Od 2020 roku w USA coraz częściej mówi się o zagrożeniach dla funkcjonowania tamtejszej sieci energetycznej w związku z możliwymi atakami terrorystycznymi. Jednak, nie chodzi o Al-Kaidę czy tzw. Państwo Islamskie, ale o krajowych terrorystów motywowanych ideologią rasistowską czy neonazistowską. Między służbami i terrorystami trwa więc „wyścig” o amerykański prąd.
Stacja telewizyjna CNN poinformowała, że amerykański Departament Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) już po raz kolejny wprost ostrzegał w swoim biuletynie o możliwych atakach na podstacje i elektrownie w USA. Krajowi ekstremiści i terroryści mieli przekazywać między sobą informacje dotyczące taktyki atakowania celów należących do amerykańskiej infrastruktury krytycznej.
Czytaj też
Zwiększenie zainteresowania tego rodzaju celami zaobserwowano przede wszystkim w Internecie, gdzie DHS stale monitoruje zagrożenia terrorystyczne. O całej sprawie mieli zostać poinformowani wszyscy operatorzy sektora energetycznego, działający w USA. DHS miał zauważyć, że ekstremistów i terrorystów interesowały szczególnie procedury wyłączania elementów podstacji i transformatorów, bowiem same obiekty elektrowni, szczególnie tych atomowych, są w przypadku USA już od dawna lepiej chronione. Po atakach z 11 września 2001 roku doszło do szerokiej debaty na temat zabezpieczenia energetyki jądrowej przed Al-Kaidą i rozważano nawet scenariusze posłużenia się porwanymi samolotami do przeprowadzenia uderzeń w reaktory.
Czytaj też
Dziś skala wyzwań jest o wiele większa, gdyż celem ma być infrastruktura przesyłowa. Co więcej, najczęściej nie chodzi o skomplikowane i długo planowane spiski terrorystów. Zamiast tego mowa jest o działaniach bazujących wręcz na koncepcji uderzenia i szybkiej ucieczki, przy użyciu ogólnodostępnej w USA broni palnej. Problemem mają być również podpalenia lub próby podpaleń oraz próby sabotażu urządzeń, tak aby przestały one działać poprawnie. Przy czym, firmy energetyczne i służby rozważają realne zastosowanie również tanich konstrukcji bezzałogowych statków powietrznych. Tego rodzaju drony miałyby wlatywać w strefy otoczone ogrodzeniem i dokonywać zniszczeń w infrastrukturze podstacji. CNN zauważa, że w hrabstwie Moore w stanie Karolina Północna ostrzelano w grudniu zeszłego roku podstacje należące do Duke Energy. Efektem tego ataku były wyłączenia prądu dla tysięcy osób w tym rejonie. W USA podkreśla się, że ataki w Moore były najbardziej "wyrafinowanym" incydentem od 2013 r., kiedy zaatakowano podstację Pacific Gas and Electric Company w pobliżu San Jose w Kalifornii. Wielu napastników prowadziło wówczas ostrzał obiektu energetycznego i spowodowało szkody w wysokości 15 milionów dolarów (sprawców nie udało się ująć).
Warto też przypomnieć, że w ubiegłoroczne Święto Dziękczynienia dwóch napastników przecięło ogrodzenie wokół podstacji w hrabstwie Clackamas w stanie Oregon i przy zastosowaniu ostrzału z broni palnej próbowało unieruchomić elementy wyposażenia oraz spowodować znaczne szkody. Również w hrabstwie Waszyngton doszło w okresie bożonarodzeniowym do dewastacji podstacji (cztery obiekty miały zostać zaatakowane) i ograniczeń w dostawach prądu. W stanach Maryland oraz Pensylwania neonaziści zamierzali uderzyć w podstacje, tak aby wyłączyć prąd w Baltimore. Ich spisek zakładał przeprowadzenie symultanicznych uderzeń na kluczowe węzły energetyki wokół miasta i wywołanie w nim chaosu. Generalnie, mowa jest w 2022 r. o incydentach na Florydzie, w Karolinie Północnej, w Oregonie, w Karolinie Południowej i w Waszyngtonie. Inny planowany spisek, któremu udało się zapobiec, dotyczył infrastruktury w stanie Ohio.
