Za Granicą
Kto i dlaczego ujawnił tajne dokumenty dotyczące wojny w Ukrainie?
Po tym, jak w sieci pojawił się pakiet niejawnych amerykańskich dokumentów dotyczących Ukrainy, nasuwa się pytanie czy w USA doszło do największego wycieku danych wywiadowczych od czasów Edwarda Snowdena. Według CNN, akta prawdopodobnie zawierały tajne informacje na takie tematy, jak: operacje PMC Wagnera w Afryce, sposoby przekazywania ofensywnej broni Ukrainie przez Izrael, dane wywiadowcze na temat powiązań między Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi a Rosją, obawy Korei Południowej dotyczące dostarczania amunicji dla USA i przeznaczonej do użycia na Ukrainie. Są one podobne do transzy tajnych dokumentów dotyczących Ukrainy, które krążyły w sieci w ostatnich tygodniach, a których autentyczność potwierdzili w piątek rano przedstawiciele Białego Domu. Zostały one przygotowane między połową lutego a początkiem marca br. Departament Sprawiedliwości USA poinformował o rozpoczęciu śledztwa w tej sprawie we współpracy z Pentagonem i odmówił dalszych komentarzy. Reprezentanci kilku agencji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe przyznają, że to nie koniec, a dokumentów może być jeszcze więcej.
Część informacji wywiadowczych, które wyciec miały w ostatnich tygodniach, mogła pochodzić od partnerów "Sojuszu Pięciorga Oczu" (tym mianem określana jest wspólnota wywiadowcza USA, Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii i Kanady), ale wydaje się, że dokumenty zostały zdobyte i ujawnione przez kogoś, kto uzyskał dostęp do amerykańskiego systemu wywiadowczego, ponieważ niektóre z nich mają oznaczenia wskazujące, że ich zawartość nie została nawet udostępniona najbliższym partnerom. W USA, podaje CNN, prowadzone mają być obecnie oceny i analizy akt, które mają odpowiedzieć m.in. na pytanie, czy jakieś informacje nie pochodzą z zasobów wywiadowczych krajów wchodzących w skład wspomnianego sojuszu. Wspólnota, co więcej, oczekiwać ma na komunikat w sprawie potencjalnych strat. Pentagon miał zostać nawet zmuszony do podjęcia czynności w celu ograniczenia przepływu wrażliwych dokumentów, które są zwykle dostępne każdego dnia dla setek osób w całym rządzie. Departament Obrony badać też ma swoje listy dystrybucyjne, aby sprawdzić, kto otrzymuje te raporty.
Mick Mulroy, będący w przeszłości oficerem CIA i zastępcą asystenta sekretarza obrony, na którego powołuje się The Daily Telegraph, powiedział, że wyciek tajnych dokumentów stanowi "znaczące naruszenie bezpieczeństwa", które może utrudnić ukraińskie planowanie wojskowe. "Ponieważ wiele z nich to zdjęcia dokumentów, wydaje się, że był to celowy wyciek dokonany przez kogoś, kto chciał zaszkodzić wysiłkom Ukrainy, USA i NATO" - stwierdził Mulroy. Także Phillip Ingram, emerytowany oficer brytyjskiego wywiadu wojskowego stwierdził, że wyciek jest "bardzo znaczący" i "pokazuje porażkę na najwyższych poziomach klasyfikacji (...) Są to (dokumenty - przyp. red.) ściśle tajne, codzienne dokumenty informacyjne dla wyższych decydentów w USA na szczeblu połączonych szefów – lub potencjalnie prezydenckich".
