Reklama

Za Granicą

Braki w budżecie i masowe zwolnienia lekarskie, czyli kłopoty niemieckiego wywiadu

BND Pullach fot. Von Bjs-Eigenes Werk, CC BY-SA 4.0,commons wikimedia
BND Pullach fot. Von Bjs-Eigenes Werk, CC BY-SA 4.0,commons wikimedia

Niemiecka służba wywiadowcza Bundesnachrichtendienst (BND) ma niedobory kadrowe, a wśród funkcjonariuszy panują niskie morale. Wielu z nich przebywa na miesięcznych zwolnieniach lekarskich, a braki w budżecie powodują, że jej zdolności do działania są ograniczone.

Jak pisze niemiecki Bild, służba wywiadu BND nie jest obecnie w stanie uzupełnić ponad 700 wakatów. W efekcie, w obecnym stanie kadrowym, ma problemy by skutecznie sprostać zagrożeniu ze strony Rosji, Chin, Korei Północnej i Iranu. Powołując się na swoje źródła w służbie, gazeta wskazała, że liczba zwolnień lekarskich wśród funkcjonariuszy znacznie przekracza średnią krajową w Niemczech. Ponad tysiąc funkcjonariuszy przebywa co najmniej 30 dni poza służbą z powodu problemów zdrowotnych. To dwukrotnie więcej niż w pozostałej części niemieckich pracowników. W 2022 roku pracownicy w Niemczech przebywali na zwolnieniu chorobowym średnio przez 15 dni. Problemem jest też „nowa kultura pracy”, w ramach której funkcjonariusze jeden dzień w tygodniu wykonują swoje obowiązki „pracując zdalnie w domu”.

Reklama

Ograniczenia budżetowe oraz niedobory kadrowe spowodowały, że część funkcjonariuszy pracujących na kierunku rosyjskim przesunięto do zadań związanych z rozpoznawaniem południowoamerykańskich karteli narkotykowych i północnokoreańskiego programu rakietowego. Równocześnie 800 funkcjonariuszy z ogólnej liczby 6500 zostało obecnie oddelegowanych do Bundeswehry, która również boryka się z poważnymi niedoborami kadrowymi. Panuje też znaczny przerost biurokratyczny w służbie i występują problemy z rekrutacją nowych funkcjonariuszy. Co ciekawe, koszty samej rekrutacji - jak pisze niemiecki dziennik Tagesspiegel – wynoszą 100 000 euro na osobę, a proces trwać ma 13 miesięcy.

Sytuacja w niemieckich służbach, jak pisze brytyjski The Telegraph, powoduje znaczące obawy wśród sojuszników z NATO. Uważają oni, że Niemcy nie są przygotowane, aby poradzić sobie z zagrożeniem ze strony Rosji. Jest to efekt „dziesięcioleci samozadowolenia w zakresie swoich służb bezpieczeństwa i ogólnego braku funduszy.” Matthias Strawn, prof. strategii wojskowej z Uniwersytetu Buckingham, w wypowiedzi dla Bild stwierdził, że „BND może funkcjonować tylko wtedy, gdy Amerykanie i Brytyjczycy dostarczają jej informacji. Politycy, którzy pozwalają BND na dalsze istnienie w tym stanie, zachowują się nieodpowiedzialnie”.

Czytaj też

Dzieje się tak, pomimo tego, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz zmienił, przynajmniej pod względem retorycznym, politykę zagraniczną Niemiec wobec Rosji, po rozpoczęciu wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku. W swym wystąpieniu wygłoszonym 27 lutego br. ogłosił „Zeitenwende”, czyli punkt zwrotny w strategii Niemiec, zapowiadając znaczne zwiększenie finansowania sił zbrojnych. Zdaniem wielu komentatorów ten zwrot nastąpił jednak zdecydowanie za późno. Natomiast niektóre jego aspekty, takie jak propozycja przywrócenia poboru do wojska są utrudnione z racji braku funduszy i oporu wewnątrz lewicowej koalicji, na której opiera się gabinet Scholza.

W ostatnich miesiącach, jak zwraca uwagę The Telegraph, przywódcy NATO ostrzegali, że Niemcy są kluczowym celem trwającej rosyjskiej „wojny hybrydowej”, której ma za zadanie sparaliżowanie i sabotaż kluczowej infrastruktury w Europie wspierającej armię ukraińską. Stąd też m.in. Rosjanie planowali zamach na Armina Pappergera, szefa firmy zbrojeniowej Rheinmetall, która dostarcza siłom zbrojnym Ukrainy amunicję artyleryjską. Planowana operacja rosyjskich służb specjalnych została udaremniona dzięki ostrzeżeniu ze strony agencji wywiadowczych USA. Na początku lipca Stephan Kramer, dyrektor BfV w Turyngii, ostrzegł w wywiadzie dla The Telegraph, że Rosja postrzega Niemcy, jako „klasyczne pole bitwy dla wojny hybrydowej” przeciwko NATO stwierdzając, że Niemcy „położone w środku Europy, są naturalnym celem wszelkiego rodzaju sabotażu logistycznego”. „Prawie wszelkie dostawy na Ukrainę muszą przechodzić przez Niemcy” - podkreślił Kramer.

Reklama

Niemcy, biorąc pod uwagę stan kadrowy i organizacyjny swoich służb, nie są w stanie obecnie wypracować właściwej reakcji na szpiegostwo i sabotaż obcych służb specjalnych. Sytuacja ta spowodowana jest faktem, że przez trzydzieści lat w Niemczech traktowano służby w taki sam sposób, jak Bundeswehrę. Ich głównym przedmiotem aktywności było rozpoznawanie ekstremizmu i terroryzmu. Co skutkuje tym, że BfV, tak jak BND są niedostatecznie przygotowane, aby przeciwstawić się rosyjskiej działalności wywiadowczej, takiej jak agresywne działania ze strony służb rosyjskich, w tym np. koncentrowanie się na werbunku ludzi związanych z armią i służbami specjalnymi, jak to miało miejsce np. w przypadku Karstena Linkego – oficera Departamentu Rozpoznania Technicznego BND, którego sprawa wielokrotnie była szczegółowo opisywana na łamach InfoSecurity24.pl.

BND zamknęło swoją jednostkę kontrwywiadowczą w latach 90. i ponownie ją otworzyło dopiero w 2017 roku. I nawet wtedy liczyła ona zaledwie kilkudziesięciu funkcjonariuszy. Niemiecki kontrwywiad BfV, swoją jednostkę zajmującą się kontrwywiadem również zaczął uzupełniać, dopiero kilka lat temu. Roderich Kiesewetter, wiceprzewodniczący niemieckiego parlamentarnego zespołu kontrolnego, który nadzoruje niemieckie służby, na łamach The Wall Street Journal stwierdził, że „Niemcy ograniczyły działania swego kontrwywiadu na początku XXI wieku, stając się poprzez to podatne na rosyjskie operacje”.

Czytaj też

Służby specjalne Rosji prowadzą bardzo skuteczne operacje na terenie Niemiec. Za 850 tysięcy euro uzyskały dziewięć tajnych dokumentów z zasobów BND. Było to efektem zwerbowania przez FSB – wspominanego już – Karstena Linke. Także GRU może poszczycić się sukcesem, jakim było zwerbowanie Jan Marsalka, który w czerwcu 2020 roku, jako dyrektor operacyjny firmy płatniczej Wirecard wraz z kilkoma miliardami dolarów został ewakuowany do Rosji. Pikanterii dodaje fakt, że obecny kanclerz Olaf Scholz, jako były federalny minister finansów, był politycznie odpowiedzialny za Federalny Urząd Nadzoru Finansowego (BaFin), który nie podjął odpowiednich działań, pomimo dowodów na nieprawidłowości w Wirecard. Marsalek mógł przekazywać Rosji wrażliwe dane i informacje od klientów Wirecard, w tym BND i Federalnego Urzędu Policji Kryminalnej (BKA). Rosyjski serwis Russia Today opublikował nagraną rozmowę czterech niemieckich oficerów, w tym szefa sił powietrznych gen. Ingo Gerhartza. W jej trakcie omawiano scenariusze operacyjne przekazania Ukrainie niemieckich pocisków manewrujących Taurus.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama