Reklama

Za Granicą

Brutalny konflikt w rosyjskiej opozycji czy prowokacja FSB?

fot. jackmac34 / pixabay
fot. jackmac34 / pixabay

Wśród rosyjskiej opozycji wybuchł bezprecedensowy skandal. Fundacja Antykorupcyjna (FBK) oskarżyła byłego współwłaściciela Jukosu i opozycjonistę Leonida Nevzlina o zorganizowanie ataku na Leonida Wołkowa, byłego szefa FBK oraz innych współpracowników Nawalnego. Głównym dowodem jest rzekoma korespondencja Nevzlina, którą przekazał FBK współpracujący z nim Andriej Matus. Nie wiadomo, czy przekazane przez niego informacje są prawdziwe, czy też jest to narzędzie w rękach FSB.

Do ataku na Leonida Wołkowa doszło w Wilnie w połowie marca 2024 roku. Wołkowowi spryskano oczy gazem łzawiącym i pobito młotkiem. W kwietniu 2024 roku w Polsce zatrzymano dwóch podejrzanych o ten czyn, związanych - według informacji medialnych - ze środowiskiem pseudokibiców.

Reklama

FBK twierdzi, że weszła w posiadanie korespondencji elektronicznej, w której omawiane były szczegóły zamachu na Wołkowa. Skany z treściami rozmów opublikowane zostały zarówno przez rosyjskie media opozycyjne (m.in. Agents.media czy Theins.ru), jak i przez rosyjską telewizję państwową RT. Jej autentyczność mieli potwierdzić dziennikarze śledczy Michaił Maglow z Agents.media oraz Hristo Grozev, współzałożyciel portalu Bellingcat i stały współpracownik Theins.ru oraz Der Spiegel.

Według Theins.ru skany miały zostać przekazane przez Andrieja Matusa, o którym napisano, że „ma bliskie i silne powiązania z FSB i innymi służbami siłowymi”. W przeszłości miał być jednym z informatorów wydawanego przez Michaiła Chodorkowskiego portalu Dossier Center. Nie jest jednak wiadomo, co skłoniło go do przekazania tych informacji, ale według Theins.ru „próbował sprzedać” swoje materiały zwolennikom Nawalnego i interesował się „kwestiami wizowymi, tym jak zdobyć dokumenty, wyjechać (z Rosji - przyp. red.) i zniknąć”.

Czytaj też

Redakcja Dossier Center w wydanym oświadczeniu odcina się od współpracy z Matusem twierdząc, że kontakt z nim zerwała półtora roku temu. Z kolei sam Michaił Chodorkowski, w wypowiedzi dla rosyjskojęzycznego opozycyjnego portalu Meduza stwierdził, że ataki na Leonida Wołkowa, Iwana Żdanowa i Aleksandrę Pietraczkową, to odrażające przestępstwa, które powinny być dokładnie zbadane, a winni muszą zostać ukarani. Dodał też, że jeśli FBK chce go oskarżyć i ma na to dowody, to może skierować sprawę do sądu, a nie podstępnie niszczyć jego reputację. Leonid Nevzlin jest - według niego - wieloletnim partnerem biznesowym, współpracownikiem i przyjacielem. Mimo osobistych relacji, politycznie każdy z nich podąża jednak inną drogą, a poglądy Nevzlina na przyszłość Rosji znacznie różnią się od tego, co uważa Chodorkowski.

Jeśli chodzi o zarzuty wobec Leonida Nevzlina, oparte na informacjach opublikowanych przez Russia Today, to można wysnuć dwa wnioski. Albo to prawda, albo jest to prowokacja FSB i fałszerstwo, na które wydano dużo pieniędzy. Takie działania widzieliśmy już wielokrotnie, na przykład w sprawie Siergieja Magnitskiego. Z całkowicie zrozumiałych powodów, Chodorkowski skłania się ku drugiej wersji. Jest on też gotów zaakceptować wynik dochodzenia organów ścigania i sądów w demokratycznych krajach, nawet jeśli nie będzie on zgodny z jego wersją.

