Reklama

Za Granicą

Zdrada, która będzie kosztowała Niemców zaufanie partnerów z NATO?

Oddział BND w Bad Aibling.
Oddział BND w Bad Aibling.
Autor. BND

Niemiecka Federalna Służba Wywiadu (BND) odnotowała niedawno zdradę, która może mieć poważne reperkusje dla jej relacji z innymi służbami wywiadowczymi. Na jej korzyść nie działa również fakt, że to nie ona sama, a właśnie zagraniczni partnerzy tę niewierność odkryli. I to niewierność na rzecz nie kogo innego, a FSB i Rosji, z którą walczy teraz - choć nie bezpośrednio - zachodni świat. Problem Niemców stanowi jednak fakt, że wspomniani już zagraniczni partnerzy nie patrzą na sprawę jak na jednorazowy skok w bok. Ocenia się bowiem, że służby tego kraju mają spory kłopot z rosyjską infiltracją.

Reklama

W grudniu 2022 roku pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji zostaje aresztowany pułkownik BND (niem. Bundesnachrichtendienst, pol. Federalna Służba Wywiadu), Karsten Linke (obecnie przebywa w areszcie), który pełnił służbę w wydziale rozpoznania technicznego (Technischen Aufklärung). Jednostka ta podlega bezpośrednio kanclerzowi Niemiec i jest odpowiedzialna za monitorowanie komunikacji telefonicznej, internetowej i satelitarnej na całym świecie. Uważa się, że prawie połowa dziennych raportów BND pochodzi z tego wydziału. Ponadto, jest ona odpowiedzialna za współpracę z innymi służbami wywiadowczymi, takimi jak amerykańska NSA czy brytyjska GCHQ (ang. Government Communications Headquarters). Linke miał dostęp do informacji z zachodnich służb partnerskich, a jako specjalista od ewaluacji był odpowiedzialny za analizę wszystkich procesów i informacji, które BND zdobyło dzięki środkom technicznym. W kolejnym miesiącu, bo styczniu br. Federalny Urząd Policji Kryminalnej (BKA) zatrzymuje biznesmena Arthura Ellera. Doszło do tego na lotnisku w Monachium, tuż po jego powrocie z USA. Według prokuratora generalnego w Karlsruhe, to on miał wywozić do Rosji materiały wykradzione z BND przez Linkego, a następnie przekazywać je Federalnej Służbie Bezpieczeństwa. Śledztwo w tej sprawie jest prowadzone przez BKA w ścisłej współpracy z BND i FBI.

Reklama

Oficer i diament

Arthur Eller, według Dossier Center, urodził się w 1991 r. w obwodzie wołgogradzkim, a pod koniec lat 90. wyemigrował z ojcem do Niemiec. W 1999 r. zrzekł się rosyjskiego obywatelstwa i przyjął niemieckie. W styczniu 2009 roku wstąpił do Bundeswehry i odbył przeszkolenie jako podoficer w zakresie technologii informatycznych. Latem 2015 roku, pełniąc służbę w Szkole Wsparcia Dowodzenia Bundeswehry w Feldafing, złożył wniosek o wcześniejsze zwolnienie.

Reklama

Eller - co może wydawać się dziwne zważywszy na jego wiek - nie posiada profili na portalach społecznościowych. Według sąsiadów (mieszkał w Monachium) był postacią "raczej anonimową". Adres internetowy jego firmy importowo-eksportowej we Frechen pod Kolonią jest zarejestrowany na nazwisko jego rzekomego wspólnika. Od kilku lat zajmował się handlem diamentami i innymi kamieniami szlachetnymi. Według informacji, które można znaleźć w rosyjskich mediach, w maju 2022 roku jako dyrektor zarządzający spółki Jamax Trading LLC był członkiem delegacji z Sierra Leone w organizowanej przez rosyjski koncern Kamaz wizycie w Tatarstanie. Podczas tego wydarzenia towarzyszył mu Michaił Judanin (również mieszkający w Monachium), czyli prezes Europejskiego Forum Żydów Rosyjskojęzycznych. W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że Sierra Leone jest krajem, w którym od wielu lat operuje Grupa Wagnera wspierająca tamtejszego prezydenta (Julius Maada Bio) oraz zajmująca się ochroną rosyjskich firm eksplorujących złoża diamentów oraz boksytu. Nazwisko Ellera występuje również w nigeryjskim rejestrze handlowym, gdzie figuruje on jako dyrektor firmy petrochemicznej Pia Global Consulting, a jako kraj jego zamieszkania podana jest FR. O ile nie miał własnych profili w mediach społecznościowych, to szczególnie aktywnie oceniał online odwiedzane przez siebie hotele, bary, restauracje i supermarkety - od Brazylii po Dubaj, od Izraela i Rosji po Bawarię. Kilka miesięcy temu zamieścił recenzję zajazdu w rodzinnym mieście Linkego oraz hotelu w pobliżu siedziby BND w Berlinie.

Czytaj też

Nie wiadomo w jaki sposób Eller nawiązał kontakt z Linke. Jak podaje "Tagesschau", mogło do tego dojść w 2021 roku podczas turnieju piłki nożnej w Górnej Bawarii. Linke był przez wiele lat trenerem piłkarskim lokalnego klubu TSV Weilheim. Pracował też w Pullach koło Monachium. Z kolei według informacji uzyskanych przez "Spiegel", Arthur Ellrer i Karsten Linke mieli poznać się na festiwalu folklorystycznym w Weilheim (miejscu zamieszkania Linkego).

Niemieckie media (m.in. "Tagesschau", "Münchner Merkur", "Die Zeit", "Bild") informują, że według prokuratury Eller podczas pobytu w październiku i listopadzie 2022 r. w Moskwie był w posiadaniu tajnych dokumentów BND, uzyskanych właśnie od Karstena Linkego. Tam przekazał je funkcjonariuszom FSB. W dokumentach lotu powód podróży określił jako biznesowy. Jak ustalił "Der Spiegel", wraz z portalem śledczym Bellingcat, informacje o tych wizytach dostępne są w bazach pasażerów lotniczych, natomiast brak ich w rejestrach danych przekraczania rosyjskiej granicy, co może świadczyć o próbach ukrywania przez FSB jego wizyt w Rosji. Z baz danych przelotów wynika, że od czasu rosyjskiego ataku na Ukrainę w lutym ubiegłego roku Eller pojawił się w Rosji co najmniej sześć razy. Zazwyczaj przylatywał tam z Turcji i Dubaju. Nie tylko Moskwa (w której był od 2019 roku co najmniej 45 razy) była celem jego podróży do FR. Według wpisów, Eller przebywał także w Soczi, Kazaniu, Kirowie czy Niżniekamsku. W ostatnich kilku latach podróżował także do Nowego Jorku, Los Angeles, Dubaju, Baku, Belgradu, Tbilisi, Pragi, Szanghaju, Genewy. Nasuwa się więc pytanie, dlaczego ktoś taki jak Eller nie przykuł uwagi niemieckich służb...?

Pod koniec 2022 roku straż graniczna USA i FBI przesłuchała Ellera w Miami na Florydzie, gdy  odwiedzał swych krewnych. Zainteresowanie amerykańskich służb wzbudziły jego częste pobyty na terenie Rosji. Miał się on się już wtedy przyznać do przekazania FSB dokumentów BND. W trakcie tego przesłuchania tłumaczył się, że był przekonany, iż bierze udział w operacji BND zleconej mu przez płk Karstena Linke. Informację na ten temat FBI przekazała stronie niemieckiej co było podstawą do jego zatrzymania w Monachium.

Jak pisze "Der Spiegel", Eller zeznać miał, że gdy w październiku 2022 r. udał się do Moskwy na spotkanie z dwoma funkcjonariuszami FSB (przebywał tam od 6 do 10 października), miał w bagażu kopertę z kilkudziesięcioma stronami dokumentów BND, które otrzymał od Linkego i przekazał Rosjanom. Znajdować miały się wśród nich dane dotyczące liczby zabitych rosyjskich żołnierzy na Ukrainie. Wcześniej miał sfotografować część dokumentów, w tym tajne tablice i wykazy ofiar po stronie rosyjskiej. Tego typu informacje są dla FSB niezwykle interesujące, ponieważ pozwalają wyciągnąć wnioski, do jakich źródeł dostęp ma BND. Jednak FSB nie była zadowolona z jakości dostarczonych dokumentów (niektóre z nich były trudne do odczytania), dlatego w listopadzie ponownie udał się do Moskwy z kolejnymi dokumentami pochodzącymi z niemieckiej służby (przebywał tam od 31 października do 11 listopada 2022 r.). W trakcie tego drugiego pobytu funkcjonariusze FSB wręczyli mu kopertę z pieniędzmi w zamian za przekazane przez niego materiały, które zawierały wydrukowane zrzuty ekranowe tajnych tabel i danych o liczbie rosyjskich ofiar na Ukrainie, które BND przechwyciła w ramach tajnych operacji. Według zeznań Ellera, po powrocie z Moskwy do Monachium spotkał się nie z Karstenem Linkem, ale z innym funkcjonariuszem BND, któremu wręczył kopertę z pieniędzmi. On też miał go przeprowadzić przez specjalne wyjście z hali przylotów, aby ominąć niemieckie służby celne. W tej sprawie wszczęto kolejne dochodzenie, choć według publikacji śledczy skłaniają się ku przekonaniu, że ten funkcjonariusz BND nie był wtajemniczony w to, co robił, a podejrzenia o jego współudziale mogą się nie potwierdzić.

Podszepty po rosyjsku

Rosjanie nie ograniczają się w Niemczech jedynie do prowadzenia operacji typowo wywiadowczych. Szczególne znaczenie ma dla nich soft power związana z funkcjonowaniem wielu fundacji i stowarzyszeń promujących oficjalnie kulturę rosyjską i współpracę biznesową, co przynosi im wymierne rezultaty. Według badań socjologicznych przeprowadzonych w Niemczech jesienią 2022 roku, 40 proc. Niemców zgadza się (przynajmniej częściowo) z tezą, że Rosja została "zmuszona" do ataku na Ukrainę z powodu "natowskiej prowokacji", a w miastach odbywają się demonstracje poparcia dla polityki Rosji. Tamtejsze media uznają to za wielki sukces rosyjskiej propagandy.

Przykładem tej działalności może być także oficjalne funkcjonowanie Rosyjskiego Domu Nauki i Kultury (RDNK), znanego jako "Dom Rosyjski" w Berlinie. Według niemieckich mediów (m.in. rbb24 Inforadio, "Tagesspiegel") berlińska prokuratura wszczęła postępowanie przygotowawcze pod kątem przestrzegania ustawy o handlu zagranicznym i płatnościach w okresie ograniczeń sankcyjnych. Jej rzecznik Sebastian Büchner, w wypowiedzi dla Niemieckiej Agencji Prasowej (DPA, stwierdził że należy zbadać, czy działalność RDKN nie narusza ustawy o handlu zagranicznym i płatnościach w okresie ograniczeń sankcyjnych. "Dom Rosyjski" jest prowadzony faktycznie przez Rossotrudniczestwo (Federalna Agencja ds. Wspólnoty Niepodległych Państw, Rodaków Mieszkających za Granicą i Międzynarodowej Współpracy Humanitarnej), podlegające rosyjskiemu MSZ. Agencja uważana jest za narządzie miękkiej siły i wpływów hybrydowych Kremla, promujące idee ruskiego miru i od 21 lipca 2022 r. podlega sankcjom UE.

