Za Granicą
Rosyjscy szpiedzy "zapolują" na zachodnie technologie
Podmioty prywatne w całej Europie muszą, właśnie teraz, zwrócić szczególną uwagę na zagrożenie ze strony wywiadu naukowo technicznego (WNT) Federacji Rosyjskiej, bowiem z uwagi na zachodnie sankcje, jego skala może poszybować wręcz do pułapu znanego dotychczas przede wszystkim z aktywności chińskich służb wywiadowczych. Na swego rodzaju podwójnym celowniku mogą znaleźć się zarówno przedsiębiorstwa, fabryki jak i ośrodki badawcze oraz wdrożeniowe. Pozyskanie efektów ich pracy przez rosyjskich szpiegów może być wykorzystane do szybkiego „zasypania” luk technologicznych w rosyjskiej zbrojeniówce.
Mówiąc obrazowo, Rosja musi dysponować wieloma "rzeczami" dla swojego przemysłu, i to wręcz natychmiast. Stąd też jej polityka w zakresie zadaniowania własnego Wywiadu Naukowo Technicznego może stać się coraz bardziej agresywna i pozbawiona jakichkolwiek zasad. Kreml nie ukrywa, że stara się zmobilizować zasoby gospodarcze - nadwyrężone przez efekty wojny - w pierwszej kolejności na potrzeby własnych sił zbrojnych. Jednak, jak już wielokrotnie udowodniono, w toku agresji na Ukrainę w 2022 r., rosyjskie uzbrojenie i wyposażenie w znacznym stopniu uzależnione jest od licznych, importowanych podzespołów. Wiele z wręcz sztandarowych konstrukcji od lat korzystała m.in. z mikroelektroniki państw wprowadzających obecnie względem Rosji sankcje, ograniczając tym samym odporność kraju na zewnętrzną presję.
Oczywiście istnieje możliwość użycia inżynierii odwrotnej w celu uzyskania własnych zasobów, albo poszukiwania innych dostawców na czele z Chinami czy nawet Iranem (jak w przypadku zakupu gotowych konstrukcji bezzałogowych), czy zastosowania swego rodzaju "powrotu do przeszłości" czyli aktywowania np. tych systemów uzbrojenia, które chociaż mniej lub bardziej archaiczne, ale gwarantują pełną kontrolę nad wszystkimi elementami technologii i produkcji. Jednak, nie ma co ukrywać, że najbardziej efektywne może okazać się, z punktu widzenia relacji koszt-efekt, sięgnięcie po sprawdzone rozwiązanie jakim jest szpiegostwo. Tak, żeby móc wykradać i przemycać jak najwięcej gotowych rozwiązań pozwalających na natychmiastowe zastosowanie chociażby w bardziej zaawansowanych systemach uzbrojenia i wyposażenia i zyskać know-how, aby w prosty i szybki sposób uruchomić własną produkcję w istniejących rosyjskich zakładach. W tym ostatnim przypadku chodzi o kradzież wszelkiej dokumentacji, ale też np. elementów linii produkcyjnych.
Pamiętajmy, że nie byłby to pierwszy raz, kiedy Zachód byłby na celowniku WNT, koordynowanego z Moskwy. Należy bowiem podkreślić, że w czasie zimnej wojny służby specjalne ZSRR i jego akolitów cały czas szpiegowały wszelkie rozwiązania technologiczne, do których nie miały swobody dostępu na otwartym rynku. Ta wręcz systematyczna i szeroka praca WNT była oczywiście pokłosiem działania Komitetu Koordynacyjnego Wielostronnej Kontroli Eksportu, znanego lepiej pod angielskim skrótem COCOM. Zachód starał się w ten sposób ograniczyć lub wręcz zablokować państwom komunistycznym dostęp do technologii podwójnego zastosowania, mogących finalnie wesprzeć ich wysiłek zbrojeniowy. Co więcej, naturalnym było wówczas również wykradanie lub próby wykradania technologii stricte wojskowych, podejmowane także we współpracy lub dzięki aktywności szpiegowskiej służb innych państw komunistycznych (np. PRL).
Dziś Rosjanie znów znaleźli się, w związku sankcjami międzynarodowymi, w podobnej lub nawet gorszej sytuacji. Mowa jest bowiem nie tyle o wzbogaceniu własnych zasobów zbrojeniowych, ale walce z możliwym wręcz paraliżem części segmentów rosyjskiej zbrojeniówki. W dodatku zbrojeniówki będącej w kondycji o wiele gorszej niż to miało miejsce w czasach ZSRR (po upadku ZSRR Rosja nie przejęła przecież całości zakładów, które w części znalazły się poza jej granicami np. w Ukrainie). Wydaje się, że rosyjscy planiści i decydenci najprawdopodobniej nie tylko źle ocenili obronę samej Ukrainy, ale też powiązanie własnych zasobów z możliwością kontynuowania "biznesu jak zwykle" z zachodnimi firmami. Przez to dziś muszą wręcz naciskać na zwiększoną efektywność własnych szpiegów.
Czytaj też
Stąd też dla Władimira Putina pozycja wyjściowa jest o wiele gorsza niż w przypadku kolejnych komunistycznych sekretarzy generalnych, na czele ze Stalinem. W związku z tym, należy uznać, że rosyjskie władze zaakceptują obecnie większe ryzyko jeśli chodzi o skalę WNT względem celów na Zachodzie. Nie ma bowiem obaw odnośnie możliwych reperkusji jeśli chodzi o potencjalne złapanie na gorącym uczynku ich agentury lub wręcz kadrowych funkcjonariuszy. Co więcej, Kreml nie musi również obawiać się złej atmosfery międzynarodowej, nawet jeśli drastycznie zwiększy skalę szpiegostwa naukowo-technologicznego przykładowo w Niemczech. Szczególnie, gdy istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że to właśnie sami Rosjanie mogli dokonać sabotażu na gazociągach Nord Stream 1 i 2.
A mowa przecież o działaniach na rzecz wyekwipowania nowych żołnierzy, ale też chociażby wypełnienia zagranicznych kontraktów rosyjskiej zbrojeniówki. Wojna w Ukrainie może bowiem pociągnąć za sobą szereg rezygnacji z zakupów w Rosji, szczególnie przez państwa, które mogą sobie pozwolić na poszukiwania alternatyw i to nie tylko tych zachodnich. Jeśli więc, z racji pewnych braków wywołanych przez sankcje zachodnie, rosyjska zbrojeniówka nie będzie mogła dostarczać odbiorcom zewnętrznym gotowych produktów to ucierpi nie tylko reputacja, ale również budżet kraju. Przypomnijmy, że Rosjanie byli drugim eksporterem broni i uzbrojenia, widać więc, że wzrost szpiegostwa to dziś wręcz jedno z kluczowych zagadnień jeśli chodzi o cele krótko i średniookresowe dla strony rosyjskiej.
Format takiej aktywności może być bardzo zróżnicowany, od prób omijania sankcji wykorzystując luki i szarą strefę, aż po tajne operacje. Rosyjskie służby mają doświadczenie w wykorzystywaniu firm "krzaków", rejestrowanych w państwach UE o słabszej kontroli i osłonie kontrwywiadowczej. To właśnie za ich pomocą mogą omijać sankcje i próbować pozyskiwać np. konkretne podzespoły, szczególnie jeśli mówimy o technologiach podwójnego przeznaczenia. Trzeba pamiętać, że bardzo użyteczne mogą być w tym przypadku pozostałe wpływy szeregu oligarchów rosyjskich z nowej fali, wiernych w jakimś stopniu Putinowi. Przez lata wielu z nich starało się mapować luki w przepisach państw Zachodu, choćby po to by ukrywać zyski, zaś po 2014 r. i pierwszej rosyjskiej inwazji, omijać ówczesne ograniczenia i sankcje.
Trzeba również założyć, że Rosjanie będą starali się bardzo agresywnie typować i werbować źródła w niezbędnych im firmach, ale też ośrodkach badawczych i naukowych. Oznacza to możliwość korzystania na większą skalę z mniej stabilnych formatów opartych chociażby na szantażu, a nie tylko na stabilniejszym motywie finansowym. Warto też dodać, że sytuacja ekonomiczna w niektórych państwach, będąca wynikiem problemów gospodarczych, może przekładać się na łatwiejsze "wyłapywanie" mniejszych wykonawców i podwykonawców, którzy będą niejako "kupowani pod fałszywą flagą". Wysoce prawdopodobne jest także sięganie po klasyczne metody szpiegowskie. Zauważmy, że jeszcze przed wojną, w Szwecji głośno było o aferze szpiegowskiej z Rosją w tle jeśli, a chodziło o koncern produkujący ciężarówki (Scania). Mówimy więc o WNT w całkiem nowej skali.
Czytaj też
Co to oznacza w praktyce dla europejskich firm, fabryk czy ośrodków naukowo-badawczych? Konieczność mocniejszego zwrócenia uwagi na potrzeby osłony kontrwywiadowczej i uświadomienia sobie, że nawet jeśli nie produkuje się amunicji i jest się - przysłowiowo - daleko do wojny w Ukrainie, można stać się celem aktywności rosyjskiej. Mniej lub bardziej wyrafinowanej i podejmowanej różnymi narzędziami. Mowa bowiem o próbach fizycznego pozyskiwania danych, produktów, ale także operacjach w sferze cyber. W tym ostatnim przypadku pamiętajmy, że rosyjski przemysł hakerski znany jest z dobrych relacji z własnymi służbami specjalnymi na czele z FSB (szczególnie po wchłonięciu przez nią FAPSI). Na długo przed agresją na Ukrainę, rosyjscy hakerzy w służbach oraz poza nimi, znani byli ze skutecznej kradzieży danych technologicznych i przemysłowych. Oczywiście, także i w tym przypadku, wojna może jedynie znieść dotychczasowe nieformalne ograniczenia dla nich i ich aktywności w sferze WNT. Trzeba również powiedzieć wprost, że należy jak najszerzej uświadamiać firmy o zagrożeniach płynących z działań pod fałszywą flagą - czyli budować świadomość o specyfice nałożonych sankcji na Rosję i listy poszukiwanych technologii przez rosyjskich szpiegów, kamuflujących się poprzez firmy "krzaki". Przede wszystkim należy więc zacząć kampanie pokazującą czym skutkują sankcje nie tylko w przestrzeni politycznej, ale również w kategoriach praktycznych. Warto też zwiększyć nasycenie szkoleń dla przemysłu i naukowców. I w żadnym razie nie można traktować tego w kategorii budzenia fali zbędnych emocji, ale bardzo pragmatycznej prewencji względem wręcz pewnego zjawiska, z którym będziemy się mierzyć. Tym samym, to nie tylko wyzwanie dla poszczególnych państw lecz także struktur międzynarodowych – przede wszystkim w Europie.