Reklama

Rosyjski sabotaż czy zwykły pożar? Spekulacje wokół paraliżu londyńskiego Heathrow

Autor. London Fire Brigad/X

W zeszłym tygodniu, w pobliżu londyńskiego lotniska Heathrow wybuchł potężny pożar, który dosłownie sparaliżował największy węzeł komunikacyjny Europy. Choć początkowo podejrzewano awarię infrastruktury, pojawiły się liczne głosy ekspertów i doniesienia medialne sugerujące, że przyczyną mógł być sabotaż. Znaczna część wskazuje wprost na Rosję i jej służby wywiadowcze – jako potencjalnie zainteresowane sparaliżowaniem lotniska ważnego dla globalnego systemu komunikacyjnego.

Do pożaru w stacji elektroenergetycznej North Hyde, oddalonej o około 3 kilometry od Heathrow, doszło w czwartek, 20 marca 2025 roku. Utrata zasilania lotniska spowodowała odwołanie ponad 1300 lotów, co wpłynęło na podróżnych z całego świata. Szacuje się, że problem dotknął nawet 291 tysięcy osób.

Reklama

Kilkudniowy paraliż kluczowej stacji zasilania wywarł ogromny wpływ na ruch lotniczy, a sam pożar najprawdopodobniej będzie omawiany jeszcze przez wiele tygodni. Warto dodać, że tego rodzaju zakłócenia w pracy największego lotniska Europy automatycznie wywołują lawinę pytań o przyczyny oraz potencjalne skutki uboczne.

Działania policji antyterrorystycznej

Choć London Fire Brigade ogłosiła, że pożar „nie budzi podejrzeń”, Metropolitan Police poinformowała o wszczęciu dochodzenia pod nadzorem wydziału ds. terroryzmu. Rzecznik londyńskiej policji metropolitalnej przekazał w oświadczeniu dla Newsweeka, że trwa współpraca z London Fire Brigade w celu ustalenia przyczyny i „chociaż obecnie nie ma żadnych oznak przestępstwa, w tej chwili jesteśmy otwarci na wszelkie warianty”.  Jak donosi The Times, do sprawy włączono oficerów mających doświadczenie w badaniu sabotaży i pozostają oni „otwarci na wszelkie scenariusze”.

    Profesor Anthony Glees z Uniwersytetu Buckingham w rozmowie z radiem LBC stwierdził, że „musimy brać pod uwagę działanie rosyjskiego wywiadu”. „To bardzo poważny cios w naszą krytyczną infrastrukturę narodową. Jeśli to Rosjanie – to już wygrali w wojnie informacyjnej” – ocenił profesor.

    Wydział ds. terroryzmu (Counter Terrorism Command) funkcjonujący w strukturze Metropolitan Police jest jednostką wyspecjalizowaną w badaniu potencjalnych zamachów i aktów sabotażu. The Times podkreśla, że wsparcie antyterrorystów jest uzasadnione ogromną skalą zniszczeń oraz skutkami, które dotknęły całą sieć lotniskową. Konieczne stało się więc szybkie ustalenie, czy zdarzenie mogło mieć charakter celowy, co wiąże się również z weryfikacją ewentualnych powiązań z obcymi służbami. Równocześnie Ministerstwo Energii zaprzecza, jakoby posiadało dowody na celowe podpalenie. Mimo to – jak piszą brytyjskie media – policjanci zachowują w takich śledztwach „otwartość na każdy scenariusz”.

    Rosyjska wojna w „szarej strefie"

    Jak napisał m.in. Daily Mail i The Sun UK, incydent na lotnisku Heathrow może wpisywać się w serię wielu rosyjskich ataków sabotażowych w Europie. Są one określane jako „szara wojna” Kremla, której celem jest destabilizacja i wywieranie presji psychologicznej.

    Reklama

    W artykule „The Components of Russia’s Undeclared War Against the West” opublikowanym przez londyński Royal United Services Institute (RUSI), Ołeksandr Danyluk – były doradca ds. obrony i wywiadu na Ukrainie – zaznacza, że rozbudowa 161. Specjalistycznego Centrum Szkoleniowego GRU (znanego jako Jednostka 29155) do trzech jednostek, utworzenie na jego bazie Służby Działań Specjalnych oraz awans szefa tej jednostki, generała Andrieja Averyanova, do rangi zastępcy szefa rosyjskiego wywiadu wojskowego wyraźnie pokazują rosnące zapotrzebowanie Rosji na niekonwencjonalne metody działań wojennych, które można wykorzystać przeciwko Zachodowi.

    Według CSIS około 27 proc. znanych ataków sabotażowych było wymierzonych w cele transportowe, kolejne 27 proc. w cele rządowe, a 21 proc. w krytyczną infrastrukturę – w tym sieć energetyczną, rurociągi i podmorskie światłowody. Richard Moore, szef MI6, w komentarzu dla NBC News nazwał rosyjskie działania „zdumiewająco niebezpieczną kampanią”, która ma na celu „zasianie strachu przed konsekwencjami pomocy Ukrainie” oraz podważenie determinacji Zachodu.

      Zwraca się też uwagę na koincydencję zdarzeń: pożar na Heathrow nastąpił po tygodniach wzmożonego brytyjskiego wsparcia dla Ukrainy, w czasie gdy premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer zaangażował się w tę pomoc szczególnie mocno, a wsparcie ze strony USA zostało ograniczone.

      James Appathurai, zastępca asystenta sekretarza generalnego NATO ds. innowacji, rozwiązań hybrydowych i cyberbezpieczeństwa, ostrzegał w styczniu na łamach Foreign Affairs, że „we wszystkich krajach NATO dochodzi do incydentów sabotażu”. Dodał też, że Rosja rekrutuje „przestępcze gangi lub nieświadomych młodych ludzi czy migrantów” do przeprowadzania części z tych operacji. Zdaniem Appathuraia stanowią one poważne zagrożenie dla Zachodu i nadszedł czas, by Europa przyjęła „perspektywę wojenną” w kwestii obrony infrastruktury.

      Reklama

      Na pierwszy rzut oka pożar lotniska Heathrow może wyglądać tak, jakby wszędzie można było dostrzec ślady Rosjan. Niezależnie jednak od tego, czy będzie to uznane za terroryzm, czy nie, w ciągu najbliższych miesięcy i lat prawdopodobnie zobaczymy znacznie więcej działań wojennych prowadzonych przez rosyjskie służby.

      Natomiast Andriej Soldatow i Irina Borogan (twórcy portalu Agentura.ru) zwracają uwagę, że nadzieje na porozumienie między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem w sprawie zakończenia walk na Ukrainie i wynikające z tego potencjalne wycofanie się rosyjskich szpiegów i sabotażystów są „niebezpiecznie błędne”. Piszą oni, że „przez stulecia Rosja uważała, że Zachód dąży do podporządkowania sobie lub całkowitego zniszczenia Rosji, a sowieckie i rosyjskie służby wywiadowcze od dziesięcioleci działają w oparciu o założenie, że Zachód jest nieprzejednanym wrogiem”.

      Rosyjski modus operandi – powtarzający się schemat

      Pożar na Heathrow nie jest odosobnionym incydentem. Eksperci dostrzegają w nim kontynuację szerszej kampanii destabilizacji prowadzonej przez Rosję. W marcu 2024 roku płonął magazyn należący do ukraińskiej organizacji w Londynie. W związku ze sprawą zatrzymano obywatela Wielkiej Brytanii, który przyznał się do współpracy z Rosjanami.

        Zaledwie trzy miesiące wcześniej, w Warszawie, podpalono centrum handlowe – także łączone z rosyjską siatką sabotażową. The Sun przypomina, że Rosjanie podpalili sklep IKEA w Wilnie, tłumacząc atak barwami firmowymi podobnymi do flagi Ukrainy. Litewscy prokuratorzy potwierdzili, że napastnicy byli wynajętymi „agentami jednorazowego użytku”, wśród nich nastolatek, który w zamian miał otrzymać BMW i 10 tysięcy euro.

        Alan Mendoza z Henry Jackson Society twierdzi, że nawet jeśli incydent na Heathrow nie był sabotażem, Rosja i tak może go wykorzystać propagandowo. Podkreśla, że obecne wydarzenie stanie się wzorem do naśladowania dla wrogich państw. „Jeśli za tym stoi Moskwa – to dopiero początek. A jeśli nie – i tak pokazaliśmy, jak bardzo jesteśmy podatni. Trzeba wprowadzić »odporność infrastrukturalną na sterydach«” - ocenił.

        Reklama

        Z tego powodu brytyjskie gazety – m.in. The Sun, The Times czy Daily Mail – przytaczają wypowiedzi byłych wojskowych i ekspertów ds. bezpieczeństwa, którzy sugerują, że całe zdarzenie ma znamiona sabotażu. Głównym podejrzanym jest oczywiście Rosja.