Czytaj też
FBI już wcześniej miało informować, że dla wielu struktur rasistowskich uderzenia w amerykańską energetykę mają być prostym środkiem do wywołania napięć społecznych i generowania przemocy na ulicach amerykańskich miast oraz miasteczek. Zauważmy, że zaburzenia w dostawach prądu to z jednej strony uderzenie w życie zawodowe i rodzinne, ale również zwiększenie zagrożeń odnoszących się do aktywności przestępców. Struktury rasistowskie czy neonazistowskie chcą w swoich manifestach wywołać wojnę domową i tym samym przejąć władzę w kraju. Według raportu The Program of Extremism z George Washington University, w latach 2016-2022 trzynaście osób związanych z organizacjami odwołującymi się do ideologii białej supremacji zostało oskarżonych w sądach federalnych o planowanie ataków na infrastrukturę elektryczną, ale w tym 11 oskarżonych zostało po 2020 roku. Zaś w Internecie, a dokładniej w środowiskach ekstremistycznych, pojawiały się różnego rodzaju podręczniki i broszury wzywające do destabilizacji systemu poprzez właśnie niszczenie infrastruktury energetycznej.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyki amerykańskie służby federalne, zarządzane w ramach DHS oraz Departamentu Energii, ale także agencje federalne, jak FBI czy ATF muszą w tym zakresie ściśle współpracować nie tylko z policjami stanowymi i lokalnymi, ale też działań w kooperacji z przemysłem oraz jego systemami ochrony. W USA szacuje się, że sieci energetyczne są zdominowane przez własność prywatną (nawet ok. 80 proc.) i dlatego tak delikatna materia jak ochrona, to wypadkowa potrzeb ochrony infrastruktury krytycznej państwa z potrzebami ekonomicznymi firm.
Czytaj też
Stąd waga różnego rodzaju okólników oraz biuletynów, wydawanych z perspektywy bezpieczeństwa ogólnokrajowego. Co więcej, sytuację utrudnia zdolność do szybkiej i kamuflowanej wymiany informacji między strukturami radykalnymi przez Internet oraz inspirowanie jednostek do działania w ramach aktywności np. samotnych wilków. Obraz zagrożeń jest trudny do ustalenia, bowiem przy wielu aktach sabotażu i atakach służby borykają się z problemem jasnego wyjaśnienia motywów działania sprawców. Nie należy zakładać tylko pobudek terrorystycznych bazujących na ideologii, ale też zwykły wandalizm czy np. motywy wynikające ze sporu z firmami energetycznymi i ich byłymi/obecnymi pracownikami. Jednak, co by nie mówić, otwarta została swoista puszka Pandory, gdyż wiele osób zauważyło lub zauważy, że ataki na energetykę w zakresie linii przesyłowych czy podstacji mogą mieć szersze konsekwencje polityczne.
Obecnie trwać mają prace Federalnej Komisji Regulacji Energetyki (FERC) mające dać odpowiedź czy standardy zapobiegające fizycznym zagrożeniom bezpieczeństwa w amerykańskich elektrowniach powinny zostać podniesione. Już teraz FERC ma sondować zwiększenie jakości monitoringu wizyjnego, a także nacisk na większą liczbę patroli w obiektach związanych z energetyką. Problem jest strategiczny, bowiem w USA szacuje się, że sieć energetyczna obejmuje ponad 7300 elektrowni, 55 000 podstacji przesyłowych i 160 000 mil linii wysokiego napięcia, zaś uszkodzenia i zniszczenia tylko dziewięciu z podstacji, mogą mieć w tym zakresie gigantyczne konsekwencje dla kraju.