Podwyżki, które proponuje mundurowym MSWiA, to na razie za mało, żeby powstrzymać podjęcie przez nich działań protestacyjnych. Związkowcy oczekują, że będą one nie mniejsze, niż te, które otrzymali funkcjonariusze w trakcie trwania programu modernizacji na lata 2017-2020. Minister Maciej Wąsik miał zapewniać jednak, że to „nie jest jeszcze ostatnie zdanie” resortu. Co to oznacza, przekonamy się za parę dni.
Zgodnie z zapowiedziami, 16 września w Warszawie odbyło się posiedzenie Rady Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych, którego głównym tematem były propozycje złożone przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, a dotyczące podwyżek. Jak ocenili związkowcy, nie spełniają one oczekiwań funkcjonariuszy. Przypomnijmy, że resort zaproponował, by ich uposażenia zwiększyły się o, łącznie, 714 złotych. Część z tej kwoty to wzrost, który miałby nastąpić w styczniu 2022 roku, a część dotyczy już roku 2023. To jednak, w ocenie związkowców, za mało. Jak piszą, wysokość podwyżek w trakcie obowiązywania nowego programu modernizacji (ruszyć ma w styczniu 2022 roku i potrwać 4 lata) nie powinna być niższa niż 1155 złotych. O taką kwotę bowiem wzrosły uposażenia mundurowych w trakcie trwania poprzedniej "edycji" tego programu.
Jak przekazał niedawno resort, budżet nowej ustawy modernizacyjnej wyniesie 10,030 mld złotych. Na te kwotę składają się dwie części. Pierwsza z nich dotyczy inwestycji, a druga przeznaczona ma zostać na wzmocnienie etatowe formacji podlegających MSWiA, a także "wzmocnienie motywacyjne systemu uposażeń" funkcjonariuszy oraz pracowników cywilnych. Na tę drugą "wyłożono" 5,666 mld złotych. Jak podkreślają związkowcy, kwota ta jest niewystarczająca i należy ją zwiększyć kosztem środków przeznaczonych na inwestycje. Co więcej, jak czytamy w komunikacie FZZSM, rozdział środków przeznaczonych na podwyżki powinien w głównej mierze objąć stałe elementy uposażenia funkcjonariuszy, a w przypadku waloryzacji wynagrodzeń w sferze budżetowej powinny być one objęte takim samym wskaźnikiem.
Federacja odniosła się również do propozycji, które MSWiA przedstawiło nie 13 września, ale dzień później w ramach spotkania z Zarządem Głównym NSZZ Policjantów. Mundurowym tej formacji zaproponowano uwolnienie etatów czy zmiany w najniższych grupach zaszeregowania. Takie same zmiany, według FZZSM, powinny zostać wprowadzone z innych formacjach, nie tylko tych podległych MSWiA, ale także Ministerstwu Sprawiedliwości. W skład Federacji wchodzą bowiem nie tylko związkowcy ze straży pożarnej, policji i Straży Granicznej, ale również Służby Więziennej. Co więcej, związkowcy proponują progresywny dodatek służbowy.
Ogólnie, mundurowych i pracowników ze Służby Więziennej, jak czytamy w komunikacie, powinny objąć tożsame rozwiązania, jak te wypracowane w MSWiA. Modernizacyjne dokumenty Służby Więziennej mają jednak status "zaginionych w akcji" i o tym, co się w nich znajduje wiadomo jeszcze mniej, niż w przypadku wersji przeznaczonej dla policjantów, strażników granicznych, strażaków i funkcjonariuszy SOP. Minister Michał Woś, zajmujący się w resorcie sprawiedliwości więziennictwem, zapewniać miał jednak parę dni temu związkowców, że projekt zostanie im zaprezentowany w ciągu kilkunastu dni.
Do trzech razy sztuka...?
To oficjalne stanowisko Federacji zaprezentowane zostanie w MSWiA już za parę dni, bo 20 września. Na ten dzień zapowiedziano bowiem kolejne spotkanie związkowców z przedstawicielami MSWiA. Mają to być rozmowy finalne, ale czy tak będzie, przekonamy się w przyszłym tygodniu. Będzie to bowiem już trzecie spotkanie, które określa się mianem ostatecznego. Związkowcy zapewniają jednak, że dłużej czekać nie mogą i minister Maciej Wąsik będzie musiał właśnie tego dnia definitywnie odnieść się do propozycji mundurowych. Na spotkaniu z NSZZ Policjantów wiceminister mówić miał, że "nie jest jeszcze ostatnie zdanie" resortu. Pytanie, czy będzie on w stanie sprostać oczekiwaniom funkcjonariuszy i podnieść podwyżkowe kwoty o ponad 1,6x, z 714 złotych do co najmniej 1155 złotych.
Wyniki rozmów z 20 września oceniać będą jednak nie tylko związkowcy, ale również sami mundurowi, których część cierpliwość już straciła i zdecydowała się na rozpoczęcie działań protestacyjnych. Najpierw były to pouczenia zamiast mandatów, a obecnie - jak to określają - epidemia "psiej grypy 2", którą znamy już z 2018 roku i masowego przechodzenia fukcjonariuszy na L4. Przykładowo, w niektórych jednostkach policji na zwolnieniach lekarskich mają być już całe ogniwa patrolowo-interwencyjne. Pojawiły się również informacje, że do akcji dołączyli strażacy. To od tego, co się wydarzy 20 września, zależeć będzie na ile "zaraźliwa" będzie to choroba.