Reklama

"Kindżał propagandy", czyli jak FSB stworzyła historię o porwaniu MiG-31

kh-47 Kindzal
Pocisk Ch-47M2 Kindzał pod myśliwcem MiG-31K.
Autor. mil.ru

Rosyjska FSB 11 listopada 2025 roku ogłosiła, że „odkryła i udaremniła” rzekomy ukraińsko-brytyjski spisek mający na celu porwanie rosyjskiego myśliwca MiG-31 uzbrojonego w hipersoniczny pocisk balistyczny Ch-47M2 Kindżał. Jak czytamy w oficjalnym oświadczeniu, „podjęte działania pozwoliły na udaremnienie planów ukraińskiego i brytyjskiego wywiadu, zakładających zorganizowanie prowokacji na szeroką skalę”. Dodano też, że „w zeszłym roku funkcjonariusze FSB udaremnili operację ukraińskiego wywiadu wojskowego, mającą na celu uprowadzenie śmigłowca walki elektronicznej Mi-8MTPR-1”. Jak podano, siły ukraińskie próbowały zwerbować pilota wojskowego, który miał ukraść śmigłowiec i przetransportować go na terytorium kontrolowane przez Kijów. Zdaniem FSB zaoferowano mu za to od 600 000 do 750 000 dolarów.

Zdaniem FSB, samolot miał zostać przejęty przez zwerbowanego pilota i skierowany w stronę rumuńskiego miasta Konstanca, gdzie następnie zostałby zestrzelony przez obronę przeciwlotniczą NATO – co miało stanowić „prowokację na dużą skalę” przeciwko Rosji. Jak podała Al Jazeera English, rosyjskie służby twierdziły, że ukraińscy oficerowie wywiadu wojskowego działający z pomocą „brytyjskich przełożonych” mieli oferować rosyjskim pilotom do 3 milionów dolarów i obywatelstwo wybranego kraju zachodniego w zamian za udział w tej operacji. W wersji przedstawionej przez FSB spisek miał być „koordynowany z Zachodu”, a w jego przygotowanie rzekomo zaangażowany był dziennikarski portal śledczy Bellingcat, uznana przez rosyjskie władze za „organizację niepożądaną”, który stanowczo zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom z tą sprawą, określając oskarżenia jako „całkowicie fałszywe”.

Rosyjska narracja: "spisek pod fałszywą flagą"

Według Reuters, rosyjska telewizja państwowa wyemitowała fragmenty rzekomych wiadomości i nagranie głosu mężczyzny przedstawionego jako pośrednik ukraińskich i brytyjskich służb. Na materiałach, które zaprezentowano w rosyjskich mediach, mężczyzna miał oferować rosyjskiemu pilotowi wspomniane 3 miliony dolarów w zamian za lot MiG-31 z Kindżałem do Europy. Jak podaje Reuters, agencja nie była w stanie niezależnie zweryfikować autentyczności tych materiałów, podkreślając, że źródłem wszystkich informacji jest FSB.

Czytaj też

Z kolei Novaya Gazeta Europe przytoczyła rozszerzoną wersję relacji rosyjskiego kontrwywiadu. Według tej publikacji, FSB utrzymuje, że pierwszy kontakt z rosyjskim pilotem nawiązano jesienią 2024 roku poprzez aplikację Telegram. Z agentem miał skontaktować się mężczyzna przedstawiający się jako „Siergiej Ługowski” – rzekomy dziennikarz serwisu Bellingcat – który zaoferował pieniądze za „konsultacje w sprawach wojskowych”. Kiedy pilot odmówił współpracy, miał otrzymać e-maila od osoby posługującej się pseudonimem „Aleksander”, oferującego milion dolarów za porwanie samolotu, a jeśli maszyna przenosiłaby pocisk Kindżał – trzy miliony. Według FSB, plan zakładał także „zneutralizowanie dowódcy” poprzez skażenie jego maski tlenowej toksyną lub fizyczny atak w kabinie. Całość miała zakończyć się symulowaną katastrofą lotniczą, której nagranie planowano rozesłać mediom – relacjonuje Novaya Gazeta Europe.

