Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Jak zbadać rosyjskie wpływy w Polsce? [OPINIA]

Jak chronić się przed rosyjską dezinformacją?
Autor. Elena Mozhvilo/Unsplash

Problem rosyjskich i obcych wpływów jest przedmiotem zarówno dyskusji, jak i brutalnej walki dwóch przeciwstawnych stron trwającego w Polsce od kilkunastu lat sporu politycznego. Z tej racji należy zwrócić uwagę, czy „obce wpływy” w myśl polskiego ustawodawstwa podlegają penalizacji i czy istnieje jakikolwiek akt prawny je definiujący, a także czy dotychczas podjęte działania pozwolą w ogóle wyjaśnić zjawisko obcych wpływów.

Jak wielokrotnie pisano na łamach InfoSecurity.24.pl, dopiero w 2023 roku, na mocy ustawy z dnia 17 sierpnia 2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks Karny, nadano nowe brzmienie art. 130 KK. Wśród nowych zapisów znalazł się par. 9 art. 130 KK, o następującej treści: „Kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, prowadzi dezinformację, polegającą na rozpowszechnianiu nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji, mając na celu wywołanie poważnych zakłóceń w ustroju lub gospodarce Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska albo skłonienie organu władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska, do podjęcia lub zaniechania określonych czynności, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8”.

Czytaj też

Nowelizacja ta stwarza pewne podstawy dla ABW i SKW do „rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania” obcego wpływu, ale tylko wtedy, gdy wywierany jest on w ramach szpiegostwa i poprzez działania dezinformacyjne, w ramach których należy udowodnić, że ktoś intencjonalnie bierze udział w działalności obcego wywiadu albo działa na jego rzecz. 

Dlatego zgodnie z obowiązującym prawem, nie leży w zakresie zadań i obowiązków polskich służb kontrwywiadowczych rozpoznawanie, zapobieganie i wykrywanie obcego wpływu rozumianego tak szeroko jak określono to w art. 4. ustawy o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022 oraz aktu niższego rzędu, jakim jest par. 2 ustęp 1 i 2 Zarządzenia nr 55 Prezesa Rady Ministrów z dnia 21 maja 2024 r. w sprawie powołania Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2004–2024.

Można dojść wręcz do wniosku, że w Polsce - z racji braku jednoznacznych definicji „obcych wpływów” - zjawisko to nie podlega penalizacji. Nie można ścigać czegoś, co nie jest prawnie zakazane i co nie stanowi przestępstwa opisanego w akcie prawnym mającym rangę ustawy. Poza tym należy wziąć pod uwagę, że czyn zabroniony, to czyn zakazany pod groźbą kary przez ustawę obowiązująca w czasie jego popełnienia. 

Reklama

Pewną próbą zdefiniowania obcych (rosyjskich) wpływów jest zapis - w dalszym ciągu obowiązującej - ustawy o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022, w którym czytamy, że jeśli mowa o wpływach rosyjskich, należy przez to rozumieć każde działanie: osób będących przedstawicielami władz publicznych Federacji Rosyjskiej, w szczególności osób zajmujących eksponowane stanowiska polityczne w rozumieniu art. 2 ust. 2 pkt 11 ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu; osób znanych jako bliscy współpracownicy osób będących przedstawicielami władz publicznych Federacji Rosyjskiej w rozumieniu art. 2 ust. 2 pkt 12 ustawy z dnia 1 marca 2018 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu; osób powiązanych osobiście, organizacyjnie lub finansowo z osobami, o których mowa w lit. a lub b; innych osób lub innych podmiotów działających na zlecenie osób, o których mowa w lit. a-c; prowadzone metodami zarówno prawnie dozwolonymi, jak i bezprawnymi, zmierzające do wywarcia wpływu na działania spółek lub organów władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej.

Czytaj też

Także w zarządzeniu nr 55 Prezesa Rady Ministrów z dnia 21 maja 2024 roku w sprawie powołania Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2004–2024 stwierdza się, że „przez wpływy rosyjskie i białoruskie na bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy Rzeczypospolitej Polskiej rozumie się każde działanie osób związanych z Federacją Rosyjską lub z Republiką Białorusi, prowadzone metodami zarówno - niedozwolonymi, jak i bezprawnymi…”.  Po tym wstępnie wymieniono katalog owych czynności, który w części zbieżny jest z tymi, jakie wymieniono ustawie o „komisji ds. wpływów” - jak np. rozpowszechniania fałszywych informacji - dodając jednak nowe zapisy dotyczące m.in. stanowienia przepisów prawa, zawarcia umowy międzynarodowej czy prezentowania stanowiska RP na forum międzynarodowym, w tym w ramach prac organizacji międzynarodowej, której RP jest członkiem. 

Reklama

Na tym jednak ten pozorny symetryzm się kończy. W art. 24. (Dowody w postępowaniu) ustawy o komisji ds. wpływów stwierdzono bowiem jednoznacznie, że Komisja w tej sprawie prowadzi postępowanie w oparciu o dokumenty, zeznania świadków, opinie biegłych, materiały oraz dokumenty i informacje zebrane w wyniku czynności sprawdzających. W ten sposób jednoznacznie wręcz założono, że aby stwierdzić, iż dane decyzje lub czynności były efektem wpływów rosyjskich, musi zaistnieć związek przyczynowo-skutkowy, a osoba je podejmująca - w ramach składanych zeznań – ma możliwość przedstawienia swoich racji.

