Reklama

Policja

Kamiński: nie możemy przesądzać z góry winy funkcjonariuszy

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Śląska Policja
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Śląska Policja

Jeżeli doszłoby do jakiegokolwiek łamania prawa przez funkcjonariuszy, to wszystkie konsekwencje będą wyciągnięte, ale bardzo proszę o cierpliwość. Nie możemy przesądzać z góry winy funkcjonariuszy - powiedział szef MSWiA Mariusz Kamiński odnosząc się do ostatnich interwencji policji, podczas których zmarło trzech mężczyzn.

W poniedziałek na konferencji prasowej szef resortu spraw wewnętrznych i administracji został zapytany o interwencje policji, podczas których zmarł ostatnio 29-latek we Wrocławiu, a wcześniej 25-letni obywatel Ukrainy i 34-letni Bartosz S. w Lubinie. "Wszystkie te sprawy są bardzo wnikliwie badane" - zaznaczył Mariusz Kamiński.

Nie chcę wydawać przedwczesnych sądów. Jeżeli doszłoby do jakiegokolwiek łamania prawa przez funkcjonariuszy, to wszystkie konsekwencje będą wyciągnięte, ale bardzo proszę o cierpliwość. Nie możemy przesądzać z góry winy funkcjonariuszy.

Mariusz Kamiński, szef MSWiA

Jak dodał, "nie będzie ochrony dla tych, którzy łamią prawo, natomiast musimy czekać na wyniki ustaleń prokuratury, na postępowanie wewnętrzne, które są w sposób rzetelny prowadzone".

Przypomnijmy, w piątek "Gazeta Wrocławska" opisała na swoim portalu, że na początku sierpnia doszło do policyjnej interwencji, po której kilka godzin później zmarł 29-letni Łukasz Ł. Jak podaje portal, "ojciec zmarłego wezwał służby do syna, który chciał najprawdopodobniej popełnić samobójstwo". "29-latek mógł być pod wpływem środków odurzających, przez co, jak twierdzą bliscy, nie rozpoznawał rodziny, próbującej dostać się do jego mieszkania" - czytamy w artykule.

Z koeli "Gazeta Wyborcza" podała w czwartek, że 25-letni Dmytro z Ukrainy pod koniec lipca zmarł po interwencji policji na wrocławskiej izbie wytrzeźwień. Dziennik ustalił, że mężczyzna był rażony gazem, bity pałką i duszony, czego dowodem jest nagranie z monitoringu.

W związku z tą interwencją Komendant Miejski Policji we Wrocławiu podjął decyzję o zawieszeniu w czynnościach służbowych czterech z interweniujących na miejscu funkcjonariuszy, a wobec dwóch z nich wszczęto procedurę w kierunku wydalenia ze służby. W związku ze zdarzeniem śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. Jak podała Komenda Miejska Policji we Wrocławiu, ze zgłoszenia, które otrzymali interweniujący policjanci, wynikało, że mężczyzna jest pijany i agresywny.

Wcześniej, 6 sierpnia w Lubinie również na Dolnym Śląsku, doszło do śmierci 34-letniego Bartosza S. Mężczyzna zmarł po interwencji policji. Pierwsza sekcja zwłok nie ustaliła przyczyny zgonu. Na zlecenie rodziny wykonano za granicą drugą sekcję zwłok Bartosza S.

Policja utrzymuje, że w chwili, kiedy funkcjonariusze przekazywali 34-latka pod opiekę ratowników medycznych, zachowane były jego funkcje życiowe. Z opublikowanych dotąd relacji ratownika wynika, że zgon mężczyzny stwierdzono już ulicy. Jak tłumaczył, z tego powodu ratownicy nie podejmowali też żadnych czynności resuscytacyjnych. Policja z kolei utrzymuje, że w chwili, kiedy funkcjonariusze przekazywali 34-latka pod opiekę ratowników, zachowane były jego funkcje życiowe.

Śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień przez policjantów i nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny wszczęła Prokuratura Rejonowa w Lubinie. Decyzją Prokuratury Krajowej śledztwo zostało następnie przekazane Prokuraturze Okręgowej w Łodzi.

Reklama
Reklama

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama