Reklama

Rewolucja w amerykańskich służbach. DEA wchłonie ATF?

USA chcą wprowadzić kolejne regulacje dot. bezpieczeństwa narodowego
Autor. Tim Mossholder/ Unsplash

Od marca 2025 r. amerykański Departament Sprawiedliwości (DoJ) rozgrzewa dyskusję o największym od czasu powołania DHS po 11 września przetasowaniu w federalnych organach ścigania: wchłonięciu Bureau of Alcohol, Tobacco, Firearms and Explosives (ATF) przez Drug Enforcement Administration (DEA). Jak pisze Reuters, powołując się na cztery osoby obecne na zamkniętym spotkaniu, urzędnicy obu agencji usłyszeli 15 maja, że techniczne „połączenie budżetów i struktur” mogłoby ruszyć już w październiku 2025 roku. O ile oczywiście Kongres uchyli obowiązujący zakaz przekazywania środków ATF innym podmiotom.

ATF od lat jest wskazywane w sondażach jako jedna z najbardziej niepopularnych agencji federalnych w USA. Na tę reputację złożyła się seria dramatycznych operacji, kontrowersyjnych decyzji regulacyjnych i medialnych potknięć, które do dziś kształtują obraz biura zarówno w środowiskach pro-gun, jak i wśród zwolenników ostrzejszej kontroli broni.

Reklama

Pierwszym kamieniem milowym było oblężenie kompleksu sekty Davida Koresha pod Waco. Jak podaje Associated Press, 19 kwietnia 1993 r. w starciu zginęło czterech agentów ATF oraz 76 cywilów, w tym dzieci, a telewizyjne transmisje z płonącego budynku na lata utwierdziły opinię publiczną w przekonaniu o „śmiertelnej niekompetencji rządu”. Rok wcześniej dramat w Ruby Ridge, podczas którego życie straciły czternastoletni chłopiec, jego matka i funkcjonariusz federalny, rozszerzył – według Associated Press – zasięg ruchów milicyjnych i antyrządowych, wskazując ATF jako jeden z głównych celów krytyki.

Na początku lat 2010. o agencji znów zrobiło się głośno za sprawą operacji „Fast and Furious”. Jak pisał The Washington Post, agentom pozwolono na zakup i przerzut do Meksyku ponad 2000 sztuk broni w nadziei na namierzenie kartelu Sinaloa – broń zaginęła, a dwoma karabinami zabito amerykańskiego funkcjonariusza granicznego. Skandal ten media nazwały „największą kompromitacją ATF od czasów Waco”.

Czytaj też

Krytyka przyszła również z politycznej prawej strony. W kwietniu 1995 r. w liście otwartym Wayne Robert LaPierre Jr., ówczesny szef National Rifle Association (Narodowego Stowarzyszenia Strzeleckiego), określił agentów ATF mianem „jack-booted government thugs” (bandytów w rządowych butach). Jak podaje The Washington Post, wypowiedź ta wywołała burzę, skłaniając byłego prezydenta George’a H.W. Busha do rezygnacji z członkostwa w NRA. Od tej pory znaczna część ruchu pro-gun zaczęła traktować ATF jako głównego wroga praw wynikających z Drugiej Poprawki.

Dodatkowym powodem niechęci były zmienne interpretacje przepisów. Według Reutersa, w czerwcu 2024 r. Sąd Najwyższy unieważnił wydane przez ATF rozporządzenie uznające popularne „bump stocki” za karabiny maszynowe, orzekając, że biuro przekroczyło swoje ustawowe kompetencje. Z kolei, jak podaje Associated Press, regulacja z 2023 r. rozszerzająca definicję „krótkolufowego karabinka” na pistolety ze stabilizującą nakładką została wstrzymana w 2024 r. przez federalny sąd apelacyjny, co dodatkowo pogłębiło wrażenie „administracyjnej karuzeli”, w której właściciele broni gubią się w zmieniających się regułach.

