Reklama

Służby Specjalne

Rosyjski test europejskiego systemu antyterrorystycznego? [OPINIA]

Rosja mogła testować swoje możliwości wywoływania kampanii terroru w całej Europie, gdy pod koniec roku 2022 w Hiszpanii przechwytywane były listy z ładunkami wybuchowymi. Doniesienia amerykańskiej prasy mówią, że na razie rosyjski wywiad wojskowy nie otrzymał zgody na pełne użycie takich narzędzi pod progiem wojny w obawie przed reperkusjami międzynarodowymi. Sugeruje się jednak jednocześnie, że nie należy wykluczyć uzyskania zielonego światła, jeśli rosyjskie wojska w toku agresji na Ukrainę poniosą znaczne straty w przyszłości.

Reklama

W najnowszym artykule "The New York Times" padła sugestia, że za falą listów z ładunkami wybuchowymi, które zostały wysłane do hiszpańskich decydentów, może stać w jakimś stopniu rosyjski wywiad. Autorzy tekstu, a więc Edward Wong, Julian E. Barnes oraz Eric Schmitt, wskazali na wojskowe służby specjalne Rosji czyli GU/GRU z dość niewinnie brzmiącego 161st Special Purpose Specialist Training Center (161 Centrum Treningu Specjalistów Specjalnego Przeznaczenia). Rosyjscy funkcjonariusze mogli inspirować rasistów (wskazuje się trop z Rosyjskim Ruchem Imperialnym), powiązanych na co dzień z radykalnymi organizacjami w innych częściach Europy. "NYT" miał przy tym skorzystać ze źródeł wśród amerykańskich i europejskich urzędników badających całą sprawę, zaznaczając że mieliśmy do czynienia ze swoistym testem tego rodzaju działań. Na obecną chwilę nie ma być jednak zgody w administracji Putina na szeroko zakrojoną, bardziej efektywną kampanię terroru w Europie. Dziennikarze "NYT" sugerują, że można będzie po nią sięgnąć w przypadku, gdy rosyjskie elity nie uzyskają efektów dalszych działań konwencjonalnych w swej agresji wobec Ukrainy i będą starały się zrekompensować porażki frontowe działaniami terrorystycznymi względem państw Zachodu wspierających walczących.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Przypomnijmy, że wśród niedoszłych celów aktów terroru mieli znaleźć się hiszpański premier, minister obrony, a także dyplomaci z Ukrainy i USA akredytowani w Hiszpanii. Co więcej, listy pułapki miały również trafiać do podmiotów związanych z przemysłem obronnym – firma Instalaza oraz obiektów wojskowych, czyli baza lotnicza Torrejón de Ardoz w pobliżu Madrytu. Listy miały być rozsyłane w okresie między końcem listopada i początkiem grudnia ubiegłego roku. Na szczęście nikt nie zginął, ale jeden z pracowników ukraińskiej ambasady został ranny. Dziennikarze "NYT" sugerują, że hiszpański kazus może być czymś w rodzaju sygnału, iż rosyjskie aktywa rozsiane w całej Europie i budowane wśród organizacji radykalnych mogą być wykorzystywane do podobnych ataków w państwach NATO.

Należy podkreślić, że zaatakowane w Hiszpanii obiekty (bowiem dotarcie np. do premiera Hiszpanii listu/paczki z materiałem wybuchowym jest mało realne) są najprawdopodobniej chronione przed podobnymi aktami terroru. Szczególnie, że historia terroryzmu zna dobrze przypadki przesyłek/listów/paczek, w których lokowane są ładunki wybuchowe lub patogen, np. wąglik. Stąd też kancelarie są wyczulone na segregowanie nieznanych przesyłek/listów, nie mówiąc już o zabezpieczeniach wprowadzanych często już na etapie sortowni pocztowych, które obsługują chociażby rejony wysokiego ryzyka (strefy miast z instytucjami rządowymi, wojskiem czy ambasadami). Sama Hiszpania doświadczała kilku fal, jeśli chodzi o ataki terrorystyczne różnego rodzaju – od kampanii ETA po krwawe akty terroru ze strony ruchów i organizacji islamistycznych.

Czytaj też

Rodzi się więc pytanie, co mogli osiągnąć funkcjonariusze rosyjskich służb zaangażowani w takie działania. Po pierwsze, mógł być to wspomniany test, wskazujący na ile podmioty inspirowane lub kontrolowane (organizacje radykalne) można szybko rozwinąć do roli organizacji terrorystycznych. Po drugie, należy zakładać, że wysłano sygnał do europejskich i poza europejskich rządów, że Rosja ma takie narzędzia i możliwości przeprowadzania kampanii bombowych przez podmioty pośrednie, analogicznie jak Iran, który wiele razy czynił to posiłkując się chociażby zasobami Hezbollahu. Po trzecie, należy rozważyć realne znaczenie uderzeń mających wywrzeć presję psychologiczną na społeczeństwa Zachodu obawiające się nowych zamachów terrorystycznych na równi z kolejnymi epizodami kryzysu migracyjnego. Po czwarte, pojawia się typowo emocjonalne uznanie roli i znaczenia siłowego odwetu na różnych podmiotach zaangażowanych w pomoc wojskową dla Ukrainy.

Wymierzenie ataków w dyplomację ukraińską, ale też obiekty zaangażowane w pomoc wojskową dla broniącej się Ukrainy i zlokalizowane w innych państwach nie jest zaskakujące. Przypomnijmy, że Rosjanie już wcześniej wysadzili najprawdopodobniej skład amunicji w Czechach oraz próbowali otruć bułgarskiego handlarza broni, a wszystko w kontekście pierwszej inwazji na Ukrainę (lata 2014-15). Mowa oczywiście o sprawie Verbetic i Emiliana Gebrewa. A przecież poziom walk był wtedy nieproporcjonalny do obecnej wojny w Ukrainie. Stąd przy potencjalnym nasileniu się działań zbrojnych, problemach rosyjskich z agresją oraz zwiększonej presji politycznej na Kreml wszelkie ograniczenia mogą zniknąć. Wtedy to rosyjskie służby będą aktywizowały liczne zasoby pozyskiwane przez lata w środowiskach skrajnych. Dziś być może kuriozalne prorosyjskie (antynatowskie, antyamerykańskie, antyukraińskie) wystąpienia na ulicach można traktować jako wyzwanie przede wszystkim informacyjne, społeczno-polityczne. Jednak w żadnym razie nie można wykluczyć, że będą one wstępem do działań o wiele bardziej kinetycznych. "Czerwone lampki" w centrach zajmujących się zwalczaniem terroryzmu zapaliły się zapewne już dawno, a wydarzenia z Hiszpanii i obecne doniesienia jedynie je wzmacniają.

Czytaj też

Przy okazji, warto przypomnieć opublikowany niedawno na łamach InfoSecurity24.pl tekst, odnoszący się do zastawionych w Europie sideł na radykałów wszelkiej maści. Nie ulega też wątpliwości, że tego rodzaju dyskusje powinny być toczone jak najszerzej, tak by przygotować społeczeństwa do podobnych zagrożeń. Rosyjskie służby mogą sięgać bowiem zarówno po terroryzm motywowany koncepcjami skrajnie prawicowymi, skrajnie lewicowymi i anarchistycznymi, ale równie dobrze sięgnąć po zasoby islamistów. Zauważmy, że sprzyja temu kooperacja ze Strażnikami Rewolucji z Iranu, mogącymi oddawać swoiste przysługi za pośrednictwem Hezbollahu, dobre relacje Moskwy z Talibami, obecność rosyjskich służb specjalnych w Syrii (szczególnie systemie więzień) oraz możliwości sięgania po zasoby "kadyrowskie".

Kolejną bronią, po jaką może sięgnąć reżim Putina, jest właśnie terroryzm międzynarodowy i musimy być na to przygotowani. Tego rodzaju gotowość musi obejmować kilka czynników. Przede wszystkim świadomość decydentów politycznych, że Rosja nie musi się powstrzymywać przed inicjowaniem i koordynowaniem oraz wspieraniem różnych kampanii terrorystycznych. Zaś zwrot "państwo wspierające terroryzm" nie powinno być traktowane jedynie w kategoriach retoryki. Należy również odejść od stereotypowego myślenia, że zachodnie społeczeństwa będą rażone jedynie za pomocą środków niekinetycznych (rosyjskie zmasowane kampanie w domenie informacyjnej i cyber). Równie dobrze mogą to być bomby, improwizowane ładunki (IED, VBIED) czy nawet aktywni strzelcy lub ataki za pomocą dronów. Finalnie, należy zawsze ograniczyć emocje jeśli chodzi o przestrzeń medialną wokół wyjaśniania konkretnych aktów terroru (nie idąc najłatwiejszym tropem czy hipotezą, np. w kierunku islamistów), widząc możliwość działań podejmowanych przez Rosję pod tzw. fałszywą flagą.

Reklama

Komentarze

    Reklama