Reklama

InfoSecurity24.pl | Bezpieczeństwo wewnętrzne i służby mundurowe

Sejmowe spotkanie ws. wybuchu granatnika w KGP przerwane i odroczone

Fot. MSWiA/Twitter
Fot. MSWiA/Twitter

Najpierw posiedzenie sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych i administracji, podczas którego posłowie mieli usłyszeć parę słów wyjaśnienia na temat wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji, zostało przełożone i zamknięte, a ostatecznie w ogóle odroczone. Jak się bowiem okazało, na spotkaniu nie pojawili się ani szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, ani komendanci główni Policji i Straży Granicznej, tylko ich wiceszefowie i zastępcy. A to dokładnie od ministra Mariusza Kamińskiego, gen. insp. Jarosława Szymczyka i gen. dyw. Tomasza Pragi politycy chcieli usłyszeć, co i dlaczego wydarzyło się w grudniu w głównej siedzibie polskiej Policji.

Reklama

Komisja administracji i spraw wewnętrznych miała we wtorek zająć się sprawą grudniowej eksplozji w Komendzie Głównej Policji. Wybuchł prezent, który komendant główny otrzymał podczas wizyty na Ukrainie. Od szefów tamtejszych służb gen. Szymczyk dostał dwa granatniki, które - jak zapewniali - były zużyte i nie stanowiły zagrożenia. Jeden z nich eksplodował jednak na zapleczu gabinetu szefa Policji w Komendzie Głównej Policji. W sprawie prowadzone są dwa śledztwa - i w Polsce, i na Ukrainie. Na wtorkowym posiedzeniu przedstawione miały zostać nie tylko informacja szefa MSWiA na temat przyczyn oraz okoliczności wybuchu w Komendzie Głównej Policji, a także dotycząca działań podjętych przez ten resort oraz podległe służby specjalne i Policję w związku z wybuchem.

Reklama

"Podjąłem decyzję o przerwaniu i odroczeniu komisji spraw wewnętrznych i administracji" – powiedział na konferencji prasowej przewodniczący komisji Wiesław Szczepański. Jak stwierdził, w związku z tym, że komisja była niejawna nie może mówić, kto stawił się na spotkaniu, ale może powiedzieć, kto się na nim nie zjawił. "Nie było komendanta, nie było ministra Kamińskiego, nie było prokuratora" – powiedział Szczepański, mając zapewne w pierwszym przypadku na myśli gen. insp. Jarosława Szymczyka. Zapowiedział również, że zgodnie z regulaminem ma obowiązek zwołać posiedzenie komisji najpóźniej do 21 stycznia. "Przy czym, jeżeli ten termin nie zostanie dochowany, rozumiem, że koleżanki i koledzy gotowi są złożyć podpisy pod kolejnym wnioskiem o (...) zwołanie posiedzenia komisji" – dodał.

Czytaj też

Poseł Konrad Frysztak stwierdził podczas konferencji, że "coś jest nie tak", skoro szef polskiej Policji odpowiada na pytania dotyczące sprawy w mediach, ale nie chce wypowiadać się przed posłami, a wiceminister MSWiA Maciej Wąsik wnosi wniosek o utajnienie obrad. "Chcą coś ukryć i my będziemy tę sprawę badać" – oznajmił. Zaplanowane na wtorek, na godz. 11:00 spotkanie sejmowej komisji zostało jeszcze w poniedziałek, 9 stycznia przesunięte na godz. 9:00 oraz zamknięte, czyli utajnione. Jak widać, doszło do tego na wniosek nadzorującego Policję resortu.

Reklama

Odroczenie posiedzenia komentował ze strony MSWiA wiceminister Błażej Poboży, który stwierdził, że miał "upoważnienie do tego, aby w imieniu ministra spraw wewnętrznych i administracji przedstawić na posiedzeniu komisji wszelkie informacje", ale "posłowie opozycji nie są zainteresowani tym, aby jakieś dodatkowe informacje uzyskać, tylko tym, aby na tej sprawie próbować zbijać jakiś kapitał". Przekonywał również, że "nikt nie zaprosił (na posiedzenie komisji – przyp. red.) komendanta głównego, bo było to zawiadomienie o posiedzeniu komisji i w oparciu o to zawiadomienie przybył zastępca komendanta głównego, podobnie zastępca komendanta głównego SG, a zatem były trzy osoby, które posiadają pełną wiedzę i kompetencje, a przede wszystkim są do tego upoważnione, aby zabierać głos na posiedzeniu tej komisji".

Szef komisji Wiesław Szczepański informował jeszcze w ubiegłym tygodniu, że zaproszenia na posiedzenie otrzymają szefowie MSWiA i MS, a także szefowie KGP i SG. "Liczymy na przybycie wszystkich tych osób i na zajęcie stanowiska w sprawie tego, co się stało. Jeśli pan generał (Szymczyk - przyp. red.) tak ochoczo informował o wszystkich swoich działaniach w zakresie tego, co się wydarzyło na łamach mediów, to mam nadzieję, że podzieli się tą wiedzą również z Komisją" - podkreślił.

Kurtuazja na granicy

Komendant Szymczyk tłumacząc w mediach okoliczności, w jakich dostał prezenty od szefów ukraińskich służb wskazywał, że na spotkaniu z szefem Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenką otrzymał tubę po granatniku przerobioną na głośnik, z którego puszczano muzykę. Podobną tubę otrzymał od gen. Bondara i był zapewniany, że to także element zużytej broni. Tłumaczył też, że przejeżdżał polsko-ukraińską granicę na paszporcie dyplomatycznym i nie zgłaszał prezentu, bo - jak mówił - w świadomości delegacji "to nie było uzbrojenie, tylko dwie zużyte, puste tuby po granatnikach". Wygląda jednak na to, że nikt z polskiej delegacji, ani na granicy tego nie sprawdził.

Jak sprawa wygląda ze strony Straży Granicznej dowiedzieliśmy się z odpowiedzi udzielonych przez tę formację senatorowi Krzysztofowi Brejzie. W piśmie podpisanym przez komendanta gen. dyw. SG Tomasza Pragę czytamy, że w Straży Granicznej nie jest prowadzone postępowanie pod kątem przewozu przez granicę broni palnej czy innego uzbrojenia przez szefa Policji. "Komendant Główny Policji przekraczał granicę państwową na podstawie paszportu dyplomatycznego. Wobec powyższego kontrola graniczna została przeprowadzona w sposób kurtuazyjny, zgodnie z trybem określonym w załączniku VII dokodeksu granicznego Schengen (...)" - tłumaczy szef SG. Dodał również, że "podróżny w trakcie odprawy granicznej nie zgłaszał funkcjonariuszom Straży Granicznej przewozu towarów". Wskazane przez formację przepisy mówią jednak o pierwszeństwie w stosunku do innych podróżnych na przejściach granicznych, ale nie o zwolnieniu z kontroli.

Czytaj też

Szef MSWiA Mariusz Kamiński po wydarzeniach w KGP napisał na Twitterze, że wyklucza dymisję gen. Szymczyka. Kamiński, m.in. w tej sprawie, 28 grudnia spotkał się z Ministrem Spraw Wewnętrznych Ukrainy Denysem Monastyrskim, który miał zapewnić szefa polskiego MSW, że wyjaśnienie tej sprawy jest dla ukraińskiej administracji jednym z priorytetów. "Decyzją mojego ukraińskiego odpowiednika zastępca szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, odpowiedzialny za pomyłkę przy wręczaniu prezentów, został zawieszony w obowiązkach. Niezależnie od działań ukraińskich partnerów, polska strona prowadzi oczywiście swoje śledztwo. Jednocześnie chciałbym podkreślić, że w tej sprawie komendant Jarosław Szymczyk ma status osoby poszkodowanej i wykluczam jego dymisję" - mówił minister Mariusz Kamiński.

Sprawę skomentował również ostatnio premier Mateusz Morawiecki, który poinformował podczas noworocznego Q&A na Facebooku, że dotychczasowe ustalenia wskazywać mają, iż wybuch granatnika w Komendzie Głównej Policji był nieszczęśliwym przypadkiem. Zaznaczył przy tym, że "wszyscy policjanci, a szczególnie komendant główny Policji powinni być poddawani szczególnemu nadzorowi w kwestii procedur bezpieczeństwa i nadzoru nad nimi". Szef rządu zapewnił, że trwa weryfikacja procedur bezpieczeństwa, także pod kątem niedociągnięć.

Źródło:PAP / InfoSecurity24.pl
Reklama
Reklama

Komentarze