Według Arica Tolera z portalu Bellingcat, który prześledził oś czasu publikacji dokumentów w sieci, pojawiły się one już w lutym i marcu 2022 roku i były kaskadowo rozpowszechniane: "W sumie ponad 30 ujawnionych dokumentów zostało udostępnionych na serwerze WowMao Discord 1 i 2 marca. 10 plików zostało umieszczonych na serwerze Minecraft Map Discord 4 marca". Jak wylicza Tolera, "5 kwietnia 3 z tych plików zostały opublikowane na 4chan, a 5 (w tym sfabrykowany dokument) na rosyjskich kanałach Telegram". Co ciekawe, żaden z niech nie został zeskanowany. Były one raczej sfotografowane w tym samym miejscu z przedmiotami, takimi jak myśliwska luneta czy klej Gorilla Glue. Widoczne są też zagniecenia w tle dokumentów datowanych na początek marca. To tak, jakby zostały pospiesznie złożone i wepchnięte do kieszeni przed wyjęciem z bezpiecznego miejsca.
Wywiadowcza taktyka ujawniona?
Według CNN i Reuters, ujawnione materiały ukazują w jaki sposób USA prowadzą działalność wywiadowczą zarówno wobec sojuszników, jak i przeciwników, a ich ujawnienie może zagrozić wrażliwym źródłom i relacjom zagranicznym. Przedstawiają one skalę podsłuchiwania przez Amerykanów kluczowych stronników, w tym Korei Południowej, Izraela i Ukrainy. Dyplomaci z niektórych z wymienionych krajów powiedzieli CNN, że publiczne ujawnianie tych informacji jest frustrujące i szkodliwe dla reputacji USA. Pokazują one także w jakim stopniu ich wywiad spenetrował Ministerstwo Obrony FR i PMC Wagner, głównie poprzez przechwyconą komunikację i źródła osobowe, które mogą zostać teraz odcięte lub wystawione na niebezpieczeństwo. Ukazują one też kluczowe słabości ukraińskiego uzbrojenia, obrony przeciwlotniczej, składu i gotowości bojowej w krytycznym momencie wojny, gdy armia ukraińska przygotowuje się do rozpoczęcia kontrofensywy przeciwko Rosjanom. Jeden z dokumentów ujawnia, że USA szpiegowały Wołodymyra Zełenskiego. Nie jest to zaskakujące, powiedziało źródło zbliżone do prezydenta Ukrainy, ale ukraińscy urzędnicy są głęboko sfrustrowani wyciekiem.
Kurt Volker, z Centrum Analiz Polityki Europejskiej, na którego powołuje się "The Hill", powiedział, że wyciek jest niepokojący, ponieważ daje światu "migawkę" amerykańskich ocen i sądów na temat wojny w Ukrainie. "To sygnalizuje Ukraińcom, Rosjanom i innym co myślimy " i "może dać pewne wskazówki co do jakości naszych informacji, skąd je bierzemy (...) spowoduje, że ludzie, od których zbieramy, zamkną się" - ocenił. Szczególnie jeśli dokumenty zawierają informacje o ukraińskiej obronie przeciwlotniczej. Jeden z nich, datowany na 23 luty br. mówi, że pociski dla S300 wyczerpią się do maja, podczas gdy pociski do systemu rakietowego 9K37 Buk (SA-11 Gadfly) wyczerpane zostaną do końca marca. Według NATO, oba systemy stanowią 89 procent ukraińskiej obrony powietrznej i są kluczowe w odpieraniu częstych rosyjskich ataków rakietowych. W tej sprawie Zełenski i najwyżsi urzędnicy bezpieczeństwa mieli spotkać się 7 kwietnia 2023 roku. Rozmowy miały dotyczyć sposobów zapobiegania wyciekom. Ukraina z tego powodu już zmieniła niektóre ze swoich planów wojskowych - powiedziało CNN źródło zbliżone do prezydenta Zełenskiego. Inny raport wywiadu mówi, że Chiny mogą wykorzystać ukraińskie ataki na cele w głębi Rosji "jako okazję do uznania NATO jako agresora i mogą zwiększyć pomoc dla Rosji, jeśli uznają, że ataki były znaczące".
