„Litwinizm”, czyli kulisy operacji FSB i białoruskiego KGB na Litwie

Departament Bezpieczeństwa Państwowego Litwy (VSD) poinformował, że już w 2023 roku rosyjska FSB i białoruskie KGB przeprowadzili skoordynowaną operację propagandową na Litwie. Jej celem – jak informował litewski nadawca publiczny Lietuvos nacionalinis radijas ir televizija (LRT) – było zbudowanie narracji, że Litwa jest państwem wrogim mniejszościom, co miało podkopać zaufanie liczącej kilkadziesiąt tysięcy osób białoruskiej diaspory – w większości uchodźców politycznych.
W tym samym czasie dziennik gospodarczy Verslo Žinios zwracał uwagę, że dezinformację wzmacniały anonimowe kanały w mediach społecznościowych, które podsycały spory wokół ideologii „litwinizmu”, która głosi, że prawdziwymi twórcami Wielkiego Księstwa Litewskiego są Białorusini. Jest ona syntezą historiografii carskiej Rosji, która mówiła o państwie litewsko-rosyjskim oraz litewskich ugrupowań rzekomo z nimi walczących.
Eskalacja: przeniesienie akcji do przestrzeni publicznej
Wiosną 2024 roku na ulicach Wilna pojawiły się plakaty z hasłem „Wilno jest nasze!”, a na murach malowano napisy „Litwini nadchodzą”. O skali zjawiska obszernie pisał portal informacyjny Delfi.lt, opisując jednoczesny zalew filmów wideo, w których rzekomi „litwiniści” grozili Litwie.
Latem tego samego roku seria aktów wandalizmu dotknęła miejsca szczególnie ważne dla białoruskiej diaspory: szyby w sklepie należącym do Białorusina zostały wybite, okno białoruskiej kaplicy ostrzelano z broni pneumatycznej, a w Białoruskim Centrum Społeczności i Kultury uszkodzono fasadę. Portal 15min.lt wyliczał, że prowokatorzy nie ograniczali się do szkód materialnych – na murze Europejskiego Uniwersytetu Humanistycznego pojawił się napis „Cichanouskaja, wynoś się z miasta”, wymierzony w liderkę białoruskiej opozycji.
Faza przemocy: od werbunku do pobić
W 2025 roku operacja weszła w fazę otwartej przemocy. Jak podaje LRT, rosyjska FSB i białoruski KGB zaczęły systematycznie przeszukiwać Telegram i inne sieci społecznościowe, by znaleźć mieszkańców Litwy ‒ głównie rosyjskojęzycznych studentów, bezrobotnych i osoby o niskich dochodach ‒ skłonnych za wynagrodzenie zaatakować Białorusinów.
Według dziennika gospodarczego Verslo Žinios werbunek prowadzono pod przykrywką atrakcyjnych ofert pracy: agenci podszywali się pod obywateli innego państwa UE poszukujących „statystów” do teledysku. Przesyłali także dokładne opisy wyglądu ofiar, miejsce i godzinę spotkania, a także instrukcje nagrania pobicia, za które obiecywano anonimowe płatności w kryptowalucie Tether sięgające nawet kilku tysięcy euro.
Portal informacyjny Delfi.lt uzupełnia, że potencjalnym wykonawcom najpierw proponowano drobniejsze zadania – fotografowanie budynków białoruskiej diaspory czy zebrań opozycji – aby sprawdzić ich lojalność, po czym stopniowo podnoszono poprzeczkę do aktów przemocy. Z kolei śledztwo serwisu 15min.lt pokazuje, że zleceniodawcy, podszywając się pod „białoruskich patriotów”, nakłaniali napastników do samodzielnego wybierania celów i publikowania nagrań, co miało wzmocnić propagandową narrację o rzekomej ksenofobii Litwinów.
Jak podkreśla agencja Baltic News Service (BNS), dzięki działaniom kontrwywiadowczym VSD pierwszą próbę pobicia udaremniono. Jednak sam fakt zamierzonych działań potwierdza, że Rosja i Białoruś celowo eskalują od wojny informacyjnej do fizycznej przemocy, by zastraszyć białoruską diasporę i skompromitować Litwę na arenie międzynarodowej.
Reakcja władz
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda – cytowany przez LRT – stwierdził, że o działaniach wrogich służb „wiedziano od dawna”, lecz szczegóły pozostają niejawne ze względów bezpieczeństwa.
Z kolei litewski premier Gintautas Paluckas – na łamach Verslo Žinios – mówił, że Rosja i Białoruś „nieustannie testują odporność Litwy”, lecz służby „skutecznie blokują eskalację”. VSD uruchomił infolinię i adres e-mail do zgłaszania prowokacji, podkreślając, że współpraca społeczeństwa jest kluczowa.
Kontekst międzynarodowy i cele operacji
Komentatorzy portalu 15min.lt wskazują, że „litwinizm” wpisuje się w szerszą rosyjską strategię wojny hybrydowej – kombinację dezinformacji, presji psychologicznej i przemocy wobec miękkich celów. Zdaniem ekspertów cytowanych przez BNS, kampania miała jednocześnie zastraszyć białoruską diasporę, skompromitować Litwę jako kraj przyjazny uchodźcom politycznym i osłabić poparcie społeczne dla sankcji wobec Mińska i Moskwy.
Operacja „litwinizm” pokazuje, jak płynnie białoruskie i rosyjskie służby potrafią przejść od manipulacji narracją do realnych planów przemocy. Jej przyczyną była chęć wywołania gwałtownego konfliktu między Litwinami a Białorusinami. Natomiast mechanizmem – kreowanie fikcyjnego konfliktu i werbunek sprawców w sieci. Z kolei planowanym skutkiem – polaryzacja i panika, a skutkiem faktycznym – mobilizacja litewskich władz i opinii publicznej, które wspólnie udaremniły pierwsze ataki.
Litewski kontrwywiad ostrzega w swym oficjalnym oświadczeniu, na łamach LRT, że podobne próby mogą być kontynuowane. Najlepszą obroną pozostaje krytyczna analiza treści w mediach społecznościowych i niezwłoczne zgłaszanie każdej podejrzanej aktywności do VSD.
Z tej racji należy zadać pytanie, czy polskie służby mają świadomość, że tego typu operacja może być przeprowadzona na terenie Polski, której celem będzie wielomilionowa diaspora ukraińska i białoruska?
WIDEO: Na „pasku”, czyli jak Mińsk atakuje migrantami