Czytaj też

Oficjalne doniesienie dotyczące działalności "Domu Rosyjskiego" złożył Volker Beck, były poseł do Bundestagu z Partii Zielonych. W piśmie do prokuratury stwierdził, że "jest po prostu niedopuszczalne, żeby organizacja (RDNK - przyp. red.) w Niemczech zajmowała się kremlowską propagandą, podczas gdy w wojnie na Ukrainie codziennie giną ludzie". "Dom Rosyjski" oficjalnie od kilku miesięcy zaprzecza jego przynależności do Rossotrudniczestwa, ale berlińska gazeta "Kurier" podała, że posiada zrzuty ekranu z jego strony internetowej oraz z poprzednich publikacji, które jednoznacznie dowodzą afiliacji. RDNK w Berlinie nadal szerzy rosyjską propagandę. Przykładowo, pokazywane tam filmy porównywały broniącą się przed rosyjską armią Ukrainę z nazistowskimi Niemcami. Instytucja ta, mająca oficjalnie na celu promowanie interakcji kulturowych między Rosją a Niemcami, de facto stanowi instrument wojny hybrydowej, propagandy ideologicznej i politycznej ingerencji.

Od 2017 roku "Domem Rosji" w Berlinie kieruje Paweł Izwolski, który wypowiada się w mediach jako rzecznik dialogu kulturowego między Rosją a Niemcami. Według oficjalnej biografii jest on absolwentem wydziału historii Uniwersytetu Państwowego w Niżnym Nowogrodzie oraz Akademii Dyplomatycznej MSZ Rosji, a po ukończeniu studiów pracował w Ogólnorosyjskim Centrum Wystawienniczym i Rosatomie. Jak pisze The Insider, Izwolski swego czasu był zameldowany oficjalnie w akademiku oficerskim na ulicy Gołowaczewa 190 w Moskwie, gdzie mieszkają kadeci Moskiewskiej Wyższej Szkoły Dowodzenia Wojskowego (MVVKU). A wielu absolwentów MVVKU służy w GRU lub pracuje w wywiadzie naukowo-technicznym SWR.

"The Insider" twierdzi, że jest w posiadaniu "zaszyfrowanej wiadomości" z Moskwy, zawierającej zalecenia dla "Domu Rosyjskiego", dotyczące promowania soft power w Niemczech. "RDNC powinien stanowić motywujące ramy dla promowania jasnej ideologii jako systemu przewodnich zasad wartości, które odróżniają działania RDNC od jego konkurentów w zakresie soft power. Nowe pomysły powinny tworzyć zestaw uporządkowany, a nie chaotyczny. Ważne jest stworzenie spójnego wizerunku, który będzie odbierany nawet na poziomie podświadomym przez społeczeństwo przyjmujące. W tym przypadku nie jest bezzasadne analizowanie najlepszych praktyk radzieckich, jednak bez bezpośredniego ich kopiowania" - wynikać ma z niej.