Reklama

Domniemanymi uczestnikami ujawnionej korespondencji są Andriej Matus, Leonid Nevzlin i prawnik Anatolij Blinow, który pod koniec lat 90. pracował dla Borysa Bieriezowskiego, został skazany za oszustwo w 2006 roku i obecnie - według The Bell - przebywa w Polsce. Z informacji zawartych w ujawnionej korespondencji wynika, że to Nevzlin zlecać miał Blinowowi wykonanie zamachu na Wołkowa. W pierwotnej wersji rozmówcy mieli, jesienią 2023 roku, omawiać plan porwania Wołkowa na Litwie i przewiezienia go do Rosji, co wymagałoby zgody FSB. Matus, w rozmowie z FBK, ma twierdzić, że plan przekazania „paczki” miał być uzgodniony pomiędzy Nevzlinem a petersburskim oddziałem FSB. Kanał rosyjskiego Telegramu „VChK-OGPU” pisze, że Matus może być współpracownikiem Dyrekcji Bezpieczeństwa Wewnętrznego FSB. Plan ten ulec miał jednak modyfikacji i sprawcy mieli zaatakować Wołkowa w Nowym Jorku, a cel sformułowano następująco: minimalne zadanie to pobicie, maksimum to „wózek inwalidzki”. Ale również ten atak się nie powiódł, a Wołkow został pobity w marcu w Wilnie. Jak twierdzi w rozmowie z FBK Andriej Matus, Nevzlin miał być niezadowolony z przebiegu akcji.

FBK oskarżyła także Nevzlina o organizowanie w 2023 roku ataków na innych działaczy rosyjskiej opozycji – m.in. na dyrektora FBK Iwana Żdanowa w Genewie oraz na ekonomistę Maksyma Mironowa i jego żonę Aleksandrę Petraczkową w Buenos Aires, która publikowała nagrania z perspektywy pierwszej osoby wykonane przez ludzi zaangażowanych w ataki. Wspomniany uprzednio Matus twierdzi, że od trzech lat pracuje dla Niewzlina i Michaiła Chodorkowskiego (z tym, że FBK nie stawia samemu Chodorkowskiemu żadnych zarzutów w tej sprawie). Miał on otrzymać m.in. zlecenie „monitorowania” Aleksieja Nawalnego przebywającego w tym czasie w Kolonii Karnej nr 6 w Mielechowie i by to robić miał przekazać dyrektorowi placówki łapówkę w wysokości 500 000 dolarów. Po pobiciu Wołkowa w Wilnie miał on też odebrać jego sprawcom telefony, którymi się posługiwali.

Kim jest Leonid Nevzlin

Według The Moscow Times, od lat 90-tych Nevzlin był wspólnikiem biznesowym Michaiła Chodorkowskiego. Najpierw jako szef działu public relations Banku Menatep, później jako jeden z menedżerów i akcjonariuszy koncernu naftowego Jukos. Uczestniczył też aktywnie w życiu publicznym i politycznym Rosji. W 1993-1994 roku był członkiem Rady Koordynacyjnej Ogólnorosyjskiego Ruchu „Przedsiębiorcy Nowej Rosji” i w tym samym 1993 roku kandydował do Dumy Państwowej ze stowarzyszenia „Preobrazhenie lat”. W latach 2001–2003 był członkiem Rady Federacji z Republiki Mordowii, a także pełnił funkcję subskrybenta Komisji Spraw Międzynarodowych. W latach 2001–2003 Nevzlin był także aktywny po dystrybucji Rosyjskiego Kongresu Żydów (REC); stał na czele Rady Społecznego Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Humanitarnego (RGGU) i angażował się w działalność charytatywną. Z jego inicjatywy w 2003 roku akcjonariusze Jukosu przeznaczyli 100 milionów dolarów na rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Humanistycznego.

Czytaj też

Na początku XXI wieku Jukos wdał się w procesy sądowe z państwem, które dotyczą wielu kwestii motywowanych politycznie. Rosyjskie organy ścigania oskarżyły firmę o uchylanie się od płacenia podatków. Nevzlin w 2003 roku wyjechał do Izraela, gdzie z racji swego żydowskiego pochodzenia otrzymał obywatelstwo. Władze rosyjskie zwróciły się do władz Izraela o jego ekstradycje, na którą te nie wyraziły zgody. W 2008 roku za unikanie płacenia podatków, oszustwo i zlecanie zabójstw - w tym min. Władimira Pietuchowa, burmistrza Nieftiejugańska, w którym mieściła się siedziba Jukosu, będącego w konflikcie z koncernem - został zaocznie skazany w FR na dożywocie. Po jego wyjeździe do Izraela, według magazynu Forbes, w 2004 roku jego majątek wynosił ponad 1,3 miliarda euro. W 2005 roku zakupił on udziały w izraelskich przedsiębiorstwach petrochemicznych, a w 2007 roku powiadomił o nabyciu 20 proc. udziałów w rafinerii kontroli w Hajfie. W 2011 roku Nevzlin stał się właścicielem 20 proc. opiniotwórczej izraelskiej gazety Haaretz, a w 2014 roku założył magazyn Liberal. W 2017 roku został inwestorem izraelskiego serwisu informacyjno-analitycznego „Szczegóły”. Nevzlin ostro krytykował działanie Kremla i wojnę rozpętaną przez Putina na Ukrainie. Napisał też, że winę za to ponoszą obywatele rosyjscy i określił ich „rosyjskim bydłem niewolników”.

