Gran Canaria w cieniu kryzysu migracyjnego

Wyspy Kanaryjskie stały się europejskim epicentrum nielegalnej imigracji. To właśnie przez ten fragment Hiszpanii tysiące osób przedostaje się z Afryki do Europy. Migranci nie są odsyłani do swoich krajów pochodzenia, lecz rozsyłani samolotami przez hiszpańskie władze na kontynent.
Hiszpania jest obecnie kluczowym ogniwem na szlaku nielegalnej imigracji do Europy. Od kilku lat notuje się tam systematyczny wzrost liczby osób próbujących przedostać się z Afryki. Jak podaje France24, powołując się na hiszpańskie dane, w 2024 roku odnotowano niemal 64 tysiące nielegalnych migrantów, z czego większość próbowała dostać się właśnie przez Wyspy Kanaryjskie. Dla porównania w 2023 roku było to 56,8 tysiąca osób. Rekord z 2018 roku, wynoszący 62,3 tysiąca przybyć, został jednak nieznacznie pobity.
W 2024 roku aż 46,8 tysiąca nielegalnych migrantów dotarło do Europy przez Wyspy Kanaryjskie – archipelag położony na Oceanie Atlantyckim, u północno-zachodnich wybrzeży Afryki, około 100-500 kilometrów od wybrzeży Maroka i Sahary Zachodniej oraz przeszło tysiąc kilometrów od kontynentalnej Hiszpanii (rejon Kadyksu).
Tylko w marcu 2024 roku na Wyspy Kanaryjskie dotarło 2,2 tysiąca osób, co oznacza wzrost o 90 procent w porównaniu z analogicznym miesiącem roku poprzedniego. W całej Hiszpanii w marcu 2025 roku odnotowano łącznie 2,8 tysiąca nielegalnych przekroczeń granicy. Należy jednak pamiętać, że nie wszystkim udaje się dotrzeć - szacuje się, że na tej trasie życie straciło co najmniej 10,5 tysiąca nielegalnych migrantów.
Z drugiej strony warto przywołać dane opublikowane przez Canarias Ahora, według których od 1 stycznia do 15 kwietnia 2025 roku na Wyspy Kanaryjskie w małych łodziach zwanych cayucos przypłynęło 10 515 migrantów. Oznacza to spadek o 25 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku 2024, kiedy odnotowano 14 027 przybyłych. Nadal jest to jednak duża liczba dla tak niewielkiej społeczności.
W połowie 2024 roku władze Wysp Kanaryjskich wystosowały apel do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, wzywając ją do zajęcia się narastającym problemem. W liście prezydent rządu Wysp Kanaryjskich Fernando Clavijo podkreślił, że „Europa musi ponownie spojrzeć na swoją południową granicę”. „Nie może pozostać obojętna. Bezczynność jest sprzeczna z europejską tożsamością, która została ukształtowana jako największa przestrzeń bezpieczeństwa, wolności i dobrobytu” - zaznaczył.
Władze apelują przede wszystkim o pomoc w zarządzaniu napływem migrantów oraz o możliwie szybkie ich odsyłanie na kontynent, zwłaszcza w przypadku nieletnich.
Presja z południa
Przyczyn rosnącej popularności Hiszpanii jako kierunku nielegalnej migracji upatruje się w uszczelnieniu granic na środkowym (Włochy) i wschodnim (Grecja) odcinku Morza Śródziemnego, a także w polityce socjalistycznego premiera Pedro Sáncheza, który rządzi krajem od 2018 roku. Jego administracja liberalizuje przepisy dotyczące legalizacji pobytu nielegalnych migrantów, a hiszpańskie służby angażują się w liczne akcje ratunkowe, ułatwiając przybyszom z Afryki dotarcie do Hiszpanii. Pokonanie drogi morskiej lub powietrznej oznacza prawie na pewno, że osoba zostanie w Europie.
Słabość Hiszpanii wykorzystują niektóre państwa, zwłaszcza Maroko, które od czasu do czasu wywiera presję na Madryt – żądając ustępstw politycznych lub pożyczek, grożąc w przeciwnym razie uruchomieniem kolejnych fal migracyjnych. Często do takich fal migracyjnych włączane są osoby zwolnione z marokańskich więzień, których władze w Rabacie nie chcą zatrzymywać na swoim terytorium.
W połowie 2024 roku tysiące migrantów próbowało przekroczyć granicę z Maroka do hiszpańskiego miasta Ceuta, w tym setki młodych mężczyzn, którzy usiłowali przepłynąć obok posterunków kontrolnych. W grupie szturmującej granicę znajdowali się wyłącznie mężczyźni. Hiszpańskim służbom udało się zatrzymać około 50 z nich, a następnie, na mocy dwustronnych porozumień, przekazać ich z powrotem Maroku.
Maroko już wcześniej wykorzystywało „broń migracyjną”, m.in. w 2021 roku, kiedy to w odpowiedzi na kryzys dyplomatyczny tysiące migrantów zaczęły, za cichym przyzwoleniem władz w Rabacie, szturmować Ceutę. Jak wówczas relacjonował magazyn Euro News: „Dziesiątki migrantów, w tym wielu nieletnich, błąkały się zmęczone i zdezorientowane po hiszpańskim mieście Ceuta w Afryce Północnej. Byli częścią około 8 tysięcy osób, które przepłynęły z Maroka lub sforsowały ogrodzenie graniczne”.
Kryzys ten wybuchł po tym, jak do hiszpańskiego szpitala w Logroño w regionie La Rioja przyjęto poważnie chorego Brahima Ghaliego, lidera Frontu Polisario, walczącego o niepodległość Sahary Zachodniej. Fakt pomocy prezydentowi samozwańczej Saharyjskiej Arabskiej Republiki Demokratycznej (SADR) wywołał ostry sprzeciw Maroka, które uznało to za prowokację i akt poparcia dla Frontu Polisario, organizacji walczącej o niepodległość Sahary Zachodniej, regionu, do którego Maroko rości sobie praw. W odpowiedzi Maroko wycofało swojego ambasadora z Madrytu.
Bardzo wielu migrantów przebywa obecnie z Mauretanii. Jak informuje „Canarias Ahora”, „Mauretania stała się punktem wyjścia dla 83 proc. migrantów docierających na Wyspy Kanaryjskie. Władze Mauretanii szacują, że ponad 100 tysięcy nielegalnych migrantów przebywa w stolicy kraju, Nawakszucie, i jej okolicach”.
Nie tylko Afrykańczycy
Napływ imigrantów na Wyspy Kanaryjskie w dużej mierze pochodzi z Mali (ponad 10 tysięcy osób w 2025 roku), jednak obserwuje się również przybywanie migrantów z Senegalu, Gwinei, Maroka oraz Wybrzeża Kości Słoniowej.
Statystyki są jednoznaczne: 87 procent nielegalnych migrantów to dorośli mężczyźni. Zaledwie 6 procent stanowią nieletni, z czego ponad 90 procent to chłopcy. Dane te kontrastują z medialnym i politycznym przekazem, który często podkreśla obecność nieletnich i uchodźców i kobiet.Szczególnym problemem jest zjawisko deklarowania się dorosłych mężczyzn (często mających 20 lat lub więcej) jako nieletnich (16–17 lat), co jest możliwe dzięki przeciążeniu systemu weryfikacji wieku.
Wśród przybyszów na Wyspy Kanaryjskie są także osoby innych narodowości, m.in. Somalijczycy i Pakistańczycy. To skutek zaostrzenia kontroli migracyjnych w Libii, Tunezji i we Włoszech, które zmniejszyły napływ imigrantów na centralnym szlaku śródziemnomorskim. Jak zauważa hiszpański ekspert do spraw migracji Ruben Pulido, Algieria, dotychczas kraj tranzytowy, staje się obecnie punktem docelowym dla migrantów zmierzających do hiszpańskiego Lewantu (Almería, Murcja) i na Baleary, co świadczy o dynamicznej zmianie szlaków migracyjnych.
Somalijczycy najczęściej dostają się samolotem z Mogadiszu do Libii lub Algierii, a stamtąd pieszo lub samochodami podróżują do Casablanki (Maroko) lub Oudży (Algieria). Stamtąd wyruszają na morze z Maghnijji lub Tilimsanu, albo też próbują przedostać się przez ogrodzenia graniczne w Ceucie (Hiszpania).
Według danych Frontexu w 2024 roku łącznie około 5 tysięcy obywateli Pakistanu próbowało nielegalnie przedostać się do Europy. W przypadku Wysp Kanaryjskich, w 2024 roku pojawiło się tam 384 Pakistańczyków, podczas gdy rok wcześniej było ich zaledwie czterech. W okresie od stycznia do marca 2025 roku na hiszpańskie wyspy przybyło już niemal stu obywateli Pakistanu.
Pakistańczycy zazwyczaj podróżują z miasta Gudźranwala (Pendżab, wschodnia część kraju) do Dubaju, Senegalu lub Etiopii, skąd są przerzucani do Mauretanii lub na Saharę Zachodnią. Stamtąd trafiają na stosunkowo duże łodzie kierujące się bezpośrednio na Wyspy Kanaryjskie. Nie muszą docierać do wysp o własnych siłach, bowiem często są podejmowani na morzu albo przez statki organizacji humanitarnych, albo przez władze Hiszpanii, które od razu zabierają ich do swoich portów.
