Polityka antyterrorystyczna Donalda Trumpa

Autor. The White House (@WhiteHouse)/X
Druga kadencja Donalda Trumpa w Białym Domu stoi pod znakiem zmian i reform w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Priorytetowym segmentem tej polityki okazuje się być terroryzm, któremu w czasie kampanii prezydenckiej, a także już po dwóch miesiącach sprawowania faktycznej władzy przez administrację Trumpa, nie poświęcono dużo uwagi.
Terroryzm w istocie wpływa na bezpieczeństwo narodowe USA. Założenia nowej administracji wskazują na pewną i szybką zmianę w działaniach antyterrorystycznych.
„Nowa" polityka antyterrorystyczna Donalda Trumpa
W pierwszych chwilach od objęcia urzędu Donald Trump podpisał szereg najważniejszych z jego perspektywy Rozporządzeń Wykonawczych (ang. Executive Orders, EO). 20 stycznia 2025 roku prezydent złożył swoją sygnaturę pod EO oOchronie Stanów Zjednoczonych przed zagranicznymi terrorystami i innymi zagrożeniami dla bezpieczeństwa narodowego i bezpieczeństwa publicznego (ang.Protecting the United States from Foreign Terrorists and Other National Security and Public Safety Threats).
Rozporządzenie to bezpośrednio nawiązuje do decyzji Trumpa w czasie trwania jego pierwszej kadencji, a dokładnie do ograniczenia możliwości wjazdu na terytorium Stanów Zjednoczonych obywateli państw takich jak: Syria, Irak, Somalia czy Jemen. Tym razem, EO jest jednak szersze i zakłada wzmożenie kontroli wobec osób, które uzyskały wizy, bądź dopiero mają je uzyskać. Kontrole te mają na celu zapewnienie, że obecni lub przyjeżdżający na terytorium USA „nie mają wrogiej postawy wobec obywateli amerykańskich, kultury, rządu, instytucji ani zasad założycielskich USA; nie pomagają, ani nie wspierają zagranicznych terrorystów i innych zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych”.
Zaangażowane w proces weryfikacji migrantów mają być wszelkie instytucje związane z bezpieczeństwem narodowym USA, w tym Departament Stanu, Departament Bezpieczeństwa Krajowego czy Centralna Agencja Wywiadowcza. Rozporządzenie zawiera także wytyczne, że w przeciągu 60 dni od wydania EO Sekretarz Stanu Marco Rubio, Sekretarz Bezpieczeństwa Krajowego Stanów Zjednoczonych Kristi Noem oraz Dyrektor Wywiadu Narodowego Tulsi Gabbard mają przedstawić Trumpowi raport, w którym zawarta zostanie lista państw, u których informacje o ich obywatelach są szczątkowe, co może skutkować decyzją o zawieszeniu ich przyjmowania.
Kolejny etap dotyczy wskazania osób, które potencjalnie zagrażają bezpieczeństwu USA i podjęcia takich działań, które doprowadzą do wydalenia ich z kraju. Dodatkowo, rozporządzenie nakazuje zaimplementowanie takich rozwiązań, które uniemożliwią wjazd na terytorium Stanów Zjednoczonych uchodźcom i bezpaństwowcom.
Ameryka Łacińska jako zagrożenie terrorystyczne
Wśród państw sponsorujących terroryzm (SST) praktycznie niezmiennie znajdują się Iran (od 1984 r.), Syria (od 1979 r.) i Korea Północna (od 2017 r.). Pewnym wyjątkiem jest Kuba, która w ramach tej listy lawiruje. Pod koniec kadencji Joe Bidena, prezydent usunął wyspę z SST w zamian za deklarację uwolnienia 553 więźniów politycznych. Tuż po objęciu urzędu przez Trumpa, decyzję cofnięto. Analogicznie, w 2015 r. Barack Obama wykreślił Republikę Kuby z tejże listy, po czym w 2021 r. Donald Trump ponownie ją na nią przywrócił.
Do innych podmiotów, które na mocy rozporządzenia wykonawczego 14157 znalazły się z kolei na liście grup terrorystycznych, należą kartele narkotykowe i inne organizacje transnarodowe (w domyśle zorganizowane grupy przestępcze) pochodzące z Meksyku:Mara Salvatrucha (MS-13),Tren de Aragua,Carteles Unidos,Cartel del Golfo,La Nueva Familia Michoacana,Cartel del Noreste (dawniejLos Zetas),Cartel de Jalisco Nueva Generacion (CJNG) orazCartel de Sinaloa.
Określenie karteli mianem grup terrorystycznych zapewnia organom ścigania i innym służbom zaangażowanym w zwalczanie zorganizowanych grup przestępczych dodatkowe sposoby i uprawnienia do zatrzymywania, minimalizowania wpływu lub likwidowania tychże grup. Bezpośrednio koreluje to z rozpoczęciem prowadzenia bardziej agresywnej polityki antyterrorystycznej i decyzją Trumpa z 1 lutego 2025 r. o zluzowaniu przepisów związanych z interweniowaniem przeciwko grupom terrorystycznym.
Mianowicie, wprowadzone przez Bidena ograniczenia dotyczące ataków dronów i nalotów komandosów w celach antyterrorystycznych są już zdezaktualizowane. Do tej pory Armia USA i CIA, aby dokonać ataku z użyciem drona musiała uzyskać formalną zgodę Waszyngtonu. Dopiero Pete Hegseth podczas spotkania z dowódcami U.S. Africa Command podpisał dyrektywę, która zmniejszała stopień sformalizowania uzyskiwania zgody na dokonanie ataków. Teraz, to w większości dowódcy decydują czy, dlaczego i kogo zaatakują. Ponadto, dowódcy posiadają prerogatywę, która zezwala na zaatakowanie celu wyłącznie na podstawie stwierdzenia faktu, że podmiot ten przynależy do grupy terrorystycznej. Z jednej strony działanie to może przyspieszyć ograniczanie potencjału grup terrorystycznych, a z drugiej może skutkować błędnymi decyzjami i ewentualnymi stratami wśród cywilów. Ponadto, odnosząc się do zorganizowanych grup przestępczych, eliminacja lidera organizacji często skutkuje rozłamem wewnątrz struktur i prowadzi do rozbicia się gangu na dwa lub więcej.
Afryka i Bliski Wschód na celowniku
Opisana możliwość dokonywania ataków na cele terrorystyczne wymierzona jest jednak bardziej w ugrupowania, które działają na obszarze Bliskiego Wschodu, a także na kontynencie afrykańskim.
W związku z powyższym Stany Zjednoczone rozpoczęły naloty na Państwo Islamskie w Somalii czy odłamy Al-Kaidy w Syrii. W kontekście Somalii nie zostało sprecyzowane, ile przeprowadzono już takich ataków, ale według doniesień było ich co najmniej sześć. Trump ogłosił także, że zezwolił na ataki na „starszego planistę ataków ISIS”. Tożsamość tej osoby do końca nie jest znana, choć wskazuje się na starszego przywódcę Państwa Islamskiego z Bliskiego Wschodu, który przeniósł się do Somalii, emira somalijskiego skrzydła Państwa Islamskiego albo założyciela Państwa Islamskiego w Somalii, który jest uważany za jednego z najważniejszych przywódców Państwa Islamskiego na świecie. Ponadto w Syrii od momentu zaimplementowania nowych rozwiązań dot. zwalczania terrorystów na stan pisania tego tekstu (16 marca 2025 r. - red.) przeprowadzone zostały już cztery takie ataki.
4 lutego 2025 Trump podpisał prezydenckie memorandum w sprawie bezpieczeństwa narodowego (NSPM), które odnosi się do kwestii Iranu. W memorandum zawarte zostały trzy punkty konieczne do zrealizowania w ramach polityki antyirańskiej, z czego dwa z nich dotyczą ograniczania potencjalnego rozwoju broni jądrowej przez Teheran. Punkt trzeci NSPM stanowi, że należy zneutralizować irańską sieć terrorystyczną. Do wykonawców dokumentu zaliczono Marco Rubio, który powierzone mu zlecenie, ma zrealizować za pomocą sankcji, a także Prokurator Generalną Pamelę Bondi, która odpowiedzialna jest za ściganie grup terrorystycznych finansowanych przez Iran i dążenie do aresztowania członków-terrorystów oraz ich ekstradycji do USA.
Donald Trump na listę organizacji terrorystycznych przywrócił także jemeńskich Hutich. Swoją decyzję uzasadnił twierdzeniem, że Huti wspierani są przez Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej Iranu, Quds Force (IRGC-QF), który odpowiedzialny jest za dostarczanie broni oraz przeprowadzanie szkoleń dla grup terrorystycznych na całym świecie. IRGC szczególnie asystuje bojownikom w Iraku, Libanie, na terytoriach palestyńskich, w Syrii i Jemenie. Celem Korpusu jest oczywiście uwolnienie regionu od dominacji państw zachodnich oraz Izraela. Dodatkowo, IRGC oskarża się także o dokonanie serii ataków na amerykańskie okręty z U.S. Navy, zakłócanie handlu i negatywny wpływ na sojuszników (60 proc. statków powiązanych z UE zmieniło trasę wokół Afryki zamiast przepływać przez Morze Czerwone).
15 marca prezydent Trump zdecydował, że Ameryka rozpocznie ofensywę wobec Hutich w Jemenie. Dowództwo Centralne Stanów Zjednoczonych (United States Central Command, CENTCOM) dokonało już kilku ataków na cele znajdujące się w Sanie i północnej prowincji Saada. Huti o naloty prócz USA oskarżają także Wielką Brytanię, która co do zasady nie jest odpowiedzialna za te interwencje, ale wspiera Stany Zjednoczone, choćby w postaci dostarczania paliwa.
Wrogość w stosunkach amerykańsko-irańskich potęgowana jest szczególnie poprzez współpracę Iranu z Hamasem, uznawanym od 1997 r. przez Departament Stanu USA za organizację terrorystyczną. Warto jednak zauważyć, że niedawno amerykańscy decydenci spotkali się z przedstawicielami Hamasu w Katarze i przeprowadzili rozmowy na temat zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy. Wskazuje to na odstępstwo od długoletniej polityki Stanów Zjednoczonych, która odmawiała bezpośredniego angażowania się w negocjacje z grupami uznawanymi za terrorystyczne. Do tej pory pertraktacje odbywały się z udziałem pośredników w postaci państw, takich jak Egipt czy Katar.
Odstępstwo to nie stanowi jednak permanentnej zmiany podejścia w stosunku do grup terrorystycznych. Potwierdził to Donald Trump zwracając się na platformie X do Hamasu z nakazem wycofania się z konfliktu, jednocześnie grożąc, że jeśli grupa terrorystyczna nie zastosuje się do tych wytycznych, Stany Zjednoczone dostarczą wszelkie potrzebne środki Izraelowi, aby ten pokonał Hamas.
Jak do terroryzmu podchodzili poprzednicy?
Zaprezentowana powyżej antyterrorystyczna polityka Donalda Trumpa stanowi kolejną odsłonę podejścia amerykańskich prezydentów do problemu terroryzmu, który w XXI wieku stał się jednym z głównych wyzwań, przed którymi stanęły Stany Zjednoczone. Moment zbrodniczych ataków na World Trade Center i Pentagon 11 września 2001 roku, w których zginęło około trzech tysięcy osób, stał się dla USA punktem zwrotnym w walce z islamskim fundamentalizmem.
Tydzień po zamachach George W. Bush, ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, powiedział: „Każde państwo, w każdym regionie, musi teraz podjąć decyzje. Albo jesteście z nami, albo z terrorystami. Od tego dnia każdy kraj, który udziela terrorystom schronienia lub wspiera terroryzm, będzie uważany przez Stany za wroga.”
Na początku 2002 roku, w Orędziu o Stanie Państwa (State of the Union Address), ówczesny amerykański prezydent zasygnalizował kierunek działań, które podejmie jego administracja w celu walki ze światowym terroryzmem. To wtedy powstało określenie „Oś zła”, do której zaliczano państwa takie, jak Irak, Iran czy Korea Północna, czyli państwa dążące do posiadania broni masowego rażenia, mające być otwarte na ew. współpracę z organizacjami terrorystycznymi w celu jej rozprzestrzeniania. Powyższe określenie posłużyło Bushowi za fundament jego doktryny, którą charakteryzował m.in. ten cytat: „Wojny z terroryzmem nie wygra się defensywą. Musimy przenieść walkę na terytorium wroga”. Amerykanie mieli działać prewencyjnie, wypychając swoje działania poza granice Stanów Zjednoczonych. Istotnym elementem walki Busha z terroryzmem była też próba wymuszania na poszczególnych podmiotach polityki międzynarodowej swoistego opowiedzenia się po którejś ze stron.
„Po pierwsze, nie rozróżniamy między terrorystami a państwami, które ich chronią. Na równi pociągniemy ich do odpowiedzialności” – mówił polityk, a wyrazem tej polityki była amerykańska inwazja na Afganistan, rozpoczęta jeszcze w 2001 roku. „Doktryna twierdziła, że Stany Zjednoczone zaatakują Al-Kaidę, gdziekolwiek ona istnieje. Najlepiej z państwem, na którego terytorium ona przebywa. A jeśli to państwo się nie zgodzi, to i bez niego” – mówił amerykański politolog George Friedman, wskazując, że ewentualne wsparcie jakiegoś państwa dla opisywanej grupy terrorystycznej byłoby traktowane przez Amerykanów jako akt wrogości.
Następca George’a W. Busha kontynuował wojnę z terroryzmem, choć robił to w nieco inny sposób niż republikanin. Barack Obama na poziomie werbalnym miał inne podejście do funkcjonowania więzienia Guantanamo, zapowiadając potrzebę jego zamknięcia już w styczniu 2009 roku (jak wiemy, za zapowiedziami nie stały konkrety, bo placówka jeszcze przez lata funkcjonowała – red.). Jak napisał prof. Zbigniew Lewicki w książce „Amerykańskie doktryny prezydenckie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa narodowego” administracja prezydenta Obamy miała skupiać się na wzmożeniu częstotliwości uderzenia w przywódców i instalacje organizacji terrorystycznych głównie za pomocą dronów. „Drony przekształciły struktury dowodzenia i szkolenia Al-Ka’idy w obciążenie, zmuszając grupę do wyboru między brakiem przywódców a martwymi przywódcami” – stwierdził amerykański politolog Daniel Byman. Najbardziej spektakularnym sukcesem rządów Baracka Obamy w kontekście walki z terroryzmem była Operacja Navy SEAL’s pod kryptonimem „Włócznia Neptuna”, w wyniku której w maju 2011 roku śmierć poniósł przywódca Al-Ka’idy Osama bin Laden.
Opisując kwestie polityki antyterrorystycznej warto przejść do jego następcy (i zarówno poprzednika), czyli Joe Bidena. W powszechnym odbiorze jest on utożsamiany głównie z chaotycznym wycofaniem Amerykanów z Afganistanu, choć należy w tym miejscu stwierdzić, że sprawa jest bardziej złożona, a działanie administracji Bidena stanowiło de facto wykonanie porozumienia, które z talibami zawarł jeszcze Donald Trump.
Mówiąc o polityce Bidena w kontekście walki z terroryzmem nie sposób pominąć wątku walki z tzw. terroryzmem wewnętrznym. Administracja Bidena była pierwszą w historii USA, która opublikowała Narodową Strategię Przeciwdziałania Terroryzmowi Krajowemu. O szczegółach tego dokumentu można przeczytać na InfoSecurity24.pl
Autorka: Gabriela Urbańska Współpraca: Michał Górski
WIDEO: Na „pasku”, czyli jak Mińsk atakuje migrantami