Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku

Europejski rynek narkotykowy wchodzi w fazę przyspieszonej transformacji – wynika z trzeciej edycji raportu „European Drug Trends Monitor” opracowanego przez Global Initiative Against Transnational Organized Crime. Dokument, oparty m.in. na obserwacjach w dwunastu miastach, danych policyjnych i monitoringu setek kanałów na Telegramie, wskazuje na dwa kluczowe zjawiska: rewolucję wokół konopi oraz nową praktykę rozcieńczania kokainy prokainą.
Raport „European Drug Trends Monitor” podkreśla też, że europejskie rynki narkotykowe szybko się przeobrażają, ponieważ zbiega się kilka istotnych trendów. Wśród nich można zauważyć m.in. nadmiar kokainy na rynku, narastającą epidemię cracku, głębokie zmiany w afgańskiej produkcji heroiny, stopniowe wkraczanie syntetycznych opioidów, częściową legalizację marihuany w wybranych krajach oraz rosnącą popularność syntetycznych stymulantów – zwłaszcza katynonów – wzmocnioną skutkami wojny Rosji przeciwko Ukrainie.
Na początku kwietnia zeszłego roku Niemcy zalegalizowały posiadanie do 25 g konopi w miejscach publicznych i 50 g w domu, a także uprawę trzech roślin. „Hunderte Menschen” świętowały to wydarzenie przy Bramie Brandenburskiej – relacjonuje ZDFheute. Liberalizacja miała odciąć zyski przestępczości zorganizowanej, ale w praktyce wywołała boom na platformy telemedyczne: za 5–15 euro i kilkuminutową ankietę można uzyskać receptę na 100 g suszu o farmaceutycznej jakości. Według Federalnego Instytutu ds. Leków i Wyrobów Medycznych (BfArM) import tzw. medycznej marihuany w 2024 r. sięgnął 72 ton, czyli czterokrotności poziomu z początku roku, przy czym niemal połowa produktu pochodziła z Kanady.
Wspominana ZDFheute cytuje Alexandra Poitza, wiceszefa Gewerkschaft der Polizei, który ocenia, że nowa ustawa działa jak „koło zamachowe” dla czarnego rynku. Dilerzy wypełniają popyt szybciej, niż rozwija się legalna oferta, a grupy przestępcze szykują się do przejmowania klubów uprawowych i obsługi przygranicznych konsumentów. Gewerkschaft der Polizei w raporcie „Cannabisgesetz: Fehler erkennen und korrigieren” stwierdza, że regulacja jest niedopracowana. Skala nielegalnego handlu nie spadła, a obowiązki policji wzrosły – funkcjonariusze muszą teraz dodatkowo kontrolować kluby i domowe plantacje, podczas gdy czarny rynek zdążył się przystosować.
Deutscher Richterbund, cytowany przez Die Welt, nazywa ustawę „biurokratycznym potworem” – przeciąża sądy, utrudnia konfiskaty i wzmacnia podziemny handel, ponieważ wysokie limity posiadania komplikują ściganie dilerów, a gangi zaostrzają walkę o klientów. Frankfurter Allgemeine Zeitung w analizie „Warum blüht der Schwarzmarkt für Cannabis?” z kolei zauważa, że obiecana sieć licencjonowanych klubów i aptek rozwija się w ślimaczym tempie, więc lukę w podaży wypełniają tradycyjni dilerzy i lekarze online, wystawiający recepty taniej, niż kosztuje towar w legalnym obrocie.
Czytaj też
Komentatorzy Deutschlandfunk w tekście „Cannabis-Legalisierung nicht verantwortbar” idą dalej, twierdząc, że liberalizacja tworzy nowe możliwości dla przestępców: od fałszywych recept po nielegalny obrót nadwyżkami z domowych upraw. Preußische Allgemeine Zeitung alarmuje, że „czarny rynek rozkwita” i zapowiada, że opozycja będzie dążyć do zmian w ustawie, gdyż zamiast osłabienia zorganizowanej przestępczości obserwuje się jej dalsze wzmocnienie.
