Za Granicą
Migracja jako atak hybrydowy. Czy NATO i UE znajdą wspólny język?
W cieniu ważkich decyzji minionego szczytu NATO w Madrycie, o przyjęciu Finlandii i Szwecji oraz wzmocnieniu flanki wschodniej, znalazło się uznanie „instrumentalizowania migracji” za zagrożenie ze strony autorytarnych państw. Mówi o tym punkt 7 „Strategicznej koncepcji NATO 2022”, wymieniając migrację jako jedno z zagrożeń hybrydowych, wśród innych, takich jak cyberbezpieczeństwo, operacje dezinformacji czy szantaże energetyczne.
Zapis ten pojawił się, między innymi, za sprawą Hiszpanii, która mówiła o tym jasno przed szczytem, domagając się reakcji na rosnącą destabilizację na Sahelu, a co za tym idzie wzrost zagrożenia migracjami i terroryzmem. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest obecność rosyjskich najemników, która prowadzi do wycofywania się Francji z poszczególnych państw regionu i ograniczania jej stabilizacyjnej misji. Wspomina o tym, chociaż nie wprost, pkt. 11 strategii, który wskazuje na możliwość wykorzystywania "kruchości" w południowym sąsiedztwie przez "destabilizującą i przymusową ingerencję strategicznych konkurentów".
Jakby na potwierdzenie tych obaw na kilka dni przed rozpoczęciem szczytu doszło do zorganizowanej próby siłowego przełamania granicy hiszpańsko-marokańskiej w Melilli przez tłum 500 do 2000 imigrantów, co skończyło się przynajmniej 23 ofiarami śmiertelnymi.
Zagrożeniom hybrydowym NATO nadało też odpowiednią wagę w punkcie 27, stwierdzając, że "hybrydowe działania przeciwko sojusznikom mogą osiągnąć poziom zbrojnego ataku i mogą prowadzić Radę Północnoatlantycką do przywołania Artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego". Zapis ten został szybko "zagospodarowany" przez ministra spraw zagranicznych Hiszpanii Jose Manuela Albaresa, który w dniu zakończenia szczytu "nie wykluczył" interwencji NATO w Mali.
Czytaj też
Te decyzje Sojuszu Północnoatlantyckiego można interpretować jako poświęcenie także części uwagi południowej flance, przy obecnej konieczności koncentrowania się na wschodzie, ale przecież nie tylko z południa pochodzą zagrożenia hybrydowe związane z instrumentalnym wykorzystywaniem migracji. Doświadczyły tego Polska i Litwa ze strony Białorusi, ale także i Grecja i szerzej UE ze strony Turcji (członka NATO) w 2020 roku. Postrzeganie stymulowanych ruchów migracyjnych przez pryzmat zagrożenia dla bezpieczeństwa może być stosowane niezależnie od przestrzeni geograficznej, w której się pojawią. O wiele ważniejsza jednak jest przestrzeń prawna, w której będą ścierać się dwie perspektywy: prawa osób szukających azylu i prawa państwa do bezpieczeństwa granic.
W tym ujęciu zapis NATO jest wzmocnieniem perspektywy związanej z zapewnieniem bezpieczeństwa granic. Daje to również, w takich sytuacjach jak w drugiej połowie 2021 roku w Polsce, uzasadnienie wysłania wojska w celu ochrony granic i wprowadzenia obostrzeń w regionach zagrożonych operacją hybrydową. Po czasie, jak widać, działania ze strony Białorusi wspieranej przez Rosję były jednym z elementów całej sekwencji operacji, które przekształciły się w kinetyczny konflikt z Ukrainą. Można oczekiwać też, że nowe zapisy ułatwią wspólne działania w kierunku powstrzymywania transportów migrantów z odległych krajów na Białoruś czy do Rosji oraz zwalczanie działań przemytników.
W Unii Europejskiej perspektywę zapewnienia ochrony granic reprezentował też Frontex. Jednak zarówno unijna agencja ochrony granic jak i służby graniczne Hiszpanii, Grecji, Polski czy Litwy spotykają się z krytyką organizacji pozarządowych i międzynarodowych, które twierdzą, że naruszają one prawa imigrantów do złożenia wniosku o ochronę międzynarodową lub szerzej, ograniczają prawa do szukania lepszego życia.