Przesiąknięci

Sprawy Linkego i Ellera oraz "Domu Rosyjskiego" pokazuję - nie pierwszy raz - że niemieckie służby mają problem z rosyjską penetracja wywiadowczą. Związane jest to m.in. z tym, że w Niemczech mieszka obecnie kilka milionów rosyjskojęzycznych obywateli, a wielu z nich posiada również rosyjskie paszporty. Znaczna część Rosjan mieszka czasowo lub na stałe w Niemczech, ale nie do końca opuszcza Rosję, zachowując rosyjskie obywatelstwo i prowadząc biznesy. "Celem rosyjskich operacji informacyjnych w niemieckiej elicie są tzw. Russlandversteher (rozumiejący Rosję). Rosja wkłada też sporo wysiłku w wywieranie wpływu na 2,5-3 mln rosyjskich imigrantów mieszkających w Niemczech. Wielu z tych Rosjan/Niemców pozostaje w izolacji społecznej i ma ograniczoną znajomość języka niemieckiego, co sprawia, że są w dużym stopniu uzależnione od mediów powiązanych z Kremlem w zakresie informacji, zwłaszcza że liczba i jakość niezależnych rosyjskojęzycznych platform medialnych w Niemczech jest ograniczona" - możemy przeczytać w raporcie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) w Waszyngtonie. W większości niemieckich miast działają rosyjskojęzyczne portale informacyjne, jak np. hannover24.ru, frankfurt24.ru, berlin24.ru.Ponadto, dążenie do bliskich relacji polityczno-gospodarczych z Rosją dominowało nie tylko w jawnie prorosyjskich i wręcz agenturalnych ugrupowaniach, takich jak DieLinke czy AfD, ale także w partiach głównego nurtu - CDU/CSU i SPD. W Bundesracie (izba wyższa niemieckiego parlamentu) do 8 kwietnia 2022 r. funkcjonowała Grupa Przyjaźni Niemiecko-Rosyjskiej (Deutsch-Russische Freundschaftsgruppe), licząca 25 członków (Bundesrat liczy 67 członków). W jej skład wchodził m.in. Boris Pistorius, obecny minister obrony Niemiec. Przewodniczącym ze strony rosyjskiej był Walerij Andriejewicz Ponomariew (Валерий Андреевич Пономарёв), członek Rady Federacji FR objęty sankcjami personalnymi w całej UE, Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie i Szwajcarii.

Amerykańskie serwisy internetowe (Yahoo i NBC News) podają, iż byli oficerowie wywiadu USA twierdzą, że od ponad dwóch dekad Rosjanie prowadzą nieustanne, często udane operacje wywiadowcze oraz wojnę polityczną przeciwko Niemcom, infiltrując elity polityczne i służby specjalne. "Rosjanie zainwestowali mnóstwo czasu i wysiłku w penetrację niemieckich instytucji na wszystkich poziomach. Rosyjskie służby są nieustępliwe i skorzystały na słabej atmosferze kontrwywiadowczej w Niemczech" – uważa John Sipher, były oficer wywiadu CIA z 28-letnim stażem. "Kiedy masz więc słabą obronę połączoną ze skoncentrowaną i nieustępliwą ofensywą, możesz spodziewać się, że istnieje wiele źródeł w niemieckim rządzie i elicie biznesowej, które wykonują rozkazy Moskwy" – powiedział dla NBC News. Niemcy konsekwentnie nie doceniały rosyjskiego zagrożenia i nadawały kontrwywiadowi zarówno cywilnemu – BfV czy wojskowemu - MAD (Militärischer Abschirmdienst) niski priorytet w kwestii przeciwdziałania obcym służbom wywiadowczym. Koncentrował się on przede wszystkim na zwalczaniu terroryzmu islamskiego oraz neonazistowskiego, jak m.in. Narodowosocjalistyczne Podziemie (Nationalsozialistischer Untergrund), Obywatele Rzeszy. Marc Polymeropoulos, były szef operacji CIA w Europie i Eurazji, twierdzi, że jego ostrzeżenia przed rosyjskimi szpiegami wielokrotnie przekazywane Niemcom "wpadały jak kamień w wodę".  Efektem, FSB miała czuć się w Niemczech wręcz jak u siebie. Nawet, gdy w sierpniu 2019 roku w Berlinie zastrzelono byłego czeczeńskiego komendanta polowego Zelimkhana Khangoshviliego a zabójcą okazał się Wadim Krasikow, w przeszłości członek jednostki Specnazu FSB "Wympieł" oraz doszło do kradzieży co najmniej 2 miliardów euro przez agenta GRU Jana Marsaleka z firmy Wirecard, nie zmieniło to podejścia Niemiec do Rosji.

Niemieckie służby wywiadowcze nie przewidziały, że Rosja dokona inwazji na Ukrainę a szef BND Bruno Kahl został wręcz zaskoczony atakiem podczas pobytu w tym kraju. Pomimo spływających przez wiele tygodni ostrzeżeń ze strony amerykańskich służb, niewiele wiedział o zbliżającej się inwazji i w dniu jej rozpoczęcia na piechotę przekraczał granice z Polską. Były oficer BND, Gerhard Conrad uważa, że decydenci w Niemczech nie brali pod uwagę wielokrotnie podnoszonych przez służby specjalne obaw dotyczących ich relacji z Rosją, w tym uzależnienia się od importu rosyjskiego gazu ziemnego. Niemiecki rząd obecnie zamierza dokonać przebudowy wywiadu, aby zapewnić mu większe finansowanie oraz przekazać większe uprawnienia do wykonywania zadań. Od czasu aresztowania Linkego zarówno NSA, jak i GCHQ oraz kilka innych zachodnich agencji wywiadowczych rozpoczęło zakrojone na szeroką skalę wspólne działania w celu ustalenia szkód wyrządzonych przez niego nie tylko BND, ale też partnerom z NATO.

Czytaj też

"Szpiedzy (rosyjscy - przyp. red.) znani federalnemu i krajowemu urzędowi ochrony konstytucji to tylko wierzchołek góry lodowej" – powiedział w kwietniu 2022 roku dla niemieckiej sieci RND były szef BND Gerhard Schindler. Oprócz tych z paszportami dyplomatycznymi, dochodzą jeszcze ci zwerbowani w obszarach naukowych, biznesie czy polityce. Eksperci spodziewać mają się również, że w Niemczech nadal rozmieszczani będą "nielegały". "The Wall Street Journal" zacytował Rodericha Kiesewettera, wiceprzewodniczącego niemieckiego parlamentarnego zespołu kontrolnego, który nadzoruje niemieckie służby: "Niemcy ograniczyły działania swego kontrwywiadu na początku XXI wieku, stając się poprzez to podatne na rosyjskie operacje". Według "Der Spiegel", jednostki kontrwywiadu BfV i BND od lat cierpiały na braki kadrowe. Działania kontrwywiadowcze w BND, śledztwa i infiltracja zagranicznych służb wywiadowczych zostały przerwane za kadencji kanclerza Gerharda Schrödera, w 2002 roku. Do odbudowy wewnętrznego kontrwywiadu BND przystąpiło w 2017 roku.

Sprawa Arthura Ellera zdaje się potwierdzać tezę, że "byłych Rosjan" nadal należy traktować ostrożnie. Na świecie panuje opinia, że Chiny dość skutecznie wykorzystują swoją diasporę na całym świecie, ale wydaje się, że Rosja robi to wielokrotnie aktywniej i jak pokazuje ten przypadek, nawet dzieci imigrantów w kraju przyjmującym mogą być zaangażowane łatwo i naturalnie w działalność jej służb wywiadowczych. Równocześnie, brak jakkolwiek oficjalnych informacji odnośnie tego, od kogo Eller otrzymał środki finansowe na prowadzenie diamentowego biznesu, jak i kto umożliwił mu prowadzenie interesów w Afryce, a zwłaszcza w Sierra Leone, gdzie nie jest to możliwe bez pozwolenia rosyjskich służb. Nie wiadomo też od kiedy trwały jego kontakty z FSB. Przyznanie się jedynie do dwukrotnego spotkanie w Moskwie należ traktować jako linię obrony, która pomoże mu uzyskać statusu świadka koronnego.

Skażona

Obecnie nie ma informacji na temat powodów nawiązania przez Linkego kontaktów z FSB, pojawiło się jednak sporo spekulacji na ten temat - od jego problemów natury obyczajowej do motywów politycznych, jakoby miał on być sympatykiem AfD, która dąży do natychmiastowych rozmów pokojowych z Rosją. Z niepotwierdzonych doniesień medialnych wynika, że znaleziono ulotki tej partii w jego szafce w klubie piłkarskim, w którym był trenerem. BND zleciła działowi audytu wewnętrznego opracowanie możliwych błędów w kontroli w zakresie przyznania certyfikatu bezpieczeństwa dla Karstena Linke. W jej efekcie ustalono, że uległ on radykalizacji a jego skrajne poglądy były znane od dawna. Miał być też sfrustrowany i często narzekał na swoich przełożonych. Według informacji przekazanej przez DPA, prowadzona kontrola dotyczy także zachowania poszczególnych funkcjonariuszy BND, którzy podobno zostali namówieni przez Linkego do wspierania go na różne sposoby. W tym kontekście kierownictwo służby zapowiedziało, że będzie konsekwentnie badać ewentualne naruszenia obowiązków służbowych. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy na temat postępowania wyjaśniającego, funkcjonariusze BND, którzy pomagali Linkemu, nie wiedzieli o jego zamiarze szpiegowania na rzecz Rosji.

Zatrzymanie Karstena Linke w grudniu 2022 r. było pierwszym aresztowaniem funkcjonariusza BND za zdradę od 2014 roku. Markus Reichel, niemiecki potrójny agent, został później skazany na 8 lat więzienia (w 2016 roku) za przekazanie informacji zarówno CIA, jak i rosyjskiemu wywiadowi. BND stanęła w obliczu kolejnego skandalu w 2015 r., gdy złodzieje włamali się do wówczas niedokończonej jeszcze berlińskiej siedziby (najpilniej strzeżonego placu budowy w Niemczech) i ukradli krany, zalewając budynek. Problemem dla służb niemieckich jest też fakt, że działalność szpiegowska Linkego została ujawniona nie przez niemiecki kontrwywiad, ale przez służby partnerskie, które na podstawie analizy danych doszły do wniosku, że w BND musiał działać kret i przekazały tę informację stronie niemieckiej. Co więcej, przed jego aresztowaniem były plany mianowania go szefem bezpieczeństwa wewnętrznego BND.

Konsekwencje zdrady Karstena Linkego mogą mieć poważne reperkusje dla relacji BND z innymi służbami wywiadowczymi, a jej reputacja została mocno nadwyrężona. Zdaniem Ericha Schmidta-Eenbooma, byłego oficera BND, który podzielił się swoimi przemyśleniami z "The Sunday Telegraph", to m.in. wywiad brytyjski jest podobno "najbardziej wściekły" i rozważa, czy nadal będzie przekazywał informacje niemieckiemu partnerowi. Równocześnie prokuratura niemiecka odmawia ujawnienia informacji, czy Linke miał kontakty z FSB przed inwazją na Ukrainę w lutym 2022 r. Niemieckie władze próbują w dalszym ciągu ustalić, czy był on częścią większej siatki FSB w ramach BND, czy też działał samodzielnie.

Reklama

Komentarze (1)

  1. HansKloss

    Anglicy „wściekli” dobry żart … czy to nie u nich szef wywiadu szpiegował dla sovietów ? LoL Jeśli chodzi o wywiad - wiadomo jest jedno: na pewno jest kompletnie inaczej niż oficjalna wersja … Co do BND - nie od dziś wiadomo iż BND to przedłużone ramie NSA na Europę i bliski wschód, wcale by mnie nie zdziwiło gdyby okazało się to akcja NSA przeciw czerwonym. Co do BND to od dawna są zarzuty iż bardziej współpracuje z USA niż z rządem niemieckim ale to tylko zarzuty bez potwierdzenia. Co do szpiegów - są w każdym kraju i działają - na tym polega ta gra. Nie martwiłbym się za bardzo o kraje które wyłapują podwójnych lecz o kraje które ich nie wyłapują np Polska , to że Polska nie jest celem fsb można włożyć pomiędzy bajki co oznacza iż polski kontrwywiad nie radzi sobie z problemem. Zreszta to problem wielu krajów bloku warszawskiego.

Reklama