Christo Grozev i Bellingcat w centrum rosyjskich oskarżeń

Jak zwraca uwagę opozycyjny portal rosyjskojęzyczny Meduza, w rosyjskich materiałach wideo FSB pada nazwisko Christo Grozeva – bułgarskiego dziennikarza i byłego członka zespołu Bellingcat, obecnie związanego z redakcja The Insider. W 2023 roku rosyjskie władze uznały go za „zagranicznego agenta”, a wcześniej oskarżały o udział w nieudanej operacji HUR dotyczącej przejęcia myśliwca Su-34. Grozev stanowczo odrzucił nowe zarzuty, nazywając je „absurdalnymi” i wskazując, że materiały FSB „wykorzystują twarz wygenerowaną przez sztuczną inteligencję” oraz „nienaturalny, cyfrowo zniekształcony głos”. Jak powiedział cytowany przez Meduzę, cała sprawa „nie ma sensu ani w sferze technicznej, ani logicznej”. Zdaniem Grozeva, władze rosyjskie próbują skompromitować niezależne dziennikarstwo śledcze, wykorzystując jego nazwisko i markę Bellingcata, aby nadać oskarżeniom wiarygodność w oczach krajowej opinii publicznej. Meduza zwraca uwagę, że podobne narracje FSB pojawiały się już wcześniej, a ich celem jest pokazanie Zachodu jako organizatora prowokacji i sabotażu wewnątrz Rosji. W 2025 roku jego nazwisko znów pojawiło się w centrum głośnej historii o szpiegostwie. Brytyjski sąd w Old Bailey uznał trójkę bułgarskich obywateli winnymi działań szpiegowskich na rzecz Rosji – działań wymierzonych bezpośrednio w Grozeva. Jak ustalono, grupa przez wiele miesięcy śledziła jego ruchy w Europie, fotografowała, a nawet rozważała plan jego porwania i przekazania rosyjskim agentom. To właśnie wówczas dziennikarz dowiedział się, że jego nazwisko znalazło się na liście celów „czerwonego zespołu” – specjalnej grupy mającej obserwować i neutralizować przeciwników Kremla poza granicami Rosji.

Reakcje Ukrainy i Rumunii: to „rosyjska fikcja”

Odpowiedź ze strony państw, które Rosja wskazała jako rzekomych organizatorów spisku, była jednoznaczna. Jak poinformował bułgarski portal Fakti.bg, powołując się na Agence France-Presse i BTA, Ukraina określiła tezy FSB jako „propagandowe kłamstwo”, a rumuński rzecznik MSZ Andrei Cernea stwierdził, że historia brzmi jak „radziecka powieść szpiegowska”. Cernea podkreślił, że „prawdziwa jest rosyjska agresja i rosyjskie prowokacje, które takie opowieści mają ukryć”. Według AFP, ukraińskie Centrum Zwalczania Dezinformacji nazwało te doniesienia „typową taktyką rosyjskich służb wywiadowczych”, której celem jest zastraszanie zachodnich społeczeństw i podważanie poparcia dla pomocy wojskowej Ukrainie.

Reklama

Rumuńskie władze z kolei, jak podał serwis EUalive, odniosły się do doniesień FSB z otwartą ironią. Rzecznik rumuńskiego MSZ napisał w serwisie X, że „rosyjskie opowieści o szpiegach przypominają sowieckie ćwiczenia propagandowe” i że „jedyną rzeczywistą prowokacją są rosyjskie rakiety spadające na ukraińskie miasta”.

