Policja
Prokuratura wszczęła śledztwo ws. wystrzału granatnika w KGP
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie wystrzału granatnika w Komendzie Głównej Policji. Dotyczy ono niedopełnienia obowiązków w związku niesprawdzeniem otrzymanego granatnika pod kątem minersko-saperskim oraz posiadania broni palnej bez wymaganego zezwolenia.
O wszczęciu śledztwa poinformował InfoSecurity24.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna. „Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków z związku niesprawdzeniem otrzymanego granatnika pod kątem minersko - saperskim (art. 231 par. 1 k.k.) oraz posiadania broni palnej w postaci granatnika bez wymaganego zezwolenia (art. 263 par. 2 k.k.)” – przekazał Banna.
„W toku tego postępowania zbadany zostanie również wątek niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych polegających na zaniechaniu przeprowadzenia ewakuacji siedziby Komendy Głównej Policji po wystąpieniu wystrzału granatnika RGW-90 wewnątrz budynku (art. 231 par. 1 k.k.)” – zapowiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Czytaj też
Zawiadomienia w tej sprawie – o czym InfoSecuirty24.pl informował w zeszłym tygodniu - do Prokuratury Okręgowej w Warszawie złożył minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński. „Kontrola prowadzona przez zespół audytujący z MSWiA pokazała 27 bardzo poważnych uchybień związanych z całą historią tego granatnika i jego wybuchu” – mówił pod koniec lutego szef MSWiA.
Do wybuchu granatnika na zapleczu gabinetu komendanta głównego Policji, doszło w połowie grudnia 2022 roku. Generał Jarosław Szymczyk otrzymał go jako prezent od ukraińskich służb. W wyniku zdarzenia szef Policji doznał lekkich obrażeń, w związku z którymi trafił do szpitala.
Czytaj też
Tłumacząc w mediach okoliczności w jakich otrzymał prezenty, ówczesny szef Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk wskazywał, że na spotkaniu z szefem Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenką dostał tubę po granatniku przerobioną na głośnik. Podobną tubę otrzymać miał od zastępy Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych gen. Dmytra Bondara i był zapewniany, że to także element zużytej broni. Po eksplozji Bondar został zawieszony. Szymczyk tłumaczył też, że przejeżdżał polsko-ukraińską granicę na paszporcie dyplomatycznym i nie zgłaszał prezentu, bo - jak mówił - w świadomości delegacji „to nie było uzbrojenie, tylko dwie zużyte, puste tuby po granatnikach”.