        Profesor Anthony Glees (Uniwersytet Buckingham) powiedział stacji LBC, że „to bardzo poważny cios w naszą krytyczną infrastrukturę narodową”. „Jeśli za tym stoją Rosjanie i ich agenci, jest to sukces rosyjskich działań wywrotowych w Wielkiej Brytanii” – podkreślił.

        Podobnego zdania jest płk Hamish de Bretton Gordon (były oficer armii brytyjskiej), który stwierdził, że „to wygląda na rosyjski sabotaż”, choć „nie mamy jeszcze twardych dowodów, lecz scenariusz pasuje do podręcznika Moskwy”. Tak samo Jonathan Shaw (były generał dywizji i były dyrektor sił specjalnych), wskazuje, że „mogła to być Rosja” i „pokazuje to, jak bardzo jesteśmy narażeni na ataki i jak potrzebujemy zmiany myślenia”.

          Brytyjscy politycy – m.in. poseł John McDonnell – podkreślają konieczność wzmocnienia systemów zapasowych i zwiększenia odporności infrastruktury. Jak napisał Daily Mail w artykule „Russia behind Heathrow fire? Investigators search for sabotage clues”, coraz więcej dowodów wskazuje, że żyjemy w erze, w której szara strefa konfliktu staje się normą. „Pojedynczy incydent może sparaliżować kraj. Tylko całkowita zmiana podejścia do bezpieczeństwa i infrastruktury może nas uchronić przed kolejnymi uderzeniami” – podsumowuje cytowany w artykule były konserwatywny poseł Bob Seely.

          Rosyjska doktryna działań w szarej strefie zakłada uderzanie w newralgiczne punkty przeciwnika – takie jak połączenia energetyczne, kluczowa infrastruktura czy elementy logistyki (np. lotniska, porty). Jak zauważył ekspert ds. bezpieczeństwa Will Geddes, w rozmowie z MailOnline, „Rosja przygląda się temu wszystkiemu”. „Jeśli tak łatwo jest sparaliżować jedno z najbardziej ruchliwych lotnisk na świecie, to dla niej doskonała okazja do zademonstrowania naszej słabości” – podkreślił ekspert.

          Reklama

          Niezależnie od ostatecznych wyników śledztwa, obecnie najbardziej prawdopodobne wydaje się, że przyczyną była awaria przestarzałej infrastruktury. Mimo to specjaliści ostrzegają, że nawet jeśli był to wypadek, Kreml może go „wykorzystać propagandowo”, przedstawiając sytuację jako dowód słabości przeciwnika.

          W rosyjskich mediach i na portalach społecznościowych incydent w Heathrow wywołały falę uszczypliwych komentarzy. Na stronie rosyjskiego serwisu internetowego Readovka pojawiły się stwierdzenia w stylu „Petrow i Boszyrow ponownie zwiedzają Wielką Brytanię”, co stanowi nawiązanie do agentów GRU oskarżonych o próbę ataku na Siergieja Skripala w 2018 roku.

            Eksperci od dezinformacji ostrzegają jednak, że tego typu żarty to tylko część strategii Kremla – mającej zdyskredytować zachodnie instytucje i szerzyć wątpliwości co do zdolności obronnych państw NATO.  Dmitrij Miedwiediew, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji i były prezydent, napisał na swym profilu X, zwracając się do premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera: „Czekam z niecierpliwością, aż Rosja zostanie obwiniona o pożar na lotnisku Heathrow. Na co czekasz, Starmer?”

            W czasie, gdy napięcia między Rosją a Zachodem przybierają na sile, incydent na Heathrow jest automatycznie postrzegany przez pryzmat ewentualnych działań sabotażowych ze strony Kremla. Wielka Brytania musi teraz nie tylko wyjaśnić przyczyny samego pożaru, lecz także wyciągnąć wnioski dotyczące bezpieczeństwa, odporności infrastruktury krytycznej i gotowości na ataki hybrydowe. Nawet jeżeli okaże się, że incydent był wynikiem zbiegu okoliczności lub zwykłej usterki, pokazuje on, jak mało odporny może być globalny system komunikacyjny – oraz jak łatwo uderzyć w jego czuły punkt w dzisiejszych realiach geopolitycznych.

            Reklama
            WIDEO: Na „pasku”, czyli jak Mińsk atakuje migrantami
            Reklama

            Komentarze

              Reklama