W tym samym dniu, w którym FSB ogłosiła „udaremnienie spisku”, rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało o przeprowadzeniu uderzeń rakietowych Kindżał na cele w Ukrainie. Pociski wystrzelono w kierunku Głównego Centrum Wywiadu Elektronicznego Ukrainy w obwodzie kijowskim oraz na lotnisko Starokostiantyniw w obwodzie chmielnickim, gdzie miały stacjonować myśliwce F-16. Według Rosjan ataki były „odpowiedzią na prowokacje ze strony ukraińskiego wywiadu”. Według Al Jazeera English, rosyjskie ataki rakietowe – w tym z użyciem Kindżałów – w ostatnich tygodniach doprowadziły do poważnych zniszczeń infrastruktury energetycznej Ukrainy. Jak podkreśla agencja, konflikt zbrojny trwa w stanie impasu, a równocześnie nasila się wojna informacyjna, w której Moskwa i Kijów oskarżają się wzajemnie o operacje psychologiczne i medialne.

Czym jest Kindżał i dlaczego budzi emocje?

Pocisk Ch-47M2 Kindżał, to balistyczny pocisk odpalany z powietrza, opracowany na bazie systemu Iskander-M i przystosowany do przenoszenia zarówno głowic konwencjonalnych, jak i jądrowych. Jak podaje Reuters, według rosyjskich źródeł, Kindżał może osiągać prędkość nawet Mach 10 (ok. 12 000 km/h) i poruszać się po nieregularnej trajektorii, co utrudnia jego przechwycenie przez systemy obrony powietrznej NATO. Rosja wielokrotnie przedstawiała ten pocisk jako symbol technologicznej przewagi nad Zachodem. Jednak – jak zauważają eksperci cytowani przez Reutersa – wiele klasycznych pocisków balistycznych również osiąga prędkości hipersoniczne w fazie lotu, więc samo określenie „hipersoniczny” ma w tym przypadku raczej charakter propagandowy niż techniczny.

Czytaj też

Echo propagandy z 2022 roku

Jak przypomina Al Jazeera English, FSB już w 2022 roku wysuwała podobne zarzuty wobec Ukrainy i Wielkiej Brytanii, oskarżając te państwa o próbę uprowadzenia rosyjskiego bombowca Su-34. Wówczas również pojawiły się wątki rzekomego zaangażowania Bellingcata i Christo Grozeva. Zdaniem analityków cytowanych przez EUalive, powtarzalność takich oskarżeń może wynikać z rosyjskiej obawy przed dezercjami pilotów wojskowych. W sierpniu 2023 roku jeden z rosyjskich pilotów Mi-8 faktycznie przeleciał na Ukrainę w ramach operacji „Synycze Gniazdo”, co zostało udokumentowane m.in. przez Bellingcat i potwierdzone przez ukraińskie służby. Rosyjskie władze mogły więc chcieć przeciwdziałać podobnym przypadkom, nagłaśniając wersję o „spisku Zachodu”.

Zestawienie relacji z różnych mediów wskazuje, że wszystkie szczegóły dotyczące domniemanego „porwania MiG-31” pochodzą z rosyjskich źródeł państwowych. Jak podkreślają Reuters i Al Jazeera English, żadne z tych twierdzeń nie zostało niezależnie potwierdzone. Meduza ocenia, że nagrania przedstawione przez FSB noszą znamiona inscenizacji, a Fakti.bg i AFP podkreślają, że zarówno władze ukraińskie jak i rumuńskie zgodnie określają te informacje jako sfabrykowane. W konsekwencji, jak zauważa agencja Prensa Latina, komunikaty FSB i rosyjskiego MON zostały zbudowane w taki sposób, by połączyć sferę informacyjną i militarną – legitymizując rosyjskie uderzenia rakietowe na Ukrainę jako „odpowiedź na prowokację”.

Jak podsumowuje EUalive, cała historia „więcej mówi o rosyjskich lękach niż o realnych planach Zachodu” – o lęku, że rosyjscy piloci mogliby dobrowolnie zdezerterować na Zachód.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama