pracuje obecnie nad systemem monitorowania dostarczanego im uzbrojenia. "Cała ta broń ląduje w południowej Polsce, trafia na granicę, a następnie jest po prostu dzielona na pojazdy przekraczające ją: ciężarówki, furgonetki, czasem prywatne samochody" – powiedzieć miał jeden z natowskich urzędników. Jak dodał, "od tego momentu nic nie wiemy o jej lokalizacji i nie mamy pojęcia, dokąd się udaje, gdzie jest używana, a nawet czy pozostaje w kraju". To samo na łamach tego portalu oświadczyli pragnący zachować anonimowość urzędnicy amerykańscy, podkreślając, że po zmianie właściciela na polskiej granicy nie mają możliwości śledzenia broni, którą wysyłają na Ukrainę. "Wtedy to do Ukraińców należy ustalenie, dokąd udają się transporty i jak są rozdzielane w ich kraju" - oświadczył z kolei sekretarz prasowy Pentagonu John Kirby. Czeska minister obrony Jana Černochová stwierdziła natomiast, że "trudno uniknąć handlu ludźmi lub przemytu (broni) – nie uniknęliśmy tego w byłej Jugosławii i prawdopodobnie nie unikniemy tego na Ukrainie".
Czytaj też
Ylva Johansson, komisarz UE do spraw wewnętrznych, 11 lipca br. na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych UE w Pradze ogłosiła utworzenie w Mołdawii centrum walki z przestępczością zorganizowaną i przemytem broni z ogarniętej wojną Ukrainy. W jego trakcie odbyła się dyskusja o zagrożeniu, jakie stwarza uzbrojenie przekazywane przez Zachód, które może być nielegalnie wywożone z Ukrainy i przekazywane strukturom przestępczym w Europie. Centrum będzie działać jako "punkt kompleksowej obsługi" wspomagający Europol oraz Frontex w zarządzaniu ochroną granic i w uzyskiwaniu informacji o przemycie broni oraz handlu ludźmi. Aija Kalnaja, tymczasowy szef Frontexu, podkreśliła, że Centrum powstaje w Mołdawii, ponieważ może być ona głównym kierunkiem przemytu na szlaku nielegalnego handlu bronią.
Dyrektor Biura Bezpieczeństwa Gospodarczego Ukrainy Vadim Melnik potwierdził na łamach portalu informacyjnego bulgarianmilitary.com, że jego biuro prowadzi dochodzenia w sprawie sprzedaży pomocy humanitarnej otrzymanej od partnerów zagranicznych. Jak podaje portal Life, 5 lipca br., Melnik poinformował kanał telewizyjny "Ukraina 24" o sprzedaży broni przekazanej w ramach pomocy przez kraje zachodnie. Według niego zarejestrowano 10 takich przypadków.
Ukraina reaguje
Według ukraińskiego portalu ukrgate.com, przedstawiciele władz ukraińskich oświadczyli, że żądają od Europolu dowodów i faktów dotyczących oskarżeń o niekontrolowany wypływ broni. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow oświadczył, że publikacja w zachodnich mediach na temat "przemytu broni" zbiega się z prowadzoną przez Rosję, zakrojoną na szeroką skalę, specjalną operacją informacyjną "MakZim" dyskredytującą Ukrainę, jej celem jest zatrzymanie dostaw broni od sojuszników. "Operacja prowadzona jest w okresie, kiedy w toczącej się wojnie następują jakościowe zmiany na korzyść Sił Zbrojnych – właśnie w związku z nadejściem zaawansowanej broni zachodniej" - stwierdził. Dodał, że czeka na merytoryczną dyskusję z oficjalnymi przedstawicielami Europolu, z faktami, dowodami i zeznaniami o rzekomych przypadkach handlu bronią palną i artykułami wojskowymi na czarnym rynku z Ukrainy. "Najbardziej interesuje nas szybka wymiana informacji i błyskawiczna reakcja" – powiedział.
Szef Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrij Jermak zasugerował parlamentarzystom rozważenie powołania tymczasowej specjalnej komisji, która zajmowałaby się sprawami kontroli użycia przekazywanej broni. Z tej racji parlament przegłosował za przyjęciem uchwały o powołaniu tymczasowej komisji specjalnej Rady Najwyższej do spraw monitorowania przyjmowania i wykorzystywania międzynarodowej pomocy materialnej i technicznej w stanie wojennym.
Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow 16 lipca br. wypowiedział się dla "Kyiv Post" że obawy, iż Ukraina może stać się centrum przemytu broni są nieuzasadnione. Uznał jednak - jak poinformował 15 lipca magazyn "Financial Times" - potrzebę rozbudowy systemów śledzenia broni. "Używamy oprogramowania NATO, nabytego w 2019 r., do monitorowania przeznaczenia i użycia broni dostarczonej przez Zachód, do którego sojusznicy NATO mają dostęp. Mamy jednak ograniczoną liczbę licencji i przeszkolonych użytkowników, którą Kijów stara się teraz zwiększyć. (...) Musimy szybko iść do przodu". Według Reznikowa system, który obecnie administrowany jest tylko centralnie, miałby zostać rozszerzony do poziomu brygady i ewentualnie batalionów. Władze ukraińskie konsultowały się ze swoimi partnerami z NATO , jak daleko go rozmieścić. Ukraina opracowuje również dwa inne systemy monitorowania, które będą działać równolegle z oprogramowaniem NATO. Nie ma szans na kradzież ciężkich systemów uzbrojenia, takich jak haubice 155 mm czy dostarczone przez USA systemy rakietowe. Wszystkie one mają lokalizatory GPS, a zachodnie satelity wojskowe mogą również kontrolować ten sprzęt. Obawy dotyczą w głównej mierze pocisków przeciwlotniczych czy dronów, które mogą zostać potencjalnie przejęte przez organizacje terrorystyczne. Reznikow stwierdził, że nie są one wyposażone w system GPS, a ich dostawy były przeznaczone głównie dla sił specjalnych Ukrainy i dlatego podlegają ścisłej kontroli.
