Służby Specjalne
Czas szpiegów. Subiektywny przegląd informacji [8]
Subiektywny przegląd wydarzeń szpiegowskich z całego świata, przygotowany przez InfoSecurity24.pl wspólnie z Fundacją Instytut Bezpieczeństwa i Strategii (FIBiS).
Irańskie służby specjalne wodzą Joe Bidena za nos?
Z perspektywy napiętych w ostatnich latach, niemalże do granic możliwości (zabicie gen. Sulejmaniego, irańskie uderzenie rakietowe na Amerykanów w Iraku, a także ostatnio eliminacja kluczowego naukowca itp.), relacji amerykańsko-irańskich z pewnym optymizmem oczekiwano inauguracji prezydenckiej Joe Bidena. Jednakże, jak widać Teheran postanowił od razu w swój sposób przetestować nową ekipę w Białym Domu. W Iranie skazano bowiem Amerykanina irańskiego pochodzenia na 10 lat pod zarzutem szpiegostwa. Według Irańczyków, skazana osoba próbowała uciec z kraju i dlatego po wcześniejszym wypuszczeniu jej na wolność po wpłaceniu kaucji, ponownie trafiła do aresztu i obecnie została skazana. Rodzina domniemanego szpiega i jej przedstawiciele prawni oskarżają irański wymiar sprawiedliwości o brak rzetelnych dowodów potwierdzających winę skazanego oraz przede wszystkim prowadzenie całego postępowania niejako w ukryciu, bez możliwości realnej obrony. Irańczycy nie podali oficjalnie danych osobowych skazanego, ale uważa się, iż był nim biznesmen Emad Shargi. Według irańskich służb miał on dostarczać informacje dotyczące obronności kraju.
Jednak, sprawa Shargiego wpisuje się w pewne narzędzie, którym posługują się w ostatnim czasie irańskie służby specjalne. Chodzi o namierzanie pod kątem zarzutów o szpiegostwo tych obywateli, którzy mają podwójne obywatelstwo. Tak, aby po ich zatrzymaniu móc grać uwolnieniem jako argumentem w bezpośrednich, zakulisowych rozmowach z innymi państwami. Tym samym, szczególnie obywatele mający rodziny poza granicami kraju (duża diaspora irańska jest obecna w różnych państwach zachodnich, w tym Stanach Zjednoczonych) lub mający podwójne irańsko-amerykańskie obywatelstwo są w ostatnich latach szczególnie monitorowani przez irański kontrwywiad. Jednocześnie należy pamiętać, że Iran został wprost oskarżony pod sam koniec zeszłego roku o bezpośrednie spowodowanie zgonu amerykańskiego obywatela Roberta Levinsona.
Wskazano wówczas dwóch wysokich rangą irańskich funkcjonariuszy służb specjalnych (Mohammad Baseri, Ahmad Khazai), którzy z ramienia irańskiego ministerstwa wywiadu i bezpieczeństwa MOIS mieli być zaangażowani w całą tajemniczą sprawę, dla przypomnienia ciągnącą się od 2007 r. Generalnie, specyfika obecnej aktywności irańskich służb specjalnych (MOIS i Strażników Rewolucji) ewidentnie nie gwarantuje pewności dla obcokrajowców lub osób z podwójnym obywatelstwem w tym państwie.
Batalia o swobodę popełniania "przestępstw kontrolowanych" przez informatorów brytyjskich służb
W Wielkiej Brytanii trwa w najlepsze ważna batalia prawna oraz legislacyjna wokół kwestii umożliwiania informatorom tajnych służb Jej Królewskiej Mości "kontrolowanego" popełniania przestępstw. Oczywiście, należy dodać w imię działań wywiadowczych odnoszących się chociażby do ich uwiarygodniania w oczach struktur terrorystycznych czy najgroźniejszych form przestępczości zorganizowanej. Cztery brytyjskie organizacje zajmujące się prawami człowieka walczą obecnie z tego rodzaju praktyką, ich zdaniem obowiązującą co najmniej od lat 90-tych XX w., przed Sądem Apelacyjnym, albowiem pod koniec 2019 r. nie udało im się przekonać do zakwestionowania tego rodzaju możliwości działania, przede wszystkim po stronie MI5.
Wcześniej sprawa była rozpatrywana przed Investigatory Powers Tribunal, czyli organem sądowniczym specjalizującym się chociażby w skargach związanych właśnie z aktywnością brytyjskich służb specjalnych. Ostatecznie, większością 3 głosów do 2 odrzucono skargę dotyczącą praktyk brytyjskich służb. W pierwotnym orzeczeniu przewodniczący IPT sędzia Singh powiedział, że MI5 (to przede wszystkim jej uprawnienia są pod lupą aktywistów) ma "dorozumiane uprawnienia", wynikające z zapisów ustawy o służbie bezpieczeństwa z 1989 r.
Jednak aktywiści nie poddali się i starają się teraz przekonać sędziów w ramach apelacji, aby unieważnić wcześniejsze orzeczenie. Trzeba podkreślić, że główną linią ataku wobec wskazanej praktyki ma być brak jasnego unormowania, co może być autoryzowane przez służby specjalne jeśli chodzi o "kontrolowane" złamanie prawa. Dodając, że przynajmniej opinia publiczna nie ma dostępu do bardziej szczegółowych wytycznych w tym zakresie, a więc istnieje brak świadomości do czego państwo uprawnia własne agendy wywiadowcze. Innym zarzutem jest pytanie, czy agencje wywiadowcze mogą prowadzić politykę zezwalającą na systemowe łamanie brytyjskiego prawa i nawet, jak wskazują przeciwnicy, zachęcania do tego swoich informatorów. Obrońcy praw człowieka obawiają się również występowania niejako równoległego świata, gdzie służby mogą pozwalać na popełnianie przestępstw, bez wiedzy prokuratury oraz służb policyjnych. Zauważają także, że obecne prace w parlamencie nad specjalną ustawą jeszcze dobitniej pokazują, że rządzący zdają sobie sprawę, iż obecna rzeczywistość działania m.in. MI5, jest problematyczna dla systemu państwa prawa.
Czytaj też: Na co Wielka Brytania pozwoli agentom MI5?
Przedstawiciele władz argumentują jednak, że obecne rozwiązania są efektywne jeśli chodzi o prowadzenie osobowych źródeł informacji - kluczowych oraz jeśli chodzi o kontrwywiad i działania antyterrorystyczne oraz zwalczanie najgroźniejszych form przestępczości. Zaś wszelkie kontrolowane formy uczestniczenia przez nich w przestępstwach są czynione de facto dla dobra wspólnego, wynikają z potrzeby zabezpieczenia kraju przed groźniejszymi zagrożeniami, zauważając, że taka praktyka ma na celu, nie tyle popełnianie przestępstw, ale przede wszystkim zabezpieczenie lub utrzymanie dostępu do danych wywiadowczych przez źródła agenturalne, które ostatecznie można wykorzystać do ratowania życia innych Brytyjczyków lub zakłócania poważniejszych przestępstw. Obrońcy twierdzą również, że kwestionowana praktyka jest niejako nieuniknioną i konieczną częścią pracy ze źródłami osobowymi. Trzeba bowiem zaznaczyć, że wiele z organizacji terrorystycznych sprawdza nie tylko legendę nowych członków, ale niejako testuje ich właśnie poprzez różne formy zachęcania do popełnienia wspólnie przestępstw. Analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku grup przestępczych. Tym samym, najłatwiejszą pracę ze źródłami ma w tym przypadku, mówiąc wprost, kontrwywiad działający na kierunku rozpracowania wrogich służb specjalnych.
Zarówno obecne zmagania przed brytyjskim sądem apelacyjnym, całe wcześniejsze postępowanie przed IPT, a może przede wszystkim praca tamtejszego parlamentu nad nowym ustawodawstwem, to ważne elementy szerszej, wkraczającej poza Wielką Brytanię debaty. Debaty nad granicą działań służb specjalnych w państwach demokratycznych, gdzie, ewidentnie stara się łączyć niejako wodę i ogień, a więc potrzeby operacyjne i narzędzia służb specjalnych z potrzebami przejrzystości państwa prawa.
Święto wywiadu zagranicznego Ukrainy
24 stycznia Ukraina ponownie obchodziła święto swojego wywiadu, które pojawiło się wraz z prezydenckim dekretem w 2018 r. Ma ono upamiętniać pierwszą zinstytucjonalizowaną ukraińską komórkę wywiadowczą utworzoną 24 stycznia 1919 r. Z okazji obchodów wspomnianego święta z funkcjonariuszami wywiadu spotkał się prezydent Wołodymyr Zełenski. W swoim wystąpieniu wskazał on na fakt, że nie można powtarzać błędów przeszłości, stąd tak ważna jest rola i znaczenie służb wywiadowczych. Szczególnie, że - zdaniem prezydenta Ukrainy - sytuacja na całym świecie wskazuje na początek radykalnych przeobrażeń środowiska bezpieczeństwa, które dotychczas znaliśmy.
Czytaj też: Ukraiński szpieg w szeregach rosyjskiej floty?
Co ciekawe, prezydent Zełenski podkreślił, iż strona ukraińska nauczyła się przeciwdziałać zagrożeniom zewnętrznym, a teraz jego zdaniem czas przejść do bardziej ambitnych działań. Mówiąc to funkcjonariuszom wywiadu, miał podkreślić wymóg bardziej proaktywnej formy działań, broniących interesów kraju, proponując chociażby zawiązanie "sojuszu bezpieczeństwa" wraz z partnerami Ukrainy. Trzeba również odnotować, że prezydent wskazał, że Służba Wywiadu Zagranicznego powinna codziennie wzmacniać komponenty strategiczne i operacyjne, inwestować w sferę działań analitycznych oraz podnoszenie jakości zdobywanych i przetwarzanych informacji. Zełenski zachęcał własny wywiad do wdrażania nowego podejścia oraz ulepszania systemu wywiadowczego w oparciu o wiedzę czołowych światowych służb specjalnych. Prezydent Ukrainy zauważył jeszcze, że tamtejszy wywiad niejako uzyskał niedawno ważne wsparcie prawne, poprzez ustawę o wywiadzie. Ta zaś otwiera nowe możliwości do działania, jednak jednocześnie nakłada jeszcze większą odpowiedzialność na funkcjonariuszy, bowiem jego zdaniem, to właśnie w wyjątkowej sytuacji trwania wojny hybrydowej wywiad staje się bardzo ważnym elementem sektora bezpieczeństwa narodowego i odgrywa wiodącą rolę w globalnej strategii konfrontacji z agresorem.
Izraelska dyplomacja wywiadowcza w zenicie
O izraelskich służbach specjalnych powiedziano bardzo wiele, przede wszystkim w kontekście tajnych operacji czy też możliwości wykradania kluczowych dla bezpieczeństwa kraju informacji od wrogów (i sojuszników, np. Stanów Zjednoczonych). Jednak, nadal chyba o wiele mniej mówi się o jakże strategicznej roli izraelskiego wywiadu w kształtowaniu stosunków dyplomatycznych tego państwa na całym świecie. Obecna zmiana władzy w Waszyngtonie bardzo dobrze pokazuje ten fakt, albowiem z pierwszą misją do nowej administracji ma udać się właśnie, urzędujący jeszcze, szef Mossadu. Yossi Cohen nie bez przyczyny został wybrany przez premiera do zaprezentowania izraelskich opinii oraz ocen względem kluczowych aspektów relacji amerykańsko-izraelskich. Dotyczy to szczególnie spraw związanych z problematyką irańskich zbrojeń atomowych i szerszego kontekstu irańskiej aktywności na Bliskim Wschodzie (Irak, Syria, Jemen).
Trzeba przyznać, że Mossad oraz jego szefostwo wielokrotnie w przeszłości byli najbardziej efektywnymi narzędziami w relacjach z innymi państwami, szczególnie w sytuacjach kryzysowych. Co więcej, to właśnie wspomniany Yossi Cohen miał odegrać ważną rolę w niedawnych porozumieniach z państwami arabskimi, na czele ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Tym razem, sama misja w Stanach Zjednoczonych jest również wysoce krytyczna, szczególnie, gdy dojdzie do rozmów chociażby z Williamem Burnsem. Ten ostatni, będący swoistą "miotłą Bidena" w CIA, ma być przecież człowiekiem restartującym proces relacji z Iranem, który miał miejsce w okresie sprawowania urzędu przez Baracka Obamę. Nie mówiąc już o możliwych reperkusjach w ramach postrzegania strony izraelskiej przez amerykańską Wspólnotę Wywiadowczą tuż po decyzjach Donalda Trumpa względem izraelskiego agenta Jonathana Pollarda, któremu pozwolono na wyjazd do Izraela (gdzie został przywitany z wielkimi honorami) oraz względem zastosowania prawa łaski prezydenckiej wobec Aviema Sella, czyli prowadzącego wspomnianego agenta.
Czytaj też: Biden wybrał dyplomatę na stanowisko szefa CIA
Co ciekawe, dyplomacja wywiadowcza obejmuje nie tylko wizyty szefostwa Mossadu w innych państwach (oficjalne i tajne, gdy nie można pokazać jakichkolwiek form relacji z Izraelem). Innym przykładem jest chociażby wizyta ministra wywiadu Eli Cohena w Chartumie w Sudanie. Nie bez przyczyny do tego państwa afrykańskiego, po normalizacji relacji wysłany został właśnie ten minister, spotykający się tam z gen. Abdelem Fattah al-Burhanem oraz ministrem obrony Yassinem Ibrahimem. Nie ukrywano, że oba państwa omawiały oczywiście kwestie bezpieczeństwa, obronności, ekonomii, ale również sprawy współpracy wywiadowczej. Kazus Izraela dobitnie ukazuje rolę i znaczenie dyplomatyczne szefostwa służb wywiadowczych, które wykracza daleko poza samą formę nadzoru, zadaniowania i kontroli własnych agencji. Współczesne relacje międzynarodowe wymagają nie tylko efektywnej klasycznej dyplomacji, ale również dyplomacji wywiadowczej.
Jak amerykańskie służby musiały pośredniczyć pomiędzy Kanadyjczykami
Były szef struktur kontrwywiadu, w ramach FBI, Frank Figliuzzi wywołał wielkie kontrowersje w Kanadzie. Chodzić miało o słynną sprawę rosyjskiego agenta, tj. podporucznika Jeffreya Delislea, sprzedającego Rosji ważne dane wywiadowcze. Jest to istotne, odnoszące się do bezpieczeństwa Kanady, ale nie tylko, jeśli zważymy na możliwość dostępu do części informacji gromadzonych w ramach Sojuszu Pięciu Oczu (FVEY) w bazie marynarki wojennej Trinity w Halifax. Amerykanie mieli wpaść na jego trop śledząc przepływy finansowe i od razu poinformować kanadyjskich partnerów. Oficjalnie, miało to nastąpić względem Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP), a więc służby mogącej dokonywać działań śledczych i przede wszystkim aresztowań osób podejrzanych. Finalnie, to właśnie RCMP przeprowadziła całe śledztwo i ostatecznie aresztowała mężczyznę 13 stycznia 2012 r. Został on formalnie oskarżony o naruszenie kanadyjskiej ustawy o bezpieczeństwie informacji. W toku śledztwa i postępowania sądowego rosyjski agent przyznał się do winy i otrzymał ostateczne wyrok 20 lat więzienia. Wskazano wówczas, że oficer marynarki przekazywał rosyjskim służbom wywiadowczym tajne materiały w zamian za ponad 110 000 dolarów. Jego działania obejmowały okres ponad czterech lat pracy agenturalnej.
Jednakże, ówczesne klasyczne wydarzenia szpiegowskie, za sprawą Figliuzziego zyskały niejako drugie dno. Według byłego wysokiego rangą funkcjonariusza amerykańskiego kontrwywiadu nim poinformowano RCMP, informacje o rosyjskim agencie w Kanadzie miały trafić do innej agendy kanadyjskich służb specjalnych. Chodzić miało o Canadian Security Intelligence Service (CSIS). To jej przedstawiciele mieli otrzymać kilka miesięcy wcześniej niż RCMP informacje o groźnej aktywności Delislea. Kanadyjczycy mieli potwierdzić, we współpracy z Amerykanami, jego działania na rzecz rosyjskiego wywiadu. Jednakże, według Figliuzziego, w momencie, gdy należało zatrzymać agenta (po zebraniu niezbitych dowodów) CSIS miało nie chcieć bezpośrednio informować RCMP, motywując to obawami przed utratą cennych źródeł, gdyby doszło do procesu agenta przed sądem i wymagane byłoby odtajnienie aktywności CSIS. Tym samym, Kanadyjczycy chcieli, żeby kontrwywiad RCMP poinformowali w ich imieniu Amerykanie z FBI. Jednak, wraz z wejściem do gry RCMP, sprawa rozpracowania Delislea rozpoczęła się de facto na nowo, gdyż CSIS nie przekazała swojego dossier danych do RCMP.
Żeby było jeszcze bardziej kuriozalnie, według Figliuzziego sami Amerykanie mieli nawet rozważać scenariusz zakładający zwabienie rosyjskiego agenta na terytorium Stanów Zjednoczonych i zatrzymanie go przez własny kontrwywiad. Sprawa była na tyle poważna, że w dopingowanie Kanadyjczyków w zakresie zatrzymania Delislea miał zostać zaangażowany ówczesny szef FBI Bob Mueller. Kanadyjska prasa podkreśla, że do dzisiaj tak naprawdę nie wiadomo czy od czasów sprawy słynnego agenta poprawiona została współpraca na linii RCMP i CSIS w sprawach kontrwywiadowczych.