Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Ochrona ludności odłożona "na później”

Autor. MSWiA

Do wyborów zapowiedzianych na połowę października zostały niespełna dwa miesiące i niewiele wskazuje na to, by jeden ze sztandarowych projektów resortu spraw wewnętrznych i administracji – dotyczący ochrony ludności – miał szansę na uchwalenie w tej kadencji. Jak na razie nie został on bowiem przyjęty nawet przez Radę Ministrów, a do opinii publicznej coraz częściej docierają głosy mówiące o tym, że trafił on do rządowej zamrażarki, z której wyjęty może zostać dopiero po wyborach. Jeśli, rzecz jasna, obecnej władzy uda się je wygrać. 

Reklama

Od momentu, kiedy Stały Komitet Rady Ministrów przyjął projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej rząd zebrał się już wiele razy. I mimo, że przygotowany przez MSWiA plan reformy – choć część ekspertów mówiła raczej o rewolucji – systemu ochrony ludności, obrony cywilnej i zarządzania kryzysowego przyjęty miał zostać niedługo po tym, jak 18 maja 2023 roku zyskał akceptację SKRM, tak się nie stało. Próżno szukać go w porządku obrad kolejnych posiedzeń Rady Ministrów począwszy od 23 maja. Co więcej, wiele wskazuje na to, że w tej kadencji szanse na jego uchwalenie są już raczej pogrzebane. Informacje te potwierdza w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Jak mówi, z informacji jakie uzyskał w MSWiA wynika, że "w tej kadencji ta ustawa nie będzie procedowana".

Reklama

Po pierwsze: wybory

Reklama

Chociaż zwykło się mówić o tym, że kampania wyborcza trwa de facto od momentu ogłoszenia wyników jednych wyborów do czasu kolejnych, to formalne wskazanie terminu, kiedy obywatele powinni pojawić się przy wyborczych urnach, zmienia nieco mechanikę działania polityków. I to właśnie bliskość wyborów może być jednym z czynników, z powodu których ustawę odłożono "na później". Co więcej, nawet jeśli nabrałaby ona legislacyjnego tempa tuż po prezentacji jej założeń w czerwcu 2022 roku (podczas konferencji obecny był – oprócz Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – ówczesny wicepremier do spraw bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński) i weszła w życie zgodnie z pierwotnym planem, czyli w styczniu 2023 roku, działanie i tak nie byłoby pozbawione ryzyka. Dokument przygotowany przez MSWiA wprowadza bowiem rewolucję w całym systemie zarządzania kryzysowego, ochrony ludności i przepisów dotyczących stanów "przednadzwyczajnych", a nie ma się co oszukiwać, że każde nowe regulacje, tym bardziej tak złożone, obarczone mogą być – mówiąc eufemistycznie – "chorobami wieku dziecięcego". Nazywając rzeczy po imieniu, założenia projektowe najzwyczajniej przechodzą chrzest bojowy w praktyce, a ryzyko, że ich wdrażanie nie do końca może odpowiadać planom, podejmowane w roku wyborczym, jest – jak się wydaje – zbyt duże dla każdej politycznej siły walczącej o reelekcję. 

Czytaj też

Dziś kłopotliwy jest też kalendarz. Bowiem nawet jeśli rząd przyjąłby projekt przed wyborami, to biorąc pod uwagę trwającą kampanię i to, że prace nad ustawą muszą trochę potrwać tak w sejmie jak i w senacie, czasu na uchwalenie dokumentu może po prostu zabraknąć.

Po drugie: pieniądze

Stworzenie systemu ochrony ludności i obrony cywilnej nie jest zadaniem ani łatwym, ani tym bardziej tanim. Wszystko przez wieloletnie zaniedbania tak w kwestiach organizacyjnych jak i finansowych. Zdają sobie z tego sprawę zapewne także twórcy projektu, bowiem zaproponowano skorelowanie finansowania ochrony ludności i obrony cywilnej z Produktem Krajowym Brutto. Corocznie na ten cel trafiać miałoby minimum 0,1 proc. PKB. To sporo i to nie tylko biorąc pod uwagę symboliczne wręcz środki, jakie przeznaczane są na to obecnie. Pierwszy rok finansowania wdrażania nowych regulacji zabezpieczono w ustawie budżetowej na 2023 rok, a dokładnie w tzw. rezerwie klęskowej. Dziś jednak pieniędzy tych już tam nie ma. Dlaczego? Kiedy rząd zorientował się, że w pierwszej połowie 2023 roku nowa ustawa w życie nie wejdzie, środki (czekające na jej wdrożenie) przekazano w części Policji. Mowa dokładnie o 500 mln złotych , które zasiliły budżet największej formacji podległej MSWiA jeszcze wiosną. To jednak nie wszystko, bowiem na kolejne "dosypanie pieniędzy" do policyjnego budżetu, tym razem kwotą 300 mln złotych, nie musieliśmy czekać długo . 28 lipca sejmowa komisja finansów publicznych zaopiniowała pozytywnie wniosek ministra finansów w sprawie przekazania środków z rezerwy celowej w poz. 4 (Przeciwdziałanie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych oraz ochrona ludności). Co to oznacza dla projektu ustawy? Ni mniej, ni więcej tyle, że pieniędzy na uruchomienie rewolucji – nawet jeśli ktoś miałby dziś jeszcze taki plan – nie zostało wiele, by nie powiedzieć, że prawie nic.