Nie wszystkie europejskie miasta podążają tą drogą. Barcelona, która jeszcze niedawno tolerowała ponad 200 klubów konopnych, od lipca 2024 r. systematycznie je zamyka – informuje El País. W efekcie zachodnia Europa zyskała mozaikę reżimów: od legalizacji (Malta, Niemcy, Czechy) przez eksperymenty (Szwajcaria, Holandia) po kontynuację prohibicji (Francja, Polska). Badania Europejskiej Agencji ds. Narkotyków (EUDA) pokazują, że odsetek młodych dorosłych (15–34 lata) używających konopi w ciągu roku utrzymuje się na poziomie 17–21 proc., niezależnie od modelu prawnego.
Nielegalny haszysz odporny na zmiany
AP News zauważa, że rośnie znaczenie upraw w warunkach laboratoryjnych, ale rynek żywicy haszyszowej wciąż opiera się na produkcji w górzystym regionie Rif w Maroku. Szlak przemytu prowadzi przez Cieśninę Gibraltarską i Andaluzję. Hiszpańska Guardia Civil odkryła w lutym 2025 r. 50-metrowy tunel łączący Maroko z Ceutą – podaje AP News. Towar trafia ciężarówkami do Francji, Beneluksu i Niemiec. Według Bundeskriminalamt trasy te nie zmieniły się po niemieckiej legalizacji.
Jednocześnie rośnie przemoc wokół magazynów i „go-fastów” w Maladze czy Katalonii. Coraz większą rolę odgrywa produkt kanadyjski, przechwytywany w portach Rotterdamu i Antwerpii. Potencjał zysku rośnie wraz z czystością. Trimbos-Instituut wylicza, że średnie stężenie THC w niderlandzkiej żywicy przekracza 30 proc., a w koncentratach (rosin, BHO) często sięga 90 proc.
„Proca bricks" – europejska innowacja hurtowników kokainy
Po dekadzie wzrostu czystości kokainy Europa obserwuje jej spadek. The Brussels Times relacjonował w październiku 2024 r. odkrycie laboratorium w anderlechckim mieszkaniu, gdzie do kokainy dodawano prokainę – środek znieczulający stosowany w stomatologii – aby podwoić objętość produktu bez drastycznego pogorszenia „testu językowego”.
Czytaj też
Procedura „re-brickingu” ma miejsce głównie w Brabancji i wydaje się czysto europejskim wynalazkiem. Służby w Ameryce Południowej przyznają, że takich mieszanek u źródła nie stwierdzono. Na forach darknetu rośnie popyt na niezależne testy czystości, a sprzedawcy prześcigają się w reklamach „100 proc. coca – 0 proc. proca”.
Cyfryzacja handlu i hybrydowe modele dystrybucji
Cyfryzacja europejskiego handlu narkotykami stworzyła hybrydowy ekosystem, w którym klasyczne „uliczne” transakcje coraz częściej zastępuje obsługa na żądanie – niemal tak prosta, jak zamawianie jedzenia z aplikacji. Na szyfrowanych komunikatorach Telegram i Signal działają setki tysięcy subskrybentów skupionych w lokalnych kanałach typu „plug” lub „menu”.
Raport podaje, że w aglomeracji londyńskiej trzy największe grupy przekraczają łącznie 350 tys. członków, a w Mediolanie dwie najpopularniejsze liczą ponad 120 tys. użytkowników. Klient, korzystając z bota z geolokalizacją, wybiera pozycję z „karty dnia” (np. 20-procentowa Girl Scout Cookies za 12 €/g, „Ice-o-Lator” za 28 €/g, „white Colombian” za 65 €/g), wskazuje miejsce dostawy i płaci kryptowalutą lub Revolutem.
Kurier – najczęściej na hulajnodze lub skuterze z neutralnym plecakiem – zjawia się w 20–30 minut. Status przesyłki śledzi się w aplikacji jak w serwisie kurierskim; gdy patrol policyjny pojawia się w okolicy, administrator publikuje ostrzegające emoji lub prosi sprzedawcę o czasowe zawieszenie dostaw.
Darknetowe marketplace’y pełnią rolę zaplecza hurtowo-detalicznego. Sprzedawcy zamieszczają profesjonalnie przygotowane karty produktu z wynikami spektrometrii (najczęściej z niezależnych laboratoriów w Niderlandach lub Czechach), podkreślając brak prokainy w kokainie lub „organiczne” pochodzenie żywicy z Maroka. Oceny kupujących i system escrow budują reputację – domieszka proszku weryfikowana laboratoryjnie oznacza zwrot środków. Nowością opisaną w raporcie są krótkie filmy 4K, w których nabywca widzi otwieranie paczki na wadze i test Marquis w czasie rzeczywistym. Link do wideo otrzymuje dopiero po zakończeniu transakcji, co zastępuje tradycyjny „proof shot”.
Na drugim końcu łańcucha działają luksusowe usługi concierge. W Mediolanie, Wiedniu czy Barcelonie funkcjonują dyskretne „linie telefoniczne” obsługiwane przez dwujęzycznych operatorów. Za pośrednictwem WhatsAppa lub Signala klient zamawia „weekend box” (standardowo 4–50 g wysokoprocentowego suszu, 1 g kokainy, czasem kilka tabletek MDMA). Kurier w neutralnym uniformie dowozi zestaw w eleganckim kartonowym „lunch boksie” – kosztuje to 10–15 € za dostawę, płatne bitcoinem, Monero lub anonimową kartą podarunkową. Raport odnotowuje, że kurierzy są wyszkoleni w unikaniu połączeń radiowych – co kilka kilometrów zmieniają trasę nawigacji i odbierają kolejne zlecenia niczym kierowcy popularnych aplikacji gastronomicznych.
Czytaj też
Ten wielokanałowy model sprzedaży tworzy efekt sieciowy. Komunikatory zapewniają natychmiastowy zasięg, darknet reputację i hurtownię, a concierge – obsługę klasy premium. W rezultacie rynek staje się trudniejszy do monitorowania. Transakcje rozproszone między setki mikrodostawców, płatności w kryptowalutach i brak fizycznych punktów sprzedaży utrudniają klasyczne operacje policyjne, a „ostatni kilometr” to często legalnie działające firmy kurierskie, które nie zawsze wiedzą, że przewożą narkotyki.
Co z tego wynika?
- Legalizacja konopi w Niemczech, która miała odciągnąć klientów od ulicznych dilerów, otworzyła szarą strefę telemedycznych recept i importów. Jednocześnie wzrosła brutalizacja zorganizowanej przestępczości w walce o rynek.
- Haszysz pozostaje najbardziej międzynarodowym towarem sektora. Sieci marokańskie, francuskie i niderlandzkie nadal kontrolują kluczowe węzły, a nowe kanały (tunel w Ceucie, kanadyjskie kontenery) dowodzą ich elastyczności.
- Prokaina może stać się europejskim standardem domieszki do kokainy, komplikując zarówno kontrole jakości, jak i programy redukcji szkód.
- Organy ścigania muszą dziś śledzić nie tylko porty i przemytnicze łodzie, lecz także cyfrowe platformy receptowe i kanały na Telegramie. Klasyczne statystyki roczne okazują się zbyt wolne, by uchwycić dynamikę rynku.
Raport jednoznacznie pokazuje, że przestępczość zorganizowana reaguje na każdą legislacyjną innowację szybciej niż system – dlatego walka o ograniczenie jej zysków, według autorów, musi łączyć reformy prawa z monitoringiem w czasie rzeczywistym oraz międzynarodową wymianą danych.
WIDEO: Nadinsp. Boroń o nowej mieszkaniówce: musimy wyrównać szanse, które dziś mają żołnierze