Reklama

Straż Graniczna

Więcej funkcjonariuszy SG na granicy? Gen. Bagan: Pracujemy nad tym, by było to możliwe

Autor. mjr SG Krzysztof Grzech/Zespół Prasowy KGSG

Do bezpośredniej ochrony granicy państwowej chciałbym delegować większą liczbę funkcjonariuszy Straży Granicznej. Pracujemy nad tym, by było to możliwe – podkreślił komendant główny Straży Granicznej gen. dyw. SG Robert Bagan. W rozmowie z InfoSecurity24.pl, szef SG mówił też o wzmocnieniu wschodniej granicy, wakatach w formacji oraz o planowanych zakupach.

Dominik Mikołajczyk: Niebawem do katalogu środków przymusu bezpośredniego, jakimi mogą posługiwać się funkcjonariusze Straży Granicznej, dodane zostaną m.in. armatki wodne i granaty hukowo-błyskowe. To konsekwencja tego, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy. Czy po zmianach, ten zbiór będzie już Pana zdaniem adekwatnie odpowiadał zagrożeniom, z jakimi codziennie mierzą tam funkcjonariusze?

Komendant główny Straży Granicznej gen. dyw. SG Robert Bagan: Tym zagrożeniom, które definiujemy aktualnie, prawdopodobnie tak. Mówię prawdopodobnie, dlatego że druga strona reaguje na działania podejmowane przez polskie służby i dostosowuje do nich swoje metody. Więc jest to proces zmienny, który podlega ciągłym modyfikacjom.

My, jako Straż Graniczna, sami zgłaszaliśmy potrzebę wprowadzenia tych zmian, więc w tej chwili, na tym etapie, na którym się znajdujemy i w odniesieniu do tych zagrożeń, z którymi mamy do czynienia, te rozwiązania będą moim zdaniem wystarczające.

Czytaj też

Rozmawia Pan z funkcjonariuszami pełniącymi służbę na granicy z Białorusią. Co mówią? Co dziś jest tam największym problemem?

Dziś w szczególności - bo pamiętajmy, że w ostatnim czasie metody działania białoruskich służb się zmieniły - to kwestia ogromnej agresji w stosunku do naszych funkcjonariuszy i żołnierzy. To obawy związane z uszczerbkami na zdrowiu bądź życiu. Zresztą, ostatnia sytuacja, czyli śmierć żołnierza, pokazuje, że są to obawy uzasadnione.

Ze składanych kilka miesięcy temu zapowiedzi wynikało, że zapora na polsko-białoruskiej granicy będzie modernizowana, tak by była bardziej odporna na nielegalne przekroczenia. Kiedy ten proces się rozpocznie?

Ten proces już się rozpoczął. Na początku musimy jednak rozróżnić barierę elektroniczną od tej fizycznej. Elektroniczna składa się z kamer i różnych czujników detekcji i ma długość ponad 200 km. Bariera fizyczna to stalowe panele rozmieszczone na 186 km polsko-białoruskiej granicy. I jeśli o nią chodzi, to istnieje bardzo łatwy sposób, chociażby przy użyciu zwykłego lewarka samochodowego, rozgięcia poszczególnych przęseł. Tego typu działania musimy wykluczyć.

Mamy rozwiązania, które chcemy wdrożyć i jesteśmy na etapie wyłaniania wykonawcy, który te elementy wzmacniające wykona. W pierwszej kolejności – jeszcze w tym roku – chcemy dokonać modernizacji bariery na terenie 4 placówek, w tych najbardziej newralgicznych miejscach.

Reklama

Mówiąc najbardziej ogólnie, to wzmocnienie fizycznej zapory polegać ma na zamontowaniu poprzeczek.

Tak, mowa o dwóch poprzecznych belkach, które będą wzmacniać całą konstrukcję.

Po przeprowadzonych przez nas doświadczeniach, ale też po opinii Politechniki Śląskiej z Gliwic, mamy przekonanie, że proponowane przez nas rozwiązania są dobre i spełnią swoją rolę, czyli będą w bardzo znaczący sposób utrudniały, a często wręcz uniemożliwiały rozginanie tych paneli.

Czytaj też

Zmiany w fizycznej zaporze to jedno, ale sama Straż Graniczna wielokrotnie przyznawała, że warstwa zapory elektronicznej też nie działa tak, jakbyście tego oczekiwali. Sygnałów jest zbyt wiele, a część z nich ma być nawet ignorowana. Tu też planowane są zmiany?

