Za Granicą
Dania ogranicza kontrole na granicach
Rząd Danii od piątku znacznie ogranicza kontrole na granicy z Niemcami, wprowadzone w styczniu 2016 roku w związku z falą migracyjną oraz całkowicie rezygnuje z legitymowania podróżnych przybywających ze Szwecji.
"Zmieniamy priorytet. Chcemy, aby ogólnie mniej podróżnych było kontrolowanych, a policja przeprowadzała kontrole wyrywkowo na podstawie profesjonalnej oceny" - podkreśliło w komunikacie ministerstwo sprawiedliwości Danii.
Zdaniem szefa duńskiej dyplomacji Larsa Lokke Rasmussena decyzja o otwarciu granic nie wpłynie na pogorszenie bezpieczeństwa. "Uwalniamy zasoby, stawiając na inteligentną kontrolę: drony, rozpoznawanie tablic rejestracyjnych oraz patrole w głębi kraju" - napisał w komentarzu. "To dobry dzień dla swobodnego przemieszczania się" - dodał.
Czytaj też
Kontrole na granicy między Danią a Niemcami powodowały korki, podobnie ruch ograniczała konieczność legitymowania osób wjeżdżających do Kopenhagi mostem nad cieśniną Sund. Szczególnie poszkodowani byli Szwedzi pracujący w duńskiej stolicy. Jednocześnie władze Szwecji wciąż utrzymują własne wyrywkowe kontrole podróżnych wjeżdżających z Danii.
Niemieckie wątpliwości
W przeciwieństwie do Danii, kontrole mogą wrócić m.in. na polsko-niemieckiej granicy. Jak wynika z informacji docierających z Niemiec, ministrowie spraw wewnętrznych Brandenburgii i Saksonii domagają się wprowadzenia stacjonarnych kontroli na granicy z Polską i Czechami w celu ograniczenia nieuprawnionych wjazdów uchodźców. Michael Stuebgen i Armin Schuster skierowali w tej sprawie list do federalnej minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser przed zaplanowanym na środę szczytem w sprawie uchodźców.
Czytaj też
W minionym tygodniu grupa parlamentarna CDU/CSU wezwała rząd Niemiec do "tymczasowego rozszerzenia kontroli odbywających się na granicy niemiecko-austriackiej na granice wewnętrzne z Polską, Czechami i Szwajcarią, dopóki utrzymuje się nadmiernie wysoka liczba nielegalnych wjazdów".
Przypomnijmy, Niemcy kontrolują granicę z Austrią w Bawarii od jesieni 2015 roku po tym, gdy dziesiątki tysięcy uchodźców i innych migrantów przedostały się z Grecji do Europy Zachodniej szlakiem bałkańskim.