Reklama

Policja

Policja "walczy" z wakatami. Chce przyjąć ponad dwa razy więcej funkcjonariuszy

Autor. Małgorzata Meloch/Wielkopolska Policja

Komendant główny Policji określił limit przyjęć na 2024 rok. Co ciekawe jest on ponad dwa razy większy, niż w 2023 roku. Taka decyzja związana jest m.in. - jak przyznaje formacja - z wakatami, które trzeba jak najszybciej obsadzić. Czy Policji uda się zrealizować założony plan? 

Reklama

Sytuacja kadrowa w Policji to jedna z poważnych bolączek, z jakimi formacja zmaga się od lat. Zgodnie z danymi na 1 grudnia, w całej Polsce brakowało ponad 11,2 tys. mundurowych, co stanowiło ponad 10 proc. wszystkich policyjnych etatów. Jak podaje KGP, do 1 grudnia ze służby odeszło 9 324 mundurowych, a przyjęto jedynie 4 219 funkcjonariuszy. Ujemny bilans widać więc gołym okiem i nie napawa on optymizmem nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę, że pod koniec roku – jak bywało to w latach poprzednich - formacja przyjęła do służby zapewne kolejną „partię” kandydatów.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Dziś nie do końca wiadomo ilu mundurowych ostatecznie zdecyduje się na odejście ze służby w pierwszych miesiącach 2024 roku. Szacunki, z samej Komendy Stołecznej Policji, gdzie sytuacja kadrowa jest jedną z najtrudniejszych w kraju, mówiły o niemal 350 wnioskach, a i tak poziom wakatów pod koniec listopada sięgał niemal 2 tysięcy. O tym, że tegoroczna fala odejść może sprawić formacji spore kłopoty, od miesięcy alarmują m.in. policyjni związkowcy, a z wypowiedzi nowego kierownictwa MSWiA można wywnioskować, że ma ono świadomość istniejącego, poważnego problemu.

Czytaj też

Warto też pamiętać, że w tym roku – a przynajmniej tak wynika z zapowiedzi płynących z resortu spraw wewnętrznych i administracji – podwyżki obowiązywać mają od stycznia, a nie jak było to rok temu, od marca. I o ile dla mundurowych jest to raczej powód do zadowolenia, o tyle część z nich taka decyzja - jeśli przepisy nie zostaną rzecz jasna zmienione na etapie prac w Sejmie lub Senacie - może skłonić to do odejścia z formacji np. lutym. Wtedy będą oni mieli szansę na podwójną „waloryzację”. Jedną, dotyczącą uposażenia w styczniu oraz drugą, emerytalną w marcu. 

Czytaj też

O tym, ilu mundurowych ostatecznie odejdzie ze służby przekonamy się za nieco ponad 2 miesiące, ale już określony przez komendanta głównego Policji limit przyjęć wiele mówi o sytuacji kadrowej. W tym roku do służby trafić ma nie mniej niż 10 557 funkcjonariuszy. To znaczący wzrost, bowiem w roku poprzednim limit ten określono na poziomie 4 668 (do 1 grudnia przyjęto nieco ponad 4,2 tys. mundurowych). To, ilu mundurowych chciałaby przyjąć Policja nie powinno jednak dziwić, biorąc pod uwagę liczbę wakatów. KGP chce je jak najszybciej zapełnić, jednak sukces uzależniony jest również od tego ilu mundurowych uda się przekonać do pozostania w służbie. W ubiegłym roku z mundurem zdecydowało się pożegnać ponad dwa razy więcej funkcjonariuszy niż postanowiło go założyć, i zarówno MSWiA jak i KGP liczy zapewne na to, że w tym roku nie dojdzie do powtórki tego scenariusza.