W dokumentach opisane mają być też szczegółowo rozmowy dwóch wysokich rangą funkcjonariuszy bezpieczeństwa narodowego Korei Południowej. Dotyczyć mają obaw Rady Bezpieczeństwa Narodowego tego kraju związanych z wnioskiem USA o sprzedaż amunicji, która zostanie wysłana na Ukrainę, co z kolei naruszy politykę tego państwa, aby nie dostarczać broni krajom w stanie wojny. Z akt wynika, że jeden z urzędników zasugerował wówczas sposób na obejście tej polityki bez faktycznej jej zmiany, poprzez sprzedaż amunicji Polsce, z którą podpisano duże kontrakty na dostawy czołgów, samolotów i innej broni po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę. Według The New York Times, prezydent Yoon Suk Yeol stwierdził, że południowokoreańskie prawo zabraniające dostarczania broni do krajów zaangażowanych w konflikt zbrojny utrudnia wysyłanie broni do Ukrainy. Sprawa ta ma być przedmiotem jego rozmów z Joe Bidenem, zaplanowanej na 26 kwietnia podczas jego wizyty państwowej w Waszyngtonie.
Czytaj też
W Izraelu kontrowersję wywołał, znajdujący się wśród udostępnionych w sieci dokumentów, raport CIA mówiący, że Mossad zachęcał do protestów przeciwko polityce Natanjahu. Jak można w nim przeczytać, "w tym kilka wyraźnych wezwań do działania". Biuro premiera Izraela odpowiedziało w imieniu Mossadu w niedzielę rano, nazywając dokument "kłamliwym i bez jakichkolwiek podstaw (...)". "Mosad i jego wyżsi urzędnicy nie zachęcali – i nie zachęcają – personelu agencji do przyłączenia się do demonstracji przeciwko rządowi, demonstracji politycznych lub jakiejkolwiek działalności politycznej" - głosi oświadczenie. W pliku zatytułowanym "Izrael: Ścieżki udzielania ofensywnej broni Ukrainie" stwierdzono, że rząd tego kraju "prawdopodobnie rozważy jej przekazanie pod rosnącą presją USA lub postrzeganą degradacją" w relacjach z Rosją.
Według Associated Press, z dokumentu "Rosja: Zjednoczone Emiraty Arabskie: Pogłębianie relacji wywiadowczych" wynika, że obydwa państwa zawiązały nowe porozumienie przeciwko USA i Wielkiej Brytanii. "W połowie stycznia funkcjonariusze FSB twierdzili, że funkcjonariusze służb bezpieczeństwa ZEA i Rosji zgodzili się współpracować przeciwko amerykańskim i brytyjskim agencjom wywiadowczym". ZEA prawdopodobnie postrzegają współpracę z rosyjskim wywiadem jako okazję do "wzmocnienia rosnących więzi między Abu Zabi a Moskwą i zróżnicowania partnerstw wywiadowczych w obliczu obaw związanych z wycofaniem się USA z regionu" – podsumowano.
Ujawniono także, że penetracja wywiadowcza Ministerstwa Obrony FR i PMC Wagner Group sięga głębiej niż wcześniej sądzono. Wiele informacji o Rosji uzyskano poprzez przechwycone komunikaty. W efekcie Rosjanie mogą teraz zmienić metodę łączności. Źródła osobowe mogą być również zagrożone. Mapy ruchów i zdolności rosyjskich wojsk pochodzą prawdopodobnie częściowo z sieci agenturalnej, co budzi obawy o jej bezpieczeństwo. USA uzyskały też rosyjskie plany ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną i komunikacyjną, jak też strategię walki z czołgami NATO. Pokazują one obawy co do PMC Wagner, zatrudniającej tysiące najemników i prowadzonej przez nią rekrutacji wśród rosyjskich skazańców. Podkreśla się "stały wpływ jej przywódcy na Putina". Jeden z raportów mówi też o planach dotyczących wzmocnienia obecności PMC w Afryce i na Haiti oraz planach potajemnego pozyskiwanie broni od Turcji. Na początku lutego wysłannicy Wagnera mieli spotkać się z "tureckimi kontrahentami w celu zakupu broni i sprzętu z Turcji" - czytamy w jednym z dokumentów, w którym znalazły się też sugestie, że nabywcą zastępczym miała być republika Mali.
Thomas Rid, politolog i profesor Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Baltimore, ekspert w dziedzinie badań nad metodami dezinformacji, powiedział CNN: "Historycznie rzecz biorąc, jeśli agencja wywiadowcza ma dostęp do tajnych materiałów przeciwnika i decyduje się sfałszować niektóre z nich, zazwyczaj nie podaje do wiadomości publicznej obu wersji tych dokumentów". "To tylko ułatwia wykrywanie faktów, a tym samym mija się z celem" - mówił Rid. Także Jim Sullivan, były specjalista od operacji cybernetycznych w Agencji Wywiadu Obronnego, uważa - w rozmowie z CNN - że "jest bardzo mało prawdopodobne, aby Rosja skompromitowała główne źródło wykorzystywane do informowania przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów o niewielkim zwycięstwie dezinformacyjnym". Natomiast Dmitrij Alperowicz, rosyjski analityk i prezes wykonawczy Silverado Policy Accelerator stwierdził, że "wyciek tych dokumentów może wyrządzić znaczne szkody ukraińskiej kontrofensywie, ponieważ informacje te skutecznie dostarczają Rosji ukraińskie plany działań – obszerne informacje o zdolnościach brygad, które byłyby zaangażowane w nadchodzącą kontrofensywę".
Czytaj też
Rosja wyjątkowo milczy w sprawie przecieków. Agencja TASS ograniczyła się do opublikowania dokumentów. Rosyjscy blogerzy wojskowi wydają się być wręcz sceptyczni. Kanał na Telegramie War Chronicle wskazuje błędy ortograficzne w materiale, a inny, jeden z najbardziej znanych kanałów, "Rybar", z ponad milionem obserwujących na tym komunikatorze, nazwał wszystko "kontrolowanym wyciekiem i masową kampanią dezinformacyjną", zmierzającą do tego, by Ukraińcy wyglądali na nieprzygotowanych i obliczoną na to, by ostatecznie skłonić Rosję do popełnienia błędu. Daniel Hoffman, były oficer CIA w swej wypowiedzi dla Reuters, powiedział, że biorąc pod uwagę wcześniejsze działania rosyjskich służb wywiadowczych, jest "wysoce prawdopodobne", że Rosjanie umieścili dokumenty związane z Ukrainą w ramach rosyjskiej operacji dezinformacyjnej. Takie operacje są "klasyczną" praktyką rosyjskich służb polegającą na ujawnianiu autentycznych dokumentów, w których umieszczają fałszywe informacje. Celem wydaje się być wbicie klina między Ukrainę a USA, będące największym dostawcą wsparcia wojskowego dla Kijowa.
Źródło "wycieku"
- Wersja 1: Źródło jest wewnątrz amerykańskich służb wywiadowczych lub Pentagonu. Jak zauważa Reuter, wersja ta jest poparta szeroką gamą materiałów, które pojawiły się w sieci, w tym materiałów o Bliskim Wschodzie i Chinach. Można zatem przypuszczać, że zostały one opublikowane przez Amerykanina pracującego w strukturach rządowych, a nie sojusznika USA. "Teraz główny nacisk kładziony jest na wersję, że jest to przeciek ze Stanów Zjednoczonych, ponieważ wiele dokumentów znajdowało się tylko w rękach Amerykanów" - powiedział Michael Mulroy, były wysoki urzędnik Pentagonu.
- Wersja 2: Dokumenty zostały opublikowane przez "agenta" związanego z Rosją. Amerykańscy urzędnicy przyznają, że w przecieki może być zamieszany Amerykanin powiązany z Rosją - donosi Reuter.