Reklama

We własnych szeregach ATF również zmagało się z kryzysami wizerunkowymi. Jak przypomina The Washington Post, w połowie lat 90. wyszło na jaw, że część funkcjonariuszy uczestniczyła w nieformalnych zlotach „Good Ol« Boys Roundup”, podczas których pojawiały się rasistowskie symbole – Senat wszczął wówczas śledztwo w sprawie kultury organizacyjnej biura.

W kolejnej dekadzie głośno było o operacji „Fearless”. Dochodzenie „Milwaukee Journal Sentinel” ujawniło, że agenci otworzyli w mieście fikcyjny sklep, który sam padł ofiarą włamań, zgubił karabin maszynowy i zatrudnił do pomocy mężczyznę z upośledzeniem umysłowym, by potem… postawić go w stan oskarżenia. Wiarygodność ATF jako profesjonalnej formacji kolejny raz runęła.

Równolegle krytycy z lewego skrzydła oskarżali agencję o metody „generujące przestępczość”. Według The New Yorkera tzw. stash-house stings (operacje polegające na kuszeniu ubogich lub niedoświadczonych osób udziałem w fikcyjnym napadzie na rzekomy magazyn narkotyków) stawiały podejrzanych w obliczu drakońskich wyroków za przestępstwo, którego nigdy by nie popełnili bez ingerencji agentów.

Czytaj też

Co więcej, zdaniem organizacji kontroli broni, ATF jest zarazem zbyt słabe, by skutecznie egzekwować prawo. Jak podaje The Washington Post, w projekcie budżetu na rok fiskalny 2026 administracja zaproponowała redukcję ponad 500 z 800 inspektorów licencjonujących sprzedawców broni, co przedstawiciele organizacji Giffords określili jako „defundowanie policji” i zapowiedź spadku liczby audytów sklepów z bronią.

W rezultacie ATF znalazło się w nietypowej, podwójnej pułapce. Dla obrońców praw do broni jest twarzą rządowych ograniczeń i przykładem nadużycia siły, a dla zwolenników ostrzejszych regulacji – kozłem ofiarnym, którego chroniczne niedofinansowanie uniemożliwia skuteczną walkę z przestępczością z użyciem broni. Dodając do tego szereg historycznych skandali – od Waco po „Fast and Furious” – oraz ciąg sądowych unieważnień nowych przepisów, nietrudno zrozumieć, dlaczego Biuro Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej i Materiałów Wybuchowych tak często trafia na szczyt list najmniej lubianych agencji federalnych w Stanach.

Skąd wziął się pomysł?

Ziarno zmian zasiał 27 marca zastępca prokuratora generalnego Todd Blanche, rozsyłając do kierownictwa DoJ 14-stronicowe memorandum z prośbą o opinie do 2 kwietnia. Według Associated Press „scalanie ma przynieść oszczędności, zdjąć duplikujące się kompetencje i ułatwić dekonflikt spraw”.

Reklama

Choć dokument nie rozwija, jak praktycznie zintegrować dwie formacje o różnych zadaniach i metodach działania. Równolegle The Independent przypomina, że pomysł wpisuje się w szerszy, prezydencki plan redukcji i konsolidacji agend federalnych.

Kluczowy silnik: budżet 2026

Biały Dom ujął fuzję w „supplement appendix” do projektu budżetu na rok fiskalny 2026. Jak wylicza Reuter, dokument tnie fundusz ATF z 1,625 mld do 1,2 mld USD, a DEA z 2,6 mld do 2,5 mld USD, jednocześnie rezerwując pulę na koszty migracji etatów.

„To instrument budżetowy, który nadaje inicjatywie realny impet” – zauważa „Newsweek”. Dodaje przy tym, że jednostkowe cięcia mogą dotknąć ponad 1000 etatów i kilka programów grantowych Departamentu Sprawiedliwości.

Czytaj też

„Jeśli Kongres da zielone światło, wchłonięcie ATF nastąpi falami w roku budżetowym 2026” – usłyszeli, według Reutersa, uczestnicy majowego spotkania. Pierwszą miałoby być przeniesienie wydziałów licencyjnych i śledczych ATF do struktur DEA, a następnie zunifikowanie systemów informatycznych i logistyki.

Co na to kadra i funkcjonariusze?

Perspektywa „podwójnej tabliczki na drzwiach” niepokoi ludzi zarządzających obiema agencjami. Portal FEDmanager ostrzega, że menedżerowie będą musieli równocześnie wdrażać nowe procedury i utrzymywać bieżącą skuteczność operacyjną.

Z kolei FEDagent zwraca uwagę na zagubienie agentów, którzy, dotąd rozliczani z odmiennych celów operacyjnych, mogą nie wiedzieć, „komu salutować i jakie priorytety realizować”.

Front sprzeciwu – od Giffords po Gun Owners of America

Stroną obawiającą się osłabienia egzekwowania prawa o broni są organizacje kontroli broni. „Cięcie zasobów ATF to dosłownie defundowanie policji” – wskazuje w komunikacie Giffords, cytowanym przez AP.

Reklama

Po przeciwnej stronie barykady krytyka jest równie głośna, choć motywowana inaczej. „Pew Pew Tactical” przywołuje ostrzeżenie Gun Owners of America: „To nie likwidacja ATF, lecz niebezpieczny koń trojański”. Samo GOA publikuje alert, w którym straszy „super-ATF-em” o potrójnym budżecie i czterokrotnie większych siłach taktycznych. Podobne głosy zbiera blog Survival World, przekonując, że łączenie „dwóch problematycznych agencji” tylko spotęguje wcześniejsze nadużycia.

Wycięcie 541 inspektorów licencyjnych ATF (IOI) – czyli dwóch trzecich obsady kontrolującej dealerów broni – zapisano wprost w projekcie budżetu. Jak wylicza Washington Examiner, oznacza to 40-procentowy spadek liczby corocznych audytów FFL i redukcję kolejnych 470 etatów w drodze naturalnej rotacji.

Problemy prawne

Do formalnego scalenia potrzebna jest ustawa zmieniająca kluczową klauzulę „no-transfer” w rocznym budżecie DoJ, a także nowa struktura taryf i opłat (ATF pobiera m.in. opłaty licencyjne, których DEA dotąd nie zna). Reuters przypomina, że bez zgody Kongresu każde przesunięcie dolara między agencjami narusza obowiązujące prawo budżetowe. Dodatkowo – zauważa The Reload – rząd USA musi przekonać kongresmenów, że centralizacja nie ograniczy dostępu samorządów do wsparcia balistycznego czy laboratoryjnego, które dziś zapewnia ATF.

Czytaj też

Projekt budżetu na rok fiskalny 2026 nadał planowanej fuzji ATF i DEA ramy finansowe, choć wciąż nie przeszedł przez komisje budżetowe Kongresu. Komisje Izby Reprezentantów otrzymały już opinię Biura Budżetowego Kongresu, która wstępnie szacuje koszt integracji na 312 mln USD, lecz nadal brak politycznego konsensusu co do źródeł finansowania.

Równocześnie Senacka Podkomisja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zapowiedziała publiczne wysłuchanie na początku lipca, a obie agencje przygotowują wspólny raport o ryzykach operacyjnych. W przestrzeni publicznej trwa zacięta debata: lobby broni palnej i organizacje kontroli broni prowadzą ofensywę medialną, zaś związek zawodowy federalnych agentów domaga się gwarancji ochrony miejsc pracy.

Na dziś połączenie ATF i DEA jest scenariuszem bardziej prawdopodobnym niż kiedykolwiek – znalazło się w oficjalnym budżecie i ma poparcie Białego Domu. Jednocześnie stoi przed trzema barierami: prawną (konieczna ustawa Kongresu), finansową (kto zapłaci za integrację) i polityczną (sprzeciw z dwóch skrajnie różnych stron debaty o broni).

Jeśli którakolwiek z nich okaże się nie do sforsowania, ATF pozostanie samodzielną agencją, choć z mocno okrojonym budżetem. Jeżeli natomiast wszystkie padną – Ameryka doczeka się nowego „super-ATF” ulokowanego w strukturach DEA.

Reklama
WIDEO: Nadinsp. Boroń o nowej mieszkaniówce: musimy wyrównać szanse, które dziś mają żołnierze
Reklama

Komentarze

    Reklama