”Tak napiętej sytuacji na granicy z Białorusią nie mieliśmy od 30 lat” - powiedział premier Mateusz Morawiecki, podczas zorganizowanej w poniedziałek konferencji. Jak dodał szef resortu spraw wewnętrznych i administracji, Mariusz Kamiński, stan wyjątkowy wprowadzony w pasie wzdłuż granicy z Białorusią, ułatwił służbom nie tylko walkę z presję migracyjną z tego kierunku, ale również „wyłapywanie” osób związanymi ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, które zapewnić mają nielegalnym migrantom transport.
Polskie władze nie przewidują, że na wschodniej granicy dojdzie do spadku napięcia. Chodzi nie tylko o presję migracyjną z kierunku białoruskiego, ale również rozpoczynające się niedługo manewry wojskowe Zapad-2021 (rosyjsko-białoruskie ćwiczenia). Mogą się one wiązać, jak podkreślił premier Mateusz Morawiecki, z licznymi prowokacjami. Jak dodał, "lepiej zapobiegać, niż leczyć", dlatego zdecydowano się na wprowadzenie stanu wyjątkowego w pasie biegnącym wzdłuż granicy z Białorusią. Premier Morawiecki poinformował również, że polskie służby zatrzymują osoby, które prawdopodobnie są "na służbie służb białoruskich i które współpracując z tym służbami współpracują z reżimem Łukaszenki". Osoby te, jak tłumaczył, starają się w sposób nielegalny przerzucić do Polski imigrantów. Stwierdził też, ze strona polska wie, iż "służby białoruskie zaopatrują migrantów w specjalne środki, żywność i pomagają im w ich próbach przedarcia się na terytorium Polski".
Napór na granicę trwa
W poniedziałkowej konferencji uczestniczył również szef MSWiA, Mariusz Kamiński, który poinformował, że w ciągu minionej doby 152 osoby usiłowały nielegalnie przekroczyć polsko-białoruską granicę. Prawie wszystkie te próby zostały uniemożliwione przez funkcjonariusz i żołnierzy. Polskie służby zatrzymały jednak obywatelkę Konga, która wymagała udzielenia pomocy medycznej. Od momentu wprowadzenia stanu wyjątkowego polsko-białoruską granicę przekroczyć próbowało 457 osób, z których zatrzymano 13 osób - 12 obywateli Iraku oraz wspomnianą już obywatelkę Konga. Jak zapewniał Kamiński, migranci są zaskoczeni, że trafili do Polski, a nie do Niemiec. Kamiński nie przewiduje również, by w najbliższych dniach niezbędne były dodatkowe miejsca w ośrodkach dla cudzoziemców.
Minister Kamiński poinformował również, że polskie służby "wyłapują" w miejscowościach przygranicznych osoby związane ze zorganizowanymi grupami przestępczymi. Mają one zapewnić nielegalnym migrantom transport w głąb Polski i dalej, w kierunku państwa UE. W ciągu ostatnich tygodni zatrzymano 66 takich osób, a w ostatnich dniach - 8. Postawiono im zarzuty, a 11 tymczasowo aresztowano. Są to w większości obywatele państw postsowieckich.
Większość z tych osób, które zostały zatrzymane na terytorium Polski, nielegalnie przekroczyły naszą granicę, są to w większości obywatele Iraku, którzy, jak wspominałem, kilkakrotnie dotarli z Bagdadu do Mińska samolotami. Pewną grupę, nie większościową, stanowią obywatele Afganistanu. Natomiast proszę nie wiązać obecności na granicy tych obywateli z wydarzeniami, które mają miejsce w tej chwili w Afganistanie. Wydaje się, że większość Afgańczyków, którzy w tej chwili są na Białorusi i usiłują nielegalnie przekroczyć granicę polską, są to osoby, które od wielu lat przebywają na terenie Rosji. Przebywają tam legalnie, pracują tam zawodowo, natomiast zostały im złożone propozycje, aby za opłatą mogły dotrzeć do Europy Zachodniej. (...) Przeciętnie jest to koszt około 5-5,5 tys. dolarów od osoby. Od rodziny jest to 15-20 tys. dolarów. Mamy też rodzinę, która zapłaciła 40 tys. dolarów za przerzucenie jej na teren Unii Europejskiej.
Komendant główny Straży Granicznej gen. dyw. SG Tomasz Praga informował, że na terenie Białorusi znajduje się ok. 10 tys. migrantów, ściągniętych tam przez władze w celu przerzucenia na terytorium Unii Europejskiej. Poszukiwane są jednak już nowe kierunki, z których ściągane mają być kolejne grupy. Podczas wcześniejszych konferencji szef MSWiA podawał, że na liście są m.in. Pakistan, Maroko czy Liban. Białoruskie działania związane z presją migracyjną mają eskalować, co widać m.in. po liczbach za ostatni weekend (ponad 200 grup przekroczenia granicy w sobotę oraz ponad 150 w niedzielą; w poniedziałek do godz. 7:00 było to już 50 osób).
Granica jest chroniona nie tylko fizycznie przez funkcjonariuszy. Jest w chwili bardzo mocno nafaszerowana sprzętem optoelektronicznym. I chociaż nas w niektórych miejscach nie widać, to czuwamy nad tymi miejscami.
W czwartek w pasie przygranicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Zgodnie z rozporządzeniem prezydenta stan wyjątkowy został wprowadzony na 30 dni, tak jak chciała tego Rada Ministrów. Zgodnie konstytucją prezydent w ciągu 48 godzin od podpisania rozporządzenia ws. stanu wyjątkowego musi przesłać je do Sejmu. Debatę parlamentarzystów zaplanowano na poniedziałek, 6 września. Natomiast 7 września odbędzie się spotkanie sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji, tym razem jednak będzie ono niejawne. Wezmą w nim udział szefowie MON, MSWiA, MSZ, BBN, a także przedstawiciele polskich służb specjalnych.