W kwietniu 2025 roku portal Global Voices opisał historię 22-letniego Pakistańczyka, który zapłacił przemytnikom nieco ponad 4 tysiące dolarów za przerzut do Hiszpanii. Mężczyzna poleciał do Senegalu, skąd lądem przedostał się do Mauretanii. Tam przemytnicy wymusili na nim dodatkową opłatę. Według jego relacji imigranci byli bici i głodzeni.
Po kilku miesiącach wraz z innymi Pakistańczykami trafił na przeładowaną łódź przeznaczoną dla 40 osób, na której znalazło się dwa razy więcej pasażerów. Po kilku dniach żeglugi na Atlantyku łodzi zabrakło paliwa. Po niemal dwóch tygodniach dryfowania łódź została odnaleziona przez Marokańczyków, a mężczyzna został odesłany do Pakistanu. W wyniku tego incydentu życie straciło około 50 nielegalnych migrantów.
Modus operandi
Warto zaznaczyć, że w proceder przemytu zaangażowanych jest bardzo wiele osób. Hiszpańska La Gaceta podaje, że o ile w 2015 roku aresztowano 67 osób za przemyt ludzi łodziami z Afryki do Hiszpanii, to w 2023 roku liczba zatrzymań wzrosła do 353. Właściciele łodzi – zarówno rybackich, jak i jachtów – są zatrudniani przez liczne grupy przestępcze.
Nielegalna migracja wynika z szeregu czynników. Ruben Pulido zwraca uwagę m.in. na niewystarczające zasoby policyjne, takie jak brak helikopterów Guardia Civil czy ograniczona liczba jednostek ratownictwa morskiego, co sprawia, że wiele łodzi dociera do wybrzeży Hiszpanii bez wykrycia. Dla przykładu, z 20 łodzi wypływających z Oranu (Algieria) połowa unika kontroli. Pozwala to na infiltrację osób o kryminalnych zamiarach, które korzystają z zaawansowanego wsparcia siatek przestępczych - m.in. systemów GPS i informacji o ruchach służb. Podstawową przyczyną jest jednak to, że łodzie są bez problemu wpuszczane do Hiszpanii.
Na atlantyckim szlaku migracyjnym przemytnicy na ogół nie używają pontonów, znanych z operacji na trasie do Malty czy Włoch, ale większych łodzi wyposażonych w silniki. Wykorzystują technologię GPS oraz wiedzę o rozmieszczeniu służb ratunkowych, często inscenizując sytuacje zagrożenia. Dochodzi do wyłączania silników lub nawet ich wyrzucania do morza, aby następnie wzywać hiszpańskie służby o pomoc i zostać przetransportowanym na ląd, to jest na Wyspy Kanaryjskie.
Przykładowo, w połowie kwietnia 2025 roku cytowany wcześniej portal Canarias Ahora informował o akcji przeprowadzonej przez Salvamento Marítimo, hiszpańską państwową służbę odpowiedzialną za ratownictwo morskie. Funkcjonariusze „uratowali gumową łódź z 50 osobami pochodzenia subsaharyjskiego na pokładzie”. Jak podano, wśród pasażerów były zaledwie cztery kobiety i jedno dziecko.
Chociaż łódź została zlokalizowana około 90 mil na zachód od Lanzarote to rozbitkowie zostali przetransportowani na Fuerteventurę. Statek ratunkowy „Guardamar Talía” udzielił „pomocy migrantom, którzy wypłynęli z Tan-Tan w Maroku i wezwali służby ratunkowe. Migranci zostali uratowani i przewiezieni do Puerto del Rosario, gdzie opiekę nad nimi przejęli pracownicy Czerwonego Krzyża”. Jeśli tylko będą chcieli to prawie na pewno zostaną na stałe w Europie.
Narastający ciężar
Masowa imigracja wywiera ogromny wpływ na Wyspy Kanaryjskie – zarówno na przeciążone struktury administracyjne, jak i na mieszkańców, z których wielu podnosi pogorszenie poziomu bezpieczeństwa publicznego. Media informują o licznych kradzieżach, włamaniach i aktach wandalizmu. Szczególnie problematyczną grupą okazują się nieletni – zarówno ci faktyczni, jak i osoby podające się za niepełnoletnie (warto pamiętać, że migranci często celowo niszczą dokumenty tożsamości, by skorzystać z naiwności europejskich służb i uchodzić za nieletnich).
La Gaceta pisze, że „szczególny niepokój budzi sytuacja w Vecindario, ośrodku miejskim w gminie Santa Lucía de Tirajana, gdzie rosnące poczucie zagrożenia coraz bardziej jest dostrzegalne wśród mieszkańców oraz przedsiębiorców. W minioną niedzielę, w biały dzień, doszło tam do kolejnego ataku nożem na Avenida de Canarias – jednej z głównych ulic handlowych w gminie. Incydent nie tylko na nowo rozbudził debatę o przestępczości w regionie, ale także wzmocnił przekonanie, że w Vecindario prawo traci swoją siłę, a konflikty coraz częściej rozwiązywane są przemocą. Pogorszenie bezpieczeństwa publicznego nie jest zjawiskiem nowym, jednak w ostatnich miesiącach znacząco się nasiliło. Bójki, nielegalne zajmowanie mieszkań oraz ataki nożem stały się codziennością”.
Przykładem opisywanej przez hiszpańskie media jest sytuacja z marca 2025 roku, kiedy to 64-letni Polak został dźgnięty nożem w jadłodajni dla ubogich w Las Palmas de Gran Canaria. Mimo poważnych obrażeń – z nożem tkwiącym w plecach – zdołał doczołgać się do pobliskiego sklepu. Obrazy z tego zdarzenia, szeroko rozpowszechnione w mediach, wzmocniły narrację o wyspach pogrążonych w przemocy.
Społeczność Wysp Kanaryjskich poruszyły także doniesienia z końca kwietnia, kiedy to media informowały o proteście nielegalnych migrantów na Teneryfie. Ośrodek prowadzony przez Czerwony Krzyż umieszczono w dawnym więzieniu. Migranci skarżą się tam na złe jedzenie, rasizm, niewystarczającą liczbę psychologów (jeden na 150 osób), brak darmowej i szybkiej pomocy prawnej oraz brak lekcji języka hiszpańskiego. Niektórzy, protestując przeciwko planowanemu przeniesieniu nieletnich do innych placówek, zamknęli się w budynku. Na miejsce przybyła policja, która poprosiła ich o zakończenia protestu.
Hiszpański rząd nie podejmuje próby masowego odsyłania nielegalnych migrantów. Wynika to nie tylko z motywowanych politycznie obaw i ideologii, ale także z trudności praktycznych: często nie sposób ustalić tożsamości migrantów, a nawet jeśli się to uda, wiele państw ich pochodzenia odmawia przyjęcia swoich obywateli. Cała procedura, szczególnie w przypadku wniosku o status uchodźcy, jest żmudna i długotrwała. W przypadku odmowy azylu migranci nie są odsyłani, lecz pozostają w Hiszpanii, często na ulicy – co przyczynia się do wzrostu przestępczości (jako ofiary lub sprawcy przestępstw w celu przetrwania).
Aby zmniejszyć presję na Wyspy Kanaryjskie, władze wykorzystują zarówno cywilne linie lotnicze, jak i wojskowe samoloty transportowe A400M do rozwożenia nielegalnych migrantów po całej Hiszpanii. Pisały o tym m.in. El Español oraz La Provincia.
Obecnie jedynym rozwiązaniem forsowanym przez socjalistyczny rząd Hiszpanii jest legalizacja pobytu około 900 tysięcy nielegalnych migrantów. Informował o tym chociażby portal „Voice of America” w grudniu 2024 roku. Plan zakłada wydawanie 300 tysięcy wiz rocznie. Rząd tłumaczy to potrzebą pozyskania nowych pracowników, mimo że bezrobocie w Hiszpanii wciąż wynosi 10,6 proc. (najniższe od 2008 roku).
Na razie hiszpański rząd finansuje z budżetu państwa bilety lotnicze dla nielegalnych migrantów z Wysp Kanaryjskich na kontynent, gdzie mają przechodzić procedurę legalizacji. Jednak, jak pisał „Voice of America”, mieszkańcy Wysp Kanaryjskich protestowali przeciwko tym planom w październiku 2024 roku, obawiając się, że legalizacja statusu migrantów przyciągnie jeszcze większą falę przybyszów.
Jednocześnie Hiszpania bardzo liczy na szybkie wdrożenie tzw. paktu migracyjnego Unii Europejskiej, który nakłada na wszystkie państwa członkowskie obowiązek solidarności w kwestii migracji. Dotyczy to także Polski, która również będzie musiała okazać się wsparciem dla państw takich jak Hiszpania. O polskich obowiązkach pisaliśmy niedawno na łamach InfoSecurity24.pl.
WIDEO: Na „pasku”, czyli jak Mińsk atakuje migrantami