Czytaj też
Również wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy Meri Akopyan - jak podaje agencja "Unian" - oświadczyła, że informacje w niektórych zagranicznych mediach o możliwym przemycie broni z Ukrainy mogą być efektem działania rosyjskich służb specjalnych. Jak napisano w komunikacie zamieszczonym na oficjalnej stronie internetowej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy, obieg broni na Ukrainie jest kontrolowany przez ukraińskich funkcjonariuszy organów ścigania wraz z Europolem. "Informacja w niektórych zagranicznych mediach o obecności w Europolu prognoz dotyczących potencjalnych zagrożeń przemytu broni z Ukrainy na tle wojny może być faktem nieuczciwości lub nieprofesjonalizmu mediów, a także być może świadomym działaniem rosyjskich służb specjalnych" – skomentowała Akopyan.
Ukraińskie MSW zwróciło uwagę, że przedstawiciele Europolu zamieścili na stronie internetowej agencji zaprzeczenie informacji rozpowszechnianych w mediach o przemycie broni z Ukrainy i zwrócili uwagę na istniejącą ścisłą współpracę między Ukrainą a Europolem w procesach zwalczania nielegalnego handlu bronią. Podkreślono wyraźnie, że temat ten został szczegółowo omówiony podczas spotkania dyrektor Europolu Catherine de Bolle z ministrem spraw wewnętrznych Ukrainy Denysem Monastyrskim w ramach nieformalnego spotkania ministrów spraw wewnętrznych UE w Pradze. Europol wezwał do nie umieszczania w mediach spekulacji na temat nielegalnej broni z Ukrainy, a strona ukraińska poinformowała o perspektywie wprowadzenia Jednolitego Rejestru Broni na Ukrainie, a system informatyczny przeznaczony do rozliczania broni wzmocni kontrolę nad jej przechowywaniem, użytkowaniem, a także przeprowadzi ich identyfikację.
22 lipca br. ukazało się oficjalne stanowisko Europolu z którego wynika, że ściśle współpracuje on z ukraińskimi partnerami w celu zmniejszenia zagrożenia przemytem broni na teren Unii Europejskiej. "Mamy do nich pełne zaufanie, ponieważ wdrażają nowe środki monitorowania i śledzenia tej broni palnej". Europol odniósł korzyści z relacji z Ukrainą od czasu podpisania umowy operacyjnej w 2017 r. "Nadal utrzymujemy bliski kontakt w miarę jak zmienia się sytuacja na Ukrainie i jesteśmy za to wdzięczni naszym ukraińskim kolegom (...) W dalszym ciągu (Ukraińcy - przyp. red.) współpracują w przypadkach interesujących dla bezpieczeństwa wewnętrznego UE, pomimo nieustannej rosyjskiej agresji wojskowej".
Czujność niezbędna
W odniesieniu do wojny na Ukrainie Europol ostrzega, że rozprzestrzenianie broni palnej i materiałów wybuchowych na Ukrainie może prowadzić do wzrostu handlu bronią palną i amunicją do UE za pośrednictwem ustalonych szlaków przemytniczych lub platform internetowych. To zagrożenie może szczególnie wzrosnąć po zakończeniu konfliktu.
Tocząca się obecnie pełnowymiarowa wojna na Ukrainie zwielokrotniła to zagrożenie. Z tej racji należy się spodziewać, że broń przekazana dla Ukrainy będzie chodliwym towarem, którym zainteresowane są ukraińskie grupy przestępcze w zdecydowanej większości uznające zwierzchnictwo rosyjskiej przestępczości zorganizowanej sterowanej przez służby specjalne FR.
Według raportu Small Wars Journal, magazynu internetowego zajmującego się konfliktami zbrojnymi, z kwietnia br., rosyjskie struktury przestępcze prawdopodobnie będą obecnie odgrywać znaczącą rolę w trwającej wojnie rosyjsko-ukraińskiej w zakresie przemytu broni, części zamiennych dla przemysłu zbrojeniowego i będą podlegać ochronie służb.
Czytaj też
Rosyjski wywiad kontroluje zarówno znaczną cześć nielegalnego rynku broni, jak i transnarodowych organizacji przestępczych zajmujących się przemytem, czego przykładem może być opisywana w mediach współpraca GRU z irlandzko-kolumbijskich kartelem "Kinahan". Z tej racji należy założyć, że relację te będą wykorzystane do dostarczenia pozyskanej broni z Ukrainy pochodzącej z dostaw Zachodu zarówno dla organizacji terrorystycznych jak przestępczych w celu dyskredytacji wschodniego sąsiada Polski.
Polska z racji liczącej 535 km granicy z Ukrainą i pojawienia się wielomilionowej diaspory ukraińskiej, wśród której zapewne działają grupy przestępcze, będzie wykorzystywana jako jeden ze szlaków przemytniczych. Oznacza to, że polskie służby będą musiały się zmagać z tym nieuchronnym zagrożeniem. Dlatego niezbędne jest zarówno odpowiednie przygotowanie się ich do skutecznego przeciwdziałania jak i zacieśnienie współpracy zarówno ze służbami ukraińskimi oraz strukturami międzynarodowymi takimi jak Europol czy Frontex.