Reklama

Służby Specjalne

Rosyjski kontrwywiad na tropie... chińskich szpiegów

Fot. Black leon - ru.wikipedia, licencja CC BY 3.0, commons.wikimedia.org
Fot. Black leon - ru.wikipedia, licencja CC BY 3.0, commons.wikimedia.org

Arktyka, okręty podwodne oraz ich wykrywanie, itp. sprawy polityczne oraz techniczne to współcześnie wręcz naturalne pola do działań różnych służb specjalnych i to na całym świecie. Kolejnym przypadkiem, potwierdzającym wspomnianą quasi regułę, jest sprawa rosyjskiego profesora z Petersburga. Z tą jednak oto różnicą, że nie miał on być pozyskanym przez CIA, MI6 czy BND, ale chiński wywiad. Co więcej, to już kolejna w ciągu ostatnich lat sprawa szpiegowska, gdzie przysłowiowy rosyjski niedźwiedź z kontrwywiadu FSB spogląda z podejrzliwością na aktywność swojego „sojuszniczego” chińskiego smoka z MSS.

W tym tygodniu pojawił się szereg informacji prasowych, dotyczących sprawy znanego rosyjskiego naukowca, który został oskarżony o współpracę z chińskim wywiadem. Tak przynajmniej uważają przedstawiciele kontrwywiadu FSB. Nieoficjalnie mówi się, że aktywność szpiegowską mężczyzna prowadził między marcem 2017 roku a marcem w 2018 roku. Sprawa jest kontrowersyjna, gdyż dotyczy profesora Walerego Mitko, na co dzień mieszkającego w Petersburgu i bezpośrednio zaangażowanego w prace Arktycznej Akademii Nauk, a także innych często elitarnych instytucji naukowo-badawczych.

Co więcej, za swoje dotychczasowe osiągnięcia naukowe, wspomniany badacz, był wielokrotnie nagradzany przez władze. Profesor miał zostać zatrzymany w lutym tego roku, wówczas doszło również do przeszukania jego mieszkania w Petersburgu i konfiskaty wszelkich znalezionych przez FSB materiałów. Lecz dopiero w poniedziałek, w tym tygodniu, prawnik (Iwan Pawlow) prof. Mitko poinformował, że jego klientowi postawiono zarzut zdrady kraju w postaci prowadzenia aktywności szpiegowskiej. Jeśli rosyjski sąd uzna go za winnego, grozi mu nawet do 20 lat więzienia.

Profesor miał przekazywać tajne informacje chińskim służbom specjalnym, w trakcie swoich wizyt w Chinach. Badacz miał wyjeżdżać na seminaria do Chin dwa razy w roku, jako wykładowca. Według państwowej agencji TASS, naukowiec miał w tym czasie przekazać dane dotyczące badań nad technologiami hydroakustycznymi oraz innymi aspektami wykrywania okrętów podwodnych. Rosyjska prokuratura ma wskazywać, że Chińczycy mieli od niego otrzymać specyfikację techniczną dotyczącą wybranych projektów tamtejszych jednostek podwodnych. Akademik należy do grona wiodących ekspertów w zakresie badań nad hydroakustyką w kraju. Przed rozpoczęciem kariery naukowej, prof. Mitko miał służyć w marynarce wojennej w rejonie Pacyfiku.

Oczywiście profesor Mitko zaprzecza, że dopuścił się zdrady i współpracował z chińskim wywiadem. Za pośrednictwem reprezentanta prawnego miał podkreślić, że w trakcie wyjazdów do Chin nie dysponował materiałami niejawnymi, a jedynie tymi, które pochodziły ze źródeł otwartych. Prawnik akademika liczy w ogóle, że cała sprawa upadnie jeszcze przed rozpoczęciem postępowania sądowego, gdyż jego zdaniem jest absurdalna. Co ciekawe, jak na sprawy tego rodzaju w Rosji, akademik miał trafić do aresztu domowego, a nie do zamkniętego aresztu śledczego, aby oczekiwać sprawy sądowej. Może to być pochodną jego pozycji naukowej, ale również jego stanu zdrowia i wieku. Tak czy inaczej, został pozbawiony prawa do kontaktowania się z osobami postronnymi, zarówno osobiście, jak i za pomocą telefonu, Internetu, itp.