Po pierwsze: cały czas pracujemy z wykonawcą tego elementu zabezpieczenia granicy, aby eliminować alarmy, które są emitowane przez zjawiska naturalne, czyli m.in. przez zwierzęta, ale też wiatr czy opadające konary. Dodatkowo będziemy również – a już mamy wyłonionego wykonawcę i niedługo będziemy podpisywali umowę – montować na granicy kolejne kamery, dzięki którym możemy obserwować to, co się tam dzieje. Chcemy, żeby zostało to wykonane jeszcze w tym roku.

Te elementy, o których mówię, będą składały się w jedną całość. Mamy nadzieję, że ten system zostanie tak dostosowany, byśmy wcześniej widzieli osoby, które chcą forsować barierę fizyczną, dzięki czemu sama detekcja, sam ruch, będzie elementem wtórnym. Najpierw zobaczymy osobę, dopiero potem wzbudzany będzie alarm. To dotyczy też cieków wodnych, które są na pograniczu polsko-białoruskim.

W oparciu o nasze dwuletnie doświadczenia związane z funkcjonowaniem bariery robimy wszystko, co tylko możliwe, aby z jednej strony skorzystać z tego co już mamy, a z drugiej doposażyć system w możliwie najlepsze narzędzia. Takie, które będą sprawiały, by bariera była jeszcze trudniejsza do sforsowania.

Reklama

Jakiś czas temu wiceszef MSWiA Czesław Mroczek przedstawił pomysł budowy drugiej linii zapory na granicy polsko-białoruskiej. Czy w Pana ocenie jest ona potrzebna?

W tej chwili ten pomysł jest konsultowany. Przedstawiamy argumenty za i przeciw. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Na razie to faza rozważań i konsultacji.

Obecnie skupiamy się na tych sprawach, które już mamy wypracowane, czyli na wzmocnieniu elementów istniejącej dziś zapory. Natomiast jeśli chodzi o drugą linię, sprawa, oczywiście, pozostaje otwarta i sądzę, że w najbliższej przyszłości zostanie podjęta decyzja.

Czytaj też

Zapytam w takim razie o decyzje, które już zapadły. Rząd zapowiedział realizację programu Tarcza Wschód. Na ten cel ma zostać przeznaczone 10 mld złotych, a plan zakłada m.in. utworzenie przeszkód terenowych na granicy czy nasadzenia drzewne. Jak realizacja tej rządowej koncepcji wpłynie na służbę funkcjonariuszy SG?

Z punktu widzenia strażnika granicznego każdy element, który będzie służyć wzmocnieniu granicy państwowej – a to Straż Graniczna jest zobowiązana do ochrony jej nienaruszalności - jest jak najbardziej potrzebny i my będziemy się z niego cieszyć.

Straży Granicznej od miesięcy w ochronie granicy pomaga wojsko i Policja. Niewiele wskazuje na to, by sytuacja na granicy miała ulec drastycznej poprawie. Specjaliści zgodnie twierdzą, że presja migracyjna może trwać bardzo długo. Może w takim razie Policja i wojsko powinny pozostać na granicy na stałe? Może warto rozważyć stworzenie specjalnej formacji – składającej się np. z tych trzech służb – dedykowanej tylko temu zadaniu?

Odpowiedź na to pytanie wykracza poza moje kompetencje. Natomiast chcę jasno powiedzieć: będziemy robić wszystko, aby wzmacniać nasze zasoby kadrowe, by to przede wszystkim Straż Graniczna w większej liczbie była obecna na polsko-białoruskiej granicy.

Oczywiście, jesteśmy ogromnie wdzięczni, zarówno żołnierzom Wojska Polskiego, jak i policjantom i wszystkim innym osobom, które wspierają nas w ochronie granicy państwowej, ale musimy mieć tę świadomość, że to przede wszystkim zadanie Straży Granicznej.

Będziemy dokładali wszelkich starań, aby nasz potencjał kadrowy się zwiększał i abyśmy mogli jeszcze w większym stopniu dedykować ludzi do ochrony granicy państwowej. Przy czym nie możemy zapominać też o innych zadaniach realizowanych przez naszą formację.

Czytaj też

Działania Straży Granicznej, to jednak nie tylko – jak Pan zauważył – polsko-białoruska granica. Zapytam więc o ludzi, którzy te zadania wykonują. Jak wygląda dziś sytuacja kadrowa formacji, na której czele Pan stoi? Występują problemy z zapewnieniem ciągłości służby?

