Reklama

Służby Specjalne

Dane wywiadowcze rozstrzygającym czynnikiem w sukcesie obrony Ukrainy?

Autor. Matt Crypto/Wikimedia Commons (Public domain)

Ukraina skutecznie stawia opór rosyjskiej agresji na polu wojskowym oraz wywiadowczym. Jednocześnie, część państw NATO wspiera walkę z rosyjską napaścią poprzez przekazywanie niezbędnych zasobów materiałowych obrońcom, w tym systemów przeciwpancernych i przeciwlotniczych. Jednakże, w tle zmagań należy docenić przede wszystkim to, czego nie jesteśmy w stanie zaobserwować, gdyż bazuje na kooperacji służb specjalnych. Lecz i ona byłaby obecnie nieskuteczna lub miała ograniczone możliwości, gdyby nie zmiana jakościowa w zakresie postrzegania Rosji w kategoriach priorytetowego celu przez zachodnie służby specjalne. I to właśnie może być jednym z rozstrzygających czynników wojny w 2022 r., jak również stanowić kolejne wskazanie dla nas w Polsce.

Reklama

Jeszcze przed samą agresją Rosji na Ukrainę pojawiły się istotne przecieki medialne z amerykańskich i brytyjskich służb specjalnych, odnoszące się do specyfiki sił państwa agresora oraz jego planów w zakresie uderzenia na ukraińskie terytorium. W mediach na całym świecie dwa razy publikowano niemal daty i godziny możliwych rosyjskich uderzeń. Przy czym, za pierwszym razem nic się nie wydarzyło i część obserwatorów zbagatelizowała tego rodzaju przekazy informacyjne. Przyjęli oni, że była to część działań podejmowanych przez Waszyngton oraz Londyn z zakresu oddziaływania psychologicznego na Rosjan, tak aby czynniki polityczne na Kremlu porzuciły plany swojej inwazji sąsiada, gdyż daje się im do zrozumienia, że nie uda się uzyskać elementu przewagotwórczego, właśnie w związku z brakiem zaskoczenia ukraińskich obrońców. Jednakże, finalnie widzimy, że służby specjalne Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii oraz europejskie, które z nimi najprawdopodobniej blisko kooperują - vide Estonia, nie pomyliły się. Można nawet powiedzieć więcej, że dzięki swojej pracy umożliwiły przełamanie pewnych form nieufności w relacjach transatlantyckich, bowiem po rozpoczęciu działań zbrojnych przez Rosję, nawet Francja, głosem szefa sztabu (CEMA), generała Thierry Burkharda przyznała, iż istniały wcześniej rozbieżności co do ocen wywiadowczych między Anglosasami i właśnie Francuzami. Dodał przy tym, że sceptycyzm strony francuskiej był osadzony jeszcze na animozjach między wywiadami z okresu operacji Iracka Wolność w 2003 r. Jednak, jak pokazał bieg wypadków, to ci pierwsi mieli rację, właśnie w zakresie diagnozy planów polityczno-wojskowych Rosji. Przypomnijmy w tym miejscu, że zarówno amerykańskie jak i brytyjskie służby specjalne starały się uzmysłowić społeczeństwom fakt, że Kreml już podjął decyzję o rozpoczęciu agresji.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Można więc spróbować zastanowić się na przyczynami - co by nie mówić - sukcesu wywiadowczego z lat 2021-2022, którego jeszcze w obliczu chociażby agresji z 2014 r. trudno byłoby się spodziewać po Zachodzie. Z uwzględnieniem tego, że zapewne w latach 2014-2015 nie doszło przede wszystkim do odpowiedniego ocenienia skali możliwych długofalowych reperkusji politycznych i wojskowych dla bezpieczeństwa europejskiego. Stąd też, nawet jeśli w 2014 r. np. Amerykanom udało się pozyskać informacje o planowanych działaniach Rosji, chociażby na Krymie, to jednak nie przełożyły się one na działania wyprzedzające, jakie dostrzegamy chociażby teraz. Mowa oczywiście o przerzucie sił wzmocnienia ze Stanów Zjednoczonych i innych państw NATO w rejon flanki wschodniej Sojuszu. Wiele z działań podejmowanych przez NATO w 2014 r. miało znamiona działań reaktywnych, a nie tak jak teraz aktywnych. Stąd nawet tego rodzaju kwestia nakazuje nam poszukiwać odpowiedzi, jeśli chodzi o najbardziej prawdopodobne hipotezy, mogące wyjaśnić widoczną zmianę jakościową w postrzeganiu wywiadowczym Rosji. Co więcej, nawet nie tyle samym gromadzeniu danych wieloźródłowych, ale ich strategicznym przeniesieniu na odpowiednie analizy oraz procesy decyzyjne. Te zaś implikowały już decyzje władz w Waszyngtonie, Londynie czy szerzej przestrzeni transatlantyckiej, co widać patrząc na świetną świadomość sytuacyjną np. sekretarza generalnego NATO tuż przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji.

