Policja
Większe policyjne wsparcie w strefie przygranicznej
Z całego kraju skierowałem już blisko tysiąc funkcjonariuszy na teren dwóch garnizonów dla wsparcia policjantów tam na miejscu. Dzisiaj pojadą na Lubelszczyznę i na Podkarpacie kolejni funkcjonariusze policji z głębi kraju - powiedział we wtorek na antenie Programu I Polskiego Radia komendant główny policji gen. Jarosław Szymczyk.
"Funkcjonariusze garnizonu podkarpackiego, jak i lubelskiego w ostatnich dniach pełnią służbę niezwykle intensywnie. Z całego kraju skierowałem już blisko tysiąc funkcjonariuszy na teren tych dwóch garnizonów dla wsparcia policjantów tam na miejscu. To nie jest liczba zamknięta. Dzisiaj pojadą na Lubelszczyznę i na Podkarpacie kolejni funkcjonariusze policji z głębi kraju" - podkreślił generał Szymczyk. Wyjaśnił, że ma to związek z wprowadzeniem drugiego stopnia alarmowego BRAVO.
Czytaj też
Komendant Główny Policji powiedział, że policjanci świadczą szeroką pomoc dla Ukraińców przybywających do Polski. Pilnują też drożności ciągów komunikacyjnych. Generał podkreślił, że po polskiej stronie granicy notuje się wzmożony ruch spowodowany tym, że bardzo dużo osób przyjeżdża po znajomych i członków rodzin, którzy uciekli z Ukrainy.
Zaapelował, żeby przede wszystkim stosować się do poleceń wydawanych przez funkcjonariuszy, którzy są na miejscu. "Przygotowaliśmy parkingi buforowe przed przejściami granicznymi, gdzie w sytuacji kiedy już droga dojazdowa jest pełna pojazdów oczekujących na osoby, które przekroczą naszą granicę, to na tych parkingach ustawiamy te pojazdy. Na te parkingi podjeżdżają również autokary Państwowej Straży Pożarnej czy Policji które dowożą osoby, które przekroczyły granicę. Robimy wszystko żeby ten transport był szybki i skuteczny z samego przejścia na te parkingi" - powiedział.
"Wszyscy Ci, którzy przekraczają granicę w ruchu kołowym muszą szybko i sprawnie wydostać się z terenu przejścia granicznego" - dodał komendant główny i zaznaczył, że główne drogi muszą być drożne, bo w drugim kierunku, w stronę Ukrainy jedzie duża aut z pomocą humanitarną.
Czytaj też
Jak informował we wtorek rano wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker, "przynajmniej 2/3 osób, które uciekają z Ukrainy, uciekają w stronę polskiej granicy". "Pomimo tego, że jest jeszcze granica z innymi państwami Unii Europejskiej to jednak zdecydowana większość to osoby, które trafiają do Polski" - powiedział. Ocenił, że można wśród nich wyróżnić trzy grupy. "Pierwsza, mała część to osoby, które jadą do innych państw, mają tam rodzinę. Druga, zdecydowanie największa część, to grupa osób, która zostaje w Polsce u swoich rodzin. Bardzo często przyjeżdżają do rodzin, które tu już pracowały, więc z dużą dozą przekonania to grupa, która będzie chciała zostać tutaj, w Polsce. Trzecia grupa to osoby, które przyjeżdżają i zastanawiają się, co dalej. Te osoby liczą na to, że ten konflikt szybko się zakończy i marzą o tym, żeby wrócić na Ukrainę" - wymienił.
Zaznaczył, że na Ukrainę pomoc humanitarna może wjechać tylko w sposób zorganizowany. Przyjęcie tych osób również powinno odbywać się w sposób zorganizowany przez państwo. "Jesteśmy gotowi na różne scenariusze. Jest spora rezerwa tych miejsc. Wszystko będzie zależało od tego, jak dalej rozwinie się sytuacja na Ukrainie" - wskazał Szefernaker.
377, 4 tys. osób odprawili od czwartku funkcjonariusze Straży Granicznej na przejściach granicznych z Ukrainą. We wtorek do godz. 7 przez granicę polsko-ukraińską przeszło 24 tys. osób uciekających przed wojną - podała Straż Graniczna.