Po stronie praw osób szukających azylu opowiedział się tydzień temu Trybunał Sprawiedliwości UE rozstrzygając w sprawie przepisów wprowadzonych przez Litwę, które pozbawiają osoby nielegalnie przekraczające granicę możliwości ubiegania się o azyl. TSUE uznał to za sprzeczne z unijnym prawem i Kartą Praw Podstawowych. Rząd Litwy nie zamierza się wycofać, a minister spraw wewnętrznych Agnė Bilotaitė broni decyzji podjętych "w celu ochrony swojego bezpieczeństwa narodowego i zewnętrznej granicy Unii Europejskiej".
TSUE jest tu głuchy na argumenty o masowym i sterowanym przez obce państwa procederze migracji i w swoim orzeczeniu nakazuje indywidualne rozpatrywanie wszystkich spraw, a uciekanie się do argumentów o bezpieczeństwie narodowym też może, zdaniem trybunału, mieć zastosowanie tylko w przypadku konkretnych osób i po wykazaniu, że jest to konieczne.
To zupełnie odmienna interpretacja od tej wydanej przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie nielegalnego przekroczenia granicy w 2014 roku i natychmiastowej deportacji dwóch imigrantów z Mali i Wybrzeża Kości Słoniowej bez rozpatrzenia wniosku. Po latach procesów i odwołań ostatecznie w 2020 roku ETPCz uznał, że Hiszpania nie naruszyła ich praw, a zapewniając w wyznaczonych, legalnych punktach na granicy dostęp do złożenia wniosku o azyl, z którego migranci nie skorzystali, mogła w tym przypadku wydalić ich w ramach ochrony granic.
Czytaj też
W strategii dotyczącej przeciwdziałaniu zagrożeniom hybrydowym NATO przewiduje tymczasem współpracę z partnerami, wymieniając tutaj Unię Europejską. Zważywszy na odmienną perspektywę przyjętą przez TSUE trudno wyobrazić sobie taką skuteczną współpracę, jeżeli nie będzie można wprowadzać odpowiednich środków przeciwko osobom naruszającym granice.
Decyzję NATO należy więc postrzegać w kontekście szerszej debaty wokół praw osób szukających azylu, a z drugiej strony praw państw do regulowania swojej polityki imigracyjnej. Jej częścią są podjęte przez Wielką Brytanię i Danię decyzje o deportowaniu osób ubiegających się o azyl do krajów trzecich, w tym przypadku do Rwandy. Działania te mają na celu osłabienie czynnika przyciągającego, jakim jest możliwość pozostania w Europie bez względu na to, czy posiada się do tego tytuł prawny.
Także Unia Europejska w trakcie prezydencji francuskiej reaktywowała prace nad paktem migracyjnym. I chociaż ustaleniom sprzeciwiają się jeszcze Austria, Węgry czy Polska, to z krytyki podnoszonej przez organizacje praw człowieka można wywnioskować, że proponowane środki w postaci relokacji czy zajmowania się deportacjami będą dobrowolne ze strony państw i nie będzie istniał mechanizm przymuszający je do działań. Pakt cementuje więc obecne status quo.
Przyjęcie takich a nie innych zapisów przez Pakt Północnoatlantycki będzie ważnym głosem w dyskusji, która nasili się w najbliższych latach. Od wiosny na forach imigrantów i przemytników "huczy" od plotek na temat "uruchomienia" szlaku Rosja - Finlandia. Coraz aktywniejsze są osoby oferujące wizy studenckie do Rosji. Finlandia, zdając sobie sprawę z sytuacji, nie czeka już na samo wydarzenie, tylko stara się wzmocnić granicę. Możemy wkrótce usłyszeć o kolejnych działaniach hybrydowych.
cywilnycywil
Ręce opadają jak się czyta czy słyszy o europejskich wymogach respektowania praw emigrantów do de facto nielegalnego przekraczania granic - na dziko, w lasach a nie normalnie na przejściach granicznych. Mieliśmy niedawno poprawny i wyraźny przykład, jak powinna wyglądać emigracja. Czy uciekinierzy z Ukrainy potrzebowali przekraczać granicę Polski w lasach? Nie!!! Grzecznie ustawili się w kolejkach do przejść granicznych prosząc o azyl. Można? Można! Ale Unia Europejska tego nie rozumie będąc pod presją Rosji, ekoterrorystów i każdego, komu zależy na destabilizacji kolejnych krajów. Kolejny przykład na to, że powoli zmierzamy w kierunku Związku Socjalistycznych Republik Europejskich a nie Unii demokratycznych państw Europy.
stary Polak
jak się na wybrzeżu M. Środziemnego zamelduje pół mld głodnych byczków to Bruksela i TSUE wytrzeźwieje (oprócz Róży von - coś tam). Tylko że wtedy będzie za późno.