Natomiast w przypadku zapisów Zarządzenia Prezesa Rady Ministrów powołującego do życia rządową komisję ds. wpływów, stwierdzono jedynie, że zgodnie z paragrafem „organy administracji rządowej oraz jednostki im podległe lub przez nie nadzorowane w ramach swoich kompetencji, na wniosek przewodniczącego, udzielają Komisji pomocy przy wykonywaniu zadań, w szczególności przedstawiają niezbędne informacje, analizy i dokumenty, z zachowaniem niezbędnych zasad bezpieczeństwa informacji, w tym ochrony informacji niejawnych”. Oznacza to, że nie będziemy mieli do czynienia z postępowaniem dowodowym, w którym należało będzie wykazać związek przyczynowo-skutkowy, iż dana decyzja lub czynność zostały podjęte w wyniku zaistniałych wpływów rosyjskich, lecz prace będą w pewnym sensie oceną wchodzących w jej skład członków. Już tylko to powoduje, że opinia wydana przez komisję niemal na pewno spotka się z zarzutem stronniczości. Szczególnie może to dotyczyć czynności mających być przedmiotem badań takich jak: stanowienie przepisów prawa, zawarcie umowy międzynarodowej, prezentowanie stanowiska RP na forum międzynarodowym, w tym w ramach prac organizacji międzynarodowej, której RP jest członkiem. W tym przypadku bez przeprowadzenia postępowania dowodowego, będzie to zawsze opinia subiektywna, zwłaszcza że członkami tej komisji będą osoby rekomendowane przez jedną ze stron sporu politycznego. Podobny zarzut był formułowany wobec członków Państwowej Komisji powołanej mocą ustawy, gdzie większość członków pochodzić miała z obozu sprawującego władzę. By móc mówić o obietywiźmie tegu typu gremiów, stanowisko przewodniczącego powinno być zagwarantowane stronie nie sprawującej aktualnie władzy.

Czytaj też

Bez wspomnianego postępowania dowodowego będziemy mieli zawsze do czynienia z oceną zaistniałych zdarzeń. Rodzi to też niebezpieczeństwo interpretacji spraw przy użyciu tzw. okoliczności pośrednich. Nie można przykładowo zakładać a priori, że samo spotkanie i rozmowy z przedstawicielami formacji politycznych mających inne zdanie, np. w kwestiach nienormatywnej obyczajowości, czy w jaki sposób ma funkcjonować UE, jest dowodem, że ulega się wpływom rosyjskim, nawet jeżeli w innych kwestiach ta formacja ma poglądy i stanowiska zbieżne w niektórych kwestiach z Rosją. W takim przypadku możemy mieć do czynienia nie analizą czyiś działań, lecz z cynicznym hosztaplerstwem. 

Pewne wątpliwości budzić może też powołanie na przewodniczącego rządowej komisji aktualnego szefa służby specjalnej, który - co jest naturalne - objął z nadania formacji aktualnie sprawującej władzę. To także może stać się przyczynkiem do kwestionowania obiektywności działań gremium jakim kieruje, a co za tym idzie rzetelności w zbadaniu wpływów rosyjskich i białoruskich.

Reklama

Wpływy rosyjskie i białoruskie realnie istnieją w Polsce. Próba ich wyjaśnienia powinna być przedmiotem zarówno rzetelnej debaty, jak prowadzonych analiz, z jednej strony próbujących dokonać ich oceny, z drugiej stworzenia mechanizmów prawnych chroniących przed nimi tak jak to miejsce i innych krajach. To, że kwestia ta stała się obecnie osią sporu politycznego w Polsce powoduje, że każda podjęta inicjatywa zaczyna być postrzegana jako przejaw anihilacji swego przeciwnika politycznego, a nie rzeczywistego dążenia do rozwiązania problemu poprzez jego jasny i precyzyjny opis oraz zidentyfikowanie. Niestety aktualnie forsowane rozwiązanie - w postaci powołania rządowej komisji - nie posuwa nas do przodu, a jedynie pogłębia polaryzację życia publicznego oraz postępującą deprecjację idei zbadania wszelkich obcych wpływów w Polsce.

Czytaj też


Adam Jawor - płk rez. kontrwywiadu, były ekspert EUROPOLU d/s rosyjskich (w trakcie służby pełnił szereg funkcji kierowniczych w jednostkach organizacyjnych - jako dyrektor zarządu, zastępca dyrektora, ekspert).

Reklama

Komentarze (1)

  1. Zam Bruder

    Jeżeli dwa lata temu obecna władza ludowa oskarżała tamtą poprzednią o groźną....rusofobię a dzisiaj powołuje komisję do zbadania rosyjskich wpływów w tamtym czasie - to ktoś tu nam szykuje niezły kabarecik.

Reklama