Reklama

Policja

Szef KSP: użycie broni gładkolufowej nie może dziwić

Fot. policja.pl
Fot. policja.pl

”W okolicach ronda (de Gaulle’a - przyp. red.) obrażeń twarzoczaszki, pęknięcia oczodołu oraz urazu mięśnia lewego oka doznał jeden z interweniujący policjantów, który nadal przebywa w szpitalu. Nie może zatem dziwić, że w indywidualnych przypadkach policjanci użyli także broni gładkolufowej” - pisze komendant stołeczny policji nadinspektor Paweł Dobrodziej w specjalnym oświadczeniu, wydanym w związku w zajściami w Warszawie. Szef jednostki odniósł się również do tego, że poważne rany odniósł jeden z fotoreporterów.

Jak zapewnia szef warszawskich policjantów, wśród osób które pojawiły się na ulicach Warszawy, by świętować Narodowe Święto Niepodległości "znaleźli się także chuligani, którzy to świętowanie zniszczyli". Najbardziej dramatyczne, relacjonuje nadinspektor, były wydarzenia w okolicach Ronda de Gaulle'a, gdzie policja miała do czynienia "z brutalną agresją, która była ukierunkowana zarówno na mienie, jak i na policjantów". Co więcej, podkreśla, że "wydarzenia te należy określić jako realne zagrożenie dla życia i zdrowia policjantów". Zdecydowane działania podjęli w tym sytuacji funkcjonariusze w pododdziałach zwartych oraz policjanci nieumundurowani. Skorzystali oni m.in. z broni gładkolufowej.

W okolicach ronda obrażeń twarzoczaszki, pęknięcia oczodołu oraz urazu mięśnia lewego oka doznał jeden z interweniujący policjantów, który nadal przebywa w szpitalu. Nie może zatem dziwić, że w indywidualnych przypadkach policjanci użyli także broni gładkolufowej.

fragment oświadczenia nadinspektora Pawła Dobrodzieja, komendanta stołecznego policji

"Należy jednak podkreślić, że celem działań policjantów w pododdziałach zwartych jest przywrócenie ładu i porządku. W centrum wydarzeń oprócz nas zawsze są dziennikarze, z którymi współpracujmy, zapewniając im również bezpieczeństwo" - podkreśla w oświadczeniu nadinspektor, dodając, że są to działania dynamiczne, kiedy to może dojść do "sytuacji, w której obrażeń doznają także osoby postronne". Dlatego też, jak zaznacza, ważne jest, "by miejsce naszych działań opuścić, z uwagi na swoje własne bezpieczeństwo".

W okolicach Ronda de Gaulle'a obrażenia odniosło nie tylko dwóch policjantów (zgodnie z informacją przekazaną przez Błażeja Pobożego, wiceministra w resorcie spraw wewnętrznych i administracji), ale również - w wyniku użycia przez policjantów broni gładkolufowej - m.in. fotoreporter. W oświadczeniu komendant stołeczny policji zapewnia, że okoliczności tego zajścia zostaną wyjaśnione, tak samo jak w innych przypadkach. Sprawą, na polecenie szefa KSP, zajął się już Wydział Kontroli. Nadinspektor Dobrodziej zaznaczył jednak, że "broń gładkolufowa była użyta wobec chuliganów, a tu mieliśmy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem". 

Głos komendanta stołecznego policji to już kolejny, oficjalny komentarz wydarzeń w Warszawie. Zamieszki w stolicy oraz działania policji ocenił również w wydanym parę godzin wcześniej oświadczeniu szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński. Minister podkreślił, że "biorąc pod uwagę agresywne zachowanie niektórych uczestników manifestacji, konieczne było użycie środków przymusu bezpośredniego przez policjantów" i było ono adekwatne do sytuacji. "Celem Policji zawsze jest zapewnienie porządku publicznego i bezpieczeństwa. Odpowiedzią na agresję i przemoc musi być zdecydowana i stanowcza reakcja Policji. Nie mają w tym względzie znaczenia poglądy polityczne organizatorów i uczestników demonstracji, wznoszone podczas nich hasła, czy niesione sztandary" - zaznaczył szef resortu nadzorującego formację. 

W środę ulicami Warszawy przeszedł nielegalny "Marsz Niepodległości". Choć zgodnie z zapowiedziami miały być zmotoryzowany, wiele osób pieszo uczestniczyło w zgromadzeniu. W stolicy doszło do zamieszek. Policjanci zatrzymali chuliganów, osoby, które dopuszczały się licznych aktów agresji czy wandalizmu. Jak podkreślił podczas spotkania z dziennikarzami nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik komendanta stołecznego policji, nie przypomina on sobie sytuacji, "kiedy tłum tak agresywnie napierał na policjantów, kiedy rzucanych było tyle kamieni, rac". Funkcjonariusze zabezpieczyli pirotechnikę i niebezpieczne przedmioty. Nadkomisarz potwierdził również, że formacja użyła nie tylko broni gładkolufowej, ale też gazu pieprzowego. Nie zdradził jednak ile osób zostało zatrzymanych, a podsumowanie wydarzeń i działań zapowiedział na czwartek, 12 listopada.

Reklama

Komentarze

    Reklama