- Wersja 3: Opublikowane dokumenty nie są autentyczne. Niektórzy obserwatorzy uważają, że materiały publikowane w sieci mogą być sfałszowane. "Nie należy z dużym prawdopodobieństwem wykluczać, że taki wyciek tajnych informacji, dokładnie w okresie intensyfikacji działań wojennych i post factum dokonanych wydarzeń odzwierciedlonych w dokumentach, jest dezinformacją zachodniego wywiadu w celu wprowadzenia w błąd naszego dowództwa w celu zidentyfikowania strategii wroga w nadchodzącej kontrofensywie" - pisze na kanale Telegramu prorosyjski portal "The Grayzone".
Zgoła inny pogląd reprezentuje Wasilij Kaszyn, dyrektor Centrum Kompleksowych Studiów Europejskich i Międzynarodowych Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Moskwie. Powiedział on w rozmowie z RTVI (jeden z największych rosyjskojęzycznych multimedialnych nadawców poza Rosją, który jest własnością Mikayela Israyelyana), że wyciek informacji nie będzie w stanie zasadniczo zmienić planów wojsk ukraińskich. "Informacje, które wyciekły bezpośrednio, mają charakter ogólny i nie zawierają konkretnych planów. Jednocześnie sam fakt publikacji takich tajnych materiałów świadczy o ogromnych problemach we wsparciu kontrwywiadu w Pentagonie, sił amerykańskich w Europie oraz w systemie amerykańskiej pomocy dla Ukrainy". Jego zdaniem dokumenty mogły zostać opublikowane przez rosyjski wywiad i dowodzi to, że Rosja ma obszerne informacje na temat planowania wojskowego USA i Ukrainy. "Oznacza to, że nawet przegrywając w niektórych taktycznych epizodach, Rosja jest w stanie prawidłowo ocenić plan wroga i zbudować odpowiednią strategię" - twierdzi Kaszyn. Jak mówi, USA i Ukraina mogą nie wiedzieć, ile informacji uzyskał rosyjski wywiad, ponieważ nie wszystkie materiały mogły zostać upublicznione. Jednocześnie może być już za późno na zmianę planów wojsk ukraińskich, więc najprawdopodobniej ofensywa "tak czy inaczej rozpocznie się według starego scenariusza". Jeśli te dokumenty zostały umieszczone w sieci przez stronę rosyjską, to świadczy o przewadze Rosjan w wywiadzie strategicznym. "Skala przecieków sugeruje, że Rosja, choć pozostaje w tyle pod względem wywiadu taktycznego oraz wykorzystania satelitów i systemów elektronicznych, ma przewagę w zakresie wywiadu strategicznego" - ocenił. Zdaniem Kaszyna, przecieki mogły zostać przeprowadzone w celu "zdemoralizowania" USA i Ukrainy, a także sprowokowania serii długotrwałych procesów i śledztw, które zdezorganizują pracę ich służb wywiadowczych. Wpłyną one również na stosunki Amerykanów z innymi krajami wspierającymi Ukraińców, co ostatecznie okaże się pozytywne dla strony rosyjskiej. "To pogorszy relacje i zmniejszy wzajemne zaufanie między USA a sojusznikami. (...) Przecieki wskazują między innymi na poważne problemy z dyscypliną i bezpieczeństwem informacji w amerykańskich strukturach zaangażowanych na kierunku ukraińskim" - uważa.
Ujawnienie niejawnych materiałów służb USA w takiej skali, jak to ma obecnie miejsce, jest niewątpliwie dla nich ciosem wizerunkowym. Treści zawarte w nich już spowodowały zaniepokojenie i wzbudziły wątpliwości wśród sojuszników. Szef Australijskich Sił Obronnych, generał Angus Campbell, na którego powołuje się The Guardian, stwierdził że przecieki są "potencjalnie szkodliwe i ich rozpowszechnianie może podważyć zaufanie między sojusznikami". Abstrahując czy rosyjskie służby były inspiratorem tego przecieku, czy też nie, to jedynie Rosja może odnieść z niego wymierne korzyści. Uzyskała ona doskonałe pozycję do prowadzenia operacji wpływu, których celem nie jest przede wszystkim przekonanie do rosyjskich racji, lecz wzbudzenie wątpliwości co do polityki prowadzonej przez USA i wspierania Ukrainy. Aby osiągnąć te cele, Rosja gotowa byłyby nawet posunąć się do ryzykownych operacji, które mogłyby spowodować straty w ich aktywach, pokazując w ten sposób że kontrolują sytuację uzyskując informację z samego Pentagonu.
Czytaj też
Warto jednak zwrócić uwagę, że tego typu działania mogą być bronią obosieczną. Podczas gdy Rosja bez wątpienia będzie próbowała wykorzystać wyciek do wzbudzenia wątpliwości wobec USA, to jednak skala penetracji służb wywiadowczych rosyjskich kręgów decyzyjnych wskazuje wyraźnie na brak skuteczności FSB. Leonid Reszetnikow, gen. SWR w stanie spoczynku w programie "60 Minut" (emitowanym na kanale Rasija 1) powiedział, że dokumenty zawierają informacje, których "wróg - Amerykanie - nie powinien wiedzieć o nas i naszych planach". Z kolei brytyjski Financial Times stwierdził w swym komentarzu, że zaistniała sytuacja "zasiała chaos i paranoję wśród aparatu bezpieczeństwa narodowego Waszyngtonu przed krytycznym momentem wojny w Ukrainie, a siły Kijowa spodziewają się wkrótce rozpocząć kontrofensywę przeciwko Moskwie". Ponadto, ujawnienie dokumentów "może zagrozić nie tylko informacjom krytycznym dla kształtowania polityki w Ameryce, ale także potencjalnie bezpieczeństwu osób dostarczających dane wywiadowcze". Natomiast według Time, w miarę rozwoju prowadzonego dochodzenia administracja waszyngtońska przygotowuje się na możliwość, że w sieci może pojawić się więcej niejawnych dokumentów. Cytowany przez tygodnik John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, stwierdził: "Nie wiemy, kto za tym stoi. Nie wiemy, jaki jest motyw. Nie wiemy, co jeszcze może tam być". Zapytany, czy wyciek został powstrzymany, odpowiedział: "Nie wiemy. Naprawdę nie".
Chinol
Edward Swonden twierdzi ze wspolczensie nie jest mozliwe juz ujawnanie takich dokumatow jesli nie ma na to zgody. Zabezpocznia sa tak duze ze kazdy dokunert moze zosac zabkowany w kazdym momencie. Nikt sie nie dowie. To juz inne czasy.
Andrzej ze Szczecina
Nie wiem kto to zrobił, ale ważne jest raczej jaki to będzie miało wpływ na politykę międzynarodową. Śledztwa będą nie tylko w USA, a sprawa nie dotyczy tylko Rosji i Ukrainy. Zobaczymy jaki będzie rozwój sytuacji. Propaganda może kłamać, ale wojna toczy się w świecie realnym, giną prawdziwi ludzie, niszczony jest prawdziwy sprzęt i zużywana jest prawdziwa amunicja. Wygra ta strona, która uzyska przewagę, a nie ta, która to ogłosi swoim obywatelom. Czy Rosja straciła 10 tyś ludzi, 100 tyś czy milion? Toczy wojnę. Jakie straty ma Ukraina? Toczy wojnę. Kto wygra, zobaczymy, a po wojnie poznamy też liczby. Wtedy zobaczymy kto kłamał, a kto nie i wtedy poznamy konsekwencje. Lepiej, żeby dane propagandowe były prawdziwe, bo inaczej ludzie będą niezadowoleni i wtedy odbije się to negatywnie na ich rządach. Może na rządzie rosyjskim, może na rządzie USA lub Polski. Czy podane dane są prawdziwe, czy nie? Zobaczymy. Oby szybko, bo mam nadzieję, że wojna się skończy szybko.