Po wejściu Polski do strefy Schengen Straż Graniczna, jak wszyscy wiemy, „zeszła” z kontroli na granicy zachodniej i na granicy południowej. W tym samym czasie formacji przypisano jednak dodatkowe zadania, między innymi związane z kontrolą legalności zatrudnienia cudzoziemców, ale też szereg innych. Straż Graniczna je wykonywała i dalej wykonuje.

Przed kryzysem migracyjnym formacja była skrojona na miarę potrzeb, czyli ówczesny potencjał kadrowy odpowiadał tym wszystkim zadaniom, które były realizowane.

Przypomnijmy też, że przed 2021 rokiem, polsko-białoruska granica była jedną z najbezpieczniejszych, występowało tam najmniej incydentów. To, co stało się w 2021 roku, pokazało, że w pewnym sensie nasza liczebność jest zbyt ograniczona, by samodzielnie zapewnić ochronę tego odcinka.

Reklama

W ostatnich latach w formacji pojawiły się jednak dodatkowe etaty, ale wciąż jest kłopot z ich zapełnieniem.

Problem jest. Wynika on jednak z tego, że aby dostać się do Straży Granicznej, trzeba spełniać określone wymagania. W naszym przypadku są one dość wysokie. I ja nie chcę tych wymogów obniżać.

Postępowanie kwalifikacyjne w formacji składa się z kilku etapów. To m.in. badania psychologiczne, badania psychofizjologiczne, czyli tzw. wykrywacz kłamstw, test sprawności fizycznej, test z języka obcego i test z wiedzy ogólnej. Wszystko kończy się komisją lekarską, która ustala zdolność kandydata do pełnienia służby.

W tej chwili pracujemy nad zmianami dotyczącymi przyjęć do formacji. Mamy zamiar zrezygnować z niektórych elementów. Oczywiście, nie rezygnujemy z badań psychologicznych, badań psychofizjologicznych czy orzeczenia o zdolności do służby. Pojawi się jednak pewne novum. Mam na myśli ustalenie poziomu znajomości języka obcego - będziemy honorowali ocenę, która widnieje na świadectwie maturalnym. Drugą nowością jest rezygnacja z testu z wiedzy ogólnej.

To wszystko po to – jak rozumiem - by zachęcić ludzi do wstępowania w szeregi Straży Granicznej. Wrócę jednak do mojego pytania, ilu funkcjonariuszy brakuje dziś w dowodzonej przez Pana formacji?

Na dziś to około 1800 wakatów.

Czytaj też

W takim razie czego brakuje dziś Panu - jako szefowi SG - w działaniach na granicy z Białorusią? Ludzi? Sprzętu?

Do bezpośredniej ochrony granicy państwowej chciałbym delegować większą liczbę funkcjonariuszy Straży Granicznej. I tak jak powiedziałem, pracujemy nad tym, by było to możliwe.

Chcę powiedzieć o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. Niektórzy mylnie odnoszą wrażenie, że Straż Graniczna na Podlasiu to funkcjonariusze, którzy pełnią wyłącznie służbę „przy barierze” i reagują na ewentualne przekroczenia granicy. Otóż nie. Ta „ochrona fizyczna” to jedynie część naszej działalności.

Zajmujemy się szeroko rozumianymi zadaniami związanymi z cudzoziemcami, którym uda się przekroczyć granicę. Jesteśmy zobowiązani do tego, aby od osób zgłaszających taką potrzebę przyjąć wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej. Oczywiście pod warunkiem, że taką potrzebę artykułują. To proces, który wymaga przyjęcia wniosku, pobrania śladów linii papilarnych, wykonania zdjęć. To szereg czynności związanych z przedstawianiem powodów, dlaczego ta osoba ucieka ze swojego kraju i potrzebuje ochrony. Nie można zapominać, że te czynności muszą przebiegać z udziałem tłumaczy.

Następna kwestia związana jest z umieszczeniem cudzoziemca w strzeżonym ośrodku, jeżeli nie mamy potwierdzonej tożsamości i osoba nie ma dokumentów. Bo do tego właśnie obliguje nas prawo. To właśnie Straż Graniczna sporządza wniosek, który następnie kieruje do sądu. Sąd orzeka o umieszczeniu osoby w strzeżonym ośrodku, a Straż Graniczna musi odwieźć cudzoziemca tam, gdzie akurat są miejsca. Znów więc jest to bardzo długotrwały proces.