Część obserwatorów porównuje sprawę prof. Mitko z kazusem innego badacza, Władimira Lapygina. Ten ostatni był oskarżony i skazany na podstawie zarzutu przekazywania informacji dotyczących rosyjskich badań aeronautycznych (w tym dotyczących statków powietrznych o napędzie hipersonicznym), również do Chin. Przed aresztowaniem był on pracownikiem naukowym w rosyjskiej agencji badań kosmosu – Roskosmos. Ostatecznie w 2016 r. skazano go na 7 lat pozbawienia wolności, chociaż sam Lapygin podkreślał, że nie miał w ogóle dostępu do informacji niejawnych. Kilka dni temu rosyjski sąd zgodził się na wcześniejsze wypuszczenie Lapygina z więzienia. Naukowiec miał dwa razy wystosować prośbę o uzyskanie ułaskawienia ze strony prezydenta Władimira Putina, jednak bez efektu.

Trzeba również pamiętać o kazusie Walentina Danilowa, skazanego w 2004 r. na 14 lat pozbawienia wolności w związku z zarzutem szpiegowania, także na rzecz Chin. Cała sprawa miała dotyczyć technologii aeronautycznych i kosmicznych. Danilow ostatecznie w 2012 r. wyszedł na wolność.  

W przypadku spraw szpiegowskich na pograniczu Rosji i Chin trudno jest uzyskać jasny i czytelny obraz rzeczywistości, chyba nawet bardziej niż w przypadku analogicznych kwestii na styku Zachód-Rosja. Szczególnie, że oba państwa starają się grać wzajemnymi relacjami na arenie międzynarodowej, wobec Stanów Zjednoczonych czy też państw europejskich. Tym samym, należy brać pod uwagę hipotezy wskazujące na to, że kontrwywiad FSB niejako sam tworzy sprawy szpiegowskie, mogące być rzeczywiście pochodną swoistej "szpiegomanii", która dotyka również rosyjski sektor badań i nauki. Zaś rosyjski system sądowniczy, w oparciu o jego obecną specyfikę, później jedynie akceptuje efekty pracy kontrwywiadu i prokuratury. Właśnie w tym kontekście opisywana była przede wszystkim sprawa Lapygina, uznanego przez niezależne ośrodki zajmujące się prawami człowieka za więźnia politycznego. Zauważa się przy tym, że z roku na rok kontrwywiad w Rosji jest coraz aktywniejszy względem wszelkich kontaktów rosyjskich naukowców i badaczy z ich zagranicznymi odpowiednikami. Pojawiają się głosy, że kolejne sprawy szpiegowskie mogą wręcz załamać wszelkie niezbędne wymiany międzynarodowe.

Z drugiej strony, uprawnione jest branie pod uwagę, że rzeczywiście chińskie służby specjalne na masową skalę łowią rosyjskich naukowców. Sprzyjać temu może silna relacja naukowa pomiędzy ośrodkami badawczymi obu państw, umożliwiająca wytypowanie interesujących badaczy w toku wspólnych przedsięwzięć. Zaś później, po dokonaniu werbunku, zwiększająca możliwości prowadzenia takich agentów przez ich oficerów chińskich. Co więcej, nawiązywaniu bliskich kontaktów (w tym ze służbami) sprzyjają kwestie polityczno-propagandowe, lokujące relacje Moskwy i Pekinu wręcz w kategoriach strategicznego sojuszu. 

Niezależnie od propagandy, nie da się również ukryć, że Pekin jest bezpośrednio zainteresowany tymi samymi kwestiami, co Moskwa – na płaszczyźnie wywiadu politycznego, wojskowego i WNT (wysoko pozycjonowany w Chinach wywiad naukowo-techniczny). Zauważmy, że w przypadku akademika Mitko miały być to programy zbrojeń podwodnych (wykrywanie jednostek podwodnych), a w przypadku Lapygina miał to być napęd hipersoniczny. W obu przypadkach, można śmiało domniemywać, że strona chińska stara się na bazie WNT poszukiwać danych nie tylko na Zachodzie, ale również bliżej, czyli w Rosji. Ma ku temu zasoby ludzkie, dogodne możliwości namierzania celów i ich rozpoznawania, a przede wszystkim ogromne zasoby finansowe. Trudno wręcz sobie, niezależnie od konkretnych spraw Mitko, Lapygina czy Danilowa, wyobrazić, iż chiński wywiad pominąłby w swych działaniach akurat segment badań i nauki w Rosji, szczególnie, że jest w tym zakresie aktywny wręcz globalnie.

Reklama

Komentarze

    Reklama