Po trzecie: niezgoda

Pytanie, jakie przez długie miesiące przeciągających się prac nad projektem pojawiało się na ustawach wielu ekspertów, dotyczy tego, dlaczego proces ten tyle trwa. I choć oficjalnie MSWiA dość niechętnie odnosiło się do pojawiających się informacji, nieoficjalnie mogliśmy się dowiedzieć, że powodem opóźnień jest brak wewnątrzpartyjnego konsensusu dotyczącego zapisów projektu. Najpierw na ustawę skierowaną do konsultacji międzyresortowych spadł ogień uwag ze strony wielu ministrów , potem veto zgłaszać mieli samorządowcy. I mimo, że ostatecznie – jak się wydaje – udało się na linii KPRM-MSWiA-MON uzgodnić najistotniejsze kwestie, a dokument przyjęty został przez SKRM, na przyspieszenie prac było już chyba za późno lub osiągnięty kompromis dotyczący konkretnych zapisów okazał się zbyt wątły. W tej kwestii opierać się można jednak jedynie na domniemaniach, bowiem oficjalnej informacji dotyczącej tego, dlaczego projekt "utknął" w KPRM nie ma. Nie wiadomo też de facto, jaki kształt przepisów przyjęty został przez stały komitet ani w jakiej formie projekt mógłby trafić pod obrady rządu. A pamiętajmy, że to dopiero rządowy etap prac i biorąc pod uwagę to, jak wiele niejasności już się pojawiło, można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że sejmowe i senackie prace także nie byłby (lub nie będą) od nich wolne.

Po czwarte: pomysł

Wydaje się, że los ustawy o ochronie ludności w tej kadencji jest już przesądzony, chociaż polityczna rzeczywistość przyzwyczaiła nas, by nigdy nie mówić nigdy. Warto jednak zastanowić się, co stanie się po październikowych wyborach. Zakładając, że rząd tworzyć będzie obecnie sprawująca władze opcja, prawdopodobne jest, że projekt znów zostanie zgłoszony. W jakiej formie oczywiście nie wiadomo, jednak trudno wyobrazić sobie, by temat ten miał zostać na dobre pogrzebany.

Czytaj też

Jeśli PiS nie wygra jednak wyborów, wyzwanie to stanie przed dzisiejszą opozycją. Jaka koncepcja zwycięży? Warto przypomnieć, że alternatywny projekt, autorstwa posłów Koalicji Obywatelskiej pojawił się w Sejmie jeszcze w czerwcu ubiegłego roku. Jak podkreślał poseł Tomasz Szymański (KO) dokument ma wypełniać lukę prawną po uchwalonej ustawie o obronie ojczyzny. Dodawał, że propozycja jego formacji decentralizuje cały system pomocy. "To wójt, prezydent, starosta, marszałek województwa wiedzą, jak chronić swój teren, jak wygląda infrastruktura krytyczna, jak wygląda system schronów, a także system ukryć" - mówił poseł KO. Szymański wskazywał też, że projekt przewiduje przeznaczenie 0,5 proc. PKB na zabezpieczenie zdrowia, życia i dobytku obywateli. Czy po ewentualnych wygranych przez KO wyborach (lub w sytuacji, kiedy środowisko to współtworzyć będzie rząd) dokument zostanie zaprezentowany ponownie, jako odpowiedź na rozwiązanie sporego dylematu związanego z brakiem odpowiednich przepisów regulujących kwestie ochrony ludności i obrony cywilnej? Przekonany się za parę miesięcy.

Wiadomo też, że to nie jedyny pomysł, jaki funkcjonuje "na opozycji". Swoją koncepcję na unormowanie tych spraw ma m.in. partia Razem. Jak czytamy, w stanowisku dotyczącym obronności, "odbudowa systemu ochrony ludności cywilnej jest priorytetem dla polityki obronnej kraj" i w tym celu w miejsce instytucji ochrony ludności Razem chce powołania nowych struktur obrony cywilnej "wraz z gwarancją ich finansowania, proporcjonalnego do finansowania SZ RP". System ten – jak dodano – politycy zamierzają oprzeć na dwóch powiązanych ze sobą elementach: centralnym Inspektoracie Obrony Cywilnej oraz lokalnych formacjach Służby Obrony Cywilnej. Zdaniem partii Razem, "dotychczasowa praktyka powierzania tej roli jednostkom Państwowej Straży Pożarnej była błędem" i "jedynie dedykowana organizacja, koordynująca działania wszystkich instytucji istotnych dla ochrony życia i zdrowia ludności cywilnej, jest w stanie spełnić to zadanie efektywnie".

Czytaj też

Nie to jednak, jaka koncepcja ostatecznie zwycięży jest dziś największym problemem. Każdą z nich można bowiem próbować poddawać korektom i dostosowywać. Problem dotyczy raczej samej natury rzeczy, a więc tego, że czas przejść wreszcie od dyskusji o projektach do etapu wdrażania. Nie trzeba dziś chyba nikogo przekonywać, że odpowiedniej ustawy potrzebujemy już nawet nie "na wczoraj", ale tak pilnie jak to tylko możliwe. Pozostaje wierzyć, że świadomość ta istnieje także wśród decydentów, i to bez względu na ich polityczne barwy.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Templar

    Oby nie podzielił losu wielkiej klapy tego rządu w absolutnie krytycznej sprawie, tj. polityce migracyjnej

Reklama