Francusko-chińska wojna o samoloty

Francuski wywiad ujawnił, że Chiny prowadzą „wielowarstwową kampanię wpływu”, której celem jest zdyskredytowanie samolotów myśliwskich Rafale i utrudnienie ich sprzedaży na rynkach międzynarodowych. Jak podaje Al Jazeera, działania te nasiliły się po starciach lotniczych w maju br. między Indiami a Pakistanem, gdy Islamabad ogłosił zestrzelenie trzech francuskich maszyn. Informację tę błyskawicznie podchwyciły i nagłośniły chińskie oraz pakistańskie konta w mediach społecznościowych.
Kluczowym elementem operacji są naciski dyplomatyczne. Jak donosi Halifax CityNews, ataszaty wojskowe w chińskich ambasadach odwiedzały ministerstwa obrony państw będących klientami Rafale, przede wszystkim Indonezji, sugerując rezygnację z kolejnych transz samolotów na rzecz chińskich J-10C. Macedoński dziennik Sloboden Pečat zauważa, że działania te wpisują się w szerszą „wojnę narracji” między Pekinem a Zachodem, w której Chiny promują własny przemysł zbrojeniowy, odwołując się do doświadczeń swojego sojusznika, Pakistanu.
Z kolei anglojęzyczne wydanie France 24 podkreśla, że fakty przedstawiają się inaczej. Francuskie Ministerstwo Obrony potwierdza utratę jedynie jednego Rafale, który towarzyszył samolotom Su-30 i Mirage 2000, a nie trzech, jak utrzymuje Islamabad. Podobne zabiegi odnotowano również w Egipcie i Katarze, co wpisuje się w szerszą rywalizację Pekinu z Paryżem o wpływy na rynkach Azji i Bliskiego Wschodu.
Równolegle prowadzona jest ofensywa w internecie. Jak informuje Al Jazeera, w sieci pojawiło się ponad tysiąc nowo utworzonych kont, które publikują zmanipulowane zdjęcia wraków, grafiki wygenerowane przez sztuczną inteligencję oraz fragmenty gier wideo przedstawiane jako nagrania bojowe. Analiza francuskiego Ministerstwa Obrony wykazała, że w wielu przypadkach wykorzystywano stare fotografie samolotów MiG-21, podpisując je jako zniszczone Rafale. Zdaniem France 24, nagłośnienie rzekomego sukcesu Pakistanu pozwoliło Chinom promować tezę o słabości francuskiej technologii. Halifax CityNews podkreśla jednak, że Paryż potwierdza utratę tylko jednego Rafale, a nie trzech, jak twierdzi Islamabad.
Czytaj też
Stawką są kontrakty warte miliardy dolarów. Jak podaje The Times of India, koncern Dassault Aviation sprzedał dotychczas 533 samoloty Rafale, z czego 323 na eksport. Indonezję wiąże umowa na 42 maszyny, a kolejne państwa, takie jak Kolumbia czy Serbia, rozważają podpisanie kontraktów. Według The Telegraph chińscy dyplomaci przekonują rządy tych krajów, że Rafale to „przestarzała platforma”, promując pakiet J-10C z pociskami PL-15 jako tańszy i bardziej skuteczny.
Pekin zaprzecza zarzutom. Jak pisze The Times of India, chińskie Ministerstwo Obrony nazwało oskarżenia „bezpodstawnymi plotkami i oszczerstwami”, podkreślając, że Chiny prowadzą „odpowiedzialną politykę eksportu uzbrojenia”. Paryż odpowiada, że mamy do czynienia z klasyczną wojną informacyjną, która zagraża francuskiej suwerenności przemysłowej. Analitycy francuskiego resortu obrony oceniają, że dezinformacja może realnie zaszkodzić przyszłym sprzedażom Rafale.
Czytaj też
Jak zauważa magazyn Veille Mag, reakcja władz była początkowo spóźniona, a głos w obronie myśliwca zabierał głównie prezes Dassault Aviation, Éric Trappier. Portal Avion-Chasse.fr przypomina, że producent odpiera zarzuty, podkreślając wysoki wskaźnik gotowości bojowej Rafale oraz przewagę radaru AESA i pocisków Meteor, których chińscy konkurenci wciąż nie oferują. Zdaniem francuskich ekspertów, jeśli potwierdzi się, że Pekin wykorzystuje placówki dyplomatyczne do sabotowania zagranicznych ofert, konflikt handlowy może przerodzić się w kolejny front napięć politycznych między Unią Europejską a Chinami.
WIDEO: Nadinsp. Boroń o nowej mieszkaniówce: musimy wyrównać szanse, które dziś mają żołnierze