Reklama

Między sabotażem we Lwowie a aktem dywersji w Polsce [OPINIA]

szpiegostwo rosja szpieg
Autor. pxhere.com/CC0

W okresie od lutego 2024 r. do maja 2025 r. na Ukrainie ujawniono i udaremniono operację dywersyjną wymierzoną w zakład produkujący drony we Lwowie, natomiast w nocy z 15 na 16 listopada 2025 r. w Polsce wykryto sabotaż na strategicznej linii kolejowej. Pomimo że obie sprawy nie zostały oficjalnie powiązane, mają zbieżne elementy operacyjne – zwłaszcza sposób rekrutacji wykonawców, ich powiązania z rosyjskimi strukturami wywiadowczymi oraz wykorzystanie obywateli Ukrainy pozostających pod wpływem lub kontrolą rosyjskich służb specjalnych.

W pierwszym przypadku chodzi o próbę wysadzenia zakładu produkującego drony Atlon Avia we Lwowie. W drugim – o sabotaż na strategicznej linii kolejowej w Polsce, który premier Donald Tusk określił jako akt dywersji inspirowany przez rosyjskie służby.

Reklama

Ukraińskie media po raz pierwszy opisały sprawę próby wysadzenia zakładu Atlon Avia latem 2024 roku. Portal TvoeMisto w artykule „Zwerbowano lwowianina do dywersji na zakładzie produkującym bezzałogowce” z 23 lipca 2024 r. podał, że rosyjskie służby zorganizowały rekrutację obywatela Ukrainy Witalija (Jewhena) Borysenki – byłego pracownika zakładu, który miał dokonać detonacji z zemsty po zwolnieniu z pracy.

Jeszcze wcześniej do operacji wciągnięto innego obywatela Ukrainy Jewhena (Jewgienija) Iwanowa, opisanego w tym samym materiale jako mieszkańca obwodu charkowskiego, który od 2015 r. przebywał w rosyjskim Biełgorodzie i trudnił się przerzutem ludzi przez granicę. Z kolei dziennikarze portalu ZAXID.NET w artykule „Rosyjscy agenci zwerbowali lwowianina do wysadzenia zakładu producenta dronów” z 22 lipca 2024 r. ujawnili, że Iwanow działał jako pośrednik między ukraińskim wykonawcą a rosyjskim oficerem prowadzącym Jurijem Syzowem, oficerem GRU.

Kluczowe szczegóły dotyczące operacji pojawiły się w artykule „Jak SBU ujawniła agentów przygotowujących zamachy w Kijowie i we Lwowie”, opublikowanym przez ZAXID.NET 18 września 2024 roku. W tekście tym opisano, jak 1 lutego 2024 r. Borysenko, dysponując wciąż aktywnym kluczem do zakładu, wszedł na teren Atlon Avia i zostawił ładunki wybuchowe ukryte w kartonach soku „Naszy Sok”, które miały eksplodować 3 lutego nad ranem. Kolejnego dnia próbował wnieść dodatkowy ładunek, jednak wystraszył się obecności policji i porzucił go w pobliskim podwórzu. SBU zlokalizowała i rozbroiła wszystkie materiały, zapobiegając katastrofie.

Czytaj też

Najciekawszy element tej sprawy dotyczył dalszych wydarzeń – w lutym SBU zorganizowała operację kontrolowaną, podczas której Borysenko, już współpracujący ze służbami, odegrał pozorowane podłożenie ładunku, aby rosyjscy kuratorzy uwierzyli, że operacja się powiodła. Tego samego dnia doszło do dużego pożaru na ul. Antonowicza, lecz oficjalnie nie potwierdzono związku z operacją.

W maju 2025 r. sprawa ta znalazła finał w sądzie. Galicyjski Sąd Rejonowy we Lwowie wydał wyrok wobec Jurija Syzowa. Portale Varta1 (artykuł „Sąd wydał wyrok wobec mężczyzny, który planował wysadzenie zakładu…”) oraz Espreso Zachód (artykuł „We Lwowie skazano rosyjskiego szpiega” poinformowały, że Syzow został skazany zaocznie na 15 lat więzienia za zorganizowanie dywersji we Lwowie, przygotowywanie zamachów w sieci Leroy Merlin w Kijowie oraz inne przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu państwa.

Iwanow natomiast miał status osoby, której zaocznie przedstawiono podejrzenie, ale nie został skazany. Borysenko współpracował z SBU, lecz szczegółów jego wyroku nie ujawniono.

