Reklama

Za Granicą

Odsiecz z Afryki. Kenijska policja skierowana na Haiti

Autor. The UN at Haiti's National Police/ CC BY-ND 2.0/Flickr

W odpowiedzi na utrzymujący się chaos na Haiti prezydent Kenii podjął się inicjatywy, w której jego kraj przewodzi międzynarodowej misji stabilizacyjnej. Działania wspieranie są przez ONZ oraz samych Amerykanów. Mobilizacja na rzecz operacji zagranicznej zbiega się w czasie z brutalnymi protestami w Kenii, które są następstwem odrzucenia ustaw i odwołaniem całego rządu. Nairobi ma kryzys wewnętrzny, a jednak deleguje policjantów poza granice państwa.

Stolica karaibskiej wyspy, Port-au-Prince, pogrążona jest w chaosie z powodu działających tam gangów. Przemoc narastała od miesięcy i brakowało skutecznej reakcji, zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym. Grupy przestępcze walczą ze sobą o terytorium, wyniszczając przy tym dzielnice miasta i strasząc obywateli. Gangi zdecydowały się nawet na wypowiedzenie wojny rządowi, co doprowadziło do utraty na pewien czas kontroli nad lotniskiem oraz rezygnacji byłego premiera kraju – Ariela Henry’ego. Haiti nie jest w stanie zwalczyć grup przestępczych i potrzebuje wsparcia. 

Na ratunek Haiti

Po miesiącach opóźnień, spowodowanych komplikacjami dotyczącymi kenijskiego prawa względem wykorzystania jednostek w ramach interwencji międzynarodowych, William Ruto oddelegował pierwszych funkcjonariuszy. Około 400 policjantów, którzy odbyli w ostatnich miesiącach treningi pod okiem amerykańskich specjalistów oraz uczyło się podstawowych zwrotów w języku francuskim, wylądowało w Port-au-Prince. 

Reklama

Jest to pierwszy raz, kiedy Kenia wysyła swoje siły poza kontynent afrykański. Misja pod nazwą Międzynarodowy Wsparciem Bezpieczeństwa (MSS) spotkała się z mieszanym odbiorem w opinii publicznej, zarówno na Haiti, jak i samej w Kenii. Haitańczycy pamiętają bowiem poprzednią misję ONZ, podczas której doszło do przemocy na tle seksualnym ze strony delegowanych żołnierzy, a także obwiniają wojskowych o rozwój epidemii cholery w kraju. 

W tym samym czasie Kenijczycy twierdzą, że prezydent zdecydował się na ten ruch wyłącznie z pobudek finansowych (USA przekazało 300 milionów dolarów w celu sfinansowania misji) oraz podkreślają, iż kwestie bezpieczeństwa w samej Kenii są pominięte. 

Czytaj też

W ostatnich tygodniach miały miejsce liczne protesty w kraju. Główną przyczyną była uchwalona ustawa, która nakłada kolejne podatki na Kenijczyków w ciągu ostatnich dwóch lat, m.in. na żywność i paliwo. Uzyskane przez rząd pieniądze miały posłużyć spłaceniu długu zagranicznego (najwięcej pieniędzy Kenia musi oddać Chinom - przyp. red.). Po przegłosowaniu ustawy w parlamencie protestujący przedarli się do budynków rządowych, jednakże protesty zostały stłumione przez służby bezpieczeństwa. Kilkadziesiąt osób zostało rannych, a kilkanaście zmarło. Obywatele oskarżają kenijskich funkcjonariuszy o przekroczenie swoich kompetencji, ponieważ używali ostrej amunicji.

Nowy afrykański rozjemca?

Kenia coraz częściej angażuje się w misje pokojowe, choć na razie, głównie na kontynencie afrykańskim. Tutaj należy wyróżnić niedawne wsparcie sąsiedniej Somalii w walce z terrorystami z grupy Al-Szabab. Nairobi rozwijając zdolności swoich jednostek do zwalczania terrorystów, rebeliantów i grup przestępczych, mieni się jako kolejne państwo afrykańskie, po Rwandzie, które może operować na całym kontynencie. Oprócz tego, wreszcie, zdecydowano się na misję zagraniczną, co jest dużym sukcesem w ramach wojskowych misji zagranicznych

Czytaj też

Dzięki takim działaniom, jak misja na Haiti, prezydent W. Ruto umacnia swoją pozycję międzynarodową. Jednakże nie może zapominać o własnym państwie, gdzie przez kilka tygodni trwały protesty, a policja i wojsko strzelały do obywateli. Kenia musi ustalić priorytety - i to natychmiast. 


Dr Aleksander Olech, Mieszko Kucharski

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama

    Najnowsze