Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Ukraina nie była gotowa na rosyjską agresję

wojna ukraina atak Rosji na Charków
Skutki ostatniego rosyjskiego ataku na Charków.
Autor. Defense of Ukraine (@DefenceU)X

My niestety nie przygotowywaliśmy się do takiego scenariusza. Nikt z nas nie wierzył, że Rosja może rozpocząć pełnoskalową wojnę. Więc życzę Polsce nigdy nie mieć takich wyzwań, które mieliśmy my. Tym bardziej, że pogróżki w stronę Europy coraz częściej padają zarówno od oficjeli jak i propagandystów Rosji – powiedział mer Charkowa Ihor Terechow, podczas panelu „Ukraińska lekcja odporności – wnioski dla Polski”, odbywającego sie w ramach Kongresu Odpornosć 2024. Jak dodał, „wielu problemów można uniknąć, jeśli odpowiednio się do nich przygotować. Niestety Ukraina nie miała takiej możliwości, uczyła się w boju i płaciła za to bardzo wysoką cenę”.

Mer ukraińskiego miasta Charków Ihor Terechow wziął udział w Kongresie Odporność 2024 organizowanym przez InfoSecurity24.pl. Razem z nim, w panelu „Ukraińska lekcja odporności – wnioski dla Polski”, który moderował były zastępca dyrektora RCB Grzegorz Matyasik, wziął udział były ambasador RP na Ukrainie Bartosz Cichocki, szef wydziału współpracy międzynarodowej Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Sławomir Łazarek, dyrektor Departamentu Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego MSWiA st. bryg. Dariusz Marczyński oraz płk Tomasz Artemiak z Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej.

Reklama

Ihor Terechow opowiedział, jak wyglądały dni przed rozpoczęciem pełnoskalowej wojny w 2022 roku oraz jakim wyzwaniom musieli stawić czoło Ukraińcy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. „My niestety nie przygotowywaliśmy się do takiego scenariusza. Nikt z nas nie wierzył, że Rosja może rozpocząć pełnoskalową wojnę. Nie układało się nam to w głowach. Ponadto Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w Charkowie zapewniała nas, że nie ma planów pełnoskalowej wojny, czy faktycznych działań wojskowych w Charkowie” – powiedział Terechow.

„W przeddzień agresji mieliśmy spotkanie w siedzibie SBU i zapewniono nas, że nie ma zagrożenia wojskowego dla miasta. Przyszedł 24 lutego (2022 roku – przyp. red.), który zmienił życie wszystkich Ukraińców. Zaczęliśmy walkę o swoją Ukrainę, swoją ziemię, swoją rodzinę i swoje domy. W tym dniu w mieście, które liczyło 1,5 miliona ludności zaczęła się panika, ponieważ było słychać wybuchy, przelatywały pociski” – mówił mer Charkowa. Dodał przy tym, że w ciągu miesiąca od rozpoczęcia wojny ludność Charkowa zmniejszyła się pięciokrotnie, do 300 tysięcy osób.

Czytaj też

Jak zauważył, pierwszym wyzwaniem przed jakim stanęli Ukraińcy było zachowanie życia miasta. „Była to zima, było jeszcze dość chłodno, dlatego wszystkie obiekty infrastruktury krytycznej działały bez przerwy. Pracownicy służb komunalnych stali się prawdziwymi bohaterami, ponieważ to oni zabezpieczali nieprzerwaną działalność infrastruktury” – podkreślił. „Cały transport miejski został dostosowany do potrzeb ewakuacji i dostarczania pomocy humanitarnej” - zaznaczył.

„Bardzo nam pomogło to, że w Charkowie jest metro, które stało się i pozostaje do teraz największym schronem miasta. W szczytowych miesiącach 2022 roku, na stacjach metra mogła się schronić połowa mieszkańców, ponieważ może się tam schronić 160 tys. osób. Został w nim przystosowany system dostarczania jedzenia, pomocy medycznej i całej działalności życiowej dla osób, które tam były” – powiedział Terechow.

Reklama

Kolejnym wyzwaniem z jakim musieli się zmierzyć po rozpoczęciu inwazji mieszkańcy Charkowa był fakt, że prawie wszystkie sklepy i apteki przestały działać. „Te które pozostały miały bardzo ograniczony asortyment ze względu na problemy z dostawami. Więc zaczęliśmy aktywnie pracować z właścicielami sieci handlowych i w ciągu dwóch tygodni udało nam się uruchomić sklepy, które miały wystarczające zaopatrzenie dla tych mieszkańców, którzy zostali w mieście. Jednak wiele osób straciło pracę i nie mogło kupić żywności. Dlatego sporą część żywności rozdawaliśmy w ramach pomocy humanitarnej, którą otrzymaliśmy od naszych partnerów, w tym od Polski jako jednego z pierwszych partnerów” – tłumaczył.

Wśród wyzwań wymienił też problem z odbiorem śmieci. „Nie pozwoliliśmy, żeby miasto utonęło w śmieciach. Przeznaczone do tego służby komunalne codziennie odbierały śmieci i porządkowały podwórka. Nie mogliśmy pozwolić na to, żeby na skutek obecności nadmiaru śmieci pojawiła się choroba zakaźna. Udało nam się to zrobić” – zaznaczył mer Charkowa.

Czytaj też

Wnioski, które mam po dwóch latach wojny są takie, że miasto powinno mieć przygotowane i maksymalnie dobrze wykonane schrony dla ludności cywilnej. To był dla nas jeden z największych problemów, z którym musieliśmy się zmagać już podczas trwania wojny. W szkołach, uniwersytetach powinny być dobre schrony, żeby proces nauczania nie został przerwany. Jest to bardzo ważne” – mówił do uczestników panelu „Ukraińska lekcja odporności – wnioski dla Polski” Terechow.

Podkreślił przy tym, że przy budowie nowych budynków w Charkowie w przyszłości obowiązkowym wymogiem będzie obecność obiektów podwójnego przeznaczenia na przykład parkingów, które będą mogły też działać jako schrony. „Potrzeba maksymalnie chronić obiekty infrastruktury krytycznej. Taktyka Federacji Rosyjskiej z którą się spotkaliśmy, to terroryzowanie ludności cywilnej poprzez niszczenie infrastruktury krytycznej, która dostarcza ciepło, wodę, prąd czy gaz” – podał.

„Podsumowując, wielu problemów można uniknąć, jeśli odpowiednio się do nich przygotować. Niestety Ukraina nie miała takiej możliwości, uczyła się w boju i płaciła za to bardzo wysoką cenę. Więc życzę Polsce nigdy nie mieć takich wyzwań, które mieliśmy my i na wszelki wypadek należy się przygotować. Tym bardziej, że pogróżki w stronę Europy coraz częściej padają zarówno od oficjeli jak i propagandystów Rosji” – dodał mer Charkowa.

Czytaj też

Jako kolejny głos zabrał były ambasador RP na Ukrainie Bartosz Cichocki, który zapewnił, że na swoim odcinku odpowiedzialności przygotowania zaczął już pod koniec października 2021 roku. „Przyjąłem założenie, spośród tych scenariuszy, prognoz i tajnych doniesień, że mam być przygotowany na najgorsze. Już wtedy zaczęło się porządkowanie różnych dokumentacji, porządkowanie planów ewakuacyjnych, gromadzenie żywności, paliwa, sprawdzanie generatorów itd.” – mówił Cichocki.

„Co obserwowałem wokół siebie to znakomita większość otaczających mnie samorządowców, polityków przyjęła założenia odwrotne, że wszystko będzie dobrze. To mnie szokowało. Niestety wiele miast i regionów Ukrainy się na to (na rosyjski atak - przyp. red.) nie przygotowało. W sensie obronnym i w wymiarze obrony cywilnej” – ocenił.

Reklama

Dodał przy tym, że z drugiej strony Ukraina miała przewagę, „której my niestety lub na szczęście nie mamy, to jest doświadczenie życia w konflikcie od 2014 roku”. „Dziesiątki tysięcy ukraińskich mężczyzn, wiele kobiet przeszło przez traumę, rotacje, było na froncie. Moim zdaniem (te doświadczenia – przyp. red.) uratowały w dużym stopniu, przynajmniej Kijów w 2022 roku, kiedy każdy wiedział co ma robić” – zaznaczył były ambasador RP w Ukrainie.

„O ile krytyka, która trwa na Ukrainie o pewnym zapóźnieniu reakcji przed 24 lutego 2022 roku jest zasadna, tak potem widzimy przykłady wybitnego przywództwa. To jest też element, który Ukrainę ratuje. Przed wojną Ukraina miała taki obraz silnego społeczeństwa i słabych instytucji. Podczas wojny silne społeczeństwo się potwierdziło, natomiast z instytucjami obserwowaliśmy bardzo ciekawe rzeczy. Kolej ukraińska, czyli symbol patologii i korupcji, okazała się jednym bohaterów tego spektaklu, który oglądamy, ewakuując dziesiątki tysięcy ludzi i funkcjonując bezbłędnie” – dodał Bartosz Cichocki.

Czytaj też

Szef wydziału współpracy międzynarodowej Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Sławomir Łazarek zwrócił uwagę na to, że RCB stara się być koordynatorem budowania i wzmacniania odporności w kraju, ale również na arenie międzynarodowej. „Jesteśmy w komitecie odporności NATO, więc wzmacnianie odporności jest jednym z naszych znacznych obszarów zadaniowych” - podkreślił.

Żebyśmy mogli przygotować się do zagrożeń, które przed nami stoją, albo będą jeszcze kiedyś stały to musimy przede wszystkim rozpoznać te zagrożenia. Jak będziemy świadomi tych zagrożeń, będziemy mogli się do nich przygotować. Jak nie będziemy mieli tej świadomości to nie zrobimy tego” – powiedział.

Przedstawił też główne wątki z przeprowadzonej przez RCB analizy zagrożeń. „Rosja, która jest i będzie naszym przeciwnikiem, prowadzi wojnę barbarzyńską. Zapomnijmy o tym, że będą prowadzić wojnę z zachowaniem konwencji genewskich. Jeżeli jest czerwony krzyż na jakimkolwiek obiekcie to jest cel dla wojska” - ocenił.

Musimy zmienić nasz sposób planowania i przygotowania do przyszłego konfliktu i przyszłych zagrożeń, które mogą się zmaterializować. Musimy mieć rozpoznaną chociażby infrastrukturę krytyczną dla bezpieczeństwa ludzi. W pierwszej kolejności jest to woda, żywność. Musimy mieć rozpoznane, gdzie to jest i jak to funkcjonuje. Musimy mieć rozpoznany personel, który jest kluczowy dla funkcjonowania.” – dodał Sławomir Łazarek.

Czytaj też

Z kolei dyrektor Departamentu Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego MSWiA st. bryg. Dariusz Marczyński zaznaczył, że władze i społeczeństwo muszą przygotowywać umiejętność zachowania i postępowania w warunkach zagrożeń. „Pierwsza rzecz to ćwiczenia, bo nie wystarczy, że widzimy te zagrożenia poprzez ewakuowanych ludzi do naszego kraju, ale poprzez wymiar ćwiczeń. Chcemy udziału w ćwiczeniach społeczeństwa i organizacji pozarządowych. Bo tak naprawdę, jeżeli ochrona ludności jest dla wszystkich obywateli i chcemy wzmacniać odporność państwa to znaczy wszystkich instytucji. A w związku z tym wszyscy powinni ćwiczyć” – ocenił Marczyński.

„Druga kwestia to personel, który jest przewidziany do systemu militarnego, ale także jeśli nie ma kogoś w systemie militarnym to musi być w systemie ochrony ludności obrony cywilnej. O to też trzeba zadbać. Kolejna rzecz, spróbujmy przestawić nasze myślenie, że wszystko musimy oprzeć o plany. Nie chcemy tworzyć nowej planistyki, nowych planów tylko zastanawiamy się jak minimalizować tą ilość” – wyliczył.

Czytaj też

„W pewnym momencie w społeczeństwie polskim był taki podział, że do obrony państwa są żołnierze, a my cywile jesteśmy do tego, żeby pójść do ukrycia albo żeby znaleźć drogi ewakuacji. Otóż obecnie musimy przygotować się na to, że każdy z nas powinien mieć obowiązki obronne. Każdy z nas powinien poczuwać się w obowiązku do tego, aby mieć te obowiązki obronne i znać swoje miejsce w systemie obronnym państwa” – powiedział natomiast płk Tomasz Artemiak z Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej. Dodał przy tym, że „odporność należy budować od samych podstaw, od pojedynczego człowieka”.

Reklama

Komentarze

    Reklama