Służby Specjalne
Putin "zarządził" korepetycje z rosyjskiego dla zachodnich służb specjalnych
Rosja poprzez swoją agresją na Ukrainę zarządziła ogólnoświatowe wielkie wywiadowcze korepetycje z języka rosyjskiego. Wiele ze służb stwierdza dziś coraz głośniej, i przede wszystkim otwarcie, że pilnie potrzebują nowych rekrutów władających właśnie tym językiem. Technologia wywiadowcza to jedno, ale nadal rdzeniem pozostaje człowiek potrafiący odpowiednio zrozumieć dokumenty, porozmawiać w obcym języku i przede wszystkim włączyć w procesy analityczne zrozumienie innej kultury.
Najnowszy przykład stawiania na umiejętność posługiwania się rosyjskim pojawił się w Wielkiej Brytanii. Albowiem, jak informują tamtejsze media, brytyjskie służby specjalne pilnie poszukują rosyjskojęzycznych rekrutów lub starają się wyłuskać ze swoich zasobów kadrowych pracowników, którzy mają właśnie język rosyjski w swoim dossier. Pojawiają się nawet zachęty finansowe, mówiące o tym, że tacy pracownicy i funkcjonariusze GCHQ mogą liczyć na zarobki od 30 831 funtów rocznie. Trochę więcej zamierza płacić brytyjska kontra i wywiad, bowiem w MI5 i MI6 władający językiem rosyjskim mogą spodziewać się uposażeń od 36 350 funtów rocznie. Oczywiście, należy zaznaczyć, że samo posiadanie certyfikatu językowego na poziomie C1 nie robi z kogoś oficera lub funkcjonariusza służb specjalnych. Każdego z nowych rekrutów czeka więc proces weryfikacji i szkolenia. Brytyjczycy są, co ważne, otwarci zarówno na swoich obywateli, ale także na potencjalnych kandydatów z podwójnym obywatelstwem. Tak czy inaczej, już samo ogłoszenie wskazuje na to jak dużą wartość dla brytyjskich służb mają osoby władające językiem rosyjskim. Miano bowiem sformułować je w następujący sposób: "Jaką ocenę wystawiłbyś swoim zdolnościom w języku rosyjskim? Jeśli odpowiedziałeś "пятерку", chcemy byś wykorzystał swoje umiejętności, aby chronić Wielką Brytanię". Dodano również: "Wykorzystasz swoje umiejętności językowe i analityczne, aby dostarczyć informacji wywiadowczych, które często mają bezpośredni wpływ na politykę rządu Wielkiej Brytanii i podejmowanie decyzji przez władze. (...) Twoim wyzwaniem jest odszukanie ważnych informacji w materiałach w języku rosyjskim i uczynienie tego materiału dostępnym i zrozumiałym dla innych".
Czytaj też
Zauważmy więc, że kluczowym aspektem jest dziś zapewne segment SIGINT-u oraz OSINT-u na kierunku rosyjskim. Jeśli można założyć, że wielkie trio - MI6, MI5 i GCHQ - radzi sobie całkiem sprawnie z kluczowymi celami rosyjskimi (świadczy o tym m.in. dobre rozpoznanie rosyjskiej agresji na Ukrainę), to coraz większym problemem staje się wielkość urobku danych wywiadowczych do przeczesania i wykorzystania w procesach analitycznych. Tu zaś kluczowe staje się posiadanie niezbędnych zasobów kadrowych, wdrożonych w specyfikę danego języka, jak również meandrów językowych związanych z aspektem społecznym, kulturowym, a nawet hermetyzacją języka w danych instytucjach, takich jak wojsko. Przede wszystkim by wychwycić choćby najmniejsze fragmenty nie tylko przekazu merytorycznego, ale kontekstowego. Zapewne największe wyzwanie stoi dziś przed społecznością analizującą przekazy sygnałowe oraz filtrującą ogólnodostępne lub w mniejszym stopniu kodowane/szyfrowane kanały przekazu danych. Oficerowie, funkcjonariusze czy pracownicy cywilni np. GCHQ z jednej strony muszą bowiem dekodować dane stricte polityczne, wojskowe, ekonomiczne przechwycone w trakcie klasycznej infiltracji wywiadowczej Rosji, ale jednocześnie być gotowymi do zmierzenia się z licznymi kanałami na Telegramie czy VKontakte. Nie zapominając, że język rosyjski jest także kluczowym orężem w technologicznej walce w ramach domeny cyber. Wiele z analiz odnoszących się np. do ataków cyber może być odpowiednio zdekodowanych na potrzeby śledztw czy pracy wywiadu i kontrwywiadu właśnie dzięki analizie forów dla rosyjskich hakerów czy prowadzeniu z nimi interakcji. Każdy zdaje sobie chyba sprawę z tego, że w okresie rosyjskiej agresji na Ukrainę służby specjalne muszą zwiększyć natężenie jeśli chodzi o monitoring wszystkich kanałów stosowanych przez FSB, GU(GRU) czy SWR.
Czytaj też
Przykład brytyjski to jedynie wierzchołek góry lodowej, bowiem podobne pilne potrzeby kadrowe można zaobserwować także w innych państwach, np. Europy Zachodniej. To właśnie tam puchły niejako zasoby skierowane na antyterroryzm i często działo się to kosztem naturalnego procesu, jeśli chodzi o utrzymywanie zasobów niezbędnych do na bardziej konwencjonalnych kierunkach – na czele z Rosją. Brutalne diagnozy o brakach w kadrach sprawnie posługujących się językiem rosyjskim, dla uczciwości, nie obejmowały tylko i wyłącznie służb specjalnych. Zauważmy np. jak mocno w tym zakresie, szczególnie po 2014 r., zmieniało się NATO i jak ten proces rozlewał się także na poszczególne armie państw członkowskich. W tym miejscu można zastanowić się, ale jedynie w granicach pewnej spekulacji, czy właśnie nie braki kadrowe wśród analityków Rosji nie wpłynęły na przewartościowanie rosyjskiej potęgi militarnej czy wręcz mityczne lokowanie rosyjskich "doktryn", wizji "nowych wojen", a nawet poszczególnych elementów uzbrojenia. Podkreślić warto jednak fakt, że w 2022 r. i tak znajdujemy się w niejako bardzo komfortowej sytuacji, bowiem obecne zmiany, chociażby w służbach specjalnych Wielkiej Brytanii, mają de facto zwiększyć zdolności do pracy na kierunku rosyjskim, a nie ratować zdolności rozpoznania i penetracji Rosji. To jaka jest Rosja i jak mocno należy jej patrzeć na ręce stało się oczywiste już w toku agresji z 2014 r. i tylko potwierdzone kolejnymi wrogimi aktami, jak chociażby użycie broni chemicznej w brytyjskim mieście Salisbury (rosyjskie służby specjalne podjęły się w 2018 r. próby eliminacji Siergieja Skripala, dawnego agenta służb brytyjskich w Rosji).
Czytaj też
Widzimy już zmianę pewnych trendów, jeśli chodzi o największych, ale również tych średnich, zachodnich graczy, przestawiających się już w trybie wojennym na nowe wyzwania strategiczne, agregowane zarówno przez Rosję jak i Chiny. Być może tego rodzaju zmiana, widziana z perspektywy Polski czy też państw nadbałtyckich, wydaje się być czymś zaskakującym, bowiem Rosja swoje oblicze (państwa agresywnego militarnie, energetycznie, a przede wszystkim wywiadowczo) utrzymywała cały czas w okresie rządów Władimira Putina. Pamiętać należy jednak, co nadawało ton aktywności służb specjalnych wielu państw Zachodu od początku XXI w. Chodzi oczywiście o walkę z globalnym i czasami regionalnym terroryzmem. Stąd też, szczególnie mając na uwadze efekt nazywany przez Amerykanów jako "9/11", potrzeby operacyjne wyznaczyły również potrzeby lingwistyczne. Zauważmy, że na ówczesnym "topie" były chociażby języki obecne w Afganistanie. Z licznych wspomnień czy też wywiadów byłych funkcjonariuszy oraz oficerów służb wojskowych państw zachodnich, którzy zostali postawieni przed potrzebą reakcji na serię zamachów terrorystycznych i groźbą ekspansji Al-Kaidy, Asz Szabab, Daish (tzw. Państwo Islamskie), przebija się pilna potrzeba rekrutowania osób znających m.in. specyficzne, lokalne dialekty arabskiego.
Czytaj też
Jak wspomniano wcześniej, nie był to jedynie problem wywiadu. Również kontrwywiady musiały głęboko sięgnąć po zasoby nowych rekrutów zdolnych do infiltracji często bardzo hermetycznych, także pod względem językowym, społeczności na własnym terytorium. Zdolności językowe są także istotne w strategicznych elementach aktywności służb jak werbowanie i prowadzenie w terenie agentury. Nie zapominając o odpowiednim sprawdzaniu i weryfikacji oferentów z Rosji, którzy - biorąc pod uwagę sytuację wewnętrzną w Rosji i klęski ponoszone na frontach - mogą pojawiać się w coraz większej skali. Język wraz ze znajomością kultury to kluczowy oręż dla działań wywiadu i kontrwywiadu. I patrząc z perspektywy lat, przysłowiowy Zachód osiągnął w tym zakresie znaczne sukcesy operacyjne. Przede wszystkim, udało się ograniczyć liczbę ataków terrorystycznych wymierzonych w cele związane z Zachodem (szczególnie jeśli chodzi o te najbardziej spektakularne) - zdając sobie jednak sprawę, że nie można na to patrzeć w kategoriach zwycięstwa odniesionego raz i w pełni skutecznie. Walka z terrorystami i radykałami będzie trwała, nie ma co się oszukiwać. Stąd też nadal wymagane będzie inwestowanie w zaplecze językowe i kulturowe służb na pewnych kierunkach, takich jak chociażby Bliski Wschód, Afryka Północna, Afryka Wschodnia etc. Jednakowoż, już dziś śmiało można powiedzieć, że kolejne miesiące i lata będą wyznaczały pilną potrzebę operacyjną względem języka rosyjskiego i chińskiego. Trywialnie brzmią w obecnej sytuacji międzynarodowej powody tego stanu rzeczy. Rosja otwarcie najechała Ukrainę i doprowadziła do największego konfliktu zbrojnego w przestrzeni europejskiej od 1945 r. Co więcej, analitycy mają zapewne obecnie olbrzymie dylematy odnoszące się do rozwoju sytuacji w samej Rosji jeśli chodzi o politykę (w tym wewnętrzną), sytuację w regionach, sytuację i morale wśród żołnierzy i kadry dowódczej, nie wspominając już o kwestiach energetycznych i ekonomicznych. To wszystko wymusza wręcz pozyskiwanie kolejnych ekspertów od szerokiego spektrum przestrzeni rosyjskiej aktywności jako państwa i społeczeństwa. I w epicentrum są właśnie zdolności językowe.
Czytaj też
W tym wszystkim widać wielkie możliwości dla państw flanki wschodniej NATO. Obecnie, najprawdopodobniej najlepiej potrafiła to skapitalizować (przynajmniej w wymiarze debaty publicznej) Estonia. Jej wywiad zagraniczny, kierowany przez Mikk Marrana, zbudował swoją pozycję w społeczności Zachodu właśnie w perspektywie kierunku rosyjskiego. Oczywiście napaść Rosji na Ukrainę i wojna obronna stworzyła wręcz gigantyczną przestrzeń dla ukraińskich służb, które naturalnie mają zdecydowanie większą swobodę pracy na kierunku rosyjskim i dekodowania nie tylko wrogich kanałów komunikacji, ale również i samej treści przekazów. I nie można ukrywać, że częścią tego jest łatwiejszy dostęp do kadr znających język rosyjski i potrafiących go sprawnie, w toku pracy operacyjnej oraz analitycznej, spożytkować. Co by nie mówić, na język rosyjski należy stawiać, a nie rugować go, m.in. właśnie dlatego, aby móc posiadać zasób dla własnych służb i wojska. Proces ten jest również istotny jeśli weźmie się pod uwagę jego znaczenie w sferze osłony kontrwywiadowczej własnych służb specjalnych. Zaawansowana znajomość języka obcego w przypadku rosyjskiego i chińskiego to często sprawa związana z pojawieniem się przestrzeni do werbowania przez wrogie służby. Mowa o wyjazdach studyjnych w toku studiów, ale też stykania się z chociażby różnego rodzaju szkołami językowymi, ośrodkami kultury i języka. Rosjanie czy Chińczycy zdają sobie sprawę z tego, iż Zachód zamierza werbować większe grono własnych obywateli posiadających znajomość ich języków. I to sprzyja próbom ulokowania chociażby kretów czy pozyskania tzw. kompromatów, pozwalających na późniejsze werbunki czy podjęcie gier z wykorzystaniem danej osoby. Zatem widać wyraźnie, że przestrzenie, gdzie nauka języka i kultury Rosji bezpośrednio się łączą, muszą być traktowane jako elementy zasobów strategicznych narażonych na obce działania.
Czytaj też
Putin "zarządził" Europie wielkie korepetycje z rosyjskiego. Przy czym, nie chodzi już nawet o samą wojnę (cel tymczasowy), gdyż służby już teraz muszą rozwijać kompetencje swoich kadr do analizy dnia po zakończeniu zmagań na froncie. Niezależnie od ich wyniku, będą potrzebni tłumacze, analitycy czy funkcjonariusze ze znajomością języka rosyjskiego do każdej z przestrzeni w jakich działa wywiad i kontrwywiad. Od spraw społecznych, politycznych czy wojskowych, po wspomnianą już wcześniej domenę cyber. Przysłowiowy "translator" nie wystarczy i z tego musimy zdać sobie sprawę. Nie jest to tylko wyzwanie dla poszczególnych państw naszego regionu i trzeba je traktować jako szansę. Nim Brytyjczycy czy Amerykanie finalnie rozbudują własne zasoby kadrowe, wchodząc na poziom znany z okresu zimnej wojny, nawet mniejsze służby mogą zbudować swoją pozycję istotną dla polityki międzynarodowej.
Adam S.
Niech sobie przyjmą do NATO Ukrainę, będą mieli całe tysiące rosyjskojęzycznych i dobrze zmotywowanych pracowników.