Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Sprawa sędziego Szmydta skłoni do refleksji czy wywoła polityczną awanturę? [OPINIA]

sąd
Autor. Joe Gratz/Wikimedia Commons/CC0

Ucieczka sędziego Tomasza Szmydta na Białoruś jest wiodącym tematem nie tylko w mediach polskich, ale - co nie powinno budzić zdziwienia - w mediach białoruskich i rosyjskich. Co jednak istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, sędzia z racji prowadzonych przez niego postępowań, miał dostęp do informacji niejawnych i tych wrażliwych dotyczących funkcjonariuszy i wysokich urzędników państwowych. Nasuwa się więc pytanie, czy polska klasa polityczna będzie w stanie rozwiązać ten nabrzmiały problem m.in. poprzez przywrócenie kontroli i ochrony kontrwywiadowczej w obszarze sądownictwa?

Konferencja z udziałem sędziego Tomasza Szmydta była transmitowana na żywo przez państwowe stacje białoruskiej telewizji m.in. ONT, CTVBY, Belarus News. Jak napisał serwis internetowy rosyjskiego radia „Sputnik”, w rozmowie z dziennikarzami białoruskimi i rosyjskimi sędzia Szmydt potwierdził, że miał dostęp do tajnych dokumentów, gdyż rozpatrywał sprawy dotyczące wojska, policji i innych sił bezpieczeństwa. Również w programie Władimira Sołowiowa, czołowego propagandysty Kremla „Sołowiow LIVE” stwierdził, że był zaangażowany jako sędzia w sprawy służb specjalnych w Polsce. A rosyjski dziennik „gazeta.ru” napisał, że sędzia miał świadomość, że w Polsce zostanie oskarżony o szpiegostwo.

Reklama

Jeśli przyjrzymy się postaci samego sędziego Szmydta, na podstawie przekazów medialnych, to należy zwrócić uwagę na kilka intrygujących faktów dotyczących choćby jego kariery zawodowej, czy też zmieniających się relacji z obiema stronami sporu politycznego w Polsce.  W 2012 roku z prowincjonalnego sądu rejonowego Szmydta nagle został mianowany na stanowisko sędziego w WSA w Warszawie. Po zmianie władzy, w 2015 roku obracał się w kręgach ówczesnego kierownictwa ministerstwa sprawiedliwości. Miał być powiązany z nim przez swoją byłą żonę, która była w grupie osób prowadzących w mediach społecznościowych akcję dyskredytującą sędziów kontestujących wprowadzane zmiany w sądownictwie. Nagle w 2022 roku sędzia Szmydt postanowił ujawnić, jak wówczas przekonywał w rozmowach z mediami, te nietyczne działania w ministerstwie sprawiedliwości. Tzw. „afera hejterska” była jedną z przyczyn postępującej, pomimo trwającej już wojny na Ukrainie, gwałtownej polaryzacji sceny politycznej w Polsce. W 2023 roku miał też przebywać na terenie Białorusi. Z jego oświadczenia majątkowego wynika, że pomimo niemałych dochodów, z racji zajmowanego stanowiska, nie posiadał żadnego majątku i ciążyły na nim duże zobowiązania finansowe.  

Tomasz Szmydt z racji prowadzonych przez niego postępowań odwoławczych dotyczących odmowy przyznania dostępu do informacji niejawnych niewątpliwie uzyskiwał wiele formalnie nieklasyfikowanych danych wrażliwych dotyczących funkcjonariuszy i wysokich urzędników państwowych. Stanowią one niezwykle cenny zbiór informacji, których pozyskaniem - w ramach procedury ewentualnego werbunku - zainteresowany jest każdy obcy wywiad.

Czytaj też

Luka w systemie

W tym momencie dotykamy niezwykle istotnej sprawy, jaką jest dostęp sędziów w ramach prowadzonych spraw do klasyfikowanych informacji niejawnych, który nadany jest im z mocy sprawowanego urzędu. Z tej racji nie podlegają żadnym procedurom związanym z uzyskaniem stosownego poświadczenia bezpieczeństwa i odbycia szkolenia w zakresie ochrony informacji niejawnych. A z racji przysługujących im immunitetów, przed postawieniem im zarzutów karnych, konieczna jest zgoda korporacyjnej Izby Dyscyplinarnej. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że zastosowanie kontroli operacyjnej wymaga stosownego postanowienia sądu to oznacza, że wydający je sędziowie w pełni mogą zapoznać się z prowadzonymi sprawami operacyjnymi służby specjalnych i policyjnych (za wyjątkiem danych identyfikujących osóy będące klasyfikowanymi źródłami informacji – przyp. red.) to rzeczą oczywistą jest, że każdy obcy wywiad zainteresowany jest pozyskaniem tam aktywów.

Z tej racji konieczne jest przywrócenie kontroli i ochrony kontrwywiadowczej również w obszarze sądownictwa. Jest to luka w systemie, na którą od wielu lat zwraca się uwagę, a sprawa Tomasza Szmydta pokazała to po raz kolejny. Stąd też nasuwa się pytanie, czy polska klasa polityczna w sposób konsensualny będzie w stanie rozwiązać ten nabrzmiały problem poprzez wprowadzenie zmian w obowiązującej dotychczas ustawie o ochronie informacji niejawnych, aby w taki sam sposób jak każdy obywatel, sędziowie i prokuratorzy podlegali procedurom dającym im dostęp do klasyfikowanych informacji niejawnych.

Reklama

Nagła ucieczka sędziego na Białoruś lub zaplanowana ewakuacja może sugerować, że mamy do czynienia tzw. ostateczną fazą wykorzystania agenta, jaką są działania propagandowe. Fakt, że z chwilą pojawienia się na Białorusi była już przygotowana odpowiednia oprawa medialna zarówno w mediach białoruskich jak i rosyjskich, tę tezę jednoznacznie wzmacnia.

W dalszym ciągu pozostają jednak pytania, od kiedy i na podstawie jakiej motywacji nawiązał on zakładaną współpracę z białoruskimi służbami specjalnymi i jaki był ich rzeczywisty uzysk z jego pozyskania. Zastanawiająca jest jego szybka i zarazem dobrze przygotowana ewakuacja oraz to co miało decydujący wpływ na podjęcie tej decyzji. Zazwyczaj czynnikiem ostatecznym jest uzyskana informacja, że kontrwywiad podjął czynności, z których wynika, że dana osoba jest w jego negatywnym zainteresowaniu.  Natomiast najważniejszym pytaniem jest kwestia skali penetracji obcych służb specjalnych środowiska sędziowskiego w Polsce, które w myśl obowiązujących przepisów prawnych faktycznie nie jest objęte ochroną kontrwywiadowczą.

Czytaj też

Sprawa Tomasza Szmydta pokazuje też jak groźne i skuteczne mogą być służby białoruskie. Jak już pisaliśmy na łamach InfoSecurity24.pl, obecnie funkcję szefa białoruskiego KGB pełni gen. Iwan Stanisławawicz Tertel, a właściwie Jan Stanisław Cierciel, który jest z pochodzenia Polakiem, urodzonym 8 września 1966 w Przewałce – polskiej wsi w pobliżu Grodna. W przeszłości używał imienia Jan. Jego pierwszym zastępcą jest gen. Siergiej Jewgiejewicz Terebow, a pozostałymi zastępcami są: gen. Dmitrij Wasiljewicz Reutsky oraz gen. Wladimir Kalach.

Białoruskie KGB prowadzi agresywne czynności operacyjne za granicą, szczególnie na terenie Polski, Litwy i Ukrainy. Według litewskiego Departamentu Bezpieczeństwa Państwowego i Wywiadu Wojskowego, białoruskie KGB przy rekrutacji agentury wykorzystuje kompromitujące informacje (w tym szczególnie dotyczące sytuacji intymnych – przyp. red.), inscenizowane wypadki, łamanie prawa i zasad wizowych czy procedur przekraczania granic. Praktycznie co kwartał odbywają się spotkania szefa KGB Iwana Tertela z Siergiejem Naryszkinem (dyrektorem SWR), który jest częstym gościem na Białorusi. Większość funkcjonariuszy zajmujących obecnie kierownicze stanowiska w aparacie bezpieczeństwa Białorusi jest absolwentami sowieckich i rosyjskich akademii kształcących oficerów wojska i służb specjalnych. W kwestiach strukturalnych występuje wręcz proste odzwierciedlenie rosyjskiego modelu.

Akcja - reakcja

Fundamentalną rzeczą jest natomiasto to, czy kwestia funkcjonowania służb specjalnych w Polsce skłoni do refleksji polskich polityków. Biorąc pod uwagę obecne zagrożenia owa refleksja powinna być oparta na ponadpartyjnej zgodzie. Dotyczyć musi zarówno niezbędnych zmian strukturalnych pozwalających na ich dostosowanie do aktualnej sytuacji związanej z bezpieczeństwem narodowym, jak też legislacyjnych dotyczących dostępu do informacji niejawnych. Padające stwierdzenia, że czas ku temu nie jest sprzyjający, nie mogą być wytłumaczeniem, a jedynie zwykłym wytrychem wynikającym z niekompetencji. Zmianami personalnymi nie usprawni się służb specjalnych i policyjnych, jak i nie spowoduje się, że będą one bardziej skutecznie zwalczać i neutralizować postępujące zagrożenia.

Do tego dochodzi wzajemne obrzucanie się „błotem”, z kim Tomasz Szmydt utrzymywał relacje i z jaką opcją był związany. Sęk w tym, że z każdą. Stąd też przyjmując jak wysoce prawdopodobne jest założenie, że świadomie współpracował z białoruskim/rosyjskim wywiadem, to rzeczą naturalną jest to, że starał się nawiązać dobre relacje z każdym, kto mógłby być cennym dla niego źródłem informacji lub mógłby mu pomóc w jego karierze. A wywiad  białoruski/rosyjski robiąc wokół jego ucieczki na Białoruś medialne show uzyskał jeszcze swoistą premię, jaką jest kolejna awantura polityczna, z której - za wyjątkiem polaryzacji - nic nie wynika i świadczy jedynie o niedojrzałości jej uczestników do wypowiadania się sprawach bezpieczeństwa państwa.

Czytaj też

Tym bardziej, że sprawa sędziego nie jest jednym przypadkiem w ostatnim czasie, kiedy polscy obywatele zwracają się o azyl polityczny na Białorusi. W 2021 roku polski żołnierz Emil Czeczko uciekł na Białoruś i został oskarżony o dezercję. Rok później został znaleziony powieszony w swoim miejscu zamieszkania w Mińsku. W czerwcu 2022 roku, o azyl na Białorusi zwrócił się kolejny obywatel Polski, prorosyjski działacz Marcin Mikołajek. W wywiadzie dla białoruskich mediów państwowych mówił o „rusofobii w Polsce”, powtarzając wątki propagandy rosyjskiej i białoruskiej, w tym, że Polska wykonuje wyłącznie rozkazy Stanów Zjednoczonych.


Prokuratura Krajowa poinformowała, że 7 maja prokurator z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Warszawie wszczął śledztwo w sprawie brania udziału na terenie Polski i Republiki Białorusi w działalności obcego wywiadu przez obywatela Polski pełniącego funkcję sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, udzielając temu wywiadowi informacji, których przekazanie mogło wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej. Jak zaznaczył w komunikacie rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak, w toku postępowania analizowana będzie między innymi jego sytuacja majątkowa, osobista i zawodowa. Czynności do wykonania w śledztwie są powierzane Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Zam Bruder

    Objęcie sędziów osłoną wywiadowczą? Niezależnie z którą stroną politycznego sporu trzymają, to jedno jest pewne, że w sprawach pozbawienia ich szeroko rozumianej "nietykalności" w tej czy podobnej kwestii będą wyjątkowo zgodnie i solidarnie trzymać się razem - tak wespół zespół, niczym środowisko medyczne w s/p tzw. błędów lekarskich.

Reklama