Reklama

Policja

"Wczoraj mieliśmy do czynienia z bitwą". Rannych 35 policjantów

Fot. policja.pl
Fot. policja.pl

35 rannych policjantów i ponad 300 zatrzymanych osób - to bilans wydarzeń 11 listopada oraz marszu, który przeszedł ulicami Warszawy. Wśród policjantów mamy urazy kręgosłupa, głowy, złamaną rękę, a trzy osoby przebywają nadal w szpitalu z uwagi na swój stan - powiedział dziennikarzom nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik komendanta stołecznego policji. Jak podkreślił, „wczoraj mieliśmy do czynienia z bitwą”. 

Marczak podczas czwartkowej konferencji prasowej zwracał uwagę, że taktyka policji nie uległa zmianie w kontekście działań poszczególnych osób biorących udział w protestach, zgromadzeniach, które odbywały się w ostatnim czasie. "Gdy mamy do czynienia z sytuacją, gdzie jest agresja kierowana wobec policjantów, agresja wobec mienia, mamy do czynienia z reakcją policjantów. Te działania, które wczoraj były prowadzone przez policjantów nie zmieniły się w żaden sposób; one były takie same w przypadku agresji podczas wczorajszych wydarzeń, podczas protestów przedsiębiorców, podczas protestu kobiet" - zapewniał.

Rzecznik poinformował, że ilość rac i niebezpiecznych przedmiotów, które były rzucane w kierunku policjantów podczas środowego marszu stanowiła realne zagrożenie dla życia i zdrowia tych policjantów. "To jest tak naprawdę podstawa wszelkiego działania policjantów" - podkreślił. Dodał, że podczas Marszu Niepodległości rannych zostało 35 funkcjonariuszy. "Mamy urazy kręgosłupa wśród policjantów, urazy głowy, mamy złamaną rękę. W tej chwili jeszcze trzy osoby przebywają w szpitalu z uwagi na stan, w którym się znajdują. To pokazuje tak naprawdę podejście części osób, które brały udział we wczorajszych wydarzeniach" - powiedział.

Wiadomo również, że policja zatrzymała w związku z wydarzeniami w Warszawie ponad 300 osób, ale zdecydowaną większość, bo 270 przypadków, stanowiły zatrzymania prewencyjne. Zgodnie z danymi na ten moment, doszło również do ponad 40 zdarzeń o charakterze przestępstwa, w związku z którymi zatrzymano 36 osób. W tych przypadkach prowadzone są czynności, a liczba ta może rosnąć. "Mówimy m.in. o: naruszeniu nietykalności cielesnej, o czynnym udziale w zbiegowisku, o znieważeniu policjanta, o kradzieży, o zabezpieczeniu narkotyków u kilkunastu osób, ale mamy też zabezpieczone ponad 100 różnego rodzaju produktów pirotechnicznych" - poinformował rzecznik KSP. Zabezpieczono także pałki teleskopowe, paralizator czy broń, która zostanie poddana analizie ze strony biegłego. "Dopiero na podstawie tej opinii biegłego będziemy podejmować dalsze decyzje w kontekście postępowania konkretnie w tej sprawie" - zaznaczył. 

"Jeśli mówimy o kolejnych liczbach, to mówimy o osobach ukaranych mandatami. To jest ponad 260 mandatów karnych, 420 wniosków o ukaranie do sądu, ponad 700 osób wylegitymowanych" - poinformował ponadto Marczak. Natomiast w związku z naruszeniami obostrzeń związanych z pandemią - jak dodał rzecznik KSP - 655 notatek zostanie przekazanych do sanepidu.

Marczak podczas briefingu prasowego pytany był także m.in. o to, czy trwa identyfikacja osób, które agresywnie zachowywały się podczas Marszu, odparł: "Dokładnie tak. Z naszej strony cały czas analizowane są materiały, te pierwsze materiały pojawią się już dziś na naszej stronie internetowej - komendy stołecznej, jak również Komendy Rejonowej Policji Warszawa I. Będziemy się starali, by systematycznie te materiały się pojawiały, być może w lepszej jeszcze jakości" - powiedział rzecznik KSP. "Jeżeli ktoś posiada materiały, które w ocenie państwa stanowią naruszenie, ale nawet jeśli macie wątpliwość, że mogą niekoniecznie stanowić, warto je przesłać. My to przeanalizujemy, w przypadku stwierdzenia, że mamy do czynienia z czynem zabronionym, oczywiście będziemy podejmować działania z naszej strony" - zaznaczył.

Komenda Stołeczna Policji, a dokładnie Wydział Kontroli, na polecenie szefa jednostki nadinspektora Pawła Dobrodzieja wyjaśnia również w jaki sposób doszło do zranienia fotoreportera "Tygodnika Solidarność". "Według relacji Tomasza Gutrego (...) miał do niego strzelić z kilku metrów policjant. Gumowy pocisk utkwił w twarzy (...) fotoreportera" - pisał portal.

"Bardzo często tam, gdzie są używane środki przymusu bezpośredniego pojawiają się takie sytuacje, między linią policjantów, a osób protestujących pojawiają się dziennikarze, fotoreporterzy (…), ale niestety mogą się zdarzyć takie sytuacje, że część osób może odnieść obrażenia" – powiedział Marczak.

PAP/IS24

Reklama

Komentarze

    Reklama