Osobną kwestią jest też to, że stan etatowy w Policji wzrośnie w tym roku o 1 800. Nawet biorąc pod uwagę, że uda się przyjąć zakładane ponad 10,5 tys. policjantów, a ze służby odejdzie nie więcej niż w tym roku (ponad 9 tys.) bilans kadrowy i tak okazać może się daleki od oczekiwań

Pewną trudnością może być też „przepustowość” policyjnych szkół. Pytanie, czy będą one w stanie wykształcić ponad 10 tys. nowych funkcjonariuszy? Z wypowiedzi kierownictwa MSWiA wynika, że o skracaniu policyjnych kursów nie ma raczej mowy, więc - jeśli pojawi się problem z brakującymi miejscami w szkołach - resort spraw wewnętrznych i kierownictwo Policji będzie musiało znaleźć inne wyjście z kłopotu.

Czytaj też

To, że wakaty w Policji będą stanowiły jedno z najpoważniejszych wyzwań, zarówno dla nowego kierownictwa samej formacji jak i MSWiA, wiadomo było już od dawna. Dziś jednak sytuacja jest na tyle poważna, że trzeba podjąć zdecydowane kroki by sprawnie z problemem sobie poradzić. Czas zatem przejść od diagnozy do działania. Zwiększenie limitów przyjęć jest jednym z narzędzi dających możliwość poprawy sytuacji. Czy wystarczającym? Przekonamy się za jakiś czas.

Reklama

Komentarze (5)

  1. Jppawel

    Kto ma trochę rozumu to ucieka. Bo z jakiej racji ma robić na sukcesy nierobów, którzy w większości piastują stanowiska kierownicze.

  2. user_1056725

    A skąd wezmą tyle chętnych? Zarzucili kij, a gdzie marchewka? Muszę czymś zachęcić ludzi do wybrania takiego trudnego zawodu. Przydałoby się też ściągnąć do resortu ludzi o wysokich predyspozycjach i umiejętnościach, a pod tym względem resort leży i kwiczy. Na przykład który zdolny specjalista IT, który w dzisiejszych czasach też jest niezbędny w wielu pionach policji zechce przyjść do pracy, skoro każda pierwsza lepsza prywatna firma zapewni mu co najmniej 2x taką pensje jak resort i święty spokój. Także solidne podwyżki i to na wczoraj. Do tego pomyśleć może o zmniejszeniu wieku emerytalnego, kiedyś cywile zabijali się o policję jak mka była po 15latach. 25 to jednak sporo jak na ten zawód. Ewentualnie niech dorzucą jakieś fajne ulgi od Państwa. Na przykład kredyt hipoteczny za 0%. Na pstryk rozwiązałoby to problem wakatów w stołecznej, bo ceny mieszkań vs pensje w Warszawie to jest jakiś kosmos

  3. Limano

    Do służby w wojsku przyjęło się wiele ludzi którzy nie dokończą służby ze względu że i tak ich pesel nie puści, dać im warunki do przejścia z wojska do policji, na podobnej zasadzie jak policjanci przechodzą do wojska. Policjant przychodzący do wojska niema żadnego przeszkolenia dodatkowego, zachowuje stopień i ma pieniądze od razu za stopień. Często też nie ma nawet przysięgi. A żołnierz jak chce iść do policji musi się zwolnić do cywila i zaczynać od zera.

  4. Andriu

    Będą brali kogo popadnie teraz. Dopiero teraz powróci normalność jak będą podwyżki od stycznia, a nie jak PiS zrobił nas w konia od marca

  5. user_1052392

    Przyszli policjanci muszą się dobrze zastanowić czy warto wstąpić do tej formacji. Policja po "katarku" i rządach PIS popularnością szoruje po bruku. Do tego do Polski będą prędzej czy później przywiezieni lekarze i inżynierowie z Afryki. A po paru latach będzie tak jak w Szwecji lub w Polsce lat 90. Tylko wtedy własnych lub wschodnich łobuzów można było pałować i trzymać pod kontrolą. Nowo przybyłych nie będzie można nawet dotykać bo oskarżą o rasizm. Ale jak się odwrócisz to kosę pod żebra wpakują.

Reklama