Kolejny element to postępowanie z nieletnimi. Zanim jakiekolwiek czynności zostaną podjęte, mamy obowiązek stwierdzenia, czy osoba jest pełnoletnia. W większości przypadków te osoby nie mają jednak dokumentów, więc następuje proces identyfikacji. Przedtem jednak lekarz musi stwierdzić wiek cudzoziemca na podstawie prześwietlenia kości nadgarstka. Dopiero gdy mamy tę wiedzę, wdrażane jest odpowiednie postępowanie, w zależności od tego, czy chodzi o osobę dorosłą czy nieletniego.

Mówię o tym wszystkim, bo chcę wyraźnie zwrócić uwagę, że zadań naprawdę jest bardzo wiele, w dodatku są one czasochłonne. Często słyszymy opinie różnych tak zwanych „ekspertów”, którzy wypowiadają się w mediach i wydają nieoparte na niczym oceny. Proponowałbym, aby tacy „eksperci” najpierw dokładnie poznali wszystkie zadania, które ma do zrealizowania Straż Graniczna, a dopiero później zabierali głos.

Te zadania wykonują funkcjonariusze. Wspomniał Pan o tym, że podejmujecie działania by zachęcać do służby. Jedną z takich zachęt, ma być podniesienie o około 1000 zł pierwszego uposażenia, tak by na start funkcjonariusz SG zarabiał tyle, co żołnierz. Pana zdaniem, ten model zaproponowany przez MSWiA przyniesie zamierzony efekt? Pytanie też czy nie obawia się Pan, że przy takim wypłaszczeniu siatek płac, z jakimi mamy dziś do czynienia, funkcjonariusze pełniący już służbę poczują się pominięci.

Każde działanie, które ma na celu zwiększenie środków finansowych czy jakichkolwiek innych profitów związanych z zachęcaniem kandydatów do wstępowania w nasze szeregi jest jak najbardziej właściwe.

W tej chwili najbardziej niebezpiecznym miejscem pełnienia służby na granicy w całym kraju jest bez wątpienia polsko-białoruski odcinek. W związku z tym, że istnieją tam zagrożenia, wydawałoby się, że chętnych do służby będzie mniej. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Chętnych do służby w Podlaskim Oddziale Straży Granicznej jest coraz więcej.

Czytaj też

Regionalne „pospolite ruszenie”?

Ludzie czują taką potrzebę, że powinni bronić swojej ziemi. I ten wzrost przyjęć, o którym mówię, jest naprawdę zauważalny.

Mówiąc o przyjęciach, musimy też patrzeć całościowo na nasz system kształcenia. Chcę przypomnieć, że mamy 2 ośrodki szkolenia i jedną szkołę wyższą. Są to więc 3 ośrodki, które mają w pewien sposób ograniczone możliwości. Pracujemy jednak nad tym, aby zwiększać m.in. możliwości kwaterunkowe na kursach. Ale zaznaczam: nie chcemy schodzić z określonego poziomu kształcenia.

Od 13 czerwca wprowadzono strefę buforową przy granicy polsko-białoruskiej. Minęło więc już kilka dni, dlatego czy można już powiedzieć, że przynosi pierwsze efekty?

Strefa buforowa ułatwia nam pracę, bo ogranicza aktywność przemytników, którzy odbierają cudzoziemców nielegalnie przekraczających granicę. Ta strefa daje nam też możliwość skoncentrowania się na tych najważniejszych działaniach związanych z pierwszą linią przy barierze i później ewentualnym poszukiwaniem osób, którym uda się przejść oraz wdrażaniem w stosunku do nich procedur: czy to związanych z udzielaniem ochrony międzynarodowej, czy dotyczących wydania postanowienia o opuszczeniu terytorium Polski.

Czy w związku z tym co dzieje się na granicy, SG planuje jakieś dodatkowe zakupy wyposażenia ochronnego dla funkcjonariuszy, broni?

Te zakupy realizujemy na bieżąco i w zależności od potrzeb uzupełniamy zarówno sprzęt ochronny, jak i wspomagający naszych funkcjonariuszy w ochronie granicy państwowej. Dziś realizujemy np. zakup lekkich tarcz ochronnych, bo te, którymi dysponujemy, są dość ciężkie i kłopotliwe w transporcie.

Jeszcze niedawno, Straż Graniczna nie tylko nie posiadała, ale też nie szkoliła swoich funkcjonariuszy z użycia tego typu sprzętu. Dziś wyszkolonych jest już na tylu Pana podwładnych, że ciągłość służby na granicy, z użyciem tarcz, jest niezachwiana?

Jeżeli chodzi o użytkowanie poszczególnych elementów ochronnych, w tym tarcz, oczywiście tak. W poprzednich latach przeszkolono około 600 funkcjonariuszy pełniących służbę w Podlaskim Oddziale SG. Teraz te dodatkowe szkolenia, które są prowadzone przez oddział prewencji Policji w Białymstoku, pozwalają przyjąć założenie, że zdecydowana większość funkcjonariuszy miała okazję zapoznać się z zasadami użycia tarcz czy ustawiania się w szyku.

Chcę też jasno powiedzieć, że jest to dla nas bardzo pomocne. Cenimy sobie współdziałanie w zakresie szkolenia z wojskiem i Policją i to, że wszyscy działamy na podstawie tych samych procedur, tak samo reagujemy na rozkazy i wydawane komendy.

Czytaj też

Pozostając jeszcze przy zakupach. Co z samolotami i śmigłowcami. Niedawno SG podpisała umowę na dwa Turbolety. Sprzęt latający jakim dysponujecie jest dziś już wystarczający czy planowane są kolejne zakupy?

Jeżeli chodzi o ochronę granicy to oczywiście nie wszystkie samoloty czy śmigłowce są zawsze używane. Dysponujemy je w zależności od potrzeb i charakterystyki działań. Tak jak pan wspomniał, dokonujemy dodatkowych zakupów, jeżeli występuje taka konieczność. Jeśli zatem będziemy mieli do dyspozycji środki finansowe, będziemy podejmowali działania, by dysponować coraz lepszym i coraz nowocześniejszym sprzętem. Będziemy też wyposażać go w coraz lepsze środki optoelektroniki.

Drugi element, w który cały czas inwestujemy, to jednostki bezzałogowe, czyli drony. Już teraz w związku z modernizacją granicy będziemy chcieli kupić dodatkowe drony pionowego startu. Mamy też zamiar zbudować dodatkowe wieże obserwacyjne i zainwestować w systemy obserwacyjne o bardzo dużym zasięgu.

Samoloty i śmigłowce to jest jeden element i w miarę możliwości będziemy go wymieniać, ponieważ część śmigłowców ma swoje lata i będą wymagały wycofania. Natomiast druga aktywność to inwestowanie w bezzałogowce, które posiadają takie same zdolności obserwacyjne jak samoloty.

Jakiś czas temu Pana zastępca, gen. Wioleta Gorzkowska, informowała na sejmowej podkomisji o tym, że podjęto decyzję o wyposażeniu funkcjonariuszy pełniących zadania przy granicy polsko-białoruskiej w nowe wzory umundurowania. Czy ten proces już się rozpoczął? I kiedy wszyscy funkcjonariusze dostaną nowe mundury?

Ten proces już się rozpoczął i docelowo będziemy chcieli - szczególnie jeżeli chodzi o umundurowanie polowe – dokonać wymiany w całej Straży Granicznej. W pierwszej kolejności będą to odcinki granicy z Białorusią. Chodzi m.in. o to, aby nowe umundurowanie było dostosowane do warunków pełnienia służby i jak najbardziej komfortowe, także w przypadku zmiennych warunków atmosferycznych. Zależy nam przede wszystkim na wygodzie użytkowania.

Mundury w Straży Granicznej zmieniły się jednak całkiem niedawno. Skąd zatem teraz ta decyzja?

Zmienił się kamuflaż, ale nie krój munduru polowego, który zmieniamy teraz.

Czytaj też

Na koniec nie mogę nie zapytać o ostatnią sytuację z polsko-niemieckiej granicy. Dowiedzieliśmy się, że niemiecka policja odwiozła grupę migrantów na polską stronę i ich tam pozostawiła. O tej sytuacji dowiedzieliśmy się jednak przez pewien przypadek, pytanie wiec, ile podobnych tego typu zdarzeń było wcześniej. Co zrobić, żeby do nich nie dochodziło?

Podczas mojej rozmowy z szefem Policji Federalnej Republiki Federalnej Niemiec otrzymałem wyraźne zapewnienie: wszystkie inspekcje, będące odpowiednikiem naszych placówek, zostały poinformowane o tym, że tego rodzaju tryb postępowania jest nie do przyjęcia, że jest ono nieakceptowalne i że do takich incydentów więcej nie dojdzie. Strona niemiecka wyraziła ubolewanie z powodu zaistnienia takiej sytuacji.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze

    Reklama

    Najnowsze