Zmiana jakości

Pierwszym elementem hipotezy o zaistniałej, a przede wszystkim efektywnej zmianie jakościowej postrzegania wywiadowczego Rosji przez Zachód musi być przewrotne uznanie taktycznych i operacyjnych tryumfów Kremla. Zajęcie Krymu, wywołanie wojny w Donbasie, tajne operacje w różnych państwach świata, bazujące na wysokim poziomie ryzyka, ale też wręcz bucie i częstokroć arogancji, a także rozpoczęcie działań na Bliskim Wschodzie oraz w Afryce itd. dały Rosjanom poczucie mocarstwowej pozycji. Dotyczyło to zarówno pozycji politycznej, ale też wojskowej czy wywiadowczej. Stanowiło to jednak zaprzeczenie pozostawania w cieniu oraz powolnego, mozolnego odbudowywania działaniami zakamuflowanymi swoich stref wpływów. Inwestowanie w kupowanie agentów wpływu, rozwój kanałów dezinformacji (RT, Sputinik etc.) czy też wnikanie w przestrzeń handlu surowcami, zastąpiły narzędzia znane jako hard power. Co więcej, Rosjanie zrobili z tego wręcz filar swoich relacji z NATO, strasząc agresją, chociażby przez kolejne manewry i ćwiczenia wojskowe. Wymusiło to zmianę jakościową w zakresie zasobów ludzkich i sprzętowych, jeśli chodzi o zasoby wywiadowcze państw zachodnich właśnie na kierunku rosyjskim. Czyli im głośniej Rosjanie pragnęli pokazać w sposób ostentacyjny zasoby wojskowe i służb specjalnych oraz wolę do agresywnych działań, tym bardziej pragmatycznie Zachód pozycjonował ich wyżej jako cele do rozpracowywania. I najpewniej Kreml oraz jego analitycy nie dostrzegli idących za tym konsekwencji dla własnej strategii. Albowiem, jeśli rzeczywiście możemy uznać, że zachodnie służby wywiadowcze mogły być w tym wieku zaskakiwane – 9/11 i wojna z terroryzmem, gwałtowny wzrost działań Chińskiej Republiki Ludowej jako państwa podważającego reguły istniejące nie tylko w Indo-Pacyfiku, a także właśnie zachowania Rosji – to jednak w każdym z tych wątków potrafiły dokonać transformacji, a finalnie uzyskać nawet zdolności do przejścia do umownych kontrofensyw. W każdym przypadku kluczowe było jednak uzyskanie czegoś, co chociażby w Stanach Zjednoczonych nazywane było efektem Pearl Harbor lub właśnie efektem 9/11, czyli emocji społeczno-politycznej przekładającej się na motywację całego państwa do podjęcia rywalizacji. W przypadku rywalizacji wywiadowczej, Rosja napadając na Ukrainę w 2014 r. i dokonując innych działań (np. próba zabójstwa Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii za pomocą niebezpiecznego czynnika chemicznego czy zestrzelenie MH17) dostarczyła nawet więcej niż sporo tej motywacji i to różnym państwom na Zachodzie (podrażniając nawet rządzących w Paryżu wejściem do rywalizacji w szeregu państw afrykańskich).

Czytaj też

Właśnie za motywacją polityczną w Waszyngtonie czy Londynie musiały pójść inne działania w tamtejszych wspólnotach wywiadowczych. Należy zakładać zatem, że wzrosła możliwość pracy na różnych źródłach na kierunku rosyjskim jako jednym z priorytetów. I właśnie dzięki tej pracy oraz kooperacji sojuszniczej możliwe stało się uzyskanie zdecydowanie innej jakości reakcji polityczno-wywiadowczo-wojskowej na rosyjską agresję wobec Ukrainy. Rosyjskie siły zbrojne stały się przy tym ważnym celem dla zróżnicowanych operacji wywiadów zachodnich - od rozpracowania łączności po działania WNT, czyli wywiadu naukowo-technicznego (Amerykanie "upolowali" chociażby w Libii system Pancyr S-1 wyprodukowany właśnie przez rosyjski przemysł zbrojeniowy). Ważnym czynnikiem, wzmacniającym potrzeby rozpracowania przez Amerykanów czy Brytyjczyków działań rosyjskiej armii, także pod kątem personalnym, była jej aktywność w Syrii. Rosjanie po tzw. arabskiej wiośnie utrzymali reżim w Damaszku i na stałe ulokowali tam, często rotowany, kontyngent sił zbrojnych (rotując swoich oficerów w Syrii, tak aby nabrali jak największego doświadczenia, co okazało się obecnie mało przekładalne na rzeczywistość działań zbrojnych przeciwko Ukrainie). Z racji tego, że w Syrii obecni byli również Amerykanie, należy zakładać, że amerykańska wspólnota wywiadowcza starała się od lat dokładnie przyglądać tym turnusom rosyjskich żołnierzy na Bliskim Wschodzie.

Synergia działań

Już w samej Rosji musimy zauważyć zaś, że po latach rządów ekipy Władimira Putina zaistniał zapewne szereg możliwości pozyskiwania źródeł wewnątrz różnych struktur władz i wojska. Sprzyjały temu, widoczne obecnie jeszcze lepiej, trendy korupcyjne, walki koterii o władzę i wpływy polityczne, ekonomiczne itp. Zauważmy, że pewnym sygnałem o możliwości pracy zachodnich służb na źródłach osobowych (HUMINT), nawet w pobliżu administracji prezydenckiej na Kremlu, była kwestia domniemanej eksfiltracji agenta prowadzonego przez CIA, o której pisały amerykańskie media. Należy zakładać, że jeśli było to bardzo ważne źródło, to pomniejszych jest więcej. Szczególnie, że nie mówimy o reżimie sowieckiego totalitaryzmu, ale autorytaryzmie Putina. Możliwości kontroli przemieszczania się ważnych osób w państwie, ale i zwykłych obywateli poza granice, były zatem przed wojną znacząco ograniczone, sprzyjając tym samym rekrutowaniu i prowadzeniu tych rosyjskich źródeł. W dodatku, Amerykanie czy Brytyjczycy nie są w tym sami, gdyż mogą liczyć na znaczne wsparcie sojuszniczych służb specjalnych w samej Europie. Dotyczy to chociażby wysoce skutecznego wywiadu estońskiego, ale też nie ma co ukrywać samej aktywności Ukrainy na kierunku rosyjskim. Należy bowiem uznać, że zaatakowana w 2014 r. i zaskoczona Ukraina jako cel podstawowy w obronie swojej niepodległości musiała postawić zdolność do prowadzenia skutecznego płytkiego i głębokiego wywiadu wobec Rosji i jej sił zbrojnych, z czego wynika zresztą część z obecnych sukcesów wojskowych przeciwko siłom inwazyjnym.

Czytaj też

Oprócz samych działań wywiadowczych na kierunku rosyjskim nie należy zapominać, że ich skuteczność wzmacniała niejako synergia działań kontrwywiadowczych względem strony rosyjskiej. Wiele państw w Europie, nastawionych neutralnie lub nawet prorosyjsko, po 2014 r. i przede wszystkim po sprawie Skripala, zaczęło mówić wprost o przekroczeniu przez Kreml przyzwoitości w rosyjskich działaniach wywiadowczych. Skutkiem tego stała się próba wydalenia szpiegów, przede wszystkim ulokowanych w rosyjskich placówkach dyplomatycznych szeregu krajów. Co ciekawe, wiele kontrwywiadów pozwoliło sobie głosem ich szefów wskazać, że Rosjanie są wręcz ostentacyjnie zadufani w sobie, jeśli chodzi o wysoki procent kadr służb specjalnych lokowanych w swoich obiektach dyplomatycznych pod legendą dyplomatów itp. Ukazano wówczas również, że rosyjskie placówki dyplomatyczne są w związku z działaniami wywiadowczymi nad wyraz kadrowo rozbudowane, zaś w licznych przypadkach nie istnieje zasada równości między państwami, jeśli chodzi o rosyjską liczbę dyplomatów w państwie przyjmującym i liczbą dyplomatów państwa przyjmującego w Rosji. Tak czy inaczej, debata o rosyjskim szpiegostwie, rosyjskich agentach - w tym agentach wpływu, tajnych operacjach - w tym zabójstwach, również przełożyła się na polepszenie rozpracowania wywiadowczego samej Rosji. Szczególnie, gdy mowa o państwach traktujących własną wspólnotę wywiadowczą jako narzędzie państwa, nie zaś udzielne królestwa walczące o wpływy. Trzeba zauważyć, że takie zmiany bardzo czytelnie zaszły chociażby w przypadku Wielkiej Brytanii, po wielokrotnie wspominanym już ataku chemicznym na Siergieja Skripala w miejscowości Salisbury.

YouTube cover video

Finalnie, papierkiem lakmusowym i być może największym atutem w nowym podejściu wywiadowczym Zachodu do Rosji są możliwości wywiadu sygnałowego (SIGINT). Obecnie, państwami które w sposób otwarty i bardzo zaangażowany na flance wschodniej NATO wspierają Ukrainę są Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Kanada. Trzeba do tego dodać również postawę Australii, która także deklaruje pomoc wojskową dla walczących Ukraińców. I w tym miejscu musimy powiedzieć, że mówimy o czterech państwach ze słynnego pięcioczęściowego (plus Nowa Zelandia) sojuszu SIGINT-owego tzw. Five Eyes (FVEY). Dodając do nich również zasoby europejskich państw seniorów SIGINT-u, mówimy o znaczącej sile oddziaływania, pozwalającej gromadzić i analizować gigantyczne ilości danych o Rosji, jej wojskach, jej komunikacji, a przede wszystkim planach oraz słabościach. Chciałoby się w tym miejscu zaznaczyć, że być może to właśnie kooperacja SIGINT-owa jest dziś mierzalną wartością zaufania państw do współpracy wywiadowczej, gdyż za samymi danymi, informacjami o ludziach idzie też pewna i częstokroć znaczna doza wiedzy o metodach oraz technologii. Jednak, wracając już do kwestii Ukrainy, należy założyć, że Rosjanie nie przewidzieli takiego znaczenia przewagi i przede wszystkim koncentracji zasobów właśnie SIGINT-u względem swoich planów agresji i jej realizacji. Nawet przeciwnie, widać że rosyjska osłona kontrwywiadowcza i kryptologiczna właśnie w zakresie łączności sił inwazyjnych nie była, mówiąc dyplomatycznie, na najwyższym poziomie. W dodatku, sukcesy wojsk specjalnych i służb specjalnych Ukrainy w przechwytywaniu ludzi i sprzętu rosyjskiego dedykowanego łączności wojskowej mogą zwiększyć tylko urobek zachodniego SIGINT-u, mogącego w dodatku bazować na działaniach w pobliżu strefy walk, z racji kooperacji natowskiej na wschodniej flance NATO. Należy dodać, że Rosjanie ukazali także swoje mankamenty jeśli chodzi o zdolności w domenie cyber. Co też jest pochodną ich butnej polityki aktywnych działań przeciwko innym państwom przed agresją na Ukrainę. Obrazowo, chyba większość państw Zachodu usłyszała o zagrożeniach ze strony rosyjskich działań w domenie cyber i podjęła środki zaradcze. Część z nich z racji przewag finansowych, technologicznych itp. przełożyła się bezpośrednio na nowe możliwości działania i najprawdopodobniej jakieś elementy z tych pozytywnych procesów transformacji Zachodu możemy już teraz dostrzegać - i to nawet niejako gołym okiem, w rosyjskiej domenie cyber. Trzeba jedynie retorycznie zastanowić się, jak to może wyglądać w przestrzeni wojskowej.

Czytaj też

Co więcej, wraz z SIGINT-em należy brać pod uwagę wsparcie Ukrainy na bazie systemów źródeł obrazowych. IMINT w tym zakresie jest ważny dla samych działań zbrojnych, gdyż daje szanse na pozyskanie znacznych ilości danych z satelitów szpiegowskich. Dzisiaj, także w Polsce, istnieje spora grupa osób fascynujących się danymi pochodzącymi ze źródeł otwartych (OSINT), w tym także właśnie komercyjnymi zdjęciami z satelitów. Wysuwa się na bazie zdjęć pojawiających się w przestrzeni mediów społecznościowych często bardzo daleko idące diagnozy odnośnie postępów rosyjskich, struktury sił i środków zaangażowanych w walkach etc. To powinno dać nam obraz potencjalnej skali wsparcia zachodniego dla walczącej Ukrainy, gdy uznamy, że uczestniczą w gromadzeniu danych nie tylko np. najbardziej znane nam satelity komercyjne, ale dedykowane takim misjom satelity szpiegowskie. Zaś za zachodnim IMINT-em i SIGINT-em stoją ludzie i sprzęt, w tym oprogramowanie do analizy danych.   

Zdolności wywiadowcze umownego Zachodu na kierunku rosyjskim są kolejnym przykładem na to, że pochopne tezy o upadku Zachodu - choć może medialne - są delikatnie mówiąc przesadzone. To właśnie Rosja miała być państwem z olbrzymią przewagą wywiadowczą nad każdym w Europie. Dziś widzimy coś wręcz odwrotnego, gdy słyszymy nawet o starciach w obrębie FSB, ale też innych służb. Trzeba przy tym docenić, że Zachód wyciągnął wnioski z 2014 r., zrozumiał też potrzebę rozbudowanej zdolności do monitorowania działań chociażby rosyjskiej armii oraz innych instytucji. Bez tego śmiało możemy dziś powiedzieć, widząc wydarzenia w Ukrainie, że bezpieczeństwo w naszym regionie wyglądałoby diametralnie inaczej. Dotyczyłoby to samej napadniętej Ukrainy, ale też państw takich jak Polska. I właśnie ponownie można stwierdzić, że gdy mówimy o Ustawie o obronie ojczyzny, dyskutując o gwałtownym rozszerzeniem zasobów finansowych dedykowanych zbrojeniom, nie możemy w Polsce zapominać o roli wywiadu. W tym jakże kosztownych jego domen, jak SIGINT czy IMINT. To już nie tylko doświadczenia Ukrainy i jej służb nakazują nam refleksję, ale przede wszystkim również dostrzeżenie sukcesów amerykańskich czy brytyjskich, nie mówiąc o estońskich. Tak jak obronności nie zbuduje się bez odpowiedniej synergii ludzi-sprzętu-finansowania, tak również ta zasada obowiązuje w debacie o zdolnościach wywiadowczych. Zaś oczy i uszy na Rosję musimy skierować uważniej niż chyba kiedykolwiek po transformacji ustrojowej.

Reklama

Komentarze

    Reklama

    Najnowsze