Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Incydent z Black Hawkiem bez konsekwencji politycznych?

Autor. Lubuska Policja

Czy w związku z wydarzeniami z udziałem policyjnego Black Hawka, do jakich doszło w Sarnowej Górze podczas wojskowego pikniku, dojdzie do zmian w kierownictwie MSWiA? Opozycja domaga się odwołania Macieja Wąsika, wiceszefa resortu, który przyznał, że pomógł ściągnąć śmigłowiec na uroczystości. Sam zainteresowany jednak nie zamierza podawać się do dymisji i odpiera zarzuty. 

Reklama

W minioną niedzielę, w trakcie pikniku z okazji 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą koło Ciechanowa, policyjny śmigłowiec Black Hawk zerwał linię energetyczną (jak przekazał Jarosław Muchowski, wójt gminy Sońsk, była to linia uziemiająca). Sprawą zajmuje się już m.in. prokuratura, w której powołany ma zostać nawet specjalny trzyosobowy zespół. W jego skład wejść mają prokuratorzy, którzy zdobyli specjalne szkolenia z badania wypadków lotniczych. Przedmiotem postępowania jest sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Działania odpowiednich służb, w tym prokuratury, to jedno, ale jak twierdzą przedstawiciele opozycji, zupełnie inną kwestią jest odpowiedzialność polityczna. A tę ponosić ma ich zdaniem osobiście wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, który w uroczystościach uczestniczył i otwarcie przyznał, że pomógł w ściągnięciu policyjnego śmigłowca na piknik. "To jest wystarczający powód, by Wąsik odszedł ze stanowiska. Nie może być tak, żeby najwyżsi urzędnicy państwowi wykorzystywali infrastrukturę państwową, by poprawiać sobie słupki wyborcze" - powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej poseł KO Marcin Kierwiński. Co więcej, politycy opozycji zapowiedzieli też złożenie do Najwyższej Izby Kontroli wniosku o skontrolowanie zasad dysponowania policyjnym sprzętem lotniczym, w tym m.in. tego, "czy taki przypadek załatwienia śmigłowca był jednostkowy, czy takie przypadki zdarzają się częściej". 

Jak na zarzuty reaguje sam Maciej Wąsik? Nie zamierza odchodzić z MSWiA. Pytany o to w Salonie Politycznym Trójki odpowiada wprost: nie podam się do dymisji. Tłumaczy też – odnosząc się do udziału policyjnej maszyny w wydarzeniu – że "nie był żaden piknik wyborczy, tylko uroczystości patriotyczne. Obok był piknik militarny, na który przyleciał ten śmigłowiec". "To nie był pokaz lotniczy, żeby była jasność" – mówi Wąsik. 

Czy wiceszef MSWiA straci stanowisko. Dziś nic na to nie wskakuje. Po pierwsze, jego pozycja w resorcie jest bardzo silna – to wieloletni i najbliższy współpracownik szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Po drugie, odwołanie wiceministra Wąsika – de facto pierwszego zastępcy ministra Kamińskiego – to działanie defensywne, a tego na chwilę przed wyborami każda z opcji politycznych wolałaby uniknąć.

Należy najpierw zbadać bardzo dokładnie, czy wszelkie procedury zostały zachowane, czy przestrzegano reguł i procedur związanych z użyciem tego śmigłowca na wszystkich szczeblach operacyjnych. To wszystko musi być zbadane od strony administracyjnej, ale oczywiście jeżeli trzeba również poprzez odpowiednie służby. Wtedy będziemy mogli odnieść się do tego, czy postąpiono wbrew procedurom, czy wszystkie procedury zostały dochowane.
Mateusz Morawiecki, Prezes Rady Ministrów - konferencja prasowa po posiedzeniu rządu - 24.08.2023 r.

Warto zdawać sobie jednak sprawę z tego, że cała historia z policyjnym śmigłowcem w roli głównej, ma wpływ na postrzeganie nie tylko polityków, ale też samej formacji. Trudno bowiem nie stawiać bowiem pytań m.in. o to, co Black Hawk, z którego korzystają m.in. kontrterroryści, a który jest używany do gaszenia pożarów czy transportu organów, robił na wojskowym pikniku. Osobną kwestią są też koszty, i to zarówno te dotyczące udziały maszyny w wydarzeniu, jak i tego ile potencjalnie kosztować może jej naprawa. W mediach pojawiają się kwoty sięgające nawet kilkuset tysięcy dolarów, jednak tak naprawdę nie do końca wiadomo co zostało uszkodzone i wymaga serwisu lub wymiany. Jak mówi w rozmowie z redakcją Maciej Szopa z Defence24.pl, "jeżeli doszło do zaczepienia przewodu linii energetycznej przez śmigłowiec Black Hawk, a nie do jego zerwania podmuchem wirnika to, zgodnie z dostępnym materiałem filmowym, śmigłowiec mógł zaczepić o niego wirnikiem". Jak dodaje, "w związku z tym mogło dojść do uszkodzenia łopaty śmigłowca", a z kolei "koszt jednej takiej łopaty to około 220 tys. dolarów". Szopa zaznacza też jednak, że "nie jest pewne czy trzeba byłoby ją wymienić na nową, ponieważ często możliwe jest dokonanie jej naprawy".

Czytaj też

Najbliższa przyszłość ministra Wąsika jest raczej znana i niewiele wskazuje na to – biorąc pod uwagę dostępne dziś informacje – by miał on stracić stanowisko. Potwierdzają to zarówno dość jasno wypowiedzi rzecznika rządu. Piotr Müller pytany o ewentualne konsekwencje w związku z incydentem podkreśla, że "przecież to nie pan minister Wąsik siedział za sterami tego śmigłowca, tylko osoba, która miała do tego uprawnienia". "Dlaczego minister Wąsik miałby ponosić konsekwencje z tego tytułu, że pilot popełnił błąd. To tak samo jakby ten przytoczony strażak miał wypadek, to znaczy, że pan minister ma za to odpowiadać. Tego typu tezy są absurdalne" - tłumaczył rzecznik. Dodał też, że nie będzie żadnych politycznych konsekwencji związanych ze zdarzeniem z 20 sierpnia.

Czy do roszad w resorcie dojdzie jednak po październikowych wyborach? Taki scenariusz wydaje się być nieco bardziej prawdopodobny, choć zależny od wielu zmiennych. Jeśli PiS będzie tworzył lub współtworzył kolejny rząd dojedzie z pewnością do "odświeżenia" składu Rady Ministrów, a biorąc pod uwagę to, że o potencjalnych zmianach w MSWiA mówiło się w ciągu ostatnich lat co najmniej kilkukrotnie, te mogą resortu nie ominąć. Nic oczywiście nie jest jednak przesądzone, bowiem partyjna pozycja zarówno Mariusza Kamińskiego jak i samego Macieja Wąsika jest wciąż silna i z pewnością nie zrezygnują oni łatwo z kierowania tak strategicznym jak MSWiA resortem.

Reklama

Komentarze

    Reklama