Reklama

Nevzlin w oświadczeniu, (którego treść wcześniej została przekazana litewskiej policji - przyp. red.), opublikowanym przez kanał telegramu Sota, którego jest właścicielem, twierdzi, że on i jego partner Roman Żelażko (FBK nazywa go „ochroniarzem” Nevzlina) spotkali się z Blinowem w 2023 roku. Ten miał „przedstawić się jako adwokat, który może pomóc osobom prześladowanym przez reżim Putina w Rosji”. Za pomoc prawną, którą im udzielił, uzyskał wynagrodzenie. Natomiast „wiosną tego roku komunikacja Anatolija Blinowa stała się dziwna i prowokacyjna. W wiadomościach do Romana Żelazko, Anatolij Blinow prowokacyjnie próbował sprawić wrażenie, że to on zorganizował atak 12 marca na Leonida Wołkowa” – czytamy w oświadczeniu. Na potwierdzenie dołączono zrzuty ekranu z korespondencji Żelazki z Blinowem. Wynika z nich, że korespondencja odbywała się 14 i 18 marca br. i to Blinow prosi o „wyjaśnienie u LW (Leonida Wołkowa - przyp. red.) jakości rozwiązania ostatniej kwestii”, a także pisze, że „wykonawcy ostatniej sprawy wymknęli się spod kontroli”.

Kontrowersje wokół opublikowanych materiałów

Według Agents.media opisana w zrzucie z ekranu korespondencja Niewzlina, pokrywa się z informacjami, które podał Matusek. Według niego Niewzlin odmówił zapłaty polskim wykonawcom ataku na Wołkowa, a po konflikcie zażądał odebrania telefonów Blinowowi i wykonawcom, aby zniszczyć dowody jego zaangażowania. Z oświadczenia Niewzlina wysłanego do policji wynika, że zgłosił się do organów ścigania 5 sierpnia 2024 roku. Do tego momentu, zgodnie z filmem FBK, Niewzlin powinien był rozumieć, że Matusek nie zwróci telefonów, które zabrał wykonawcom i Blinowowi.

Wspomniany uprzednio Christo Grozev, dziennikarz, który analizował korespondencję ujawnioną przez FBK w wypowiedzi dla rosyjskojęzycznego serwisu RFI stwierdził m.in. że „zajmuję się tym tematem już od miesiąca”. Chronologia jest następująca: najpierw Matus skontaktował się z FBK i zaproponował przekazanie dowodów udziału Niewzlina w zamachu na Wołkowa, żonę Mironowa i Żdanowa. Początkowo w to nie wierzyli i poprosili o oryginały całej korespondencji, aby móc zapoznać się z metadanymi. Tylko to mogło dać ostateczną, podwójną pewność co do autentyczności korespondencji. Najwyraźniej Matus zażądał od FBK warunków, których nie był gotowy spełnić, nie był gotowy zapłacić pieniędzy i tak dalej. Opuścił połączenie, przekazując jedynie część tej korespondencji i to właśnie w formie zrzutów ekranu. Jednocześnie zaangażowałem się, aby pomóc ustalić, na ile prawdopodobne jest (a nie na ile wiarygodne – ponieważ część korespondencji nie wystarczyła), że to wszystko prawda. Wtedy nie byłem wystarczająco przekonany, ponieważ nadal istniała możliwość, że to wszystko może być oszustwem, skomplikowaną fałszywką, powiedzmy, ze strony FSB. Następnie te przecieki ukazały się w RT.

Po tym wydarzeniu Matus ponownie skontaktował się z FBK i przekazał pełną korespondencję w postaci zrzutów ekranu – nagrań ekranów telefonów, co wyklucza możliwość dokonania weryfikacji w oparciu o metadane. Ale główna różnica między tym, co widziałem wcześniej, a tym, co FBK otrzymało później, polega na ilości. Mówimy o tysiącach wiadomości i czterech różnych czatach prowadzonych przez trzy różne osoby.

Czytaj też

„Kiedy dokonałem chronologicznej analizy całej tej korespondencji (…), zacząłem sprawdzać, czy wydarzenia opisane w każdym czacie odpowiadają sobie i dotyczą one osobistych problemów Nevzlina, jego bliskich (w tym danych o lotach, rozmowach telefonicznych itp.). Wszystkie te proste do sprawdzenia fakty zostały potwierdzone. Doszedłem do takiego stopnia przekonania, że jeśli to podróbka, to bardzo częściowa podróbka, bo 95 proc. faktów da się potwierdzić. Pozostaje niewielki procent, że może to być korespondencja zhakowana, do której dodano pewne rzeczy. Nigdy nie można tego całkowicie wykluczyć. Możliwość przedstawienia dowodów w tej kwestii ma jedynie pan Nevzlin i organy ścigania (…) Jak dotąd mam 97–98 proc. pewności, że cała ta korespondencja jest autentyczna” - wskazywał dziennikarz.

Natomiast rosyjski politolog Kirill Rogov, zarazem publicysta w gazetach Vedomosti, Forbes–Russia i Novaya Gazeta, w komentarzu zamieszczonym na portalu Kasparov.ru pisze m.in. że „niestety Putin pokonał już rosyjską opozycję”, niezależnie od tego, czy przecieki Matusa opublikowane przez FBK i RT okażą się prawdziwe, czy fałszywe, to są one bezpośrednią kontynuacją i konsekwencją sporu pomiędzy zwolennikami nieżyjącego już Nawalnego, a środowiskiem skupionym wokół Michała Chodorkowskiego. W przypadku, gdyby Leonid Nevzlin „nagle oszalał i zdecydował się na ten mściwy krok i w przypadku gdyby ludzie z FBK po prostu połknęli przynętę FSB tylko dlatego, że odpowiadała ona ich wyimaginowanemu obrazowi przeciwnika i ich zasadniczym celem jakim jest zdyskredytowanie Chodorkowskiego”. Natomiast ustalenie autentyczności korespondencji jest według niego prawie niemożliwe, biorąc pod uwagę, że Matus prawie na pewno znajduje się na terytorium Rosji. A jeśli Blinow nagle znajdzie się już także w Rosji (nie na terytorium UE), to z dużym prawdopodobieństwem wkrótce usłyszymy od niego potwierdzenie autentyczności opublikowanych materiałów, ale to jego zdaniem nie będzie żadnym dowodem. 

Rosyjska opozycja antyputinowska, a zwłaszcza ta przebywająca na emigracji, składa się w większości z ludzi, którzy mieli swój udział w systemie jaki panuje obecnie w Rosji. Wchodzili oni w relację z ówczesną władzą, prowadząc wręcz lukratywne interesy. Popierali też - w niektórych momentach - imperialną politykę Putina, tak jak np. nieżyjący już Aleksander Nawalny, traktowany jako ikona rosyjskiej opozycji, który również swego czasu poparł przyłączenie Krymu do Rosji. Rożne były też przyczyny ich przejścia do opozycji. Czasami decydowały względy ideowe, lecz czasem chodziło też o konflikt biznesowy. Wobec wielu znanych rosyjskich opozycjonistów wysuwane były zarzuty natury kryminalnej. Na ile odpowiadały one faktom, a na ile były tylko zabiegiem propagandowym, nie do końca wiadomo.

Stad też pojawiają się wątpliwości, czy część opozycjonistów to ideowi obrońcy praw człowieka, czy też bardzo sprytni biznesmeni. To, że część z nich ma starannie przygotowaną „legendę opozycyjną” należy to traktować jako zjawisko oczywiste. Dla każdego, kto zna historię i metodę działania Rosjan - od czasów Ochrany, poprzez służby sowieckie, po współczesną Rosję, gdzie władza tworzyła opozycję, a emigrację polityczną traktowano jako cel zarówno werbunku jak i lokowania w nim swoich aktywów - jest to oczywiste. Stąd do rosyjskiej opozycji na emigracji należy podchodzić z dużą dozą ostrożności. 

Dlatego też, niestety aktualne pozostają słowa polskiego wybitnego znawcy Rosji, prof. Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego napisane w 1923 roku, we wstępie do zbioru jego felietonów „Cień ponurego Wschodu: za kulisami życia rosyjskiego”. „Naród rosyjski historycznie i fizjologicznie jest zbliżony do narodów Wschodu, lecz przyjął od nich najbardziej ponure i zbrodnicze cechy. Jasne strony psychologii i moralności wschodnich ludów są obce Rosjanom, gdyż wymagają hartu i wzniosłości ducha”.

Reklama

Komentarze

    Reklama