Drony jako narzędzie rosyjskiego wywiadu i zastraszania

Rosja coraz częściej wykorzystuje drony szpiegowskie do prowadzenia działań wywiadowczych i demonstracji siły wobec państw NATO. Problem, który jeszcze kilka lat temu wydawał się marginalny, dziś stanowi jedno z kluczowych wyzwań dla bezpieczeństwa Europy Środkowej i Północnej. Niepokój budzą nie tylko incydenty nad terytorium lądowym, ale także coraz liczniejsze przypadki wykorzystywania przestrzeni morskiej jako platformy operacyjnej dla bezzałogowców.
W Polsce problem rosyjskich dronów jest szczególnie widoczny. W miniony wee roku doszło do dwóch naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej przez niezidentyfikowane drony. Sytuacja wywołała alarm w wojsku, lecz intruzi szybko opuścili terytorium Polski.
Znacznie poważniejszy incydent miał miejsce 20 sierpnia 2025 roku, gdy rosyjski dron typu Gerbera eksplodował nad wschodnią Polską, powodując uszkodzenia budynków mieszkalnych. Choć nie odnotowano ofiar, zdarzenie unaoczniło realne zagrożenie dla ludności cywilnej oraz poważne luki w systemie obrony powietrznej.
Do tej serii incydentów należy dodać zdarzenie z 6 września 2025 roku, kiedy obiekt – określany przez służby jako „możliwy dron kontrabandy” – uderzył w ziemię i upadł w rejonie wschodniej Polski, niedaleko wsi Majdan-Sielec w województwie lubelskim, w odległości około 500 metrów od zabudowań. Z kolei 8 września w miejscowości Polatycze (woj. lubelskie) znaleziono drona, który spadł około 300 metrów od przejścia granicznego w Terespolu.
Czytaj też
Jeszcze poważniejsza sytuacja dotyczy Niemiec. Według portalu Euronews, w pierwszych trzech miesiącach 2025 roku zarejestrowano tam ponad 530 incydentów z udziałem dronów nad wschodnią częścią kraju. Bezzałogowce obserwowały m.in. bazy Bundeswehry, terminale LNG oraz linie kolejowe wykorzystywane do transportu broni dla Ukrainy.
Jak zauważa Euronews, problemem jest rozmyta odpowiedzialność za bezpieczeństwo: Bundeswehra chroni wyłącznie własne obiekty, natomiast cywilna infrastruktura pozostaje w gestii operatorów i Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Prowadzi to do braku koordynacji i opóźnień w reagowaniu.
Równocześnie niemieckie wojsko zmaga się z ograniczeniami prawnymi – nawet w przypadku obecności drona nad bazą wojskową obowiązuje zasada proporcjonalności, co oznacza, że użycie broni jest dopuszczalne tylko w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. To powoduje, że większość rosyjskich bezzałogowców może swobodnie operować, a ich zestrzelenie byłoby prawnie i politycznie ryzykowne.
Niemieckie władze próbowały rozwiązać ten problem. Jak pisze Financial Times, w styczniu 2025 roku gabinet ówczesnego kanclerza Olafa Scholza zatwierdził projekt nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie lotniczym (LuftSiG), przewidujący, że Bundeswehra będzie mogła zestrzeliwać podejrzane drony, jeśli policja nie będzie w stanie skutecznie interweniować. Reuters podkreśla, że ustawa zobowiązuje do podejmowania takich decyzji wyłącznie na wniosek władz cywilnych i tylko w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia.
Według Reutersa, rząd planował uchwalenie zmian jeszcze przed wyborami federalnymi w lutym 2025 roku, lecz proces legislacyjny przeciąga się ze względu na spory polityczne. Tymczasem rosyjskie drony pojawiały się w coraz bardziej strategicznych miejscach. The Times informował o serii incydentów w Bawarii, gdzie nad poligonem wojskowym zauważono około dziesięciu bezzałogowców o dużym zasięgu, różniących się od typowych modeli cywilnych. Zdaniem The Times, mogły one testować niemiecką obronę powietrzną i mapować infrastrukturę wojskową.
Czytaj też
Problem rosyjskich dronów szpiegowskich dotyczy także krajów południowej i wschodniej flanki NATO. Agencja AP News donosiła, że podczas ataków na ukraińskie porty nad Dunajem drony Shahed kilkukrotnie naruszały przestrzeń powietrzną Rumunii i Mołdawii. W jednym przypadku Rumunia poderwała myśliwce F-16, aby zareagować na zagrożenie, a Mołdawia wezwała rosyjskich dyplomatów na rozmowę. Z kolei litewskie media alarmowały o wtargnięciu dwóch rosyjskich dronów typu Gerbera w głąb terytorium Litwy – jeden z nich przeleciał aż 100 kilometrów od granicy.
Coraz wyraźniej widać, że Rosja stosuje hybrydową taktykę nie tylko w przestrzeni powietrznej nad lądem, lecz także na morzu. Holenderski portal NLTimes, powołując się na dziennikarzy śledczych platformy Pointer, ujawnił, że w maju 2025 roku dwa rosyjskie statki handlowe mogły wypuszczać drony nad Morzem Północnym. Niezależny rosyjski portal Meduza, we współpracy z The Dossier Center, przeanalizował trasy rosyjskich jednostek cywilnych w rejonie Morza Północnego i Kilonii, wskazując na ich wykorzystanie do operacji wywiadowczych.
Fiński serwis Yle News donosił, że statek HAV Dolphin przez całe lato 2025 roku był monitorowany przez europejskie służby, podejrzewany o udział w takich operacjach. Podobne ustalenia przedstawił UK Defence Journal, wskazując, że ta sama jednostka mogła odpowiadać za loty dronów nad niemieckimi instalacjami wojskowymi i w pobliżu patrolowców, co wywołało wzmożoną czujność Bundeswehry.
Na rosnące zagrożenie reaguje także NATO. Jak podała agencja AP News, sojusz ogłosił misję ochrony podmorskich kabli w rejonie Morza Bałtyckiego, uznając, że rosyjskie drony mogą służyć nie tylko do obserwacji, ale także do przygotowania sabotażu infrastruktury krytycznej. Według Reutersa, władze duńskie ogłosiły plan przeznaczenia 600 milionów dolarów na budowę nowych okrętów obserwacyjnych, które będą patrolować Bałtyk i Morze Północne, aby lepiej wykrywać i neutralizować takie zagrożenia.
Rosyjskie drony szpiegowskie stały się obecnie jednym z symboli współczesnej wojny hybrydowej. Jak zauważa Euronews, obecne systemy obrony w Europie nie są wystarczająco przygotowane do neutralizowania tego typu zagrożeń, a prawne ograniczenia paraliżują możliwość skutecznej reakcji. Według Financial Times, problem wymaga nie tylko zmian legislacyjnych, ale także inwestycji w technologie wykrywania, neutralizacji i zakłócania dronów, zarówno w przestrzeni powietrznej, jak i morskiej.
Widać, że drony służą Rosji nie tylko do prowadzenia działań zbrojnych na Ukrainie, ale także do testowania odporności całej Europy. Coraz częstsze incydenty w Polsce, Niemczech, Rumunii czy nad Morzem Północnym pokazują, że bezpieczeństwo kontynentu wymaga nowych strategii i środków, a zlekceważenie tego zagrożenia mogłoby mieć poważne konsekwencje dla całego NATO.
Czytaj też
Operacje dronowe nie powinny być traktowane jako incydentalne, gdyż doskonale wpisują się w rosyjską wizję wojny hybrydowej, którą w 2022 roku nakreślił doktor nauk wojskowych pułkownik Aleksander Bartosz. W artykule „Prawa i Zasady Wojny Hybrydowej”, opublikowanym na platformie Cyberleninka.ru, przedstawił on zasady działania wywiadu oparte na kompleksowym oddziaływaniu na wszystkie sfery życia przeciwnika: od przestrzeni kosmicznej i cybernetycznej, przez gospodarkę i kulturę, po świadomość społeczną. Stwierdza m.in., że „rozpoznanie hybrydowe jest prowadzone na całym terytorium wroga i poza nim, a jego celem jest zapewnienie strategicznej przewagi w »szarej strefie«”.
Według niego kluczowe znaczenie ma antycypacyjne rozpoznanie słabości wroga, manipulowanie emocjami i poglądami społeczeństw, elastyczne dowodzenie oraz ciągły rekonesans. Analiza Bartosza pozwala lepiej zrozumieć, że rosyjskie operacje dronowe nie są improwizacją, lecz realizacją długofalowej strategii rosyjskiego wywiadu, która traktuje strach, chaos i erozję zaufania jako skuteczną broń.
WIDEO: Wiceminister finansów: wszyscy funkcjonariusze powinni być traktowani równo, jeśli wykonują te same zadania