Reklama

Z materiałów śledczych i publikacji TvoeMisto oraz ZAXID.NET wynika, że Jewhen (Jewgienij) Iwanow odegrał kluczową rolę pośrednika między Syzowem a wykonawcą dywersji. Według tych źródeł Iwanow, obywatel Ukrainy urodzony w obwodzie charkowskim, od 2015 r. mieszkał w rosyjskim Biełgorodzie i zajmował się nielegalnym przerzutem osób przez granicę. To właśnie on miał otrzymać od Syzowa instrukcje oraz elementy ładunków wybuchowych, a następnie wprowadzić do operacji Witalija Borysenkę.

Źródła podają, że Iwanow przekazywał Borysence środki finansowe, zasady komunikacji oraz przygotowane ładunki wybuchowe ukryte w kartonach soku oraz w plecaku Nike. Według portali Zbruc oraz Espreso Zachód, Iwanow działał na terytorium Rosji i całkowicie pozostawał w strefie wpływu rosyjskich służb specjalnych, co uniemożliwiło jego zatrzymanie. Dlatego SBU zastosowała procedurę in absentia i formalnie ogłosiła mu zarzuty.

W nocy z 15 na 16 listopada 2025 r. w Polsce doszło natomiast do sabotażu torów kolejowych. Premier Donald Tusk podkreślił, że ustalono dwóch podejrzanych – obywateli Ukrainy, którzy wjechali do Polski z Białorusi i tam powrócili po dokonaniu czynu. Najważniejsza część jego wypowiedzi dotyczyła informacji, że jeden z podejrzanych miał zostać w maju 2025 r. skazany we Lwowie za dywersję.

Czytaj też

Na tym etapie pojawia się pytanie, czy osoba, o której mówił Tusk, może być powiązana z siatką Syzow–Iwanow–Borysenko. Analiza faktograficzna wskazuje, że Jurij Syzow nie może być tą osobą, ponieważ jest Rosjaninem, a premier odnosił się wyłącznie do obywateli Ukrainy. Jewhen (Jewgienij) Iwanow mógłby teoretycznie wpisywać się w profil operacji, lecz nigdy nie został skazany, a jedynie zaocznie poinformowany o zarzutach, co stoi w sprzeczności ze słowami o „skazaniu w maju”.

Na obecnym etapie nie istnieją twarde dowody ani publiczne dokumenty potwierdzające bezpośrednie powiązanie sprawy lwowskiej ze sprawą polską. Jednocześnie podobieństwa w modus operandi – rekrutacja, kanały przerzutowe Rosja–Białoruś–UE, rola pośredników oraz wybór celów o znaczeniu strategicznym – odpowiadają modelowi operacji prowadzonych przez GRU i rosyjskie struktury hybrydowe.

Z perspektywy analitycznej możliwe jest, że sieć agenturalna zbudowana wokół Iwanowa mogła zostać wykorzystana również na terenie Polski. Białoruś mogłaby pełnić funkcję korytarza przerzutowego – tak samo jak w działaniach Iwanowa. Rosyjskie służby mogłyby rekrutować osoby wcześniej używane w działaniach dywersyjnych i przerzucać je dalej do operacji sabotażowych.

Czytaj też

Scenariusz ten pozostaje jednak wyłącznie hipotezą. Żadne dostępne źródła nie ujawniają nazwiska osoby skazanej we Lwowie, o której wspominał premier Tusk. Nie ma także publicznych dowodów na udział jakiejkolwiek osoby ze sprawy lwowskiej w akcie sabotażu na terenie Polski.

Z tej racji można wysunąć hipotezę, że sprawa lwowska jest dobrze udokumentowaną operacją GRU, z wyrokiem zaocznym wobec Jurija Syzowa oraz udziałem obywateli Ukrainy zwerbowanych przez rosyjskie służby – w tym Jewhena (Jewgienija) Iwanowa, który pełnił funkcję pośrednika operacyjnego i logistycznego. Sprawa polska pozostaje częściowo niejawna, lecz sposób działania podejrzanych, kanał przerzutowy przez Białoruś oraz wskazanie, że jeden z nich miał być wcześniej skazany we Lwowie, tworzą przestrzeń do hipotezy o możliwym powiązaniu operacyjnym.

Mimo to brak jest jakichkolwiek dowodów pozwalających jednoznacznie stwierdzić, że osoby ze sprawy lwowskiej brały udział w sabotażu w Polsce. Obydwie sprawy pozostają zatem dowodowo rozłączne, choć operacyjnie podobne i wpisują się w logikę hybrydowych działań rosyjskich służb specjalnych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama